1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Ukryty przekaz „Muminków”. Za co je kochamy? Rozmowa z Thomasem Zambrą, synem bratanicy Tove Jansson

Ukryty przekaz „Muminków”. Za co je kochamy? Rozmowa z Thomasem Zambrą, synem bratanicy Tove Jansson

Tove Jansson i jej bohaterowie (Fot. BO-AJE MELLIN BAM/TT newsagency/Forum)
Tove Jansson i jej bohaterowie (Fot. BO-AJE MELLIN BAM/TT newsagency/Forum)
Urocze białe trolle, a także ich przyjaciele: Włóczykij, Mała Mi czy przerażająca Buka na zawsze wpisali się w dzieciństwo wielu z nas. Jednak co takiego jest w Muminkach, że wracamy do nich po latach, już w dorosłym wieku? Jak każda najlepsza opowieść dla najmłodszych kryją w sobie wiele podtekstów i prawd. Rozmawiamy z Thomasem Zambrą, synem bratanicy Tove Jansson i dyrektorem działu rozwoju biznesu w Moomin Characters.

Nasza noblistka, Olga Tokarczuk, napisała kiedyś esej na temat psychologii Muminków. Powiedziała w nim: „»Muminki« nie były bajką mojego dzieciństwa. Stały się natomiast bajką mojej dorosłości”. Muszę powiedzieć, że mam podobnie. Co sprawia, że tak wielu dorosłych odnajduje się w opowieściach o Muminkach?
Rzeczywiście, Muminki są na swój sposób wyjątkowe: podobają się zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Ci ostatni, jeśli mogą zdecydować, co przeczytać swoim dzieciom na dobranoc, sięgają właśnie po „Muminki” – po to, by również samemu dobrze się bawić podczas lektury. W tych książkach jest tyle elementów, które mogą się podobać. Wartości, które prezentują, są uniwersalne i niezależne od wieku. Jest w nich humor, ale i całkiem ostre spojrzenie na codzienne sprawy. Myślę, że im starsi jesteśmy, tym więcej subtelności i aluzji możemy w nich wyłapać.

(Ilustracja: materiały prasowe © Moomin Characters™) (Ilustracja: materiały prasowe © Moomin Characters™)

Ja sama odkryłam ponownie „Muminki” kilka lat temu, jakoś chwilę przed pandemią. Okazało się, że niosą ze sobą dla mnie wartość terapeutyczną. Chętnie po nie sięgam, gdy zaczyna się jesień, gdy robi się coraz bardziej szaro i zimno. Czuję się dzięki nim mniej przygnębiona. Czy słyszysz takie głosy od innych ludzi?
Bardzo często. Myślę, że „Muminki” to taki rodzaj opowieści, w których ludzie znajdują odrobinę pocieszenia. Przedstawiony w nich świat jest bardzo przytulny i ciepły. Historie są pełne uroczych detali, a jednocześnie kameralne i krzepiące. Dają ludziom poczucie komfortu. To miła odskocznia od tego, co dzieje się na świecie. Dodatkowo w każdej książce możesz znaleźć co innego. Jeśli spojrzysz na nią jak na serię, dostrzeżesz, że nastrój w każdej z nich się zmienia. A przy tym każda jest miłą historią, która pozwala uciec na chwilę od szarej rzeczywistości.

Słyszałam, że „Muminki” zyskały popularność właśnie w trakcie pandemii, a teraz dodatkowo z powodu wojen, zmian klimatycznych, kryzysu uchodźczego. Dlaczego tak jest? Co w nich dokładnie znajdziemy?
Myślę, że są pięknym kontrastem do tego wszystkiego, co obecnie dzieje się na świecie. Wartości, które reprezentują, to przyjaźń, życzliwość, miłość do siebie nawzajem, szacunek dla natury, tolerancja. Wszystko, czego ludzie dziś bardzo szukają. Kluczową wartością, którą w nich odnajdziemy, jest akceptacja – dla wszystkich typów ludzi i dla wszystkich stworzeń. Do tego mówią o poczuciu przynależności, za którym tak wielu z nas tęskni. Nie ma większego znaczenia, z czym się borykasz czy jakie masz problemy, zawsze możesz być częścią Muminkowej rodziny! I myślę, że to właśnie przyciągnęło ludzi do „Muminków” w czasie pandemii, gdy czuli się samotni, odizolowani, przerażeni. Chcieli poczuć, że gdzieś przynależą i są częścią czegoś większego.

