Nie szanują autorytetów, nie słuchają rodziców, nie chcą się uczyć – sprawiają same problemy. I tak właśnie ma wyglądać dorastanie! Światowej sławy pedagog Jesper Juul w rozmowie z Katarzyną Kazimierowską twierdzi, że w ten sposób dzieci mówią swoim rodzicom: „sprawdzam”.
Fora parentingowe pełne są postów zaniepokojonych rodziców. Narzekają, że ich nastolatki to prawdziwe diabły, a oni sami są umęczeni piekłem codzienności w ich towarzystwie. Czy to my mamy problem z nastolatkami, czy to raczej oni mają problem z nami?
Historycznie rzecz ujmując, dzieci zawsze musiały dostosowywać się do życzeń i oczekiwań rodziców. Jeśli tak się nie działo, otrzymywały etykietkę z napisem „trudne” lub „z problemami wychowawczymi”. Dziś młodzież zaczyna szukać własnej drogi dużo wcześniej, co denerwuje i martwi rodziców oraz tworzy relację naznaczoną brakiem zaufania z obu stron. Tymczasem rodzice powinni pamiętać, że wiele zachowań ich dziecka jest rezultatem tego, jak traktowali je przez pierwszych 13 lat życia. Nie chcę sugerować, że rodzice powinni wziąć na siebie nowy, dodatkowy ciężar winy, ale zachęcam do tego, by próbowali ułożyć swoje relacje z dziećmi, póki nie jest za późno.
Po 13. roku życia może być już za późno?
Na pewno jest już za późno na kształtowanie dziecka w sposób, w jaki rodzice chcieliby, żeby było ukształtowane. I im bardziej próbują, tym gorszy przynosi to rezultat. W tym wieku dzieci testują słuszność i przydatność zasad, które przekazali im rodzice – po to, by wypracować swoje. I tu ważny komunikat dla rodziców: nie odbierajcie tego osobiście! To naturalny proces, który potrwa 5–10 lat, dopóki wasze dzieci nie odnajdą własnej drogi. Jedyne, co możecie w tym czasie zrobić jako rodzice, to zminimalizować liczbę konfliktów i zasięg ich rażenia. Ale jest to możliwe tylko pod jednym warunkiem – że uświadomicie sobie i uszanujecie fakt, że nastolatki mają prawo do prywatności. Aby wejść do ich świata, musicie zostać najpierw zaproszeni.
Co siedzi w ich głowach? Co powoduje, że tak często wchodzą w konflikty z rodzicami?
Jedną z najważniejszych rzeczy, o których powinni pamiętać rodzice nastolatków, jest to, że przez 4–5 lat mózgi ich dzieci będą w trakcie rekonstrukcji. Co oznacza na przykład, że ich zdolność przewidywania konsekwencji działań właściwie nie istnieje. Mogą jedynie czynić użytek z doświadczeń i rad swoich rodziców, oczywiście jeśli przez pierwszych 13 lat relacja dzieci–rodzice budowana była na wzajemnym zaufaniu. Ale nawet wtedy młodzi ludzie muszą eksperymentować i kolekcjonować własne doświadczenia, bo to część procesu ich dojrzewania, budowania własnej niezależności i autorytetu. Dlatego kiedy twoje dziecko eksperymentuje, zrób krok do tyłu i poczekaj, dopóki nie będzie gotowe, by podzielić się z tobą swoim doświadczeniem. Im wcześniej będziesz próbować interweniować, w tym większych bólach będzie przebiegał ten proces.
Czyli powinniśmy przygotować się na to, że nasze ukochane dziecko pewnego dnia stanie się okropnym nastolatkiem, który nas nie będzie słuchał, za to będzie przyprowadzał dziwnych znajomych, chodził na randki i zachowywał się jak przybysz z innej planety?
Cóż, wiele z tych rzeczy na pewno się wydarzy, ale na szczęście nie ma takiego prawa natury, które mówi, że w tym okresie musi dochodzić między rodzicami i nastolatkami do wielkich konfliktów. Rodzice nadal są odpowiedzialni za jakość relacji z dziećmi. Nawet jeśli nie byli tego świadomi przez pierwszych 12–14 lat, to nigdy nie jest za późno na zmianę. Natomiast nie powinni oczekiwać, że ich dziecko się zmieni – to oni muszą przejąć stery i zmienić nastawienie oraz kontrolować to, co mówią, żeby stać się na nowo godnymi zaufania.
Jednym z największych problemów wydaje się komunikacja między rodzicami i nastolatkami. Dlaczego tak jest?
W ujęciu tradycyjnym komunikacja między rodzicami i dziećmi jest jednokierunkowa, czyli rodzice mówią, instruują i uczą, a dzieci mają słuchać. I jeśli tak to wyglądało przez pierwszych 12 lat, to nic dziwnego, że rodzice są zdziwieni, kiedy ich nastoletnie dzieci już nie chcą tylko słuchać i oczekują dialogu. One chcą, żeby rodzice je poznali, docenili ich poszukiwania, żeby zobaczyli, jakie one naprawdę są – o czym myślą, co je cieszy, co jest dla nich trudne albo bolesne. Chcą, by rodzice zainteresowali się tym, kim są i kim się stają, a nie tylko tym, kim chcieliby, żeby byli.
Dzisiejsze nastolatki może nie zawsze przestrzegają narzuconych reguł i granic, ale za to są chętne i gotowe przestrzegać tych, które same przyjęły. Moja rada dla rodziców brzmi zatem: zaufajcie wartościom, które przekazaliście swojemu dziecku, róbcie swoje i bądźcie cierpliwi. To, co wasze dziecko postanowiło sobie przyswoić i uznało za wartościowe dla siebie, dostrzeżecie, kiedy samo zostanie rodzicem.
Jak najlepiej rozmawiać z nastolatkiem o zasadach i granicach? Na przykład, że nie może wyjść w środku tygodnia na imprezę i wrócić po północy, bo na drugi dzień idzie do szkoły.
Małe dzieci poświęcają mnóstwo energii na to, by dostosować się do granic stawianych im przez rodziców lub inne autorytety. W okresie dojrzewania większość nastolatków próbuje już zbuntować się przeciwko nim. Przekaz jest jasny: „Robiłem, co mogłem, by stać się takim dzieckiem, jakie chcieliście mieć, ale teraz jest czas dla mnie, by stać się takim człowiekiem, jakim ja chcę być”. Im mniej rodzice interesowali się budowaniem zdrowej samooceny u dziecka w pierwszych latach jego życia, tym brutalniejsze konflikty ich czekają w jego okresie dorastania. Liczba i siła tych konfliktów nie mają nic wspólnego z dojrzewaniem, odzwierciedlają one po prostu postrzeganie rodziców przez dzieci w trakcie ich dzieciństwa. Na szczęście jest coraz więcej domów, w których konflikty rozwiązuje się dzięki mądrej komunikacji, a rodzice są świadomi, że jeśli oczekują od nastolatków, by przestrzegały ich granic, muszą też szanować odrębność oraz granice stawiane im przez dzieci.
Czasem nastolatkom bliżsi od rodziców stają się ich rówieśnicy i to wśród nich szukają autorytetu.
Dzieje się tak wtedy, gdy dzieci czują, że rodzice nie znają ich tak dobrze, jak oni by chcieli, nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, jacy są naprawdę. Wtedy rady rówieśników bardziej pasują do obrazu siebie, jaki mają lub chcieliby mieć.
W wielu domach największym problemem okazuje się szkoła. Nastolatki nie chcą się uczyć, nie lubią nauczycieli, łatwo prowokują konflikty.
Większość szkół nadal woli mieć uczniów raczej posłusznych niż odpowiedzialnych, przez co w efekcie powstaje podłoże dla konfliktu. To oczywiście nie oznacza, że cała wina leży po stronie nauczycieli. Ja winię system. To on wymaga od nauczycieli takiego podejścia. Na szczęście uczniowie, podobnie jak rodzice, otrzymują wiele wsparcia ze strony mediów społecznościowych, które wzmacniają ich dążenia do przeprowadzenia szeroko zakrojonej reformy edukacji. Nikt nie chce chodzić do szkoły, która przypomina muzeum pełne przestarzałych wartości, zasad i zachowań.
W swoich książkach wielokrotnie pan podkreśla, że dzieci chcą z nami współpracować i są kompetentne, tylko o tym zapominamy. Czy to dotyczy też nastolatków?
Tak, pod wieloma względami. One współpracują zgodnie z planem, który przygotowała dla nich natura. Według tego planu ich zadaniem jest rozwinąć wewnętrzną siłę, która może pochodzić tylko z ich życiowych doświadczeń i podejmowanych prób, by wyciągnąć z życia to, co najlepsze. Część ich zachowań bierze się też z kopiowania zachowań rodziców, a te, jak wiemy, nie zawsze idą w parze z tym, czego uczą dzieci.
Co pan najczęściej zaleca rodzicom nastolatków?
Kiedy dzieci zaczynają dojrzewać, dostajemy od nich pierwszy poważny feedback tego, co osiągnęliśmy jako rodzice. To także ostatnia szansa na to, by zmienić nasze myślenie i zachowanie. Moja rada jest taka, żeby rodzice skorzystali z tej szansy. Niech prowokują swoje nastoletnie dzieci, by te udzielały im jak najbardziej szczegółowych informacji o nich jako rodzicach. Bo choć wszyscy robimy to, co możemy, by sprawdzić się w tej roli, to nie zawsze jest to wystarczające.
Przetrwalnik dla rodzica na czas dorastania
- Uczciwie przedstawiaj swoje uczucia i opinie, ale nie oczekuj, że druga strona będzie je podzielać.
- Spójrz na dojrzewanie jako na proces uczenia się dla całej rodziny i szansę dla ciebie oraz twojego partnera, by wzmocnić wasz związek, co przyda się, gdy znów będziecie tylko we dwójkę.
- Pamiętaj, że dzieci nie myślą i nie działają tylko po to, żeby cię urazić czy się z tobą pokłócić. To, co robią, robią dla siebie.
- Jeśli nie rozumiesz swojego nastolatka, wycofaj się, ale podziwiaj jego odwagę i kompetencje. Pamiętaj, że on nadal ciebie potrzebuje.
- Zaufaj sobie oraz temu, co już mu dałaś.
Jesper Juul: duński terapeuta rodzinny, pedagog, autor książek poświęconych wychowaniu dzieci i życiu rodzinnemu, w tym światowego bestsellera „Twoje kompetentne dziecko” oraz najnowszej „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?”. Od 40 lat prowadzi seminaria, wykłady i warsztaty dla nauczycieli, rodziców i pedagogów. Założona przez niego organizacja Family-Lab International rozwija jego idee wychowawcze już w 15 krajach