Choć relacje międzypokoleniowe są ważne, różnice w podejściu do wychowania mogą osłabiać korzyści płynące z kontaktów wnucząt z dziadkami. Komentarze, które kilkadziesiąt lat temu uchodziły za normalne w odniesieniu do dzieci, dziś często są potępiane przez psychologów. Mogą między innymi przyczyniać się do rozwoju szkodliwych kompleksów i utraty wiary we własne możliwości. Które z „niewinnych” zdań wygłaszanych przez dziadków okazują się najbardziej szkodliwe?
Psychologowie dziecięcy wymieniają co najmniej 5 toksycznych fraz, których lepiej się wystrzegać. Powinni zwrócić na nie uwagę nie tylko dziadkowie, lecz także rodzice.
Dawniej przybieranie na wadze częściej uznawane było za objaw zdrowia i krzepkości niż skutek złej diety i braku ruchu. Lepiej, by dziecko dużo jadło i miało trochę „ciałka” – mawiali ludzie. I o ile w czasach, gdy przeciętne dziecko większość dnia spędzało na podwórku, a w sklepach półki świeciły pustkami, taki pogląd mógł być uzasadniony – dziś jest dokładnie na odwrót. Skala nadwagi u dzieci rośnie w zastraszającym tempie, a zaburzenia odżywiania stają się coraz częstsze. Dlatego dziadkowie, komentując wagę wnuka czy wnuczki, mogą nieumyślnie ich zawstydzić i sprowadzić na nich problemy – nawet jeśli w ich słowach pobrzmiewa podziw, a nie krytyka. Niepozorna uwaga potrafi pozostać w pamięci dziecka przez lata i rzutować na jego obraz siebie, który dopiero się kształtuje.
– Naszym obowiązkiem, jako odpowiedzialnych dorosłych, jest wspieranie i zachęcanie dzieci, aby czuły się pewnie we własnej skórze – mówi psycholożka dziecięca Ann-Louise Lockhart. – Unikajmy komentarzy, które mogłyby potencjalnie zaszkodzić ich poczuciu własnej wartości i prowadzić do utraty pewności siebie. Ciągle spotykam się z tym w swojej praktyce – od małych dzieci po dorosłych. Tak bezpośrednie uwagi od dziadków, jak te dotyczące wagi, są zapamiętywane i na długo pozostają w głowie.
Dziadkowie uwielbiają rozpieszczać swoje wnuki. Ale pod żadnym pozorem nie powinni w tym celu podważać metod wychowawczych rodziców, a tym bardziej zachęcać dzieci do ich oszukiwania – uczulają psychologowie. Przekonywanie pociechy, że opłaca jej się zataić coś przed opiekunami, prowadzi do rozwoju u dziecka bardzo szkodliwego (a nawet skrajnie niebezpiecznego) schematu myślenia.
– To podważa autorytet rodziców, co może mieć długotrwałe konsekwencje – przestrzega ekspertka. – Co więcej, pokazuje dzieciom, że mogą znaleźć się w sytuacjach, w których w ich „najlepszym interesie” jest nic nie mówić rodzicom. Może to być szczególnie niebezpieczne, jeśli dziecko jest ofiarą nadużyć ze strony innego dorosłego lub jest zastraszane.
Wymuszanie na dziecku czułości także nie jest najbardziej rozsądnym działaniem ze strony dziadków. Naturalne jest, że każda babcia cieszy się, gdy wnuki z radością rzucają jej się na szyję – ale inicjatywa ta powinna wychodzić wprost od dziecka, a nie być wymagana przez dorosłych. Ponadto każdy mały człowiek ma swój indywidualny rys charakteru. Niektóre dzieci są tak zwanymi przylepkami, które lgną do ludzi i uwielbiają się obściskiwać. Inne potrzebują więcej czasu, aby się przed kimś otworzyć i poczuć komfortowo w bezpośrednich kontaktach – zwłaszcza jeśli z dziadkami nie widują się zbyt często. Nie należy więc wpędzać dziecka w poczucie winy za to, że z entuzjazmem nie rzuca nam się w ramiona.
– Choć prośba o buziaka czy przytulenie jest naszym wyrazem miłości i wynika z całkowicie naturalnego pragnienia budowania bliskości oraz więzi z wnukami, może również nieumyślnie odbierać dziecku prawo do autonomii i wywierać na nim presję, by porzuciło lub kwestionowało swoje granice cielesne – zwraca uwagę psychoterapeutka Andrea Dorn.
A granice te, jak wszyscy wiemy, są niezwykle ważne w kontaktach dziecka z dorosłymi. Uczenie młodych osób, że mogą ignorować swoje wewnętrzne bariery, byle tylko spełnić czyjeś żądanie, może przynieść w przyszłości bardzo opłakane skutki.
Ekspertka Ann-Louise Lockhart uczula też na to, jak szkodliwe może być porównywanie ze sobą dwojga wnucząt. Dotyczy to zarówno cech wyglądu („Ale wyrósł ten twój brat. A ty to chyba wdałeś się w mamę, bo nic a nic nie urosłeś”), jak i cech charakteru czy umiejętności. Starszym osobom wydaje się, że wypowiadając takie przykre uwagi, w jakiś sposób skuteczniej zdopingują drugą połówkę rodzeństwa do większych starań czy bardziej wytężonej pracy nad sobą. Dziecięca psychika nie działa jednak w ten sposób. W wyniku porównywania do kogoś „lepszego” mały człowiek doznaje tylko zniechęcenia, całkowicie traci wiarę w siebie i powstaje w nim kompleks niższości. To z kolei może wzbudzać skrytą niechęci do rodzeństwa, a nawet prowadzić do konfliktów i prób rekompensowania sobie braku poczucia własnej wartości na różne szkodliwe sposoby.
Zamiast wytykać braki, dziadkowie (oraz rodzice) powinni doceniać indywidualne talenty i zalety dziecka. Może nie jest orłem z matematyki, ale za to dobrze radzi sobie w sporcie. Być może z wypracowań przynosi trójki, ale za to interesują je elektronika, komputery albo majsterkowanie. Każde dziecko ma inny dar i zamiast wprowadzać atmosferę rywalizacji między rodzeństwem, podkreślajmy, jak cenne jest to, że tak dobrze się dopełnia.
Dziadkowie mogą nie zgadzać się z nowoczesnymi metodami wychowawczymi, które ich dzieci stosują na swoich pociechach. Powinni jednak powstrzymywać się od krytycznych komentarzy. To kolejny sposób, w jaki łatwo dewaluujemy autorytet rodziców w oczach dziecka i nieświadomie zachęcamy je do przekraczania norm ustalonych przez opiekunów. Ponadto poprzez tak jawną krytykę wciągamy dziecko w niewidzialny spór pokoleniowy, który istnieje na linii rodzice vs. dziadkowie. Brak porozumienia na tej płaszczyźnie może wywołać u dziecka mętlik w głowie i zaburzać jego poczucie bezpieczeństwa. Jeśli babcia lub dziadek mają jakiekolwiek uwagi co do metod wychowawczych rodziców, powinni omówić je na osobności, bez udziału dziecka. O ile zdrowie czy bezpieczeństwo pociechy nie jest zagrożone, ostatnie zdanie w tej kwestii zawsze należy do rodziców.