Jesień to pora roku dla bibliofilów. Długie wieczory umilają dobre książki. Polecamy kilka nowości, po które warto sięgnąć w tym czasie.
Sarah M. Broom podbiła w zeszłym roku serca amerykańskich krytyków. Teraz jej debiut ukazuje się także u nas.
Wyobraź sobie, że huragan zmiata twój dom z powierzchni ziemi. Piszą o tym media, aż się znudzą, a w okolice zjeżdżają już tylko turyści, by popatrzeć na katastrofę.
To wspomnienia Sarah M. Broom, nagrodzonej za ich zapis prestiżową National Book Award. Jej tytułowy żółty dom nie przetrwał ataku huraganu „Katrina” w Nowym Orleanie sprzed 15 lat. Autorka, najmłodsza z dwanaściorga dzieci, własne losy wpisuje w dzieje rodziny, żywiołu, Ameryki, biedy, zastanawiając się, jak na nas wpływa miejsce pochodzenia, nawet jeśli znika z mapy. I jeśli budzi wiele złych skojarzeń. „Nie sposób opisać w pełni rozpadu, jakiemu ulegał dom, tak jak nie da się wskazać tej jednej cechy, która psuje charakter”, pisze Broom, i nie chodzi jej o huragan. Reportaż tak osobisty, że aż uniwersalny, a zarazem opowieść o niezłomności: matki i jej dzieci.
Wreszcie powieść Szczepana Twardocha o rozmachu jego „Morfiny”. Berlin 1918, po przegranej wojnie wybucha rewolucja, powstaje Republika Weimarska. Jak się w niej odnaleźć, kiedy ma się śląskie korzenie? Leutnant Alois Pokora, syn górnika, spędził lata w niemieckich okopach, a ze względu na pochodzenie jest wyszydzany. W ryzach trzyma go dawne nieodwzajemnione uczucie. „Miłość to wojna”, zauważa. Powieść o namiętnościach i podziałach, ulubionych wątkach pisarza, ale i malarza George’a Grosza, którego obraz
nie przypadkiem widzimy na okładce.
Nowa książka anonimowej włoskiej autorki m.in. słynnego cyklu neapolitańskiego (zaczęło się od „Genialnej przyjaciółki”). To opowieść o dojrzewaniu. Giovanna wychowuje się w dobrze sytuowanej rodzinie, a dowiaduje się, że ma znacznie gorzej sytuowaną, ukrywaną przed nią ciotkę. Kłamstwa rodziców rozczarowują, a dorastanie u Ferrante
to droga przez mękę, etap nielubienia siebie i zapamiętywania krytyki. Zdania takie jak „jesteś brzydka” zostają w głowiena zawsze. Tak jak ta proza.
W centrum tej osobistej kroniki stoi dom autora przy Iwickiej w Warszawie, gdzie się wychował i poznał znamienitych twórców. Wywiady z nimi to ważna część książki. Jastrun stawiał trudne pytania: Kiedy przystąpili do partii? Jak ich uwiódł stalinizm? Mogła powstać gorzka próba rozliczenia. Wyszła uczciwa relacja. Wyznaje Bronisława Przybosiowa: „To było jakby życie w mieszkaniu z pękniętym dużym wazonem. Patrzyło się na ten wazon codziennie i człowiek już nie widział, że jest on okaleczony”.