1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Filmy
  4. >
  5. „Vinci 2”, czyli wielki powrót Cumy i Szerszenia. Czy kontynuacja kultowego filmu Juliusza Machulskiego jest lepsza od oryginału?

„Vinci 2”, czyli wielki powrót Cumy i Szerszenia. Czy kontynuacja kultowego filmu Juliusza Machulskiego jest lepsza od oryginału?

Borys Szyc i Robert Więckiewicz na planie filmu „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)
Borys Szyc i Robert Więckiewicz na planie filmu „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)
Kultowych filmów nie powinno się ruszać – taką zasadę wyznaję i podkreślam to zawsze, kiedy ktoś pyta mnie, co sądzę o drugich częściach kinowych przebojów, które okazały się sukcesem i po latach doczekały się kontynuacji, zwykle niestety o wiele gorszych od tak zwanych „jedynek”. Pamiętacie, żeby ktoś zachwycał się „Psami 3” czy „Różyczką 2”? No właśnie. Dlatego też tak bardzo obawiałam się powrotu „Vinci”, słynnej komedii kryminalnej Juliusza Machulskiego z 2004 roku. Świeżo po seansie „Vinci 2” mogę jednak z czystym sumieniem napisać: biegnijcie na seans jak najprędzej, bo tak udanej komedii w polskim kinie nie było od dawna.

Powroty kultowych filmów w formie sequeli, remake’ów, rebootów czy prequeli, zawsze budzą mieszane uczucia wśród widowni. Ślepa pogoń za nostalgią często kończy się bowiem fiaskiem i rzadko dostajemy coś oryginalnego. Udana kontynuacja nie jest bowiem prostą sprawą, zwłaszcza w przypadku takich przebojów jak „Vinci” w reżyserii Juliusza Machulskiego, legendy rodzimego kina i króla polskiej komedii („Seksmisja”, „Vabank”). Nic więc dziwnego, że publiczność zareagowała na powstanie drugiej części nieco sceptycznie. Niepotrzebnie, bo starsi o 20 lat Cuma i spółka ani trochę nie stracili swojego uroku.

Pierwsza część „Vinci” (2004) opowiadała historię dwóch przyjaciół, którzy planują skok na krakowskie muzeum. Była to udana komedia sensacyjna w konwencji heist movie, a także inteligentna opowieść o przyjaźni, lojalności i zawodowym złodziejstwie, która skradła serca widzów. W „Vinci 2” Machulski wraca do tego świata, przedstawiając nowe pokolenie bohaterów i zderzając młode talenty z doświadczeniem starych wyjadaczy, a takżę kontynuując tradycję lekkiego, ale błyskotliwego opowiadania historii.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Facebook.

Na ten powrót Polska czekała ponad 20 lat. O czym opowiada „Vinci 2”, kontynuacja kultowej komedii sensacyjnej?

Akcja „Vinci 2” rozgrywa się współcześnie. Cuma (Robert Więckiewicz), emerytowany mistrz złodziejskiego fachu, wiedzie spokojne życie na andaluzyjskim wybrzeżu Hiszpanii. Niespodziewanie dostaje propozycję kolejnego skoku. Odmawia – aż dowiaduje się, że Chudy (Mirosław Haniszewski) – dawny partner Grubego, dziś rywal – planuje największy napad w Krakowie i to bez niego. Co gorsza, z nową, młodą ekipą – szybką, pewną siebie i działającą bez sentymentów (Piotr Witkowski, Jakub Hycnar).

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

Dla Cumy to nie tylko wyzwanie. To sprawa osobista. Wraca, żeby udowodnić, że nadal jest złodziejem numerem jeden, odzyskać szacunek i wyrównać rachunki. Razem z dawnymi przyjaciółmi (Borys Szyc, Kamilla Baar, Jacek Król) i na nowo skompletowaną ekipą (Zofia Jastrzębska, Jan Sałasiński) Cuma wchodzi do gry na własnych zasadach. Plan? Prosty: ukraść to, co planują inni, i zrobić to lepiej. Wszystko jednak szybko zaczyna wymykać się spod kontroli, bo nikt nie gra czysto. Cuma trafia też na celownik upartego gliny (Łukasz Simlat) i bezwzględnego agenta FBI, niegdyś komisarza Wilka (Marcin Dorociński), który wraca do Krakowa z nową misją i starymi porachunkami. Rozpoczyna się więc gra o najwyższą stawkę – pełna podstępów, zaskoczeń i mistrzowskich trików.

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

Cuma wraca do Krakowa. Czy to powrót, na który naprawdę czekaliśmy? Recenzja filmu „Vinci 2”

Jak „Vinci 2” wypada na tle „jedynki? Cóż, trzeba przyznać, że to naprawdę zabawne i inteligentne kino, które ogląda się świetnie i którego w Polsce po prostu brakuje. Czemu kontynuacja może zatem zawdzięczać swój sukces? Kluczem jest przede wszystkim dawna obsada, która powraca niemalże w komplecie i obfituje w same gwiazdy, a także nazwiska-samograje. Znowu mamy Roberta Więckiewicza jako Cumę, Borysa Szyca jako Szerszenia, Łukasza Simlata jako Kudrę i Marcia Dorocińskiego jako Wilka, a na dalszym planie również Kamillę Baar jako Magdę. Słowem: śmietanka polskiego aktorstwa.

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

To naprawdę czysta przyjemność móc oglądać ich wszystkich w swoich dawnych postaciach (wielkim nieobecnym jest jedynie zmarły w 2008 roku Jan Machulski, ojciec reżysera, który zagrał fałszerza obrazów Hagena). Nowa obsada również jest świetnie dobrana. Z jednej strony mamy Kornelię i Janka (Zofia Jastrzębska i Jan Sałasiński), dzieci speca od wybuchów Werbusa, a z drugiej: Chudego (Mirosław Haniszewski) oraz jego dwa narwane „młode pistolety” (Piotr Witkowski i Jędrzej Hycnar). Są też interesujące camea (ciekawi jesteśmy, ile z nich rozpoznacie).

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

Po drugie: sentymentalny scenariusz, za który odpowiadają Machulski i Więckiewicz, mimo kilku słabszych momentów, trzyma poziom, bawi i przede wszystkim od początku do końca ma sens. Wszystko składa się w logiczną całość i nie ma scen, w których zastanawialibyśmy się: „jakim cudem właściwie to się stało?”. Fabuła niewiele różni się też od tej z jedynki. Znowu mamy zlecenie, kupca i cenny eksponat. Wracamy nawet do tych samych lokacji: jest Kraków, słynny taras u Szerszenia, Muzeum Książąt Czartoryskich i komenda policji na Kazimierzu. Machulski puszcza też do widza oko, np. ustawiając Cumę i Szerszenia w tej samej pozycji, w tym samym miejscu i w tych samych kostiumach co w jedynce czy nawiązując partyjką szachów nad Wisłą do kadru z pierwszej części.

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

Mamy też pomysłowo poprowadzą akcję, która trzyma tempo i nie pozwala na nudę; ciekawie napisane postacie, którym kibicujemy; wciągające wątki (jak chociaż konflikt pokoleń czy osobiste problemy Szerszenia); cięte riposty i błyskotliwe dialogi, które zawsze były mocną stroną Machulskiego, a także liczne odniesienia do jedynki, masę gagów, niewymuszony humor oraz solidny finał. I chociaż w scenariuszu jest kilka dziur i fabularnych skrótów, reżyser dobrze wie, jak zbudować wciągającą intrygę, którą zainteresuje widza, i rozśmieszyć bez poczucia żenady.

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

I po trzecie: geniusz reżyserski Machulskiego, który jest niezaprzeczalną ikoną polskiej komedii i mimo 70 wiosen na karku wciąż dostarcza nam kina, które angażuje. Dodajmy do tego lekkość podania, żwawy montaż, doskonałe zdjęcia (brawo, Piotr Uznański!) i dźwięk (tak, wszystkie dialogi są dobrze słyszalne) oraz klimatyczną muzykę (jeszcze większe brawa dla Kordiana Piwowarskiego) i mamy przepis na dobry polski film, który ma szansę podbić kina i przy którym można bez cienia wstydu śmiać się w głos, a czasem nawet uronić łzę.

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

Siłą filmu są również aktorskie duety. Więckiewicz i Szyc znowu knują jako uwielbiani przez widzów Cuma i Szerszeń, których specyficzna dynamika relacji zawsze bawi. Występujący w tandemie Marcin Dorociński (prawdziwa gwiazda drugiego planu) jako komisarz Wilk, który został agentem FBI i Łukasz Simlat jako nieporadny Kudra to z kolei połączenie, które mogłabym oglądać bez końca i nie obraziłabym się, gdyby o ich przygodach Machulski nakręcił osobną komedię (scena ich pierwszego spotkania po latach to istny majstersztyk i mam nadzieję, że za parę lat zyska ona status „kultowej”).

„Vinci 2” (Fot. materiały prasowe) „Vinci 2” (Fot. materiały prasowe)

Z kolei młode wilki, czyli Piotr Witkowski i Jędrzej Hycnar, chociaż pojawiają się w zaledwie kilku krótkich scenach, i tak wnoszą do filmu niezwykle ciekawy koloryt i komediowo napędzają fabułę. Jeśli chodzi o humor, prym wiodą jednak Dorociński z Simlatem. To duet, którego po prostu potrzebowaliśmy i wielu widzów na pewno się ze mną zgodzi.

Werdykt? „Vinci 2” to kino, które rozbraja nostalgią i humorem

Czego widzowie mogą się więc spodziewać po „Vinci 2”? Przede wszystkim dobrej zabawy i sentymentalnej podróży. Historia, którą proponują nam scenarzyści, jest miłym zaskoczeniem, a wywołujące uśmiech na twarzy zakończenie (wykorzystanie popularnego przeboju Manu Chao to strzał w dziesiątkę) doskonale zamyka dyptyk, jednocześnie otwierając sobie furtkę do ewentualnej trzeciej części. Jeśli zatem właśnie tak miałyby wyglądać wszystkie kontynuacje w polskim kinie, jesteśmy absolutnie na tak. Podsumowując, „Vinci 2” broni się naprawdę świetnie. To bardzo udane i dobrze napisane kino rozrywkowe ze świetną obsadą i komediowa uczta w sam raz na środek lata. Nieco słabsza niż „jedynka”, ale to nadal godna i utrzymana w duchu pierwowzoru kontynuacja, która co prawda żeruje na nostalgii, ale daje wiele radości i budzi pozytywne emocje.

„Vinci 2” w kinach od 25 lipca.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze