Choć ta słowna zbitka brzmi trochę jak oksymoron, wcale nim nie jest. W introwertykach drzemią pragnienia i moce, których często nie podejrzewamy. Dzikość nie oznacza tu wcale zdziczenia i wyobcowania, a niezwykłe pokłady twórczej energii i entuzjazmu – ale tylko pod pewnymi warunkami.
Jego wymarzony zawód? Oczywiście bibliotekarz. Cisza, spokój, minimum bodźców, za to szerokie pole do eksplorowania swojego wewnętrznego świata. Zamknięty w sobie i na sobie skupiony, niechętny do rozmów, a towarzysko – nieatrakcyjny. Tak często – błędnie – postrzegamy introwertyka. Owszem, ten typ osobowości różni się od nastawionego na niezliczone interakcje ekstrawertyka, ale owiany jest szeregiem mitów, które nijak się mają do rzeczywistości.
W świecie, który celebruje ekstrawersję i przynajmniej pozornie jej sprzyja, introwertycy często są określani jako skrajnie nieśmiali, społecznie wycofani, stroniący od innych ludzi, którzy budzą w nich niechęć, a nawet lęk. To nieprawda. Nieśmiałość i introwersja to nie są synonimy. Nieśmiałość zwykle wiąże się z lękiem lub przynajmniej dyskomfortem czy obawą w sytuacjach społecznych, introwersja zaś to jedynie preferencja samotnych aktywności i większa potrzeba spędzania czasu jedynie we własnym towarzystwie, by zregenerować się po kontaktach społecznych. Introwertyk wcale nie musi unikać kontaktów towarzyskich – po prostu bardziej niż powierzchowne small talki czy ludzkie spędy interesują go głębokie rozmowy w mniejszym gronie. Co więcej, częściej niż ekstrawertyk potrafi uważnie słuchać i ma wysoki poziom empatii, co czyni go świetnym materiałem na przyjaciela, pod warunkiem uszanowania jego granic.
To, że introwertycy nie sypią w towarzystwie pomysłami na nowe tematy do konwersacji, nie oznacza, że nie umieją czy nie lubią rozmawiać. Przeciwnie – potrafią z niezwykłą intensywnością zaangażować się w wymianę myśli, pod warunkiem że temat jest dla nich interesujący. Płytkie pogawędki bez głębszego znaczenia faktycznie zwykle pozostają poza orbitą ich zainteresowań, podobnie jak wypowiadanie słów, które nie mają większego sensu. Podczas gdy ekstrawertyk dość często automatycznie werbalizuje każdą myśl, jaką – mówiąc kolokwialnie – ślina mu na język przyniesie, introwertyk poświęca więcej czasu na to, by przemyśleć, czy na pewno to, co pomyślał, powinno zostać wypowiedziane na głos. Waży słowa, często mówi powoli, nie dlatego, że jest opieszały konwersacyjnie, a dlatego, że starannie przemyśliwuje każde słowo, a gdy nie ma nic do powiedzenia – po prostu milczy, a nie stara się na siłę wyrzucać z siebie potoku słów, by dobrze wypaść w towarzystwie.
Czytaj także: Jakie zawody są odpowiednie dla introwertyków?
Nieprawdą jest też, że introwertycy są skoncentrowani wyłącznie na sobie. Cenią sobie wartościowe relacje i potrafią o nie dbać. Nie mają wprawdzie łatwości wchodzenia w zupełnie nowe znajomości, ale właśnie dlatego cenią sobie te sprawdzone, co manifestują dużą lojalnością. Wbrew pozorom zorientowanie na siebie, a nie na otoczenie, to raczej cecha ekstrawertyków – introwertycy są bardziej skłonni stawiać dobro innych ponad swoje własne, bo liczy się dla nich harmonia z otoczeniem. Mają potrzebę przynależności i budowania więzi, ale realizują ją inaczej niż czasem nieco łapczywi na interakcje ekstrawertycy.
Introwertyk to niekoniecznie samotnik czy tym bardziej mizantrop. Faktem jest, że ten typ osobowości ładuje baterie raczej w ciszy i spokoju niż w towarzystwie innych ludzi, które – zwłaszcza w nadmiarze – go wyczerpuje, ale to nie oznacza skłonności do całkowitej izolacji. Skłonność do obserwowania otaczającego świata i głębokich refleksji na wiele tematów sprawia, że introwertycy potrafią i potrzebują angażować się społecznie, ale raczej w znaczącą wymianę zdań z drugim człowiekiem niż bezmyślną paplaninę. Jeśli milczą, to nie dlatego, że brak im wiedzy czy kompetencji do nawiązania konwersacji – raczej brak im na to ochoty, do czego dają sobie pełne prawo. Bo i asertywność wcale nie jest wyłącznie cechą ekstrawertyków. Introwertyk, dzięki temu, że ma skłonność do dogłębnego przemyśliwania tego, co zamierza powiedzieć i jak postąpić, może stawiać granice innym nawet lepiej, bo nie pod wpływem emocji czy nagłego impulsu, a starannego przeanalizowania danej sytuacji.
