Deva Cassel ma nazwisko po ojcu i urodę po matce. Zawodowe kontakty zapewne po obojgu rodziców. Choć wpisuje się w schemat „nepo baby”, nie można zarzucić jej, że w świetle reflektorów znalazła się zupełnie bezpodstawnie.
Jest wystarczająco wysoka jak na wybiegową modelkę (179 cm) i nie brak jej aktorskiej charyzmy. „W kadrze emanuje niewiarygodnym wręcz magnetyzmem” – pisało „Variety” o jej debiucie w – ogółem niekoniecznie ciepło przyjętym – melodramacie „Piękne lato” z 2023 roku. Lada moment 20-latka znów pokaże się na ekranie, tym razem w miniserialu Netflixa „Lampart”. To dobry moment, aby dowiedzieć się o niej nieco więcej.
Deva Cassel przyszła na świat 12 września 2004 roku w Rzymie. Urodziła się w iście gwiazdorskiej włosko-francuskiej rodzinie. Być może to w ramach kompromisu nadano jej sanskryckie imię oznaczające „boską istotę”. Jej matka to Monica Bellucci, ojciec – Vincent Cassel. Kiedy powitali na świecie pierworodne dziecko, media musiały pchać się do nich drzwiami i oknami. Najgorętsza para europejskiego kina nie zdecydowała się wówczas na przedstawienie córki całemu światu za pośrednictwem kolorowej prasy. Gwiazda „Malèny” zgodziła się za to na sesję ciążową dla „Vanity Fair”. Można powiedzieć, że to wtedy po raz pierwszy Deva towarzyszyła mamie podczas pracy na planie zdjęciowym. Później, wraz z sześć lat młodszą Léonie, wielokrotnie przyglądały się rodzicom przy pracy. Zawsze pozostawały jednak za kulisami. Z dala od czerwonych dywanów i ciekawskich spojrzeń.
Siostry wychowywały się głównie w Paryżu, ale nieobce były im rozjazdy. W 2013 roku małżeństwo ich rodziców się rozpadło. Choć dorośli rozstali się w przyjaźni, opieka nad dziećmi wymagała odtąd jeszcze sprawniejszego manewrowania w napiętych grafikach. „Pochodzi z rodziny akrobatów – właśnie tym jesteśmy, akrobatami. Uczyła się we Włoszech, Brazylii, Francji... Jej dzieciństwo nie należało do spokojnych” – mówiła Bellucci o starszej pociesze. Może to właśnie ciągły ruch, zmieniające się jak w kalejdoskopie otoczenie i twarze, sprawiły, że dorastająca dziewczynka dysponowała odwagą i ciekawością świata. Jak mówiła w rozmowie z „Vogue'iem”, nagminnie zdarzało jej się zaczepiać obcych ludzi w restauracjach. Niezależnie od tego, w jakim państwie akurat stołowali się jej najbliżsi, z każdym bez oporów łapała kontakt.
„Przysiadałam się do cudzego stolika, prowadziłam rozmowy, nawet nazywałam innych gości »mamą i tatą«. Nie wiem, czemu to robiłam. Może chciałam zbliżyć się do ludzi i sytuacji, których wcześniej nie znałam. To tak jakbym fantazjowała o innym losie” – wspominała. Dzięki życiu na walizkach 20-latka miała także okazję rozwijać umiejętności językowe. „Jest otwartą i mądrą młodą kobietą, która perfekcyjnie opanowała pięć języków. Niedawno w Brazylii taksówkarz zapytał, z jakiej części kraju pochodzi, bo jej portugalski był tak doskonały. Podziwiam ją i zazdroszczę” – mówił na łamach „La Reppubliki” partner Cassel, włoski aktor Saul Nanni, w którym zakochała się w trakcie zdjęć do „Lamparta”.
Deva Cassel i Saul Nanni na tygodniu mody w Paryżu w styczniu 2024 roku (Fot. Edward Berthelot / Getty Images)
Karierę modelki zaczęła w wieku 15 lat jako twarz perfum Dolce Shine Dolce&Gabbana. Przed obiektywem stanęła na tle Wybrzeża Amalfi z rozwianymi włosami i bukietem kwiatów w dłoniach. „Gdy zapozowałam po raz pierwszy, zaświeciły mi się oczy. Zrozumiałam, że chcę być częścią tego środowiska […] Moja rodzina zawsze wspierała mnie w moich wyborach, a modeling nie był wyjątkiem. Rodzice zapewnili mi ochronę i bardzo pomogli w pracy” – przyznała w magazynie „Muse”. W 2021 roku przeszła po wybiegu Alta Moda na Placu Świętego Marka w Wenecji. Niedługo później w ubraniach ulubionego duetu projektantów pokazała się też we włoskim „Vogue’u”. Wtedy wystąpiła jeszcze u boku słynnej matki. Od tamtej pory zdążyła wziąć udział w pokazach Jacquemusa, Coperni czy Dolce&Gabanna. Na zeszłorocznej, jubileuszowej okładce z okazji 60-lecia czasopisma nie potrzebowała już obstawy.
Deva Cassel na wybiegu Coperni, Jacquemus i Dolce&Gabbana (Fot. Spotlight / Launchmetrics / Agencja FREE)
Cassel spróbowała też swoich sił w filmie „Piękne lato”. Na wielkim ekranie zadebiutowała jako – a jakże – wyzwolona i urzekająca Amelia zarabiająca na życie... pozowaniem. Z tą różnicą, że nie do zdjęć, a do obrazów. Jak ujawniła w magazynie „Gen V”, długo nie widziała siebie w aktorskim fachu. Gdy ktoś sugerował jej pójście w ślady rodziców, ta stanowczo odmawiała. „W dzieciństwie nie chciałam zostać aktorką. Wszyscy mnie o to wypytywali i to odstręczyło mnie od tej ścieżki. Dopiero z czasem zaczęłam interesować się kinem, ludźmi pracującymi w tym przemyśle i doświadczeniami, jakie oferuje. Decydujący okazał się scenariusz, który wysłała mi Laura Luchetti. Uznałam, że to świetna okazja do spróbowania czegoś nowego i wyjścia ze strefy komfortu” – tłumaczyła.
Już w marcu zobaczymy ją za to w miniserialu Netflixa „Lampart” na podstawie powieści Giuseppego Tomasiego di Lampedusy:
Cassel podkreśla, że chociaż swojemu pochodzeniu zawdzięcza bardzo dużo, to pozycja jej rodziców nie zawsze działała na jej korzyść. „Ciągle porównywano mnie z mamą. Kocham ją, ale bywało, że cierpiałam z tego powodu. Byłbym hipokrytką, gdybym powiedziała, że nie było to dla mnie ciężarem” – zdradza. Zapewne nie uda jej się uniknąć konfrontacji z legendą rodziców, ale widać, że ma zapał, aby się z nią zmierzyć. Deklaruje, że ma do zaoferowania światu znacznie więcej, niż można by przypuszczać.
„Interesuję się muzyką, sztuką, rysowaniem i podróżami. Ostatnio moim hobby stało się też gotowanie” – wymienia, dodając, że jednym z jej ulubionych turystycznych kierunków jest Litwa. Modelka i aktorka prężenie działa też w internecie. Mimo iż swoim życiem prywatnym dzieli się z obserwatorami oszczędnie, nowych kadrów na jej instagramowym profilu cierpliwie wypatruje już 1,4 miliona obserwatorów. „Na Instagramie spędzam dużo czasu, może nieco za dużo. Ale generalnie wydaje mi się, że mam zdrowe podejście do mediów społecznościowych” – mówi.
Być może słownik usilnie poprawiający jej imię na „diwa” wcale nie mija się z prawdą. Już dziś prognozuje się, że niedługo Deva Cassel – tak jak kiedyś jej matka – może stać się nowym wcieleniem Sophii Loren, Giny Lollobrigidy i Claudii Cardinale.