1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Rozpad związku – jak zaopiekować się sobą i nie stracić cennych relacji podczas rozstania?

Komunikat o rozstaniu wyzwala trudne emocje. (Fot. iStock)
Komunikat o rozstaniu wyzwala trudne emocje. (Fot. iStock)
Zakończenie związku pociąga za sobą redefinicję własnego „ja” na kilku poziomach: wobec siebie, między partnerami, ale też w szerszym, społecznym kręgu. Jak zapewnić sobie wsparcie i nie stracić cennych relacji podczas rozstania – wskazuje socjolożka z Uniwersytetu Columbia Diane Vaughan.

Diane Vaughan była mężatką przez 20 lat. Chociaż kres jej związku był chaotyczny i destrukcyjny, zauważyła, że przebieg rozstania zachował pewien cykl społeczny. Instynkt naukowczyni podpowiedział jej, by bliżej przyjrzeć się temu, jak podczas bycia z związku ludzie definiują się nie tylko jako partnerzy w stosunku do siebie, ale też w oczach innych. W związku funkcjonują w przestrzeni społecznej, jako para – wspólnie rozliczają się z podatków, otrzymują korespondencję adresowaną do obojga z nich, są razem zapraszani na imprezy czy wyjazdy, i zwłaszcza na tym ostatnim polu rozgrywa się po zerwaniu walka o sprzymierzeńców.

Redefinicja „ja”

Diane Vaughan w książce „Sztuka zrywania. Jak rozpadają się związki” zawarła wnioski ze swoich badań. Pisze, że niezależnie od tego, czy związek trwał krótko czy długo, czy partnerzy byli bogaci czy biedni, homo- czy heteroseksualni, żyli nieformalnie czy mieli ślub – zrywanie relacji jest trudne dla obu stron. Według Vaughan dzieje się tak dlatego, że rozstanie pociąga za sobą redefinicję „ja” na kilku poziomach: nie tylko w relacji z samym sobą i między partnerami, ale w szerszym, społecznym kręgu, w którym związek istniał. Te zmieniające się definicje następują stopniowo – najpierw między partnerami, później w rodzinie i wśród przyjaciół, aż w końcu docierają do znajomych i nieznajomych. Rozchodzenie się dobiega końca, gdy byli partnerzy postrzegają siebie i są postrzegani jako osoby niezależne, bycie parą nie stanowi już głównego źródła ich tożsamości.

Zanim jednak to się stanie, separacja jest dla obojga okresem emocjonalnego i społecznego bezładu. Rola partnera zostaje zawieszona – nie wiadomo jeszcze, czy tymczasowo, czy na stałe – ale stracony został już punkt odniesienia, na podstawie którego rozstający się formowali poczucie własnego „ja”. Dużo powiedziano i napisano już o emocjach związanych z rozstaniem – wiadomo, że przyjdzie nam przeżyć smutek, złość, poczucie odrzucenia, strachu, porażki, winy, samotności i wahań nastrojów. Mniej zrozumiałe są jednak konsekwencje w wymiarze społecznym.

Przewaga inicjatora

Autorka książki jest zdania, że głównym wyznacznikiem tego, jak się zniesie separację, jest rola przyjęta w chwili rozstania. Zdecydowanie lepiej przygotowany jest na nią inicjator. Łatwiej utożsamia się z rolami innymi niż bycie osobą w parze, z reguły ma również przewagę czasową, ponieważ mógł się przygotować do rzeczywistego odejścia. Wie już także, czego nie chce.

To, jak sytuacja będzie rozwijać się dalej, w dużej mierze zależy od zasobów społecznych i ekonomicznych – inicjatorzy zwykle nie podejmują decyzji o rozstaniu bez zabezpieczenia. Inicjator rozstania – jeszcze zanim do niego dojdzie – zazwyczaj ocenił już, na ilu przyjaciołach będzie mógł polegać, i ile pieniędzy potrzebuje, żeby się uniezależnić. I nie chodzi tu o poziom zasobów inicjatora w porównaniu z zasobami partnera – najważniejsze jest, na ile one wspierają go w kształtowaniu odrębnego „ja” – dowodzi Diane Vaughan. Zatem bardziej liczy się mniejsza suma na własnym koncie niż większa na tym wspólnym, w wyższej cenie jest lojalność bliskich ludzi niż szersza sieć powierzchownych znajomości.

Inicjatorzy wykorzystują czas przed rozstaniem, by się wzmocnić i przewidzieć potencjalne przeszkody. Dzięki temu w określonym momencie są już gotowi pójść w swoją stronę o własnych siłach. Proces rozstawania jest jednak na tyle złożony, że względna przewaga inicjatora może zmaleć z powodu okoliczności, które zaburzają równowagę sił w związku. Niektórzy odkrywają, że gdy są zdani tylko na siebie, przytłacza ich niepewność – i w obliczu rozstania ich zasoby okazują się nie wystarczać. Wtedy doświadczają traumy towarzyszącej separacji w podobnym stopniu co ich partnerzy.

„Szybko się przestawiam”

Zdecydowanie lepiej z rozstaniami – niezależnie od tego, czy to one inicjują zerwanie – radzą sobie osoby, które szybciej przystosowują się do zmian. Nie tylko czują się zdolne do znalezienia niezbędnych źródeł wsparcia, ale także do koniecznej adaptacji psychologicznej. Mówią one o sobie: „szybko się przestawiam”.

Dla tych, którzy tego nie potrafią, zasobem o ogromnym znaczeniu staje się czas. Stroną silniejszą – zdaniem naukowczyni – jest ten, kto poradzi sobie emocjonalne, ale także społecznie. W tym drugim przypadku chodzi o potwierdzenie swojej odrębności, stabilności i tożsamości poza ramami dotychczasowego związku. Podczas rozstania liczy się umiejętność znajdywania alternatywnych rozwiązań, które zmniejszają zależność od kończącej się relacji. Dzięki temu i trauma emocjonalna, i perturbacje na płaszczyźnie społecznej są dla obu stron częściowo zamortyzowane.

Vaughan nie ma jednak wątpliwości co do tego, że mimo przygotowania się i zdolności adaptacyjnych zrywanie więzów partnerskich najczęściej nie przebiega w sposób zrównoważony i harmonijny. To coś nieprzewidywalnego z natury. Kiedy zapada nieodwołalna decyzja o rozstaniu, nawet najbardziej przygotowana strona inicjująca traci kontrolę nad ostatecznym przebiegiem procesu. Połączenie nagłej utraty władzy z dyskomfortem na płaszczyźnie społecznej – kiedy trzeba się zmierzyć z etykietką osoby, która się rozstaje – może okazać się nieoczekiwanie wyniszczającym doświadczeniem.

Szczególnie trudne chwile przeżywa partner, który wyprowadza się ze wspólnego wcześniej domu. I niezależnie, czy to konsekwencja spontanicznej awantury czy wspólnego planowania, efekt jest ten sam. Kiedy w opuszczanym domu pozostają dzieci, partnerzy są pozbawiani nie tylko roli partnera, ale również rodzica. W wyniku przeprowadzki tracą także sąsiadów i lokalne konteksty, w których funkcjonowali. Z tym też trzeba się rozstać, trzeba zaistnieć w nowych okolicznościach – w innym miejscu, wśród innych ludzi.

Opuszczając dom, żegnamy się z wszelkimi przejawami codziennego życia, które kojarzyło się z bezpieczną rutyną. Najczęściej w tym momencie dochodzi do upublicznienia rozstania.

Wszyscy wiedzą

Komunikat o rozstaniu to istotny etap kończenia związku, który wyzwala trudne emocje. Gdy inni dowiadują się o separacji, często zmieniają swoje zachowanie wobec osób tworzących dotąd parę. Nie wszystkie reakcje bliskich przebiegają zgodnie z oczekiwaniami, nie każdy jest zachwycony, nie każdy od razu wyciąga pomocną dłoń albo chociażby wykazuje przyjazne zrozumienie. Rozstający się partnerzy często bywają zaskoczeni, że ktoś, kto zdawał się wcześniej opowiadać po jednej czy drugiej stronie, teraz gra do przeciwnej bramki. Jednak ze społecznej perspektywy ci wszyscy ludzie, którzy zostali powiadomieni o rozstaniu, też stają w obliczu wymuszonej zmiany. Im też grozi strata bliskich kontaktów z jedną ze stron – wspólne aktywności rozchodzących się partnerów stają pod znakiem zapytania.

Kto gra do mojej bramki

Inicjator w momencie upublicznienia rozstania staje przed wymagającą publicznością. Niewykluczone, że jest zmuszony powiadomić także osoby, które będą kwestionować i potępiać jego posunięcie. Aby utrzymać istniejące wcześniej sojusze i zabezpieczyć te, które jeszcze nie zostały jasno zadeklarowane, każdy z partnerów opowiada historię ze swojego punktu widzenia. Zazwyczaj przestają współpracować przy prezentowaniu jednolitego frontu. Zwłaszcza inicjator kształtuje społecznie akceptowalne powody zerwania. Żeby wywołać u danej grupy odbiorców założoną reakcję, opowiada tylko o wybranych przez siebie epizodach. Ponieważ partner również chce zachować twarz, także poszukuje wsparcia ze strony otoczenia i chce przekonać słuchających do własnych racji.

Na tym etapie rozstania rozpoczyna się bój o osoby najbliższe – pierwsze z dóbr, które partnerzy zgromadzili w trakcie trwania związku. Są cenne, bo nie tylko zapewniają wsparcie społeczne, ale pozytywny wizerunek własnej osoby. Sprawa nie jest łatwa, bo przyjaciele pary rzadko mogą opowiedzieć się po dwóch stronach – dla rozstających się wiąże się to ze stratą kolejnych składowych swojej tożsamości. Często zdarza się, że straty są dotkliwe – trudno będzie znaleźć substytut teściowej oddanej wnukom czy nowej siostry, którą dostało się w pakiecie z partnerem.

Bronią w tych potyczkach są opowieści o wspólnym pożyciu tak ukazane, żeby chronić swoją pozycję. Poziom antagonizmu zwiększa ukazywanie konkurenta w negatywnym świetle. Jednak otwarte oczernianie partnera zamiast rzeczowego opisywania jego zachowania, co pozwoliłoby słuchaczowi wyrobić sobie zdanie, może zrazić rozmówcę – ostrzega Diane Vaughan. Osoba, która się rozstaje, staje przed pytaniami: ile chcę ujawnić? Komu mogę zaufać? Kto jest w mojej drużynie? Co na ten temat mówi druga strona? Jawne mówienie o problemach czy szczere wyznanie swoich win może skazać niektóre znajomości na zakończenie, ale taki sam efekt powstaje w wyniku nieinformowania o nich, bo nikt nie lubi czuć się pominięty. W tych okolicznościach najważniejsze jest rozeznać się w jakości naszych relacji – im jesteśmy z kimś bliżej, tym większe prawdopodobieństwo, że znajomość przetrwa a nawet się umocni. Im nasz rozmówca jest bardziej dojrzały i empatyczny, tym bardziej możemy liczyć na pomoc niezależnie od okoliczności rozstania.

Kto pierwszy i szczerszy

Osoba przekazująca swoją wersję jako pierwsza ma pewną kontrolę nad kształtowaniem opinii słuchacza i może nawet zaskarbić sobie jego sympatię. Ci, którzy wahają się powiedzieć o zmianach w ich życiu w obawie przed negatywną reakcją, często popełniają błąd – przestrzega Diane Vaughan w książce „Sztuka zrywania”. Bojąc się ewentualnej wrogiej reakcji, pozbawiają się jednocześnie szansy na otrzymanie wsparcia. Dlatego warto otwierać się i nie ukrywać rozstania – prędzej czy później i tak wyjdzie to na jaw.

Pozytywnym doświadczeniem wielu osób, które się rozstają, jest – zauważa autorka – odnowienie więzi z rodzicami, a nawet innymi członkami rodziny, które poprzednio osłabły. Kryzys sprzyja zwierzeniom, ujawnieniom swoich słabości i kłopotów – co często budzi współczujące reakcje i okazywanie zrozumienia. Warto się o to postarać. Reakcje członków rodziny bywają jednak różne – nierzadko słyszymy, że związek musi być utrzymany w imię lojalności wobec rodziny, a zwłaszcza dla dobra dzieci. Bywa, że najbliższe otoczenie zrywa znajomość z rozstającym się, tak też mogą zareagować wspólni przyjaciele. Im więcej osób wie o problemach pary, tym jaśniej opowiadają się one po jednej lub drugiej stronie. Każda z nich przyciąga osoby o podobnych wartościach i jednocześnie odcina się od tych o odmiennym światopoglądzie lub jest przez nie odrzucona.

Rozstanie naturalnie weryfikuje dawne więzi i znajomości – dobrze jednak umieć prosić o pomoc i przyjmować ją oraz wykazywać się otwartością w mówieniu o swojej sytuacji, tak by zachować najcenniejsze przyjaźnie. Choć to czas licznych strat i porzuceń, warto zarazem patrzeć w przyszłość z nadzieją – oto zaczynamy nowy rozdział życia społecznego, w którym nie definiujemy się jako partner czy partnerka osoby, z którą właśnie przestaliśmy być – i ten etap przyniesie nam nowe relacje.

Polecamy książkę: „Sztuka zrywania. Jak rozpadają się związki”, wyd. MT Biznes

Polecamy książkę: „Sztuka zrywania. Jak rozpadają się związki”, wyd. MT Biznes Polecamy książkę: „Sztuka zrywania. Jak rozpadają się związki”, wyd. MT Biznes

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze