Balans pomiędzy byciem samemu a byciem z innymi ludźmi to niełatwa sztuka. Czasami tak bardzo zależy nam, by mieć wokół siebie innych ludzi, że wybieramy relację kosztem siebie. Wtedy do akcji wkracza nasze ciało, które mówi: ,,Stop. Zatrzymaj się. Sprawdź, co jest dla ciebie naprawdę ważne”.
„Przepraszam, mam dziś wizytę u lekarza” - kiedyś z tego typu wymówek korzystaliśmy, żeby usprawiedliwić nieobecność w pracy czy na zajęciach. Dziś robimy to, gdy zamiast umówionego spotkania bardziej przyciąga nas tzw. Netflix & chill pod ciepłym kocem. Dlaczego boimy się do tego szczerze przyznać? Ze spotkań towarzyskich rezygnują też młodzi ludzie, nie tylko ci zmęczeni obowiązkami domowymi, rodziną i dziećmi. Dzieje się tak z wielu powodów, które wynikają ze zmian społecznych, psychologicznych i technologicznych. Przede wszystkim ogromną rolę odgrywa technologia - media społecznościowe i komunikatory zastąpiły bezpośredni kontakt twarzą w twarz. Łatwiej wysłać wiadomość czy wspólnie zagrać online, niż spotkać się w realu. To daje namiastkę więzi, ale osłabia relacje w codziennym życiu. Drugim czynnikiem jest rosnące FOBI - specyficzna odmiana lęku społecznego. Wielu młodych obawia się oceny, porównań i odczuwa silną presję wizerunkową. Pandemia dodatkowo pogłębiła te mechanizmy, bo izolacja stała się normą, a powrót do kontaktów bywa stresujący. Duże znaczenie ma też przeciążenie obowiązkami - kultura ciągłej produktywności sprawia, że spotkania bywają traktowane jako strata czasu wobec pracy, nauki czy dodatkowych projektów. Do tego dochodzi zmęczenie i wypalenie, które zniechęcają do wychodzenia z domu.
Zanim spotkałyśmy się na pierwszej sesji, minęły trzy miesiące. Magda trzykrotnie przesuwała termin spotkania, raz nie odwołała i nie przyszła. Odezwała się po miesiącu i poprosiła o spotkanie on-line.
- Czuje się winna, że tyle razy odwoływałam nasze spotkanie – powiedziała.
- Wina zawsze domaga się kary – powiedziałam, zanim pomyślałam i… zgubiłam trop. Czasami tak się zdarza.
Magda śliczna, ambitna, pełna pomysłów 28-latka przyjechała z małego miasteczka do pracy w dużej agencji reklamowej. Dzięki pomocy rodziny wynajęła malutką kawalerkę, praktycznie bez kuchni ,,nie umiem i nie lubię gotować”. W zasadzie od matury miała w głowie dokładny plan jak będzie wyglądać jej życie w Warszawie: praca do późnych godzin wieczornych, jedzenie na mieście a wieczory w klubach, na spotkaniach towarzyskich. Tak wyglądało to w jej fantazjach. Właściwie dopiero po podpisaniu umowy dowiedziała się, że od czasów pandemii, praca w agencji jest hybrydowa: 3 dni w tygodniu z domu, 2 razy w tygodniu w firmie.
- Czy to cię zaskoczyło?
- Nieee, chyba nie.
- Czy pamiętasz co wtedy pomyślałaś, jaka była twoja pierwsza myśl?
- Chyba pomyślałam, czy w dni pracy z domu też będziemy spotykać się na mieście?
- Skąd ten pomysł a może potrzeba spotkań na mieście?
- Celowo wynajęłam mieszkanie, w którym nie ma kuchni, bo uwielbiam jeść na mieście.
- Wcześniej często jadałaś poza domem?
- No, właściwie nie, w naszym miasteczku nie ma restauracji. No tak, ale od kiedy mieszkam w centrum wielkiego miasta i praktycznie pod domem mam wszystkie kuchnie świata, to z nich nie korzystam.
Okazało się, że życie Magdy w mieście w najmniejszym stopniu nie przypomina jej fantazji. W realności ogranicza się do pracy, samotnych wieczorów i weekendów w 32 metrowej kawalerce. I to nie dlatego, że znajomi z pracy nie bywają w tych klubach, pubach, kawiarniach (o których tak marzyła) ale…
- Kiedy się z nimi umawiam to naprawdę mam ochotę wyjść i bardzo się cieszę a potem w ostatniej chwili odwołuję, bo nie mogę wyjść z domu.
- Co się dzieje, że odwołujesz spotkanie?
- Mam sensacje jelitowe. Zostaję w domu, bo boję się, że całe spotkanie spędzę w toalecie.
- Co dzieje się dalej?
- Przez dwa kolejne dni czuję się winna i brzuch dalej mnie boli.
Patrzyłam na Magdę i próbowałam połączyć w całość wszystko czego się dowiedziałam i wyciągnąć jakieś wnioski. Kobieta od dawna fantazjowała o bujnym towarzysko życiu w mieście, wydawało jej się, że tutaj wszystko jest możliwe. Hybrydowy tryb pracy sprawił, że jej mieszkanie stało się jednocześnie biurem i przestrzenią prywatną. Większość czasu spędzała sama, dużo spraw załatwiała przez internet, w dni, w które pracowała z domu właściwie nie miała potrzeby wychodzić do miasta. Spotkania towarzyskie, które w wyobraźni miały być ważną częścią życia w mieście, okazały się niemożliwe do zrealizowania, większość z nich odwoływała w ostatniej chwili. Czuła z tego powodu lęk (czego objawem somatycznym były biegunki) i poczucie winy. Z jakiegoś powodu nie zatrzymałam się dłużej przy tym poczuciu winy. Poszłam tropem osobowości Gen Z.
Z badań przeprowadzonych w Polsce i w Europie (np. raport Deloitte 2022) wynika, że pokolenie Z i młodsi Millenialsi często skarżą się na poczucie izolacji, spadek motywacji do inicjatyw społecznych i lęki społeczne.
Według badań CBOS z 2023 roku aż 47% osób w wieku od 18 do 24 r.ż. deklaruje poczucie izolacji i osamotnienia. Częściowo jest to skutek dorastania i rozpoczynania kariery zawodowej w warunkach pandemii. Z powodu koniecznej izolacji młodzi nie mieli szans budować naturalnych więzi w pracy i z rówieśnikami, wiele osób, które z konieczności funkcjonowało w wirtualnym świecie, po pandemii nie wróciło do realu.
Z moich doświadczeń w gabinecie wynika, że Gen Z miewają trudności z odnajdywaniem się w grupie poza siecią, często reagują na sytuacje społeczne objawami psychosomatycznymi a na przebodźcowanie ucieczką w samotność.
Gen Z często izoluje się i miewa trudności w inicjowaniu kontaktów społecznych. Częstsze korzystanie z portali społecznościowych, załatwianie większości spraw online kosztem ograniczania kontaktów bezpośrednich sprzyja izolacji, lękom społecznym, samotności i jak się okazało nieumiejętności ustalenia i utrzymania balansu pomiędzy byciem samemu a byciem z ludźmi.
Badania pokazują, że istnieje korelacja pomiędzy nadmiarowym korzystaniem z technologii/monitorów a obniżonym dobrostanem, podwyższonym poziomem stresu, samotnością. Praca zdalna i w konsekwencji zaburzona równowaga pomiędzy życiem a pracą sprawiają, że młodzi, pomimo deklarowanym chęciom, po pracy rzadziej wychodzą z domu i mniej udzielają się towarzysko ,,na żywo”.
Dla Gen Z świat online jest bardziej rzeczywisty i mniej zagrażający. Nawet kiedy spotykają się w realu potrafią siedzieć każde z nosem w swoim smartfonie.
W pracy z Magdą zamierzałam skoncentrować się na objawach psychosomatycznych i lęku, który często ukrywa się pod postacią objawów jelitowych. Próbowałam tłumaczyć, że ciało nie jest przeciwko niej a biegunki to jakiś ważny komunikat. Wydawało mi się, że najtrudniejszym momentem jest dla niej odwoływanie spotkania w ostatnim momencie. Nie mogłam jednak zrozumieć, dlaczego objawy nie wygaszają się, kiedy spotkanie jest odwołane a ona zostaje w domu.
- Co mówi twoja głowa, kiedy dostajesz propozycje wyjścia ze znajomymi?
- Cieszy się. Czuję, że właśnie tak chcę żyć, że właśnie o tym marzyłam.
- Co dzieje się później?
- W dniu spotkania od rana boli mnie brzuch, im bliżej godziny wyjścia z domu, tym trudniej mi wyjść z toalety. Nie pomaga węgiel ani napary z ziół. W pewnym momencie czuję, że nie dam rady wyjść z domu. Jestem już tak zmęczona złym samopoczuciem, że spotkanie przestaje być przyjemnością.
- Co dzieje się, kiedy odwołujesz spotkanie? Możesz to pokazać?
Żeby ułatwić pacjentce to zadanie, odgrywamy scenę wysyłania messengerów odwołujących do znajomych. Już w momencie pisania ciało kobiety zamyka się: ramiona opadają, klatka piersiowa zapada się, oddech sprawia coraz większy wysiłek.
Spotkanie odwołane, przychodzą wiadomości w stylu: spoko, do zoba następnym razem, luz itp. a mimo to ciało nadal somatyzuje: ,,Brzuch boli mnie coraz bardziej, czuję ciężar w klatce piersiowej, mam zaciśnięte gardło, znowu muszę biec do toalety”.
- Czuję, że to nie konieczność odwołania spotkania ani lęk przed reakcją znajomych przerażają twoje ciało. Jakie emocje drażnią twój brzuch, zaciskają klatkę piersiową, są ciężarem dla barków?
- Mówiłam już, że czuję się winna.
- Winna? Przed kim? Przecież znajomi cię nie obwiniają?
- Nie tak miało wyglądać moje życie w mieście.
To jest taki moment w terapii, kiedy nagle dwa najtrudniejsze puzzle dopasowują się do siebie i widać światełko w tunelu.
- Czujesz się winna wobec samej siebie.
- A może wobec fantazji samej siebie w wielkim mieście?
Kolejnych kilka sesji przeznaczyłyśmy na odszyfrowanie scenariusza: miasto = imprezy towarzyskie i odkrycie realnych oczekiwań Magdy. Oddzielenie faktów od fantazji to ważny moment w terapii.
Kobieta poczuła, że jej ciało a właściwie jego reakcje na spotkanie na mieście było taki hamulcem bezpieczeństwa: stop, zatrzymaj się i poczuj czy naprawdę masz ochotę na to spotkanie, dziś, w tym momencie, z tymi ludźmi? Problemy z brzuchem i wynikająca z tego konieczność pozostania w domu nie były dziwactwem czy wymysłem tylko naturalną strategią regulacyjną.
Jej ciało dość zdecydowanie sygnalizowało przeciążenie: emocjonalne i psychiczne. Skoro, zafiksowana na fantazjach życia w wielkim mieście ani ,,z głowy:, ani ,,z czucia” nie odczytywała informacji czy naprawdę ma ochotę na spotkanie, ciało jako ostatni bastion przed przebodźcowaniem włączało alarmowe dzwonki.
Prawdopodobnie poczucie winy wobec samej siebie stało na straży balansu pomiędzy potrzebą bycia samemu a potrzebą bycia z ludźmi. Ten balans to bardzo ważna umiejętność, która zmienia się na przestrzeni życia każdego z nas i jest dowodem dojrzałości. Bycie samemu zapewnia poczucie kontroli, prywatności, przestrzeń na regeneracje. Bycie z ludźmi zaspokaja poczucie sensu, wspólnoty, wzmacnia poczucie tożsamości.
Każdy z nas, na różnych etapach życia ma większą potrzebę bycia samemu albo bycia z innymi. Samotność i potrzeba bliskości nie wykluczają się a czasowa potrzeba izolacji nie niszczy prawdziwych relacji.
Po kilku miesiącach terapii Magda nauczyła się czuć czy i kiedy ma ochotę na spotkanie, a kiedy woli zostać w domu. Ze znajomymi umówiła się, że w ostatniej chwili będzie dawać znać, czy tym razem mogą liczyć na jej obecność. Okazało się, że dla nikogo nie jest to problemem. Poczucie winy zamieniła w zrozumienie i akceptację swoich potrzeb. Potrafi świadomie wybierać, kiedy ma ochotę spotkać się ze znajomymi, a kiedy woli zostać w domu bo np. miała trudny dzień w pracy.
Nad łóżkiem powiesiła zrobiony własnoręcznie plakat ze zdaniem: ,,Mam prawo do bycia samej i mam prawo do bycia w relacji. Nigdy nie muszę wybierać niczego ani nikogo kosztem siebie”.