1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Filmy
  4. >
  5. Co zostaje z relacji z rodzeństwem, gdy dorastamy? „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” to prawdziwa filmowa perełka, która pokazuje to najlepiej

Co zostaje z relacji z rodzeństwem, gdy dorastamy? „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” to prawdziwa filmowa perełka, która pokazuje to najlepiej

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)
„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)
Jak ważną inspiracją może być rodzina? Najlepiej wie o tym Emi Buchwald, która wzorując się na swoich bliskich, postanowiła nakręcić swój pełnometrażowy debiut – tragikomedię przyglądającą się relacjom między rodzeństwem w momencie wejścia w dorosłość, czyli okresie, w którym wymagają one naprawdę solidnego przeorganizowania. Efekt? Przebój tegorocznego festiwalu filmowego w Gdyni, który podbija serca zarówno widzów, jak i krytyków.

Ta filmowa opowieść o rodzeństwie, które mierzy się z przeorganizowaniem swoich relacji, to dla pochodzącej z wielodzietnej rodziny Emi Buchwald niezwykle ważna i bardzo osobista historia – do tego inspirowana jej własnymi doświadczeniami. – Relacje z rodzeństwem to temat, o którym mówi się bardzo mało, zarówno w kinie, jak i w psychologii. Skupiamy się przede wszystkim na traumach pokoleniowych oraz na tym co zrobili nam rodzice i jak wpłynęli na to, kim jesteśmy. A rodzeństwo też ma na nas duży wpływ. To oczywiście wynika z wychowania, ale to, co dzieje się później, jest bardzo ważne i o tym właśnie jest ten film – o tym, co rodzeństwo robi, gdy nie są już małymi dziećmi, tylko dorosłymi ludźmi i okazuje się, że ich relacje nie są stałe – mówi twórczyni.

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe) „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)

Mamy więc czwórkę rodzeństwa, które stojąc u progu dorosłości stara się budować niezależne drogi życiowe, nie tracąc przy tym łączących ich więzi. Każdy z nich ma też swoje rozterki: najmłodszy, Benek (Bartłomiej Deklewa), zmaga się z odrzuceniem przez starszego brata, Franka (Tymoteusz Rożynek), który dotąd był jego najlepszym przyjacielem. Na dodatek nawiedza go tajemnicza zjawa, która nie pozwala mu zasnąć. Uciekający od rodziny Franek ma natomiast problemy z dziewczyną, narkotykami i samym sobą. Stan Franka niepokoi z kolei poszukującą miłości Nastkę (Izabella Dudziak), jego siostrę bliźniaczkę. Tymczasem najstarsza Jana (Karolina Rzepa) pracuje nad projektem artystycznym, który ma przynieść ulgę nie tylko młodszemu rodzeństwu, ale i jej samej. Problem w tym, że każdy z nich chce być osobny, a jednak razem wciąż tworzą „jedną masę”.

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe) „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”: recenzja filmu

Buchwald to nad wyraz czujna obserwatorka rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że swoim debiutem trafia w sam środek dziesiątki i tego, czego polscy widzowie najbardziej potrzebują w kinie: szczerych emocji i wiernego portretu relacji międzyludzkich. Jej „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” to zatem najjaśniej błyszczący wśród wszystkich diamentów w tegorocznym konkursie głównym festiwalu filmowego w Gdyni. I założę się, że ci, który widzieli już film, całkowicie się ze mną zgodzą.

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe) „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)

Ludzie, emocje, relacje, lęki, trudne wybory – to tematy, które od zawsze interesowały Buchwald i którym poświęca ona dużo miejsca w swojej twórczości. Tak jest też tym razem. Jak w pewnym wieku utrzymać zdrowe więzi z rodzeństwem, zachowując przy tym swoją autonomię? Twórczyni nie daje prostej ani jednoznacznej odpowiedzi podsuwa jednak pewne wskazówki. W wykreowanym przez nią świecie bohaterowie podejmują różne drogi, np. uciekają od świata lub wychodzą problemowi naprzeciw. Cena, jaką muszą zapłacić? Ciężkie powroty lub odrzucenie, które boli chyba najbardziej. Film pokazuje jednak, że co by się nie działo, w każdej z tych sytuacji możemy, jak mówi najstarsza z rodzeństwa wyrażająca siebie za pomocą sztuki Jana poszukać w swojej głowie „przestrzeni, w których jest spokój, a nie tzw. »przygnęba«”, co zresztą jest też tematem wystawy, która jest jednym z ważnych wątków w filmie.

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe) „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)

Dawno nie mieliśmy do czynienia z tak skromnym, ale jednocześnie wyrazistym kinem – zrealizowanym z sercem, urzekającym szczerością i prostotą, uroczym i pełnym humoru. To, co budzi jednak największy podziw, to niezwykle czułe podejście reżyserki do niełatwego i dość zaniedbanego w polskim kinie tematu. I chociaż Buchwald skupia się w nim głównie na młodych ludziach – jej film stanowi niezwykle uniwersalne spojrzenie na skomplikowane więzi i emocje, które im towarzyszą. To również bardzo kojący seans: twórczyni nie ocenia bowiem swoich bohaterów, nie moralizuje i nie wywołuje w nas poczucia winy. Normalizuje za to trudne uczucia i pokazuje, że w każdej relacji zdarzają się kryzysy. Założę się więc, że ci, których los obdarzył siostrą lub bratem w liczbie pojedynczej lub mnogiej, ale nie tylko, z pewnością przejrzą się w tej historii jak w lustrze.

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe) „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)

Robiliśmy ten film z serca – mówi reżyserka. I to zdecydowanie widać, a całość robi piorunujące wrażenie. Mamy tu bowiem nie tylko rewelacyjny tekst napisany językiem, jakiego faktycznie się używa, mówiący o relacjach i pokazujący świat młodych dokładnie takim, jakim on jest – bez filtrów i udawania, co zdarza się w kinie niezwykle rzadko. Sukces filmu to również aktorzy – Tymoteusz Rożynek (fanom muzyki znany jako raper Szczyl), Karolina Rzepa („Dwie siostry”), Izabella Dudziak („Forst”) i Bartłomiej Deklewa („Światłoczuła”) tworzą tu bowiem naprawdę wiarygodny portret rodzeństwa. Wisienką na torcie są natomiast klimatyczne zdjęcia (niektóre kadry przywodzą na myśl „Najgorszego człowieka na świecie”), eklektyczna ścieżka dźwiękowa, która w ujmujący sposób oddaje emocje bohaterów (numer „Serce” ze sceny urodzin chodzi mi po głowie już od kilku dobrych dni), oraz kostiumy, które również pełnią tu ważną funkcję narracyjną i których jestem absolutną fanką (wielkie brawa dla Hanki Podrazy).

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe) „Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” (Fot. materiały prasowe)

Nawet oprawa graficzna, za którą odpowiada brat reżyserki – czołówka i plansze z napisami (koniecznie czytajcie tytuły epizodów, na które podzielony jest film) – jest unikatowa i się wyróżnia. Na plakacie, ale też w samym filmie, pojawia się również Dusiołek – nocna mara, która otwiera i zamyka całą opowieść, stanowiąc dla niej pewną klamrę. Jak kończy się jego historia? Tego nie zdradzimy, ale scena ta z pewnością zapewni widzom ulgę i błogie oczyszczenie. Krzepiące są również słowa wypowiadane w finale filmu przez Janę, która wprowadzając gości na swoją wystawę apeluje, aby na emocje patrzeć „bardziej jak na chmury sunące o niebie, niż jak na duchy mogące nas w każdej chwili opętać”. Niech to będzie dla was drogowskazem, w relacjach z rodzeństwem, i nie tylko.

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej”, pełnometrażowy debiut fabularny Emi Buchwald, znalazł się w konkursie głównym 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE