Był legendą za życia. Jego książki, choć ich drukowanie w Polsce było zakazane przez 20 lat, stały się symbolem buntu i lekturą obowiązkową młodzieży lat 50. i 60. On sam był twardym outsiderem, który pragnął miłości – zupełnie jak bohaterowie jego powieści. Marek Hłasko został patronem roku 2024. Oto krótka historia jego życia.
Urodził się 14 stycznia 1934 roku. Okres dzieciństwa spędził w Warszawie u boku ukochanej matki Marii Hłasko. Ojciec praktycznie nie uczestniczył w jego wychowaniu. Po czterech latach życia z Marią postanowił bowiem związać się z inną kobietą, a już w 1939 roku umarł na gruźlicę nerek.
Późniejszy czas okupacji, powstanie warszawskie, przemarsz Armii Czerwonej i traumatyczne przeżycia wojenne sprawiły, że Marek Hłasko nazywał siebie samego „produktem czasu wojny”. W „Pięknych dwudziestoletnich”, swojej literackiej autobiografii, napisał: „Jest dla mnie oczywiste, że stanowię produkt czasu wojny, głodu i terroru. Stąd bierze się nędza intelektualna moich opowiadań; ja nie potrafię wymyślić opowiadania, które nie kończyłoby się śmiercią, katastrofą, samobójstwem czy więzieniem” (fragment z „Pięknych dwudziestoletnich” Marka Hłaski, wyd. Agora).
Gdy zmagania wojenne nieco ucichły, Maria z synem udali się do Częstochowy, gdzie odnalazł ich Kazimierz Gryczkiewicz, przyjaciel Marii. Potem razem przeprowadzali się najpierw do Chorzowa, następnie do Białegostoku, by finalnie osiąść we Wrocławiu. W 1945 roku Marek zaczął pisać pamiętnik, co można uznać za jego pierwsze literackie kroki. W czasach szkolnych natomiast na dobre rozpoczął swój bunt. Został wyrzucony ze szkoły i w wieku szesnastu lat całkowicie się z nią rozstał, po czym zaczął pracować jako kierowca ciężarówki. To, mogłoby się wydawać, prymitywne zajęcie młodego pisarza stało się później inspiracją dla jego twórczości. Pisarsko zadebiutował w 1951 roku opowiadaniem „Baza Sokołowska”. Został też korespondentem terenowym „Trybuny Ludu”, a w 1952 roku nawiązał kontakt ze Związkiem Literatów Polskich, by rok później otrzymać trzymiesięczne stypendium twórcze dla wschodzących talentów.
Rok 1953 był w jego literackim życiu przełomowy. Opublikowanie „Sonaty marymonckiej”, „Złotej jesieni”, „Szkoły” i „Nocy nad piękną rzeką” sprawiło, że stał się znany w środowisku literackim. Nie było tygodnia bez artykułu prasowego o Marku Hłasce. W wieku 21 lat pisarz opublikował tom opowiadań „Pierwszy krok w chmurach”, którego nakład pięćdziesięciu tysięcy egzemplarzy rozszedł się błyskawicznie.
Marek zachwycał niepowtarzalnym stylem, unikatową umiejętnością opisywania rzeczywistości, a jego twórczość określano jako nowatorską – nikt bowiem wtedy nie pisał tak jak on, a przede wszystkim nikt z taką literacką bezczelnością nie przeciwstawiał się obowiązującym normom. Uznano go za najważniejszy głos młodego pokolenia, stał się idolem młodzieży i symbolem buntu. Tysiące młodych ludzi powtarzało po nim słowa z opowiadania „Dom mojej matki”: „Mam osiemnaście lat i gotów byłbym zabić za każdy listek oderwany z drzewa moich marzeń” (fragment pochodzi ze zbioru opowiadań Marka Hłaski „Pierwszy krok w chmurach”, wyd. Agora).
Sławę przyniosły mu liczne opowiadania, które teraz możemy czytać w zbiorach. Jego najbardziej znaną powieścią są z kolei „Piękni dwudziestoletni”, czyli niezwykła biografia autora, w której doskonale opisał swoje życie w Polsce i na emigracji. Warto wspomnieć też jego literacki debiut „Wilk”, który na pierwszą publikację czekał 60 lat, jak również książki: „Następny do raju”, „Sonata marymoncka”, „Brudne czyny” i wreszcie „Palcie ryż każdego dnia”, czyli jego ostatnią powieść z 1968 roku, napisaną w Stanach Zjednoczonych i wydaną bez korekty po jego śmierci.
Swoją karierę w filmie zaczynał od pisania dialogów, między innymi do „Skarbu kapitana Martensa Jerzego Passendorfera”. Udany debiut literacki sprawił jednak, że jego dzieła stały się łakomym kąskiem do ekranizacji. Na podstawie jego utworów powstały między innymi filmy: „Pętla”, „Ósmy dzień tygodnia”, „Baza ludzi umarłych”, „Wszyscy byli odwróceni”. Wiele z nich filmoznawcy zaliczają do „czarnego realizmu”, czyli polskiej odmiany kina noir.
Marek Hłasko słynął także z opinii nieprawdopodobnego kobieciarza, chociaż potrafił rozkochać w sobie nie tylko kobiety, ale też mężczyzn, którzy omamieni jego urokiem byli gotowi zrobić dla niego wszystko. Nieoczywisty, postawny, przystojny, niebieskooki, z postawą „na chuligana” uwodził i tkwił ciągle w kilku romansach jednocześnie. Nazywany był zresztą polskim Jamesem Deanem.
Żonaty był tylko raz, ze sławną niemiecką aktorką Sonją Ziemann, jednak to jego związek z Agnieszką Osiecką, którą nazwał swoją „Panną Czaczkes”, przeszedł do legendy. W jednym z listów pisał do niej: „Gdybym miał choć odrobinę gwarancji, że będę mógł być z Tobą, choć przez rok, choć przez pół roku, a potem – śmierć, to bym pojechał do Ciebie. To nie melodramat; to wyznanie tego, który na pewno – z całym idiotyzmem i kabotynizmem – najwięcej Cię kochał” (fragment z książki Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej „Listy Marka Hłaski”, wyd. Ypsylon).
…i od tego czasu chodzę krzywo” – napisał w swojej pierwszej powieści „Następny do raju”, nad którą później pracował w roli scenarzysty. Po wydarzeniach z Października’56 ówczesne władze przestały tolerować jego nonkonformistyczne literackie wybryki. By uniknąć konsekwencji w 1958 roku, Marek wyjechał więc do Paryża, zupełnie nieświadomy tego, że czeka go podróż w jedną stronę, bez możliwości powrotu do ojczyzny.
Na emigracji początkowo prowadził jeszcze bardziej awanturniczy tryb życia, bawił się, trwonił pieniądze, prowokował i aż nadto korzystał z życia. Później jednak, gdy kolejne starania o powrót do kraju kończyły się niepowodzeniem (próbował wrócić do Polski z Paryża, Berlina Zachodniego, Tel Awiwu), jego życie coraz bardziej zaczynało przypominać nieustanną gonitwę, przeplataną depresją, alkoholem, więzieniem, kliniką psychiatryczną, chwilowymi pracami fizycznymi, małżeństwem, rozwodem i zaprzepaszczoną szansą na karierę w Hollywood.
Marek Hłasko umarł w wieku 35 lat w Wiesbaden (Niemcy), po prawie jedenastu latach życia na emigracji. Najbardziej prawdopodobnym skutkiem jego śmierci jest połączenie środków nasennych z alkoholem. „Żył, pił i nieźle pisał” – napisały po jego śmierci niemieckie media.
„Ja wiem, że ty wszystko wiesz. Ty jesteś tak zwana mądra kobieta, o ile takie w ogóle istnieją. To znaczy najbardziej nieszczęśliwa. Dlatego, że jesteś mądra. Że wszystko rozumiesz, że wszystko wybaczasz, że wszystko potrafisz mądrze ustawić. Za mądrość płaci się cierpieniem. Biedne, nieszczęśliwe, mądre kobiety”.
Marek Hłasko „Pętla”, ze zbioru „Pierwszy krok w chmurach”, wyd. Agora
„Życie nie jest koniecznością, ale jeśli już człowiek zdecydował się żyć, powinien żyć pięknie”.
„Czasami nie chodzi o to, aby się zmieniło na lepsze. Najczęściej chodzi o to, aby zmieniło się cokolwiek”.
Marek Hłasko „Sowa, córka piekarza”, wyd. Alfa
„Dano ci życie, które jest tylko opowieścią. Ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni”.
Marek Hłasko „Sowa, córka piekarza”, wyd. Alfa
„Dziękuję Bogu, że jestem tylko pijakiem. To jedyne, co daje jaką taką gwarancję; jeśli ktoś o mnie coś pomyśli, to tylko to jedno”.
Marek Hłasko „Cmentarze”, wyd. Elf
„Wielkie, silne zwierzęta umierają w samotności i milczeniu. Odchodzą w pustkę i nie skarżą się nikomu. Tylko człowiek szczeka wspomnieniami”.
Marek Hłasko „Następny do raju”, wyd. Agora
„Płaczesz? To dobrze. Jeśli człowiek potrafi płakać, to wszystko można zacząć”.
Marek Hłasko „Następny do raju”, wyd. Agora
„Być z tobą przez tydzień; dzień i noc razem, a potem mógłbym chyba umrzeć. To straszne; każdy dzień, kiedy jestem bez ciebie, jest ukradziony z mego życia”.
Marek Hłasko „Ósmy dzień tygodnia”, wyd. Da Capo
„Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna”.
Marek Hłasko „Ósmy dzień tygodnia”, wyd. Da Capo
„Wszystko, co czyni człowiek, czyni z tęsknoty za lepszym życiem”.
Marek Hłasko „Ósmy dzień tygodnia”, wyd. Da Capo
„Lepiej się rozstać. W każdej sprawie ludzkiej istnieje krąg, którego nie powinno się przekraczać. Lepiej odejść i ocalić chociażby wspomnienia. Szacunek. Godność. To mimo wszystko nie są takie głupie sprawy, jak by się zdawało”.
Marek Hłasko „Ósmy dzień tygodnia”, wyd. Da Capo
„Niedługo kupię dużo książek i będę je czytać. Wieczorami pójdę sobie do kina, a nocami będę słuchał deszczu spadającego na miasto. I tak będzie aż do wiosny. I aż do wiosny nie będę do nikogo mówił o miłości”.
„W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz – w sobotę miasto ma pijaną mordę”.
Marek Hłasko „Pierwszy krok w chmurach”, wyd. Elf
„Małe świństwa mówi się głośno… Wielkie – szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie, czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem?”
Marek Hłasko „Pierwszy krok w chmurach”, wyd. Elf
„Często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić – nieraz na zawsze”.
Marek Hłasko „Pierwszy krok w chmurach”, wyd. Elf
„Każde marzenie jest uczciwe. Samo słowo marzenie jest uczciwe. Nieuczciwe mogą być myśli, pragnienia, dążenia, lecz marzenie pozostanie czyste, nawet wtedy, kiedy inni wdepczą ci je w błoto”.
Marek Hłasko „Pierwszy krok w chmurach”, wyd. Elf
„I dlatego pewnie wymyślili małżeństwo i przysięgę wierności, iż wiedzieli, że nic na świecie nie pasuje tak źle do siebie jak mężczyzna i kobieta”.
Marek Hłasko „Brudne czyny”, wyd. Da Capo
„Pogodzenie się ze światem jest równie małoznaczne, jak i bunt i wściekłość przeciw niemu”.
Marek Hłasko „Brudne czyny”, wyd. Da Capo
„– A czy ma pan w ogóle jakieś ludzkie uczucia?
– Mam.
– Na przykład?
– Głód.
– I co jeszcze?
– Nuda”.
Marek Hłasko „Palcie ryż każdego dnia”, wyd. Iskry
„Miłość nie jest prostą rzeczą, ale bez niej nie można żyć. Prawie wszystko na świecie da się wytłumaczyć miłością. To największy pomysł wszystkich czasów”.
Marek Hłasko „Wszyscy byli odwróceni”, wyd. Kos
„Szaleństwo jest jedyną rzeczą, której można zaufać”.
Marek Hłasko „Piękni dwudziestoletni”, wyd. Czytelnik
„Świat dzieli się na dwie połowy, w jednej z nich jest nie do życia, w drugiej nie do wytrzymania”.
Marek Hłasko „Piękni dwudziestoletni”, wyd. Czytelnik
„Wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz, wszystko, co następuje potem, jest tylko szukaniem tej utraconej miłości”.
„Tylko z sukcesu człowiek musi się usprawiedliwić”.
Marek Hłasko „Nawrócony w Jaffie”, wyd. Elf