„Słuchaj bez uprzedzeń” - zasugerował kiedyś George Michael. „Rozmawiaj bez uprzedzeń" może dziś poprosić dziennikarz.
W idealnym świecie ten felieton zainspirowałoby coś szlachetniejszego niż bezmyślne przeglądanie Instagrama, ale natchnienie to natchnienie, nie bądźmy wybredni. Na jednym z obserwowanych przeze mnie kont zobaczyłam sesję okładkową Angeliny Jolie dla magazynu „Rolling Stone”. Fotograf Mark Seliger uchwycił aktorkę w całej zjawiskowości jej zbuntowanego piękna. Angie pozuje, patrząc zaczepnie w obiektyw, półnaga, wytatuowana, niebezpieczna, pociągająca. Jest w szczególnym momencie swojej kariery, za kilka miesięcy odbierze Oscara za rolę w „Przerwanej lekcji muzyki”. Na razie, w sierpniu 1999 roku, jest kolejną śliczną twarzą Hollywood, o której, jeśli nie będzie posłuszna, świat wkrótce zapomni, bo pięknych, zdeterminowanych dziewczyn nie brakuje w LA. Więc gra w tę dość patologiczną grę autopromocji, mierząc się z pytaniami magazynu tak niewiarygodnymi jak na przykład: „A więc nie jesteś tą szaloną wytatuowaną dziwką, za jaką ma cię opinia publiczna?”.
Dziś taki wywiad natychmiast zostałby przerwany przez agentów aktorki. Ta na swoich mediach społecznościowych podzieliłaby się z milionami obserwujących – słusznym – oburzeniem. Sprawa stałaby się głośna. Dziennikarz byłby „skasowany”. Magazyn wystosowałby publiczne przeprosiny. Wszyscy poczulibyśmy satysfakcję ze sprawiedliwości, która dzieje się na naszych oczach, bo przecież nie zadaje się takich pytań.
Ale Jolie odpowiedziała. „Myśl o małżeństwie, o tej szczególnej więzi między dwojgiem wiele dla mnie znaczy. A jeśli miałabym w życiu żałować czegoś takiego jak tatuaże, to znaczy, że mam chyba dobre życie”. Nie miała wyjścia. Przerwanie wywiadu mogłoby zakwalifikować ją jako „trudną”, o czym usłyszeliby producenci, reżyserzy i redaktorzy naczelni. Niechciana w mediach nie miałaby szans opowiedzieć swojej wersji zdarzeń. Byłaby skończona.
Fot. materiały prasowe
W latach 90. nagrodą za tolerowanie bezczelnych czy głupich pytań była obecność w mediach, za którą szła rozpoznawalność, a wreszcie – upragniona sława. By ją zdobyć, wymagana była ponadprzeciętnie gruba skóra. Angelina mogła być opisywana jako „szalona” i „dziwna”, ale nigdy „niewspółpracująca” czy trudna. Szybko stała się mistrzynią tej gry. Szokującymi wypowiedziami i zachowaniami podsycała zainteresowanie mediów, budując mit najbardziej niebezpiecznej gwiazdy Hollywood. Na spotkanie z dziennikarzem „Rolling Stone’a” przyszła w koszulce wymazanej krwią.
Gdy pracowałam nad moją książką „Ekstaza”, pisząc rozdział o Madonnie, przecierałam ze zdumienia oczy, czytając wywiady przeprowadzane z nią w latach 1989–1993, prawdopodobnie szczytowym momencie i jej kariery, i sławy. Dziennikarze z lubością opisywali jej złą cerę, brzydkie buty, bałagan w kuchni czy jakość papieru toaletowego w łazience. Akcentowali jej samotność i trudny charakter. To nie mogła być dla niej przyjemna lektura, ale w tym jednym aspekcie potęga Madonny nie miała żadnego znaczenia. Jeśli chciała, by o niej pisano, musiała godzić się na upokorzenia. Bez mediów świat nie dowiedziałby się o tym, że istnieje.
Czytaj także: Madonna – najbardziej niestrudzona z wojowniczek popkultury
Zdjęcia Jolie z przeszłości poruszyły mnie, ponieważ następny slajd na ekranie mojego telefonu był jak najbardziej współczesny. Była na nim Beyoncé na okładce nowego numeru magazynu „GQ”. W obszernym wywiadzie promuje swój najnowszy projekt, autorską markę whisky. Zaintrygowana objętością tekstu zasiadłam do lektury, w końcu Beyoncé od kilkunastu lat nie udzieliła wywiadu w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Pozwala jedynie cytować swoje wypowiedzi. Prawa spotkania, wymiany myśli, dynamicznej konwersacji, złudzenia poznania jej nie jest godzien nikt, żaden tytuł, żaden człowiek. „Na pytania artystka odpowiedziała mailowo”, czytamy w „GQ”. Artystka, menedżerka, specjalistka od promocji – jakie to ma znaczenie? Dostaliśmy starannie przygotowany zestaw zdań, które kolejny raz mają opowiedzieć nam o produkcie, nigdy o człowieku.
Fot. materiały prasowe
Beyoncé nie jest wyjątkiem, jest najbardziej spektakularnym dowodem na to, że najpopularniejsi muzycy dziennikarzy już nie potrzebują. Adele, Taylor, Harry milczą, dobierając selektywnie i skąpo „wydarzenia medialne”. Dziś narzędzie promocji jest w rękach twórców, na ich stories i TikTokach. Tradycyjne media? Przydają się, ale nie są niezbędne. Ten temat „milczących muzyków” traktuję osobiście, bo uderza w moją profesję, czyniąc ją archaiczną. Odmawiając wywiadów, sterując narracją i nie dając szans jej skonfrontowania, artyści wysyłają nam jednoznaczny sygnał – nie potrzebują dziś nie tyle mediów, co dziennikarzy.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz pomyślałam z goryczą o tym, jak traktuje się mój zawód, moją pasję, moją pełną miłości do muzyki pracę. Otrzymałam propozycję wywiadu z Wielką Gwiazdą Muzyki. WMG sprzedała setki milionów płyt, ma słuszny status legendy, ikony muzyki. Wraz z propozycją „ jedną na milion” przyszły wytyczne od menedżerów, długa lista punktów i warunków. Wolno było mi pytać wyłącznie o najnowszy album, wątki osobiste były zakazane. Musiałam wysłać listę pytań do akceptacji. Na „rozmowę” miałam kilka minut, oczywiście żadnych zdjęć czy autografów. Zgodziłam się niechętnie, zaintrygowana nowym dla mnie doświadczeniem i, co tu kryć, chęcią połechtania ego.
Fot. materiały prasowe
Wielka Gwiazda Muzyki była przemiła, profesjonalna, kompletnie niezainteresowana mną czy rozmową. Były rzeczy do wygłoszenia, komunikaty do wypowiedzenia, płyta do sprzedania. Co do sekundy, siedem minut, następny! Po wszystkim nie czułam żadnej radości, ekscytacji, uczuć zazwyczaj towarzyszących mi po dobrej rozmowie, głównie... poczucie wykorzystania. Zostałam zredukowana do podstawki do mikrofonu. Byłam pretekstem, by te zdania padły na ogólnopolskiej antenie. Ja, Anna Gacek, dziennikarka, w tej sytuacji byłam nikim.
Kilka lat później pojawiła się możliwość walczenia o wywiad z Prawdopodobnie Drugą Największą Gwiazdą Muzyki. Bogatsza o doświadczenie, podziękowałam. Nie mogłam ponownie sobie tego zrobić, wejść do tego – z pewnością pięciogwiazdkowego – pomieszczenia z poczuciem, że jestem w nim tylko rekwizytem. Nigdy nie zasiadam przed moim rozmówcą, czując się od niego gorsza. Ty robisz dobrą muzykę, ja robię dobre wywiady – to jest moje myślenie. Jesteśmy różni, ale równi.
Dlatego taką przykrość sprawia mi, że ta tendencja pojawiła się i w Polsce. Największe gwiazdy muzyki nie udzielają wywiadów, bo do niczego dziennikarzy nie potrzebują, stadiony dziś sprzedają się „same”. Ci, którzy jeszcze zaszczycają rozmową, robią to często w stylu kiedyś nie do pomyślenia, na przykład domagając się obecności menedżera podczas wywiadu. Zachodzę w głowę, po co. To więcej niż brak zaufania do tego, co robimy i że zrobimy to dobrze. To brak szacunku.
Z rozbawieniem przypomniałam sobie, że mnie „osoba trzecia” zdarzyła się raz (nigdy bym na to nie pozwoliła i nigdy bym się na to nie zgodziła) z powodów bardziej racjonalnych niż delikatne ego artysty. Gdy spotkałam się z Carlą Bruni, byłą Pierwszą Damą Francji, zostałam grzecznie poinformowana, że będzie towarzyszył nam ochroniarz, ponieważ taki jest protokół. Postawny pan, po spojrzeniu na moje bezbronne 167 centymetrów wzrostu w przejrzystej czarnej koszuli, udał się do drugiego pokoju, z którego wyszedł dopiero, gdy skończyłyśmy rozmowę i tylko po to, by zrobić nam zdjęcie, nawiasem mówiąc, jedną z moich ulubionych zawodowych pamiątek.
Anna Gacek z Carlą Bruni (Fot. archiwum prywatne)
Tej jesieni nie brakuje nowych gwiazd muzyki na zdjęciach największych tytułów. Charli XCX pozuje na stronach „New Yorkera”, Sabrina Carpenter zdobi okładkę magazynu „W”, a Chappell Roan jest gwiazdą „Rolling Stone’a”. Wszystkie udzieliły obszernych wywiadów, bo są w tym momencie kariery, gdy jeszcze tego rozgłosu potrzebują. Jednak nie czarujmy się. Współczesna muzyka pop gra. Ale jednocześnie zamilkła.
Fot. materiały prasowe
Ze smutkiem obserwuję, że największe gwiazdy muzyki nie udzielają wywiadów, bo do niczego dziennikarzy nie potrzebują, stadiony dziś sprzedają się „same”.
Anna Gacek dziennikarka, przez dwie dekady głos radiowej Trójki, autorka, podcasterka. Jej najnowszego podcastu „Blaski i cienie. Anna Gacek i biografie najsłynniejszych” można słuchać w Audiotece.