W twórczości Magdaleny Gross zwierzęta stały się czymś więcej niż nośnym tematem. W jej niełatwej biografii ważną rolę odegrał warszawski ogród zoologiczny.
Czułość jest pierwszą rzeczą, która przychodzi do głowy na widok „Wielbłądka”. Odlana w brązie figurka jest niewielka, a jednak przykuwa uwagę bezbłędnym ujęciem tematu. Przed II wojną światową trudno było znaleźć w Polsce artystkę, która przedstawiałaby zwierzęta celniej niż Magdalena Gross (1891–1948).
Jedna z najzdolniejszych uczennic modernistycznego rzeźbiarza Tadeusza Breyera w latach 20. z powodzeniem rozwijała karierę artystyczną w Polsce i za granicą. Z początku zdobyła uznanie jako portrecistka, wśród jej modeli nie brakowało prominentnych postaci życia publicznego II RP – pozowali jej między innymi Ignacy Dygas, Franciszek Fiszer czy Józef Beck. Około roku 1930 Gross doświadczyła jednak poważnego kryzysu twórczego.
Zrezygnowana i wypalona szukała nowych źródeł artystycznej energii. Znalazła je w świeżo otwartym warszawskim ogrodzie zoologicznym. Dyrektor placówki, charyzmatyczny młody zoolog Jan Żabiński, zwrócił na rzeźbiarkę uwagę, kiedy przesiadywała przy wybiegach i szkicowała zwierzęta. Artystka zaprzyjaźniła się z Żabińskim i jego żoną Antoniną, pisarką i popularyzatorką nauki. Zoo stało się jej drugim domem i pracownią. Bez reszty poświęciła się rzeźbieniu zwierząt. Pracowała zazwyczaj w kameralnych formatach, ale każdą realizację poprzedzała długim, trwającym wiele miesięcy procesem poznawania zwierzęcia, obserwacji, rysunkowych i rzeźbiarskich szkiców. Zainwestowany czas i uwaga powracają w szczególnej ekspresji animalistycznych dzieł Gross. Artystka nie szukała dosłowności, raczej istoty i natury przedstawianego zwierzęcia. Nie miała temperamentu awangardzistki, ale zdobycze kubizmu i art déco nie były jej obce.
Warszawskie zoo, które w latach 30. pchnęło na nowe tory artystyczną karierę Gross, w latach okupacji stało się dla niej azylem. Rzeźbiarka była Żydówką, a małżeństwo Żabińskich ukrywało ją na terenie ogrodu. Nie tylko ona znalazła tam schronienie. Zoo zostało zbombardowane jeszcze w roku 1939. Ocalałe zwierzęta okupanci wywieźli do Rzeszy. Obrabowany ogród, zmieniony przez nazistów w fermę hodowli świń, dzięki heroizmowi dyrektora i jego żony stał się kryjówką uciekających z getta Żydów. Historia Żabińskich została w 2007 roku spopularyzowana przez książkę Diane Ackerman, na kanwie której dziesięć lat później powstał hollywoodzki film „Azyl” .
Ukrywając się przez pięć lat w ogrodzie zoologicznym, Magdalena Gross nigdy nie przerwała pracy. W jej twórczości zwierzęta stały się czymś więcej niż nośnym tematem. Miłość i szacunek dla innych istot splotły się z biografią artystki. Ta szczególna relacja ma wymiar symboliczny, ale odbija się też w widoczny sposób w wyrazie jej skromnych, ale głęboko poruszających prac.