Jeśli czujesz, że zawsze musisz być silna i nie umiesz prosić o pomoc, albo uważasz się za życiową niedorajdę, której nigdy nic się nie udaje, być może pora porzucić starą rolę. Tę, którą w dzieciństwie przydzielili ci rodzice.
Nie przypuszczałaś, że grasz jakąś rolę? Większość z nas gra. Obsadzili nas w nich rodzice. Zupełnie nieświadomie, z własnej bezradności, lokując w nas swoje niezrealizowane marzenia, lęki i frustracje. I choć jesteśmy już dorośli, być może jedno z rodziców albo obydwoje już nie żyją – tkwimy w swoich rolach, jak strażnik na warcie, bo, choć bywa trudno, ten scenariusz jest nam najlepiej znany, a przez to bezpieczny. Samo uświadomienie sobie, jaką rolę zwykle grasz w życiu – sprawi, że łatwiej zrozumiesz, dlaczego masz taką pracę, jaką masz, dlaczego wybrałaś na partnera akurat tego mężczyznę i co stoi na drodze do twojego szczęścia. Według Ewy Czarneckiej, terapeutki z Ośrodka Psychoterapii „Na Zawiszy”, najpopularniejsze role, w jakich obsadzają nas rodzice, to: Rodzinny Bohater, Kozioł Ofiarny, Rodzinna Maskotka i Niewidzialne Dziecko. Oto ich krótka charakterystyka:
Magda trafiła do mnie miesiąc po śmierci ojca. Przyszła skierowana przez lekarza pierwszego kontaktu, który nie miał pomysłu, jak poradzić sobie z jej chronicznym przeziębieniem.
– Nie rozumiem, co wspólnego ma psycholog z katarem, ale może pani mi powie, co robię nie tak, że nie mogę wyjść z tej paskudnej infekcji – mówi Magda. – Nie mogę teraz chorować. Muszę zająć się mamą, bratem i bratową. Dla nich śmierć taty to prawdziwa tragedia.
– A dla pani? – pytam.
– Dla mnie też – patrzy na mnie zdziwiona. – Ale przecież ktoś musi to wszystko ogarnąć.
– Pani Magdo, pani choroba to wyraźny komunikat ciała, że musi pani odpocząć, zadbać o siebie, pozwolić, by teraz panią ktoś się zaopiekował – tłumaczę.
– Ale przeziębienie to przecież nie choroba – oburza się.
Magda jest klasycznym przykładem Rodzinnego Bohatera. To zwykle najstarsze dziecko albo jedynak. Odpowiedzialny, wzorowy uczeń. Nad wiek dorosły, nadmiernie przykładny, dziedzic rodu. Pomocnik w domowych sprawach i obowiązkach. Rodzic swoich rodziców. Chce być kimś i jest nieszczęśliwy, gdy tak się nie dzieje. Bardzo się stara, aby zasłużyć na uznanie, podziw, a tym samym – na miłość. Doskonale wyczuwa potrzeby innych, ale nie zna własnych lub je lekceważy. Bywa, że nie zakłada własnej rodziny, by nadal móc opiekować się rodzicami, rodzeństwem, ich dziećmi. Pozwala na obciążanie siebie po to, by innym było lżej. W ogóle nie zajmuje się sobą. Nie potrafi się bawić, odpocząć, zwolnić. Nie czuje zmęczenia, nie zauważa symptomów ciała, które alarmuje: „Zajmij się sobą”. Hamuje wyrażanie złości, sprzeciwu i niezgody na bycie źle traktowanym. Odpoczywa dopiero… w szpitalnym łóżku, chory na wrzody żołądka albo na serce. Nawet wtedy martwi się bardziej o innych niż o siebie. W końcu od dzieciństwa jest podporą dla bliskich, powodem do dumy.
Terapia Magdy nie będzie łatwa. Rezygnacja z roli Bohatera to dla niej rezygnacja z poczucia własnej wartości, przyznania sobie prawa do akceptacji, miłości, utrata dotychczasowego sensu życia. Czeka nas wiele miesięcy ciężkiej pracy, a przełomem będzie dzień, w którym Magda zaakceptuje swoją słabość, fakt, że ona czasami również potrzebuje opieki, pomocy. Zrozumie, że nie jest już dzieckiem, które musi spełniać oczekiwania rodziny, że ma prawo do swojego szczęścia, dbania o własne potrzeby, przyznania, że czegoś nie chce, nie może, nie potrafi.
To negatyw Rodzinnego Bohatera. Rolę tę obejmuje zwykle drugie lub środkowe dziecko w rodzinie. Kozioł Ofiarny – inaczej Buntownik, Outsider, Wyrzutek – nie jest w stanie konkurować ze starszym bratem lub siostrą, dorównać im doskonałością, siłą, odpowiedzialnością. Z tego powodu czuje się odsunięty i szuka wsparcia poza domem, często wśród rówieśników z tzw. marginesu społecznego. Buntowniczy, skłonny do zachowań destrukcyjnych, bezustannie czuje się winny. Wierzy, że to przez niego rodzina jest nieszczęśliwa; ojciec pije, a matka choruje. Bywa, że dla potwierdzenia owego przekonania sprawia poważne kłopoty wychowawcze: wagaruje, kradnie, zażywa narkotyki, pije, popada w konflikty z prawem. Pełni rolę rodzinnego odgromnika: wyraża gniew, agresję, wściekłość za innych członków rodziny. Bierze na siebie wszystkie ich grzechy i niepowodzenia. Wszyscy winią jego: „To przez ciebie ojciec jest taki nerwowy”. Największą karą, jaką wymierza rodzicom za brak miłości, jest „zepsucie” samego siebie.
Iza zgłosiła się na terapię z powodu depresji, na którą zachorowała po rozwodzie z mężem. Dzieci zostały z ojcem. Nastawiane przez niego przeciwko matce. Mąż walczył o podwyższenie alimentów. Kiedy zapytałam, czy próbowała dochodzić swoich praw, odpowiedziała: „Mąż ma rację, ja nie nadaję się na matkę”. Wiele sesji zajęło mi, by pokazać Izie, że w dorosłym życiu powiela rolę Kozła Ofiarnego, że w przypadku rozwodu rzadko wina leży po jednej stronie, że nie jest wcale złą matką. To nie sąd odebrał jej dzieci, ale mąż, który, tak jak kiedyś rodzice, wbijał jej do głowy: „To przez ciebie nam się nie udało”.
To zwykle najmłodsze dziecko w rodzinie, biegłe w skupianiu uwagi wszystkich na własnej osobie. Przymilne, urocze, błyskawicznie rozładowuje napięcia poprzez żart czy inny sposób „rozbrojenia” mamy i taty. Gra swoją rolę, nawet kiedy mu smutno albo się boi. Ma poczucie, że kiedy nie może komuś poprawić humoru, staje się niepotrzebna, jak porzucona przytulanka. Uśmiecha się, nawet gdy opowiada o czymś przykrym. Czuje się kimś tylko wtedy, gdy znajduje się w centrum uwagi. Maskotka pozornie beztroska, radosna i szczęśliwa, w głębi serca czuje się smutna i opuszczona. Choć pozornie uwielbiana przez rodzinę, rzadko traktowana jest poważnie. Kiedy dorasta, rodzina ma pretensje, że jest taka niedojrzała.
Kasia zgłosiła się do mnie po pomoc, gdy od ponad roku nie była w stanie zakończyć pisania pracy magisterskiej. Choć od dawna miała swoje mieszkanie, codziennie jeździła do domu rodziców, by tam, w swoim pokoju, przy szeroko otwartych drzwiach ślęczeć nad laptopem. Kiedy zapytałam ją, dlaczego jeździ pisać pracę do rodziców, odpowiedziała, że oni motywują ją do pracy. Kiedy spytałam, jak to robią, odpowiedziała: – Mama chodzi na palcach i ucisza tatę, a on mruczy pod nosem: „Przecież ona i tak tego nie skończy. Będzie wieczną studentką”. Najtrudniejszym etapem terapii było ustalenie, czy Kasia rzeczywiście chce dorosnąć. Profity z bycia Maskotką są całkiem spore, a dorosłe życie wymaga odpowiedzialności, zadbania o siebie, konieczności podjęcia pracy.
Monika od lat boryka się z nadwagą. Na pierwszej sesji sprawiała wrażenie nieobecnej, duchem i ciałem. Siadła na brzegu krzesła i pozostała w tej pozycji do końca spotkania, choć widziałam, że jest jej niewygodnie. Mówiła cicho, czerwieniąc się co chwila na twarzy. Szybko okazało się, że Monika przyszła do mnie niechętnie, za namową męża. Sama nie czuła, by jej nadwaga stanowiła jakikolwiek problem. Dla niej jest jak tarcza ochronna, za którą może zniknąć. Tak jak w dzieciństwie.
Monika gra rolę Niewidzialnego Dziecka. To często najmłodsze dziecko w rodzinie. Aniołek, niesprawiający kłopotów. Nigdy niczego nie chce, o nic nie prosi. Izoluje się, przed awanturami ucieka w swój wymyślony świat (fantazje, książki, muzykę). W kontaktach z ludźmi Dziecko jest wycofane, nieśmiałe, źle radzi sobie w grupie. Zwykle ucieka od trudnych sytuacji, zamyka oczy i udaje, że nie ma problemu, że nic się nie stało. Czuje się bezwartościowe, niegodne uwagi, samotne. Nieprzystosowane do realnego życia, zagubione i zdezorientowane. Czasami wolałoby, żeby naprawdę go nie było, bo czuje, że wtedy jego rodzina byłaby bardziej szczęśliwa.
1. Przypomnij sobie rodzinne opowieści, popytaj krewnych, jakim byłaś dzieckiem. Pooglądaj zdjęcia z dzieciństwa. Podpytaj bliskich o różne sytuacje, które szczególnie zapamiętali. Dowiedz się, jak reagowałaś w trudnych momentach, jak okazywałaś radość, złość itp.
2. Na podstawie zebranych informacji stwórz portret psychologiczny siebie jako małej dziewczynki.
3. Przeanalizuj swoje zachowania w dorosłym życiu. Które z nich pasują idealnie do twojego portretu z dzieciństwa? Może nadal jesteś nieśmiała albo uległa? Może przez całe życie tkwisz w roli silnej kobiety i boisz się okazać słabość?
4. Zachowania, które przeszkadzają ci w codziennym życiu, a wynikają z roli przydzielonej ci przez rodziców, możesz zmienić. Jednym ze sposobów jest wypróbowywanie, na początku trochę na siłę, zachowań z przeciwległego bieguna tych typowych dla twojej roli, np. w miejsce siły – okazywanie słabości, proszenie o pomoc.
5. Na początku swoje nowe zachowania wprowadzaj w obecności ludzi, którzy nie znają cię dobrze albo nie są dla ciebie tak bardzo ważni jak rodzina czy przyjaciele.
6. W rodzinie, zwłaszcza pochodzenia, prezentuj siebie w nowym wydaniu powoli i licz się z tym, że to nie będzie wcale łatwe. Być może dla mamy czy taty na zawsze pozostaniesz Maskotką czy Rodzinnym Bohaterem. Ważne, że ty sama już nie chcesz nimi być.