Mówisz sobie: nie porównuj swoich dzieci do siebie nawzajem i do innych rówieśników, ale to silniejsze do ciebie. Rodzaj odruchu. Dobrze jest go wyraźnie sobie uświadomić i próbować świadomie nad nim zapanować. Bo z porównywania nic dobrego nie wynika.
Iza biegnie przez plac zabaw. Goni swojego dwuletniego synka, który wyrwał jakiemuś dziecku łopatkę i ucieka z okrzykiem: moje! Mama łapie uciekiniera, odbiera mu zdobycz i oddaje właścicielowi. Przeprasza mamę dziecka. Korzystając z tego, że jej synek chwilowo się uspokoił i zajął zabawą w piaskownicy, wdaje się z nowo poznaną mamą w dłuższą pogawędkę na temat kłopotów wychowawczych z Filipem. Z córeczką Anią nie miałam takich problemów – mówi jak zwykle. Ania była spokojna od urodzenia, dobrze spała, mało płakała. Filip jest gwałtownikiem. O byle co awantura, krzyk, płacz. Ania chętnie bawi się z innymi dziećmi, Filip wchodzi na plac zabaw i przegania konkurentów ze zjeżdżalni czy karuzeli bojowym okrzykiem: sio! Ania o dwudziestej zasypia po przeczytaniu jednej bajki. Filip jest aktywny jeszcze przez dwie godziny. Ta litania porównań mogłaby ciągnąc się bez końca, ale przerywa ją kolejny wybryk Filipa, który kopnął chłopca.
Na pierwszy rzut oka zachowanie mamy Filipa jest zrozumiałe i nie wydaje się szkodliwe. A jednak nie przynosi ono korzyści ani jej, ani dzieciom. Owszem, każde z dzieci ma swój charakter, osobowość, predyspozycje, ale podkreślanie tego przy każdej okazji jest jak przypinanie komuś łatki na całe życie, szufladkowanie, narzucanie roli. Dzieci podświadomie pragną spełniać oczekiwania rodziców, zatem kiedy Ania słyszy, że jest spokojniejsza i łagodniejsza niż brat, to nawet jeśli będzie miała ochotę być inna, nie zrobi tego ze względu na lojalność wobec mamy. A Filip, który ciągle słyszy, że od urodzenia jest bardziej dziki, nieokiełznany i narwany, automatycznie wchodzi w rolę dziecka niegrzecznego. Tymczasem i on potrafi być łagodny, czuły i spokojny. Na przykład wtedy, gdy tuli się do rodziców i siostry, gdy bez problemu koncentruje się na zabawie albo oglądaniu książeczki, gdy z własnej woli głaszcze przytulankę, gdy po przebudzeniu jeszcze długo potrzebuje pozostać wyciszony. Ważne jest, by zauważać i doceniać takie zachowania u dziecka, które przez nas odbierane jest jako trudniejsze. Dziecku pomoże to zobaczyć siebie w innym świetle, rodzicom pozwoli uniknąć tkwienia w utartych przekonaniach na temat swojej pociechy. Oczywiście trzeba też dziecku mówić, co nam się nie podoba w jego zachowaniu, ale nie porównując do grzeczniejszej siostry, kuzyna albo sąsiada, tylko bezpośrednio nazywając problem i swoje uczucia z tym związane.
Mania porównywania niektórych rodziców dopada od samego początku. Nieustannie sprawdzają, czy ich skarb rozwija się (śpi, ząbkuje, je, raczkuje, mówi, chodzi) lepiej czy gorzej niż inne dzieci. Potem porównują oceny w szkole, zachowanie, ambicje i plany na przyszłość. Próbują w ten sposób zmotywować swoje dziecko do nauki czy poprawy charakteru. Ale takie działanie przynosi odwrotny skutek. Dziecko albo zamyka się w sobie, albo się buntuje, ponieważ czuje się upokorzone, gorsze i odrzucone. Porównywanie na głębszym poziomie jest objawem braku szacunku dla dziecka, dla jego odrębności, wyjątkowości, tożsamości. Często wskazuje również na brak zaufania rodziców do siebie samych, do własnych umiejętności wychowawczych, do intuicji i instynktu.
Nawet kiedy wiemy to wszystko, zdarza nam się wpaść w pułapkę porównań, zwłaszcza gdy nasze dzieci różnią się tak bardzo jak Filip i Ania. Lekarstwem na to jest unikanie plotkowania o naszych pociechach. Zamiast stać obok piaskownicy i narzekać na naszego niegrzecznego szkraba, pobawmy się razem z nim w budowanie zamku.