W rzeczywistości introwertycy mają mnóstwo cech, które pozwalają im nie tylko odnaleźć się w ekstrawertycznym świecie, lecz wręcz doskonale w nim funkcjonować, rozwijać się i odnosić sukcesy. W książce „Ciszej, proszę… Siła introwersji w świecie, który nie może przestać gadać” autorka Susan Cain stwierdza, że „introwertycy mają niezwykłą zdolność do bycia niezależnymi”. To właśnie ich introspektywna natura przekłada się na większą zdolność rozwiązywania problemów. Introwertycy są bowiem wyposażeni w umiejętność pogłębionej analizy zjawisk, nad którymi pracują. Są bardziej cierpliwi od ekstrawertyków i bardziej uważni. Umiejętność docierania w skupieniu do własnych pomysłów, a nie tylko kopiowanie cudzych poprzez naśladownictwo otaczających osób, pozwala im uzyskać dostęp do swojej kreatywności bez rozpraszania uwagi. To często oznacza lepsze pomysły i zdolność znajdowania unikalnych rozwiązań problemów.
Wymyślanie rozwiązań i znajdowanie odpowiedzi na nowe problemy jest adaptacyjne nie tylko w ludzkim świecie. Badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Barcelonie przeanalizowało tę umiejętność poznawczą u zwierząt kopytnych, takich jak dromadery, kozy i konie. Wyniki pokazały, że te osobniki, które są mniej zintegrowane z grupą, i te, które bardziej boją się nowych przedmiotów, a więc o naturze introwertycznej, były najlepsze w rozwiązywaniu wyzwania postawionego przez naukowców: otwieraniu pojemnika na żywność. Inne badania sugerują, że osobniki o mniejszej integracji społecznej wprawdzie rzadziej zdobywają zasoby takie jak żywność niż osobniki zintegrowane, ale za to chętniej przezwyciężają lęk przed nieznanym, aby poprawić swoją sytuację.
Czytaj także: 16 typów osobowości – sprawdź, kim naprawdę jesteś
Scott Barry Kaufman, kognitywista, profesor psychologii na Uniwersytecie Columbia, badający inteligencję, kreatywność i potencjał ludzki, proponuje koncepcję „dzikiego introwertyka”, która tylko na pierwszy rzut oka brzmi jak dowcip. Kaufman sam siebie uważa za ten typ i przekonuje, że takich introwertyków jest więcej! Charakterystyczne cechy, które mogą u siebie zauważyć ludzie pasujący do jego opisu, to niewielki entuzjazm w sytuacjach towarzyskich, ale za to ogromny w sytuacjach, gdy fascynuje i pasjonuje ich jakiś twórczy proces – wówczas mogą stać się niemal wulkanami energii. W pierwszej ocenie, tej pobieżnej, mogą wydawać się mało wyraziści i nieciekawi, ale ich wyobraźnia właściwie nie zna granic, mają niezwykłe pomysły, a czasem nawet szalone idee.
Brak entuzjazmu do grupowych działań i przedsięwzięć może być u nich postrzegany jako minus, ale za to zwykle towarzyszy im ogromna chęć do nauki nowych rzeczy – im bardziej są one skomplikowane, tym lepiej. Wszelkie przygody i nowe doświadczenia mogą być dla nich interesujące, ale tylko o tyle, o ile służą wyższemu celowi, a tym jest osobisty rozwój. Na karnawał w Rio będzie ich więc namówić trudno, ale już na eskapadę na drugi koniec świata, która będzie okazją do poznania nowych kultur i poszerzenia swojej wiedzy o świecie – dużo łatwiej, o ile będą mogli się do niej starannie przygotować, zapewnić sobie bezpieczeństwo, a potem… odpowiednio długo odpocząć i poddać głębokiej refleksji to, czego doświadczyli.
Ze wspomnianą już asertywnością opisany przez Kaufmana introwertyk też nie ma problemu – może pozornie sprawiać wrażenie osoby uległej i podporządkowanej, ale zaangażowany w osobisty, ważny dla niego projekt albo proces twórczy będzie go bronił jak lew. Jak przystało na introwertyka, cisza i spokój zajmują ważne miejsce w jego życiu, co jednak nie wyklucza poszukiwania wrażeń – tyle że tych skrojonych na miarę jego potrzeb, a więc najchętniej związanych z rozwojem i doskonaleniem siebie, a niekoniecznie pompujących dopaminę skoków na bungee.
Wymieniona tu dopamina to zresztą słowo klucz. Wymiar ekstrawersji–introwersji osobowości został w badaniach powiązany z tym neuroprzekaźnikiem i układem nagrody. Okazuje się jednak, że sama nagroda może być inna dla różnych ludzi. Wydziela się, gdy człowiek oczekuje sytuacji, która daje mu przyjemność – to mogą być jedzenie, seks, zabawa, zakupy, a także przyjmowanie substancji psychoaktywnych, takich jak alkohol, opioidy czy amfetamina. Jedną z najsilniejszych pierwotnych nagród w historii ludzkości była uwaga społeczna, co wyjaśnia, dlaczego ekstrawertycy tak o nią zabiegają. Dla introwertyków ta forma nagrody wydaje się zupełnie nieistotna, ale to nie oznacza, że nie doświadczają dopaminowych przypływów.
Jak pisze Kaufman, dopamina nie jest związana tylko z ekstrawersją. Można być introwertykiem i mieć nadaktywną tzw. nerdowską ścieżkę dopaminową. Nie władza, prestiż, społeczne zainteresowanie i błyszczenie w towarzystwie zapewniają tu dopaminowego kopa, a stymulujące idee, uczenie się nowych i interesujących rzeczy oraz przeżywanie szalonych przygód – we własnej wyobraźni. Wysoka wrażliwość na nagrodę w postaci informacji, a nie tabliczki czekolady czy szalonej imprezy – to coś, co wyróżnia dzikich introwertyków. Cechują ich: skłonność do rozmyślania nad różnymi rzeczami, mnóstwo pomysłów, bujna wyobraźnia, umiłowanie idei abstrakcyjnych, a także ciekawość – świata, zjawisk, wszystkiego, co nowe. Same plusy, prawda? Jeśli więc rozpoznajesz się w tym opisie, może pora przestać walczyć ze swoją introwertyczną naturą, a zamiast tego – po prostu ją zaakceptować, bo właśnie akceptacja siebie jest kluczowa do tego, by być szczęśliwym introwertykiem w świecie skrojonym na ekstrawertyczną miarę.
Ta koncepcja może być kolejną cegiełką do zrozumienia tego, że zdaniem psychologów – nieco paradoksalnie – to właśnie introwertycy są lepszymi liderami, przywódcami, zarządcami projektów i ogólnie lepiej sprawdzają się na stanowiskach kierowniczych niż ekstrawertycy, którym na pierwszy rzut oka z etykietką przywódcy jest do twarzy. Faktycznie, przecież bardziej rzucają się w oczy i przyciągają uwagę, komunikacja to dla nich bułka z masłem, a charyzma – to ich drugie imię. Skąd więc przewaga introwertyków, kojarzonych ze społecznym wycofaniem, powściągliwością, introspekcją? Otóż introwertyk dysponuje kilkoma cechami, które dla osoby na stanowisku kierowniczym są prawdziwym skarbem. To przede wszystkim umiejętność uważnego słuchania, uczenia się i wyciągania przemyślanych wniosków, a także – w kontekście wszelkich biznesowych spotkań – formułowania bardziej wyważonych wypowiedzi i proponowania rozwiązań popartych solidną analizą i argumentacją. Metodyczne działania, drobiazgowe planowanie, strategiczne myślenie i doskonała organizacja, a także skłonność do refleksji i rozwaga dają introwertykom przewagę, bo są cenniejsze niż charyzma i bardziej pomocne niż decyzje podsycane emocjami, częste w wykonaniu ekstrawertyków.
Czytaj także: Introwertyk w pracy – jak wykorzystać jego potencjał?
Paradoksalnie takie osoby lepiej wypadają też w pracy zespołowej – ponieważ nie ciągnie ich tak bardzo do zbierania laurów w świetle reflektorów, nie mają skłonności do przypisywania sobie cudzych zasług, by tylko błysnąć. Chętnie korzystają z podpowiedzi członków zespołu i dają im możliwość wykazania się, a także odebrania zasłużonych nagród za wspólny sukces, co tak naprawdę przekłada się na bardziej zmotywowany zespół, a więc większą szansę na osiągnięcie wyznaczonych celów.
„Ekstrawertyk, zgodnie ze swoją naturą, wychodzi z domu, miesza się ze światem, z nim współpracuje. Świat go nie męczy, świat jest jego żywiołem. Introwertyk zamyka się na klucz i przystępuje do opracowania teorii” – pisał Sławomir Mrożek w „Małych listach”. Coś w tym jest, zwłaszcza że opracowywanie teorii właśnie introwertykom wychodzi wyśmienicie. Jeśli tylko nie zamkną się pod kluczem na zawsze i zechcą raz na czas jakiś podzielić ze światem swoim twórczym fermentem – wszyscy na tym zyskamy.