1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Retro
  4. >
  5. Pracował jako medium, klepał biedę i wikłał się w liczne romanse. Kim naprawdę był Władysław Stanisław Reymont?

Pracował jako medium, klepał biedę i wikłał się w liczne romanse. Kim naprawdę był Władysław Stanisław Reymont?

Władysław Stanisław Reymont (Fot. Mary Evans Picture Library/Mary Evans Picture Library/Forum)
Władysław Stanisław Reymont (Fot. Mary Evans Picture Library/Mary Evans Picture Library/Forum)
Znamy go jako autora „Chłopów” i „Ziemi obiecanej”, ale to zaledwie wierzchołek góry lodowej. W cieniu jego najsłynniejszych powieści kryje się bowiem historia, która jest wprost gotowym scenariuszem na film. I to sensacyjny.

W biografii Władysława Reymonta niełatwo oddzielić prawdę od literackiej konfabulacji. Sam pisarz lubił zacierać tę granicę, dopisując do swojego życiorysu kolejne barwne szczegóły. A jednak nawet bez tych zmyśleń pozostaje kimś wyjątkowym: prozaikiem i nowelistą, jednym z najwybitniejszych pisarzy w dziejach literatury polskiej, a także głównym przedstawicielem realizmu z elementami naturalizmu w literaturze Młodej Polski.

Reymont był bowiem nie tylko mistrzem kreacji, ale też wrażliwym i skrupulatnym kronikarzem swojej epoki, niepozbawionym przy tym humoru. Smakował życie w najróżniejszych odsłonach: zarówno jako borykający się z problemami finansowymi aktor i kolejarz, wywołujące duchy medium, temperamentny casanova, jak i uznany noblista. W 1898 roku Roman Dmowski pisał do niego: „Ludzie z naszemi usposobieniami nie lubią się krępować żadnemi zobowiązaniami moralnemi […]. Obaj mamy trochę rozmachu, co sprawia, że obu nam za ciasno na świecie”.

Już niedługo, 5 grudnia 2025, przypada stulecie śmierci Władysława Stanisława Reymonta, a to najlepsza okazja, by przyjrzeć mu się nie tylko jako pisarzowi, lecz także człowiekowi o wielu twarzach.

Władysław Stanisław Reymont: chłopiec, który wolał książki od organów

Już samo jego nazwisko było próbą stworzenia siebie na nowo. Władysław Stanisław Reymont tak naprawdę nazywał się bowiem Stanisław Władysław Rejment. Urodził się 7 maja 1867 roku w Kobielcach Wielkich pod Radomskiem (województwo łódzkie) jako piąte z dziewięciorga dzieci Rejmentów. Tata – Józef, człowiek oczytany i z wykształceniem muzycznym – był organistą w pobliskiej parafii. Mama zaś, Antonina z Kupczyńskich, wywodziła się ze zubożałej szlachty krakowskiej i miała niebywały talent do opowiadania baśni, legend i historii.

Choć rodzice chcieli, żeby Staś poszedł w ślady ojca i dziadka i kształcił się na organistę, on miał na siebie inny plan. Bardziej niż muzyką interesował się malarstwem i przede wszystkim literaturą. Potrafił czytać już w wieku sześciu lat i pochłaniał książki dniami i nocami – miał zresztą dostęp do pokaźnej biblioteki ks. Szymona Kopczyńskiego, swojego ojca chrzestnego, z czego chętnie korzystał.

Ksiądz Kopczyński, widząc zdolności chłopca, postanowił przygotować go do gimnazjum, ucząc go łaciny i zapoznając z literaturą klasyczną. Nauka jednak trwała krótko – proboszcz wkrótce zmarł. A ponieważ Stanisław uparcie trwał przy swoim i oznajmił ojcu, że „się uczyć muzyki nie będzie i że – wbrew jego nadziejom – organistą nie zostanie”, ten postanowił wysłać syna do terminu. Wierzył bowiem, że „jak zazna goryczy codziennego dłubania igłą, to może jeszcze poprosi, by go z powrotem przyjęto na naukę muzyki”. W związku tym chłopiec pojechał do Warszawy, by uczyć się u szwagra Konstantego Jakimowicza zawodu krawieckiego. To wtedy też zaczął tworzyć pierwsze wiersze, które nie miały nigdy ujrzeć światła dziennego, takie jak „Krawcem chciałbym zostać”, „Gwiazdka” czy „Do Mickiewicza”.

Ostatecznie w 1883 roku ukończył Warszawską Szkołę Niedzielno-Rzemieślniczą, a następnie został czeladnikiem. Dla uzyskania tego miana miał przedstawić komisji frak, który podobno „całkiem nieźle leżał”. „Czy ów frak był istotnie wyłącznym dziełem Reymonta, o tym milczą zachowane relacje zarówno jego przodków, jak i pamiętających ten fakt jego rówieśników” – pisze Barbara Koc w swojej opowieści biograficznej. Na tym jednak przygoda Reymonta z igłą i nitką się skończyła.

Czytaj także: Tworzyła arcydzieła, gdy on układał sobie życie z inną. Zofia Stryjeńska – malarka złamanego serca

Aktor, kolejarz, medium – czyli jak zostać pisarzem

W domu Jakimowiczów, gdzie zamieszkał młody Staś, dużo mówiło się o teatrze. Dużo się też do teatru chodziło. To, w połączeniu z wielką wrażliwością chłopca, poskutkowało tym, że w 1885 roku, wbrew woli rodziny, Reymont dołączył do grupy wędrownych aktorów. Występował pod pseudonimem „Urbański” w drugo- i trzecioplanowych rolach. To zaś, czego doświadczył przez te parę lat na scenie i za kulisami, opisał w „Komediantce”, swojej pierwszej powieści z 1896 roku. Niestety ani on nie był wybitnym aktorem, ani nie było z tego dobrych pieniędzy… Reymont zmuszony był powrócić do rodzinnego domu.

W 1889 roku zaś – skłoniony warunkami materialnymi i namowami rodziny – został niższym funkcjonariuszem na Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Pracował m.in. w Rogowie, Lipcach (obecnie Lipce Reymontowskie) i Krosnowej, a „pustkę jałowego życia” zapełniał pisaniem – początkowo wierszy i zapisków z codzienności, później opowiadań i nowel. Prowadził również dziennik, w którym zapisał m.in. swoją „misję artystyczną”: „Życie przedstawiać, jakim jest, a nie, jakim być powinno”.

Wkrótce po objęciu posady w 1888 roku Reymont zakochał się w młodej i pięknej Stefanii Kluge, znużonej żonie naczelnika stacji. „Bratnia dusza – przez to samo i za to samo ja bym życie dla niej dał” – pisał w swoim dzienniku. Ich relacja była głęboka, gwałtowna i… krótka. Po dwóch miesiącach nastąpiło rozstanie, które skończyło się postrzeleniem się Reymonta – na szczęście niegroźnym. Uczucie pisarza trwało jednak dobrych kilka lat.

Niemniej gwałtowne przeżycia doprowadziły do tego, że Reymont porzucił pracę na kolei. Jak pisze Barbara Koc: „Zatęsknił za włóczęgą, za dawnymi znajomościami i za czymś nadzwyczajnym, co do czego był pewien, że się zdarzy”. I miał rację. Rok 1890 otworzył bowiem nowy, mało znany szerokiej publiczności rozdział w życiu polskiego noblisty.

W połowie lutego 1890 roku Reymont spotkał się w Częstochowie z Puschem, dawnym nauczycielem gimnazjum, który wprowadził go w środowisko „tak zwanych spirytualistów”. W liście do brata Franciszka Reymont pisał: „powiedziano, że jestem wybrany do ogłoszenia i zwyciężenia duchem materii, że jestem następcą Swedenborga itd. Następnie, że wszystko będę musiał rzucić i poświęcić się nauce”.

Reymont dołączył więc do towarzystwa spirytystycznego pod nazwą Warszawskie Towarzystwo Psychologiczne i wybrał się z nim w podróż do Wrocławia i Wiednia. Od tej pory aktywnie uczestniczył w seansach spirytystycznych, a praca jako medium przez pewien czas zapewniała mu utrzymanie. W 1894 wziął nawet udział w zjeździe Towarzystwa Teozoficznego w Londynie, a wyjazd ten nie pozostał bez wpływu przy pisaniu „Wampira”, nietypowej w dorobku pisarza powieści gotyckiej, która ukazała się w 1911 roku. A choć jego przygoda z towarzystwem nie trwała wcale tak długo, zafascynowanie spirytyzmem, szczególnie zaś okultyzmem, zostawiło w życiu Reymonta trwały ślad.

Co ciekawe, jednocześnie Reymont był człowiekiem głęboko wierzącym. Myślał nawet o podjęciu seminarium duchownego, a także – o wstąpieniu do klasztoru paulinów na Jasnej Górze. Ostatecznie jednak wybrał inną drogę.

Narodziny pisarza (i nowego nazwiska)

Ciężkie warunki pracy na kolei doprowadziły w 1892 roku do głodowego zapalenia kiszek. Reymont leczył się w Skierniewicach, gdzie w tym czasie poznał Antoninę Szczygielską, która na długo zawróciła mu w głowie.

W międzyczasie przyszły noblista postanowił, że pora zacząć żyć z tego, co przynosi mu największą radość: z prac literackich. „Czeka mnie nędza, trud i wiele innych ładnych rzeczy, ale pomimo to idę, rzucam się głową naprzód w życie, zdobywać wszystko” – pisał. Wyruszył do Warszawy, a jego dobytkiem były jedynie: walizka rękopisów, trochę bielizny „zawiniętej w gazetę” i maszynka do robienia papierosów. W kieszeni miał trzy i pół rubla.

Ostatecznie jego teksty trafiły m.in. do Ignacego Matuszewskiego i Reymont debiutował pod koniec 1892 roku jednocześnie jako korespondent warszawskiego „Głosu” („Spod Rogowa”) i nowelista w krakowskiej „Myśli” („Wigilia Bożego Narodzenia”).

To mniej więcej w tym czasie narodził się Władysław Stanisław Reymont. Dlaczego? Hipotezy są różne. Literaturoznawczyni prof. Maria Jolanta Olszewska w radiowej Dwójce mówiła: – Są dwa wytłumaczenia. Jedno jest takie, że rodzina go do tego przymusiła. Drugie, że on sam, z własnej woli, nie chciał ośmieszyć rodziny i przyjął pseudonim „Reymont”.

Z kolei dr Mirosława Bednarzak-Libera z Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego tłumaczyła portalowi PAP: – Mogło to wynikać z faktu, że w zaborze rosyjskim asekurował się od kłopotów w związku z wydaniem jego utworów w Galicji, gdyż nie mogły się ukazać pod cenzurą carską. Może było to związane z faktem, że chciał zatrzeć skojarzenia za słowem „rejmentować”, które w gwarach polskich znaczyło „przeklinać”. Chodzić też mogło o to, że ojciec był niechętny jego eksperymentom literackim i może chciał w ten sposób „odciąć się” od rodziny.

Czytaj także: Literatura piękna dla zabieganych. 6 krótkich książek na jeden wieczór

Władysław Stanisław Reymont: zdolny twórca i namiętny kochanek

„Ot, roboty jest, tylko bieda, wprawdzie weselsza niż przedtem, jak była, tak jest, ale z nią mniejsza. Można, a raczej ja miałem czas przywyknąć do niej” – pisał do brata Franciszka w lutym 1894 roku.

Przełomem w jego karierze literackiej stał się reportaż „Pielgrzymka do Jasnej Góry”, który ukazał się w 1894 roku w „Tygodniku Ilustrowanym”. Reymont, jako jego korespondent, sam wziął udział w chłopskiej pielgrzymce upamiętniającej setną rocznicę powstania kościuszkowskiego, by rzetelnie odwzorować wszystkie szczegóły. Już wtedy doceniono jego ogromny zmysł obserwacji.