A czy według Ciebie „Muminki” są lekturą bardziej eskapistyczną czy może edukacyjną?
Zdecydowanie jedno i drugie. Ciepły i przyjazny świat odpowiada za element eskapistyczny. Lubię też jednak myśleć o tych historiach jak o mapie do szczęścia. Reprezentują wartości, które postrzegamy jako coś z natury pozytywnego: bycie miłym dla innych, otwieranie się na nich, tolerancję i równość. Wierzę, że dzieląc się historiami Muminków, możemy wywierać wpływ na ludzi, rozwijać w nich te same wartości.

Myślisz, że taki cel przyświecał Tove Jansson, kiedy pisała „Muminki”, czy stało się to trochę przez przypadek?
Myślę, że Tove nie próbowała napisać poradnika. Była bardzo zaangażowana w tę historię. Celowo lub nieumyślnie zawarła w niej własne wartości. Można ją bardzo zobaczyć przez pryzmat opowieści o Muminkach.

Musiała być wspaniałą osobą…
Była. A im bardziej zgłębiasz jej historię, tym bardziej jesteś pod wrażeniem jej osobowości i postawy.

Pierwszą część Muminków, „Małe trolle i duża powódź”, Tove Jansson zaczęła pisać podczas wojny jako odskocznię od tego, co działo się w rzeczywistości. Pomyślałam, że i dzisiaj ta opowieść mogłaby przynieść czytelnikom nadzieję, zwłaszcza biorąc pod uwagę toczące się wojny w Ukrainie czy Gazie.
Zdecydowanie tak. Dwie pierwsze części Muminków to tak naprawdę historie o kryzysie. Dzieje się w nich coś, co ogromnie zagraża rzeczywistości: w pierwszym tomie jest to powódź, w drugiej – lecąca w kierunku Ziemi kometa. Bohaterowie cały ten czas trzymają się razem. Potem następuje oczywiście szczęśliwe, dające nadzieję zakończenie.

(Ilustracja: materiały prasowe © Moomin Characters™) (Ilustracja: materiały prasowe © Moomin Characters™)

Zwłaszcza pierwsza część „Małe trolle i duża powódź” jest alegorią tego, co działo się w trakcie II wojny światowej. I w pewnym sensie jest to również odniesienie do tego, co zachodzi we współczesnym świecie, a związane jest z migracją przesiedlanej, uciekającej przed wojną lub zmianami klimatycznymi ludności. Muminek i Mamusia Muminka wędrują przez zalany wodą świat, szukając Tatusia Muminka, a po drodze zabierają ze sobą przeróżne stworzonka i przyjmują je jako członków rodziny. Dom, do którego się w końcu wszyscy przeprowadzają, staje się symbolem bezpieczeństwa i miejscem, w którym mile widziane są postaci z całego świata. Myślę, że możemy się z tego wiele nauczyć, otwierać na przyjmowanie ludzi w sytuacjach kryzysowych i dołożyć wszelkich starań, aby pomóc potrzebującym.

A co z drugą książką, „Kometa nad Doliną Muminków”? Ta jest o zbliżającej się komecie, czyli końcu świata. W pewien sposób jest naprawdę niepokojąca. Mierzymy się obecnie, jako ludzkość, z tyloma problemami, że koniec świata wcale nie wydaje się nierealny.
Tak, podczas lektury możemy odnosić wrażenie, że świat się za chwilę skończy. Ale myślę, że przede wszystkim to opowieść o przygodzie i spotkaniu bohaterów kolejnych części: Włóczykija, Paszczaka czy Panny Migotki. W tej części jest całe mnóstwo optymizmu, otwartości i poczucia, że ostatecznie wszystko będzie dobrze. Bohaterowie cały czas mają w pamięci miejsce, do którego mogą bezpiecznie powrócić. I oczywiście wszystko dobrze się kończy. Zagrożenie znika, kometa odlatuje.

W tej książce jest scena, w której Panna Migotka prosi Muminka do tańca. On nie ma ochoty, bo w końcu nadlatuje kometa, na co ona mówi: „Ale to przecież dopiero w niedzielę”. Dla mnie ten fragment jest o byciu tu i teraz.
Zgadza się – nie warto martwić się na zapas tym, co dla nas wszystkich nieuniknione.

A jak jest z bohaterami? Czy Tove opisała w nich jakieś bliskie osoby? A może któraś z postaci to ona?
Tove ukryła w „Muminkach” wielu swoich przyjaciół. Topik i Topcia, po fińsku Tofslan i Vifslan, to dwa stworzonka, które szepczą w swoim własnym języku. Można je potraktować jako echo relacji Tove z jej ówczesną partnerką Vivicą Bandler. Vivica i Tove żyły w homoseksualnym związku, miały swoje małe zwyczaje, sekretny świat, który trzymały dla siebie, oddzielony od reszty. To tylko jeden z przykładów, a jest ich całe mnóstwo.

(Ilustracja: materiały prasowe © Moomin Characters™) (Ilustracja: materiały prasowe © Moomin Characters™)

Czy Tove opisywała wydarzenia ze swojego życia?
Tove była nie tylko pisarką, ale i malarką, a jej prace oddają czasy, w których żyła, i wydarzenia, których doświadczała. Pierwsze dwie książki w dużej mierze opowiadają o tym, co przeszła w czasie wojny. Potem stają się coraz bardziej wesołe i komediowe, jak to, co działo się wówczas w jej życiu. Dwie ostatnie części, „Zima Muminków” i „Dolina Muminków w listopadzie”, są już jednak inne: bardziej melancholijne, słodko-gorzkie, wolniejsze. Stosunek Tove do Muminków się zmienił, zaczynała się z nimi żegnać. Być może jej własne uczucia również były wtedy melancholijne, co przebija przez napisane w tamtym okresie historie.

Dla mnie ta melancholijna atmosfera, zwłaszcza listopadowych „Muminków”, nawiązuje do cykli ludzkiego życia.
Myślę, że jednak bardziej chodzi tu o osobiste doświadczenia Tove. Uczucia, jakie przeżywała w prawdziwym życiu, znajdują odzwierciedlenie w jej książkach.

W swoim eseju Olga Tokarczuk opisuje rysy psychologiczne poszczególnych postaci z uniwersum „Muminków”. Ja sama odnajduję w niektórych z nich części siebie. Buka to dla mnie cień, wszystko, co wyparte i nieakceptowane. Mała Mi jest wewnętrznym dzieckiem, dziką dziewczynką, a Filifionka tym, co we mnie neurotyczne.
Jedną z cudownych rzeczy w „Muminkach” jest to, że czytelnicy odnajdują się w ich cechach, tak jak to właśnie opisałaś. Ludzie są w stanie połączyć się z bohaterami, zobaczyć w nich siebie. Mała Mi jest dla wielu osób symbolem dziewczynki, która się nie boi, która potrafi postawić na swoim. Jest bardzo odważna, mówi to, co myśli, i czytelnicy ją za to kochają. Włóczykij odwołuje się do potrzeby wolności i niezależności w każdym z nas, poszukiwania własnej drogi. Mnóstwo czytelników kocha też Tatusia Muminka, który jest jedną z najzabawniejszych postaci. Myślę, że wielu osobom – tak jak jemu – marzą się wielkie idee w życiu, a potem okazuje się, że posiadanie własnego domu, stolika z książką i ognia trzaskającego w kominku może być spełnieniem marzeń o szczęściu. Łatwo się z tym utożsamić.

Pamiętam dobranockę z Muminkami z dzieciństwa. Buka była dla mnie naprawdę przerażająca. Jest przerażająca do tej pory!
Prawdopodobnie Buka do tej pory przyprawia wielu ludzi o koszmary. Jest to jednak także trochę niezrozumiana postać. Można bowiem na nią spojrzeć przez pryzmat jej samotności, tęsknoty za akceptacją, bycia outsiderką.

Nigdy tak o niej nie pomyślałam. Zastanawiam się, czy są psychoterapeuci, którzy pracują z Muminkami na zasadzie „wybierz swoją ulubioną postać, a powiem ci, kim jesteś”.
Terapia Muminkowa? Na pewno odbywałaby się w nurcie modnej poppsychologii!

A jakie przesłanie niosą dziś „Muminki”?
Mam nadzieję, że ludzie wynoszą z lektury potrzebę tolerancji, równości, szacunku i przyjmowania siebie nawzajem niezależnie od tego, kim się jest. Żyjemy w świecie, który jest niezwykle spolaryzowany. Stoi przed nami dużo więcej globalnych wyzwań niż kiedykolwiek wcześniej. Myślę, że działając zgodnie z wartościami ukrytymi w „Muminkach”, możemy mieć nadzieję na znalezienie wyjścia z sytuacji, w której się teraz znaleźliśmy.

Na koniec zostawiłam sobie pytanie o zakończenia „Muminków”, o które wciąż spierają się ludzie. Czy Twoim zdaniem Muminki wracają do Doliny w ostatniej scenie „Listopada w Dolinie Muminków”, czy jednak to już koniec, opuściły ją na zawsze?
Wybieram wersję optymistyczną. Myślę, że Włóczykij udaje się na brzeg, by czekać na powrót całej rodziny Muminków. A ona wraca.

Thomas Zambra (Fot. Marica Rosengard) Thomas Zambra (Fot. Marica Rosengard)

Thomas Zambra, dyrektor działu rozwoju biznesu w Moomin Characters. Prywatnie syn bratanicy Tove Jansson.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze