Kilometry bezdroży, poprzecinane winnicami i gajami oliwnymi. Alentejo to najsłabiej zamieszkany region Portugalii. Dzięki temu można tu nocą spojrzeć na rozgwieżdżony fresk nieba. Takich miejsc w Europie jest coraz mniej, bo żyjemy w świecie zanieczyszczonym światłem.
Tekst pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 5/2025
„Tam gdzie ciemność zawsze drzemie cud”.
Ciemność stała się luksusem. Nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy. Pamiętam, jak mój syn kilka lat temu, gdy pierwszy raz nocowaliśmy pod namiotem na świeżo zakupionej na Podlasiu działce, wszedł do śpiwora, zgasił latarkę i skonstatował ze zdziwieniem: „Mamo, jak otwieram i zamykam oczy, jest tak samo ciemno”. Był zaskoczony, bo dla miejskiego dziecka było to obce doświadczenie.
Okazuje się jednak, że wcale nie jest to miejsce, w którym nocą jest naprawdę ciemno. W Polsce takich miejsc jest niewiele: nad Czarną Hańczą na Suwalszczyźnie, w Bieszczadach, w Górach Izerskich, gdzie powstał Izerski Park Ciemnego Nieba. Obszary ciemności można zresztą sprawdzić na dostępnych online mapach zanieczyszczenia światłem (light pollution map).
Europa, z jej gęsto zaludnionymi miastami i rozwiniętą infrastrukturą, jest jednym z kontynentów, gdzie zanieczyszczenie światłem jest najbardziej widoczne. Patrząc z tej perspektywy, nie dziwi fakt, że ciemność czy mówiąc bardziej fachowo – brak zanieczyszczenia światłem stał się atrakcją turystyczną. Miano takiego nieskażonego sztucznym światłem raju zyskała Portugalia. W Alentejo (czyt. Alenteżu), centralnym regionie tego wąskiego kraju, ciągnącego się od czerwonych wzgórz Hiszpanii na wschodzie po błękitny Ocean Atlantycki na zachodzie, utworzono rezerwat ciemnego nieba – Dark Sky Alqueva – o powierzchni 3000 kilometrów kwadratowych. W 2011 roku rezerwat został certyfikowany jako pierwszy na świecie cel turystyki Starlight przez Starlight Foundation, wspieraną przez UNESCO międzynarodową organizację promującą naukę i turystykę. Ten status podkreśla idealne warunki do obserwacji nieba: niski poziom zanieczyszczenia światłem i średnio 286 bezchmurnych nocy w roku, co oznacza, że jest jednym z najciemniejszych kawałków nieba w Portugalii. Poza tym jest tu cała infrastruktura stworzona z myślą o turystach. Stargazing, czyli obserwowanie gwiazd, zyskuje coraz większą popularność jako forma turystyki.
Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle zanieczyszczenie światłem jest problemem. Samo zestawienie tych słów wydaje się abstrakcyjne, bo jak światło, które wywołuje pozytywne skojarzenia, może stanowić źródło zanieczyszczenia? A jednak. Powiedz szczerze, kiedy ostatni raz widziałaś prawdziwie niebo, które aż onieśmiela mnóstwem gwiazd i szlakiem Drogi Mlecznej? Stojąc na ulicy w mieście, trudno dostrzec nawet najjaśniejsze gwiazdy.
Za ten stan rzeczy odpowiada sztuczne oświetlenie. Ktoś może powiedzieć, że nie wyłączymy przecież ulicznych lamp. Jednak sprawa nie jest aż tak prosta. Jak podaje Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego, samo zanieczyszczenie światłem definiuje się jako sztuczne światło produkowane i marnowane przez człowieka, zaburzające naturalny poziom jasności nocnego środowiska. Zanieczyszczenie to powoduje oświetlenie zewnętrzne, które jest nieodpowiednio osłonięte lub źle skierowane, umożliwiając ucieczkę światła poza obszar, który jest celem oświetlania. Dodatkowo działa w czasie, w którym nie jest potrzebne i jest jaśniejsze niż to konieczne. Mamy już tak dużo problemów ekologicznych czy politycznych. Czy warto w ogóle zastanawiać się nad czymś tak błahym jak światło? W końcu nocne niebo istotne jest dla astronomów i garstki pasjonatów.
Dla większości z nas ważniejsze jest dobre oświetlenie ulic, a nie to, ile widać gwiazd. Niestety, nie chodzi tu tylko o ciemne niebo. Łuna nad miastem jest tak samo niekorzystna dla ludzi i przyrody jak smog i zanieczyszczenia trafiające do rzek. Skutki zanieczyszczenia światłem widać w kilku dziedzinach życia. Oczywiście utrudniają astronomom obserwację tego, co dzieje się w kosmosie, ale ci mogą przecież przenieść swoje obserwatoria na bezludne obszary. Gorzej mają zwierzęta i rośliny. Brak ciemności w nocy wpływa na wiele aspektów zachowań flory i fauny, zaburzając naturalne dobowe i roczne cykle światła i ciemności.
Zanieczyszczenie światłem może zakłócać orientację przestrzenną zwierząt. Ogranicza też ich możliwość zdobywania pożywienia, wpływa na rozmnażanie, a nawet komunikację. Podobnie jest w przypadku ludzi. Nadmiar sztucznego światła w nocy zmienia nasz naturalny cykl dobowy.
Wpływ zanieczyszczenia światłem na zdrowie może przejawiać się bólami głowy, zmęczeniem, odczuciem niepokoju, bezsennością. Głównie dlatego, że nocne sztuczne oświetlenie zaburza cykl produkcji melatoniny.
Do oświetlenia miast i dróg potrzebna jest energia, jasne jest więc, że zbędne oświetlenie powoduje też niepotrzebne zanieczyszczenie atmosfery przez elektrownie. Przy tym wszystkim niuansem wydaje się wpływ sztucznego światła na pejzaż świata – odbierając mu bardzo ważną składową: ciemne, rozgwieżdżone niebo. A przecież niebo od niepamiętnych czasów było źródłem inspiracji dla artystów, naukowców i filozofów. Budziło przerażenie i dawało ukojenie. Zanieczyszczenie światłem jest więc problemem, choć go nie dostrzegamy.
Trudno mi tu przy okazji nie wspomnieć, że jest mi też żal ciepłego, żółtego światła latarni sodowych, które powszechnie zastępują dzisiaj latarnie ledowe z ich błękitną poświatą, odbierającą rzeczom łagodność kształtów. Ulice wyglądają jak sala w prosektorium. Ciężko przeżywam tę zmianę. Barwa światła to jednak osobny temat. Zostańmy przy ciemności i wróćmy do Portugalii.
Fot. Martin Thomas Photography/Alamy Stock/BE&W
Rezerwat nocnego nieba nie jest miejscem zarezerwowanym dla specjalistów. Żeby wiedzieć, co mam nad głową, korzystam z aplikacji w telefonie, a mimo to rozgwieżdżony firmament w tym jednym z najciemniejszych w Europie regionów pozostawia niezapomniane wrażenie. Można tu poczuć głębię kosmosu. Przy okazji wziąć udział w warsztatach fotografii gwiezdnej, wypłynąć kajakiem na obserwację nocnego nieba z jeziora czy zjeść romantyczną kolację we dwoje w świetle księżyca. Można też wybrać się na wycieczkę do kamiennego kręgu Almendres Cromlech sprzed 7,5 tysiąca lat (co najmniej 1000 lat przed Stonehenge). Jest to jeden z punktów na Szlaku Ciemnego Nieba (Alqueva Dark Sky Route). Kamienny krąg, największy prehistoryczny zabytek na Półwyspie Iberyjskim nie jest zamknięty i można go zwiedzać zarówno w dzień, jak i w nocy. A stąd już blisko do malowniczo położonego na wzgórzu i wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO miasteczka Évora, historycznego centrum regionu Alentejo. Tutaj można spędzić dzień, spacerując wąskimi uliczkami między bielonymi domami z żółtymi dekoracjami lub schronić się przed słońcem na dziedzińcu drugiego najstarszego uniwersytetu w kraju, założonego w 1559 roku przez jezuitów.
Warto też zajrzeć do kościoła św. Franciszka i położonej w jego podziemiach Capela dos Ossos – kaplicy kości, której ściany i kolumny wypełniają półki szczelnie pokryte kośćmi ponad pięciu tysięcy mnichów. W okolicy są też inne ciche, niemal wymarłe miasteczka jak choćby Monsaraz z ruinami średniowiecznego zamku i widokiem na ciągnące się po horyzont gaje oliwne.
W podróż do Alentejo zabrałam ze sobą książkę „Schron przeciwczasowy” Gospodinowa i może też dlatego zwiedzanie tego regionu Portugalii kojarzy mi się z podróżą w przestrzeni, ku Mlecznej Drodze, ale też z podróżą w czasie. W miejscowości Beja działa jeszcze ogólnodostępny dla mieszkańców piec do chleba opalany drewnem, a noc można spędzić w hotelu
Pousada Convento Beja, który mieści się w budynku dawnego franciszkańskiego klasztoru. Kroki mnichów niemal słychać na kamiennych posadzkach. W okolicznych winnicach powstaje wino wyprodukowane metodą stosowaną przez Rzymian – w glinianych amforach, nazywanych tu talha. Alentejo ma w sobie urok miejsca opierającego się zmianom, gdzie życie toczy się niespiesznie i składa z codziennych małych radości. A nocą można spojrzeć w niebo, bo dba się tu o ciemność, a jak pisze Gospodinow, mój towarzysz portugalskiej podróży: „Tam, gdzie jest ciemność, zawsze drzemie cud”. Nieustannie mam ochotę wsiąść w samochód i wyruszyć w podróż do Alentejo. Choć nie da się ukryć, że szybciej i wygodniej jest samolotem. TAP Portugal ma regularne loty do Lizbony.