W 1895 roku na łamach „Kuriera Codziennego” zaczęła się zaś pojawiać wspomniana już „Komediantka”. Wydanie książkowe opublikowano rok później. Reymont jednak – choć odczuwał pewną satysfakcję po napisaniu pierwszej powieści, nie był z niej zadowolony. Podobny stosunek miał do jej kontynuacji, „Fermentów”, do której „nigdy się nie przekonał”. Gdy więc nadeszło zamówienie na nową powieść, postanowił ją napisać „lepiej niż poprzednie”. A ponieważ miał pisać o Łodzi, postanowił na kilka miesięcy się do niej przeprowadzić. By zaś zebrać jak najlepsze materiały, podobno podjął się pracy w jednej z fabryk jako farbiarz, żeby jak najwięcej czasu spędzać z robotnikami. W efekcie powstała „Ziemia obiecana”, publikowana na łamach „Kuriera Warszawskiego” w latach 1897–1898 i wydana w formie książkowej rok później.

Jeśli zaś chodzi o życie prywatne… Powiedzieć, że Reymont był kochliwy, to jak nic nie powiedzieć. W 1896 roku pisał w liście do brata: „[…] w końcu musiałem już uciekać z Warszawy. Zaplątałem się w najrozmaitsze, jedne głupsze od drugich, hece z kobietami, które mogły mnie doprowadzić albo do samobójstwa, albo do ożenienia się”.

W tym czasie Reymont zwrócił też uwagę na swoją przyszłą żonę – Aurelię Szabłowską z domu Szacsznajder, „początkującą literatkę i tłumaczkę, młodą, ponętną, a przy tym w małżeństwie nieszczęśliwą”. Zainteresowanie się kobietą było dla niego odskocznią od niewygasłego jeszcze uczucia do Antoniny Szczygielskiej. W 1895 roku nawiązał zaś bliższy kontakt z Heleną Chybińską, której się oświadczył. Do ślubu jednak nie doszło. Ostatecznie to o Aurelii mówił „bo albo ona będzie moją żoną, albo nie będzie nią żadna”. To jednak nie przeszkadzało mu, by w okresie ich narzeczeństwa nawiązać romans z Wandą Szczukową, temperamentną rozwódką z czworgiem dzieci…

Władysław Stanisław Reymont: katastrofa, która się „opłaciła” i praca nad „Chłopami”

Między 1895 a 1900 zaczął się u Reymonta płodny literacko czas podróży. Przebywał m.in. we Włoszech, w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Belgii i Francji. Najwięcej czasu spędzał zaś w Paryżu, gdzie zawarł cenne znajomości, m.in. ze Stanisławem Przybyszewskim, Stefanem Żeromskim czy Zenonem Przesmyckim.

W tym czasie dużo też chorował. „Wyczerpująca praca, nieregularny tryb życia i niefortunne przejścia natury osobistej rujnowały – i tak niezbyt mocne – zdrowie Reymonta. Często się skarżył. Przechodził rozedmę płuc, dokuczała mu wątroba lub ogólny brak sił” – skomentowała Barbara Koc. Reymont zaś w liście do rodziny pisał: „Mnie nie przygnębi nigdy brak pieniędzy, tylko choroba, a jeszcze jak ta, co mnie trzyma. Jest nudna, obrzydliwa i bolesna”.

A jakby tego było mało, 13 lipca 1900 roku pisarz uległ poważnemu wypadkowi kolejowemu. Reymont trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Według części historyków miał złamane 12 żeber i „inne kontuzje ciała”. Zdaniem innych zaś – tylko dwa żebra ucierpiały, a raport medyczny został sfałszowany celem wyłudzenia większego odszkodowania finansowego. Koniec końców pisarz otrzymał prawie 40 tysięcy rubli. A te zdecydowanie się przydały – pomogły bowiem opłacić rozwód wspomnianej już Aurelii Szabłowskiej, dzięki czemu mogła ona wyjść za Władysława.

Do ślubu doszło 15 lipca 1902 roku w Krakowie, a następnie młoda para wyjechała do Francji. To m.in. właśnie tam powstawało opus vitae Reymonta – „Chłopi”. Twórca był jednak wobec tekstu bardzo wymagający, tak więc gdy napisał część rękopisu – po prostu go wyrzucił i zaczął od nowa. Chyba się opłacało, bo powieść – publikowana w odcinkach w „Tygodniku Ilustrowanym” w latach 1902–1906 i sukcesywnie wydawana osobno w czterech tomach – okazała się ogromnym sukcesem, a Reymont odczarował obraz chłopów wśród reszty społeczeństwa.

Władysław Stanisław Reymont: nagroda Nobla i ostatnie lata życia

Noblista dalej tworzył i znów zaczął bywać za granicą. W jego życiu zaś pojawiła się Wanda Toczyłowska, młoda mężatka (Reymont ewidentnie miał do nich słabość), na której to wzorowana była Daisy ze wspomnianego już „Wampira”. A choć „kochał ją i pragnął bardziej, niźli to mógł wypowiedzieć”, oboje mieli już ułożone życie. „Możemy tylko śnić swój własny sen o życiu. Prawdziwego życia nam nie wolno” – pisał wtedy przyszły noblista.

Rewolucję 1905 roku Reymont przeżył w Warszawie, utrwalając na papierze swoje obserwacje o ówczesnej Polsce. Był także członkiem Ligi Narodowej i otwarcie wspierał Romana Dmowskiego. Po I wojnie światowej – która była dla niego czasem pracy w Centralnym Komitecie Obywatelskim, Warszawskiej Kasie Przezorności i pomocy dla Literatów i Dziennikarzy – wyjechał jako delegat Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Berna, Paryża i Stanów Zjednoczonych. Spotykał się tam ze środowiskami polonijnymi, by apelować o pomoc dla odbudowującej się Polski.

W 1920 roku natomiast kupił majątek w Kołaczkowie koło Wrześni, gdzie planował odpocząć po trudach podróży (obecnie działa tam Muzeum Reymontowskie). Zarządzanie majątkiem nie szło mu najlepiej – głównie ze względu na pogarszające się problemy zdrowotne. Zresztą to właśnie ze względu na chorobę – leczył się wtedy w Nicei – nie dał rady odebrać nagrody Nobla, przyznanej mu 13 listopada 1924 roku za czterotomową „epopeję chłopską” „Chłopi”. Kontrkandydatami do nagrody byli Stefan Żeromski i Tomasz Mann. „Nagroda Nobla, pieniądze, sława i człowiek, który bez zmęczenia wielkiego nie potrafi się rozebrać, to istna ironia życia. Chory jestem. Miałem świeżo zapalenie płuc” – pisał w liście do Alfreda Wysockiego, który odebrał wyróżnienie w jego imieniu.

Czytaj także: Pisarze bez Nobla. 5 wybitnych autorów, którzy zostali pominięci przez Akademię

Pogarszający się stan zdrowia – szczególnie chore serce – sprawiał, że Reymont pracował coraz mniej – ostatnią powieść, „Bunt”, napisał w 1924 roku. Zmarł w nocy z 4 na 5 grudnia 1925 roku w swoim mieszkaniu przy ul. Górnośląskiej 16 w Warszawie. Pochowany został w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim, a urnę z jego sercem wmurowano w kościele Św. Krzyża w Warszawie.

Dziś, sto lat po jego śmierci, Władysław Stanisław Reymont pozostaje jedną z najbarwniejszych postaci polskiej literatury. Człowiekiem, który potrafił być jednocześnie mistykiem i realistą, romantykiem i cynikiem, a przede wszystkim – mistrzem kreowania własnej legendy. Gdyby mógł obserwować współczesny świat mediów społecznościowych, pewnie stwierdziłby z uśmiechem, że wyprzedził swoją epokę o dobre sto lat.

Źródła: B. Koc, „Reymont”, Warszawa 2000; „Władysław Stanisław Reymont. Biografia noblisty jak materiał na film”, polskieradio.pl; „Władysław Reymont – pisarz, noblista, aktor, medium”, dzieje.pl; „Tajemnice Władysława Reymonta: klasztor, krawiectwo i okultyzm”, jedynka.polskieradio.pl [dostęp: 22.09.2025]

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE