Czasem nerwowo wyczekiwana, częściej nie w porę… Choć dzisiejsza medycyna pozwala uregulować, a nawet powstrzymać krwawienie menstruacyjne, dla wielu kobiet oznacza ono ból i kłopot. Dlaczego? Bo o jeszcze do niedawna wstydliwie skrywanej miesiączce wszyscy wiemy zbyt mało. Czas to zmienić!
Coraz więcej kobiet sprzeciwia się udawaniu, że okres nie istnieje czy byciu zawstydzaną lub dyskryminowaną z jego powodu. Biegaczka Kiran Gandhi nie tylko wpadła na metę maratonu ze sporą plamą krwi na spodniach, ale jeszcze radośnie pozowała w tym stroju do zdjęć. Kanadyjska artystka Rupi Kaur wrzuciła na Instagram fotkę będącą częścią jej fotograficznego projektu, na której widać czerwony przeciek na spodniach od piżamy i plamę na prześcieradle. Prawdziwą burzę wywołało nie tyle samo zdjęcie, co fakt, że portal uznał je za nieodpowiednie i usunął. W ekranizacji „Ani z Zielonego Wzgórza” wyprodukowanej przez Netflix widać, jak bohaterka przeżywa swój pierwszy okres, o czym w książce Lucy Maud Montgomery nie było ani słowa.
Niedawno ukazała się książka „Tak, mam okres. A co?” autorstwa szwedzkiej youtuberki – Clary Henry, która stwierdziła, że kręcone przez nią filmiki edukacyjne na temat miesiączki to za mało i młode dziewczyny potrzebują bardziej obszernego poradnika. Clara wspomina, jak pewnego dnia w szkole, a działo się to w 2004 roku, zostały z koleżankami oddzielone od chłopców, by przez kwadrans posłuchać o miesiączce. „W klasie siedziało wtedy 12 dziewczynek i nie rozumiało nic ponad to, że za kilka lat z ich łona zacznie wypływać krew i że jest to jakaś potworna tajemnica. Tak wielka, że chłopcy najwyraźniej nie mogą się o tym dowiedzieć” – pisze.
Prawdy i mity
– Wiedza pacjentek na temat menstruacji jest często bardzo szkolna i skąpa – mówi ginekolog położnik Agnieszka Kurczuk-Powolny. – Wiele z nich uważa, że miesiączka powinna pojawiać się co 28 dni i każde kilkudniowe odchylenie świadczy o zaburzeniu. Tymczasem prawidłowy cykl może trwać i 25, i 35 dni – ważne, by zawsze było to mniej więcej tyle samo.
Jeśli dziewczyna lub kobieta ma okres co 24 dni lub częściej albo co 36 dni lub rzadziej, powinna porozmawiać o tym z ginekologiem. Podobnie jak wtedy, gdy różnica w długości między poszczególnymi cyklami przekracza 3 dni. – Jednak jednorazowe przesunięcie cyklu nawet o tydzień nie jest jeszcze powodem do niepokoju. Jego przyczyną może być stres, przyjmowanie niektórych leków, np. antybiotyków, intensywny wysiłek czy wyjazd, zwłaszcza ten związany ze zmianą klimatu, ale jeśli takie wahania się powtarzają, trzeba je zdiagnozować – mówi Agnieszka Kurczuk-Powolny i wymienia kolejny mit, w który wierzy wiele kobiet, czyli przekonanie: „skrzep w krwi menstruacyjnej to powód do niepokoju”.
– Krew ma zdolność krzepnięcia, więc jeśli będzie wystarczająco długo płynąć przez drogi rodne, co jest zależne od budowy anatomicznej konkretnej kobiety, stworzy się skrzep – tłumaczy. – Problemem nie jest także nagły wyciek większej ilości krwi, jeśli jest on jednorazowy.
Tak naprawdę miesiączka powinna trwać od 3 do 7 dni. Za jej początek i jednocześnie pierwszy dzień cyklu uznaje się pierwszy dzień krwawienia, a za jej koniec – ostatni. Przy obliczaniu długości nie jest więc brane pod uwagę plamienie, które czasem występuje przed menstruacją lub po niej. Jak je odróżnić? Plamienie to zwykle wydzielina z pochwy zabarwiona krwią, częściej brunatna niż żywoczerwona, której jest zdecydowanie mniej niż krwi wypływającej podczas okresu. Wystarczą więc wkładki zamiast podpasek. O wiele trudniej ocenić, czy miesiączki są obfite. Przyjmuje się, że przeciętnie traci się do 80 ml krwi, ale żadna kobieta tego nie mierzy.
– Czasem można spotkać informację, że liczba zużytych w ciągu doby podpasek nie powinna przekroczyć ośmiu, ale przecież podpaski mają różną chłonność, a różne osoby różne nawyki higieniczne. Jeśli kobieta nie odczuwa miesiączek jako zbyt obfitych i jej wyniki morfologii, zwłaszcza poziom czerwonych krwinek i hemoglobiny, są dobre, to nie ma potrzeby interweniować. Można mieć obfite miesiączki i organizm, który bardzo dobrze sobie z nimi radzi – mówi Agnieszka Kurczuk-Powolny.
I nie musi boleć
Bezproblemową, prawidłową miesiączkę ma jednak niewiele kobiet. Szacuje się, że mniej więcej połowa z nich cierpi z powodu bólów menstruacyjnych. Dotyczy to zwłaszcza dziewczyn przed 25. rokiem życia. – Pamiętam, jak faszerowałam się lekami przeciwbólowymi miesiąc w miesiąc, nie byłam w stanie dotrzeć na uczelnię ani nawet wytrzymać w pozycji siedzącej. Czasem lądowałam na pogotowiu. To trwało zwykle jeden dzień. Jakie metody sobie wtedy wypracowałam? Odpowiednio szybkie łyknięcie tabletki rozkurczowej i tabletki przeciwbólowej, jeszcze zanim ból się na dobre rozkręcił i leżenie z poduszką przeciwbólową umieszczoną w okolicy krzyża lub na brzuchu – wspomina 38-letnia Ula, zadowolona z tego, że z wiekiem jej miesiączki były coraz mniej bolesne.
Ból towarzyszący menstruacji można też zwalczać za pomocą aparatu TENS, który pozwala na przezskórną stymulację nerwów. Agnieszka Kurczuk-Powolny dodaje jeszcze jedną metodę, czyli ćwiczenia fizyczne, ale nie wszystkie, tylko te, które wymagają ruszania miednicą, czyli np. wzmacniające mięśnie jej dna (nauczysz się ich na zajęciach pilates), taniec czy jazdę konną. Warto więc wykonywać je regularnie. – Obserwujemy, że dziewczyny, które częściej ruszają miednicą, mają mniej bolesne miesiączki – mówi Agnieszka Kurczuk-Powolny i dodaje, że zanim zaczniemy uśmierzać ból, powinnyśmy najpierw podjąć próbę jego diagnozy. Zwłaszcza jeśli w czasie okresu nie czujemy „lekkiego pobolewania”, które można jeszcze uznać za normę, tylko uciążliwy ból. Jest on bowiem flagowym objawem endometriozy – choroby, która dotyka od 4 do 17 proc. kobiet.
– Inną, częstą przyczyną bólu menstruacyjnego, bywa zapalenie przydatków i torbiele – mówi Agnieszka Kurczuk-Powolny i podkreśla, że diagnozy wymagają też zbyt obfite krwawienia. Nie wystarczy więc skupić się na leczeniu ich skutków, co sprowadza się często do podawania preparatów żelaza przy anemii. – Obfite miesiączki mogą świadczyć np. o mięśniakach czy polipach endometrialnych – tłumaczy ginekolog.
Cykl i miesiączki można regulować za pomocą tabletek antykoncepcyjnych, które jednak nie wszystkim są polecane. Nie powinny ich używać kobiety, które są obciążone nowotworem piersi. – Jeśli wykluczymy wszelkie choroby, możemy spróbować modyfikacji diety – wzbogacić ją o fitoestrogeny, czyli siemię lniane, preparaty ziołowe zawierające agnus castus, pluskwicę groniastą i czerwoną koniczynę – wylicza Agnieszka Kurczuk-Powolny. Można też w czasie menstruacji (by zmniejszyć jej obfitość) przyjmować leki, które zwiększają krzepliwość krwi.
A może by tak bez?
W zeszłym roku poruszenie wywołała wypowiedź ginekologa, który w programie telewizji śniadaniowej stwierdził, że kobieta luksusowa zasługuje na to, żeby nie mieć miesiączki. Zostało to odebrane jako atak na kobiety, niezgoda na integralną część ich biologii. – My, ginekolodzy, nie walczymy z miesiączkami – mówi Agnieszka Kurczuk-Powolny. – Dopóki są fizjologiczne, stanowią dla nas potwierdzenie, że hormony płciowe działają prawidłowo. Walczymy natomiast z nadmiernymi i bolesnymi miesiączkami. A gdy kobieta chce, by dla podniesienia jej komfortu podać jej leki, które sprawią, że nie będzie mieć menstruacji – robimy to.
Bez względu na to, czy pomysł rezygnacji z comiesięcznego krwawienia uznamy za działanie anty- czy prokobiece, warto pamiętać, że kobiety, które biorą tabletki antykoncepcyjne, i tak miesiączki nie mają. – W tej sytuacji comiesięczne krwawienia to takie pseudomiesiączki – tłumaczy Agnieszka Kurczuk-Powolny. – Na początku tabletki antykoncepcyjne były przeznaczone do używania codziennie, więc eliminowały menstruację. Ponieważ kobiety nie czuły się komfortowo z jej brakiem, powstała taka wersja pigułek, które na kilka dni się odstawia. Przyczyny tej zmiany nie były więc medyczne. Jednym z największych mitów, w które wierzą kobiety, jest to, że musimy miesiączkować, bo jest to rodzaj niezbędnego dla naszego organizmu oczyszczenia. Tymczasem to jedynie wiadomość, że w ostatnim cyklu nie doszło do zapłodnienia.