1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wywiady
  4. >
  5. „Macierzyństwo to kolejka, która wypada z torów – nie wiesz, czy wylądujesz w bezpiecznym miejscu, czy roztrzaskasz się na kawałki”

„Macierzyństwo to kolejka, która wypada z torów – nie wiesz, czy wylądujesz w bezpiecznym miejscu, czy roztrzaskasz się na kawałki”

Weronika Serafin (Fot. archiwum prywatne)
Weronika Serafin (Fot. archiwum prywatne)
„Macierzyństwo to jest kolejka, która wypada z torów, i nie masz pojęcia, gdzie wylądujesz: czy w bezpiecznym miejscu, czy roztrzaskasz się na kawałki” – opowiada Weronika Serafin, realizatorka filmu „Matkość 2” i mama trójki dzieci.

Kiedy po raz pierwszy poczułaś potrzebę, żeby twórczo zająć się tematami macierzyństwa?
Kiedy dowiedziałam się o trzeciej ciąży, po myślałam, że zrobię z tego kreację – zaproponowałam temat połogu grupie dokumentalnej pod okiem reżyserki Hanny Polak. W jednym ze szpitali położniczych zrobiłam wywiady z kobietami po porodzie. Nakręciłam trailer pt. „Nikt mi nie powiedział, że...”. To był początek mojej przygody z filmem, który dał mi poczucie, że nie muszę być filmowczynią z zawodu, żeby zrobić film.

Ten projekt jednocześnie był osobistą arteterapią, bo mój pierwszy połóg był traumatyzujący, kompletnie odebrał mi poczucie sprawczości i decydowania o sobie. Byłam zaskoczona tym, co się może dziać z ciałem, poczułam, że to kompletnie pozbawiło mnie energii kobiecej i człowieczej. Czułam się odczłowieczona. Kiedy wysłuchałam opowieści innych kobiet, skonfrontowałam się z tymi historiami, zaczęłam rozumieć, co się ze mną wtedy działo. Myślenie o połogu przestało być traumą.

Zobaczyłaś, że inne kobiety mają podobnie, że nie jesteś w tym sama?
Tak, to jest poczucie wspólnotowości. Potrzebne, bo traumy najczęściej rodzą się błyskawicznie w samotności, a wychodzenie z nich to długi proces. Do tego potrzeba drugiego, takiego świadka, który ci powie: „Wszystko z tobą jest dobrze, a to, co trudne, jest do przejścia”.

Jakie znaczenie miał tutaj element kreatywności?
Wzięcie kamery do ręki zdystansowało mnie do mojego problemu – stawałam się obserwatorem, analizatorem. W pewnym momencie poczułam, że jestem jedynie medium tego tematu. Stałam się akuszerką trudnych i poruszających treści. Robienie sztuki to też przyjęcie za coś odpowiedzialności, przejęcie kontroli, modelowanie, ale i swoboda, poczucie lekkości i otwarcie się na często zaskakujący efekt.

Co się działo z twoimi emocjami w momencie tworzenia?
Kamera wytwarza niewidzialną ścianę, za którą mogę się schować. Opowieści kobiet wzruszały mnie tak, że czasami miałam trudności z utrzymaniem kamery. Wiedziałam jednak, że to jest moje zadanie – musiałam skoncentrować się na tym, czy kadr jest odpowiedni, na bieżąco obrazować to, co się tam działo. Najważniejsze były historie dziewczyn i na nie starałam się znaleźć jakąś odpowiedź w obrazie. Dopiero potem przyszedł czas konfrontacji z emocjami. Nie przytłaczają mnie, bo sztuka jako proces pozwala mi się powoli zagłębiać w myśli, czuję się w tym bezpiecznie. To też moja decyzja, jak głęboko chcę w niego wejść. Zupełnie odwrotnie niż przy narodzinach dzieci, ale to ich pojawienie się na świecie pozwoliło mi tworzyć taką sztukę.

Dla mnie energia twórcza i kreacja to najdoskonalszy sposób terapii, a właściwie autoterapii.
Dla mnie każdy projekt jest z poczucia misji: akuszerowania tematu. Chcę być matką słuchającą, bo celem nadrzędnym jest danie światu obrazu kobiecej rzeczywistości. Wykorzystuję to, gdy piszę prozę i scenariusze. Wszystkie formy opracowania tematu to wyjście krok dalej, także ze swojej strefy komfortu. To pierwiastek osobistej ewolucji. Przy tym też rodzą się trudne emocje, ale za każdym razem chcę je przekuwać w korzyść dla moich tekstów. Zejście w otchłań może dobić, ale robię coś na przekór i właśnie tam czerpię inspirację do pracy.

Macierzyństwo to jest kolejka, która wypada z torów, i nie masz pojęcia, gdzie wylądujesz: czy w bezpiecznym miejscu, czy roztrzaskasz się na kawałki. Jedno jest pewne – odkryłam sposób transformacji niemocy w supermoce.

Twoja potrzeba kreacji na wieść o niespodziewanej ciąży pozwoliła ci też uciec od przymusów kulturowych, typu: co powinnaś, a czego nie?
Myślałam o trójce dzieci, ale nie tak szybko, to się wydarzyło samo, rzeczywistość za mnie zadecydowała. Byłam zaskoczona, ale pomyślałam: okej.

Tak samo stało się z moją kreacją. Stanęłam za kamerą, nie planując tego, samo wypłynęło, ja się tylko temu poddałam. Pojawił się ważny dla mnie temat, wzięłam kamerę i zaczęłam kręcić film.

Może to jest właśnie siła kobiecej energii, że autentyczne decyzje czy działania wychodzą z nas – z naszych serc, ciał?
Tak, ale kobiety mają też dużo założeń, które po wstrzymują je przed kreacją. Często same sobie strzelamy w kolano. Mamy poczucie, że jesteśmy niewystarczające, że nie dość wiemy, że to jeszcze nie ten czas czy nie to miejsce. Potrzebujemy pieczątek, żeby zacząć działać. Ale na to, żeby być matką, pieczątek nie potrzebujemy... Chciałabym, żeby kreacja, tworzenie były jak rodzenie dzieci.

Wiemy, jak rodzić, i wiemy, jak tworzyć.
Dokładnie. Przy porodzie możemy korzystać ze wsparcia innych kobiet. Podobnie przy kreacji inne kobiety chętnie nas wesprą. Długo nie umiałam prosić o pomoc, dopiero przy drugim dziecku się tego nauczyłam. Zrozumiałam, jak bardzo jest to wyzwalające.

Sztuka uczy mnie tego, żeby nie być samotną wyspą, tylko żeby mieć wokół siebie pomocnych ludzi. Wyraźnie pokazał to projekt Agnieszki Swobody „Matkość 2”, który powstał w ramach Festiwalu Słowa im. Jerzego Pilcha. To sześć portretów kobiet, ich historii szczerych, trudnych i pięknych, opowiadających o macierzyństwie, kobiecej wytrzymałości. Znakiem, symbolem mocy tych kobiet były zrobione tatuaże/rysunki na ciele, które odnosiły się do ich historii.

Agnieszka zaprosiła mnie do tego projektu, choć nigdy nie robiłam czegoś takiego od początku do końca sama, zaufała mi, jej siła dała mi siłę i spokój. Przekaz filmu był tak mocny, że nawet kobiety, które nie mają dzieci, mogły się zidentyfikować z którąś z pokazanych historii.

Jaki jest kolejny projekt?
Jestem w trakcie pracy nad dramatem „Matkość”, który niebawem, mam nadzieję, będzie można zobaczyć. W kolektywie matek poznanych na jednym z portali internetowych piszemy scenariusz serialu o tematyce „matkowej”. Marzy mi się wydarzenie – Święto Matek Artystek. To jest ten czas – mam małe dzieci i chcę to wykorzystać, eksplorować. Matki to grupa, która jest zapominana, matkość jest powszechna i dlatego wydaje się wyświechtana – tyle matek jest na świecie, że po co w ogóle o nich myśleć. Jakby macierzyństwo było zadaniem, które musisz odrobić, a potem zająć się poważnymi sprawami. Jednak wiele kobiet ma dość sztywnego, ograniczającego gorsetu – pojęcia, kim jest (albo powinna być) mama.

Mama jest kreacją. Dlaczego więc mama nie może też kreować czegoś innego niż dawanie życia?
Prowadzę warsztaty literacko-filmowe w kręgu mam. Zachwyca mnie niesamowita energia, która się wytwarza między nami, kiedy poczujemy, że możemy coś stworzyć – napisać tekst, nakręcić filmik, zacząć myśleć o życiu z innej perspektywy. Kobiety opowiadają o swoich pragnieniach, które są dopiero w zalążku, nawet trudno jest im je zwerbalizować i zmaterializować.

Z brzucha pustego po dziecku rodzą się nowe potrzeby?
Dokładnie tak było w moim przypadku. Pojawia się też tęsknota bycia tą osobą, którą się było przed urodzeniem dziecka, i trzeba pogodzić się z tym, że nigdy nie będziesz już tą samą osobą. Zajęcie się kreacją razem z innymi matkami pozwoliło mi poczuć, że to wspaniale, że nie będę już tą samą osobą, że mogę poczuć się kimś innym. Przestałam tęsknić za sobą dawno, odnalazłam siebie.

Na warsztatach literacko-filmowych trzeba wyłączyć głowę, zawiesić swoje założenia, wyobrażenia o sobie, wstyd, który mamy przed pokazaniem siebie. Wtedy jesteśmy w stanie zrobić wszystko.

A co z połączeniem pasji, kreacji i zarabianiem pieniędzy? Wiele razy słyszałam, jak kobiety mówią, że nie potrafi ą wyceniać swojej pracy albo boją się, że twórczość „za pieniądze” przestanie sprawiać im przyjemność.
Jestem dokładnie w tym momencie. Robię ambitne produkcje za darmo. Wkładam w to dużo energii i zastanawiam się nad tym, kiedy mi się to spienięży.

Trochę tak z roli matki, która ciągle daje i daje?
Tak, ale wierzę, że coś, co robię z pasji, zacznie przynosić pieniądze.

Może potrzeba tu trochę męskiej energii, dzięki której wycenisz swoją pracę, odważnie przedstawisz swoje warunki, wyegzekwujesz... Czy twoja kreacja zmieniła się, odkąd masz dzieci?
Na pewno trudniej zorganizować wolny czas, połączyć moje projekty z zajmowaniem się domem, dziećmi. Uczę się mówić dzieciom: teraz mama jest zajęta, teraz robię fi lm, postarajcie się mi to ułatwić. W ten sposób pokazuję im, że mam też inne swoje role, odmienne od roli matki, mam swoje zadania, tworzę inne rzeczy niż tylko porządek w domu.

Czy domyślasz się, czego brakuje w tej układance, żebyś mogła zarabiać na swojej kreacji?
Zdałam sobie sprawę, że wstydzę się zarabiać, wstydzę się powiedzieć, że chciałabym dostać za projekt ileś tysięcy. Zatem staram się to zmienić, zaczynam się odwstydzać, pokazując swoje teksty publicznie.

Jednocześnie kiedy robię coś za darmo, nie popadam we frustrację, że nie zarabiam, choć to ciężka praca. Potrzebuję, żeby ludzie zauważyli, co robię, żeby zaufali, że jestem w stanie robić profesjonalne rzeczy. Wierzę w siłę i wsparcie kobiet, w to, że któraś komuś powie o mnie, inna zaprosi mnie do współpracy i lawina ruszy.

W tym procesie stawania się kreatorką z roli matki, kobiety ważna rola przypada też mężczyznom. Trafi a łam w swoim życiu na chłopaków, którzy dawali mi ogromne wsparcie w świecie filmowców. W biznesie to oni tworzą męskie reguły gry i pomoc kobiecie w przejściu na ten poziom wyżej, jeśli chodzi o stawanie się profesjonalistą, jest nieocenione. Warto czerpać od nich męską siłę.

Weronika Serafin, animatorka kultury, scenarzystka, dokumentalistka, edukatorka. Ambasadorka Fundacji „Ta Mama Ma Imię”. Twórczyni warsztatów literacko-filmowych Macierzystości. Instagram: macierzystosci_strefa.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze