Kinowy debiut nieznanego jeszcze szerzej reżysera Marka Lechkiego to zgrabnie opowiedziana historia o próbach naprawienia błędów z przeszłości.
Michał (w tej roli Tomasz Kot) jest pracownikiem biura rachunkowego. Wydawać by się mogło, ze ma wszystko – pracę, żonę, syna. Jednak można się zorientować, że czegoś mu brakuje. Na kilka dni przed komunią syna, szef wysyła go na wybrzeże – do miasta, w którym Michał dorastał. W wyniku niesprzyjającego zbiegu okoliczności główny bohater zmuszony jest zostać w rodzinnym mieście dłużej. Wykorzystuje ten czas, by odwiedzić przysłowiowe „stare śmieci”, swoje ulubione miejsca, spotyka się z dawnymi znajomymi, a także z dawno niewidzianym ojcem.
Okazuje się, że Michał pozostawił w swoich rodzinnych stronach wiele niedokończonych spraw. Najbardziej dotkliwą zadrą jest pełna obustronnego żalu relacja z ojcem (Ryszard Kotys). Reżyser (i scenarzysta w jednym) podchodzi do swoich bohaterów ze zrozumieniem, nie przedstawiając ich wyłącznie z jednej tylko strony. Każdy z nich ma swoje wady, swoje powody, nikt nie jest jednoznacznie potępiony ani rozgrzeszony. A nie jest to w tym przypadku łatwe bowiem osoby przedstawione w filmie (łącznie z głównym bohaterem), trudno polubić. W ostatecznym rozrachunku twórca daje widzom nadzieję na pozytywne zakończenie, chociaż nie jest to powiedziane wprost. W osiągnięciu wiarygodnego efektu pomagają mu aktorzy - zarówno Kot, jak i Kotys swe role zagrali naprawdę znakomicie.
„Erratum" to solidna produkcja, która wprawdzie nie dokonuje żadnej rewolucji w polskim kinie, ale z pewnością warta jest uwagi.
Polska 2011, reż. Marek Lechki, wyk. Tomasz Kot, Ryszard Kotys, dystr. Best Film