1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Jeże – samotnicy z natury. Czy strategia kłującej kulki zawsze się sprawdza?

Jeże – samotnicy z natury. Czy strategia kłującej kulki zawsze się sprawdza?

Jeże są samotnikami, nie tworzą rodzin. Jeżowa z jeżem spotykają się tylko raz, po to, by spłodzić potomstwo. Po miłosnym akcie para się rozchodzi. Matka samodzielnie sprawuje obowiązki rodzicielskie. (Fot. Getty Images)
Jeże są samotnikami, nie tworzą rodzin. Jeżowa z jeżem spotykają się tylko raz, po to, by spłodzić potomstwo. Po miłosnym akcie para się rozchodzi. Matka samodzielnie sprawuje obowiązki rodzicielskie. (Fot. Getty Images)
Prawdziwe jeże nie mają wiele wspólnego z tymi na obrazkach, które niosą na plecach czerwone jabłko. Bo nie tylko nie nabijają na kolce żadnych owoców, ale i samych owoców w ich menu nie tak wiele… Wyjątkowość tych zwierząt, bo na tle rodzimej fauny zdecydowanie się wyróżniają, odsłania Jerzy Gara, założyciel Ośrodka Rehabilitacji Jeży w Kłodzku.

Na świecie rozróżnia się dziś 14 gatunków jeży, zamieszkują Europę, Azję i Afrykę. U nas występują dwa: jeż wschodni, którego spotkać można w całym niemal kraju, oraz jeż europejski lub zachodni, którego wschodnia granica zasięgu przebiega przez Śląsk, ziemię lubuską oraz Pomorze Szczecińskie. Najprawdopodobniej przyczyną powstania gatunków w Polsce były występujące okresy zlodowaceń, które rozdzieliły populację – bo przodkowie dzisiejszych jeży zamieszkiwali Ziemię już w czasach panowania dinozaurów!

Jest w tym metoda

Jeże to niewielkie zwierzątka. Głowa i ciało mierzą najczęściej od 10 do 30 cm. Ich futro, pokrywające brzuch, kończyny i pyszczek, jest w tonacji brązu i szarości. A sam pyszczek wyjątkowo miły: maleńkie czarne oczka i lekko zadarty nos, uroku dodaje mu i to, że u niektórych gatunków nad czole widać coś w rodzaju przedziałka. No i coś, czego w opisie jeża nie sposób pominąć, czyli keratynowe kolce na grzbiecie, bokach oraz głowie. Jest ich nawet 7 tysięcy! Mają różny kolor (częściowo jasne, częściowo ciemne), nie łamią się łatwo, ale poddane naprężeniu – odpadają. Jeże wymieniają je co półtora roku, nie zrzucają jednak wszystkich na raz, ale partiami, by nie pozbawiać się ochrony. Bo właśnie zapewnienie bezpieczeństwa jest ich główną funkcją.

I w zasadzie zwijanie się i tworzenie takiej właśnie najeżonej kuli to jedyny sposób jeża na ochronę przed napastnikami. – To strategia, która ma swoje plusy i minusy, jak każda – mówi Jerzy Gara, który przygląda się jeżowym zwyczajom i niesie pomoc tym, które jej potrzebują, od ponad 16 lat. – Zwijanie się w kulkę nie uchroni jeża choćby przed pędzącym autem. Zresztą jeśli chodzi o samochody, to sprawa jest trudna, bo jeż ma bardzo kiepski wzrok, więc nie może w porę zauważyć zbliżającego się niebezpieczeństwa i nie ma szans uciec. Jednak nawet przy innych zagrożeniach skuteczność strategii kulki z kolcami bywa dyskusyjna. Gdy jeż przebywa w stercie liści, na przykład na działce, w parku czy ogrodzie, i ktoś postanawia podpalić te liście, to on broni się w ten sam znany sobie sposób: kuli się i czeka, aż zagrożenie minie. W ten sposób dochodzi do bardzo dotkliwych poparzeń. A gdyby uciekł, nie byłoby problemu – tłumaczy ekspert, podkreślając jednak, że jeże żyją na Ziemi ponad 65 milionów lat, zatem w tym pozornym szaleństwie musi być metoda, skoro gatunek przetrwał.

Warto też rozwiać mity, którymi igły obrosły. Choćby ten, że jeże są brudasami i nosicielami chorób, bo pomiędzy ich kolcami gromadzą się pasożyty, kleszcze, których właśnie te kolce nie pozwalają zwierzakom samodzielnie usunąć. – Wszystkie dzikie stworzenia noszą na sobie niesamowite ilości pasożytów i żadne nie mogą ich same usunąć. Niezależnie, czy to jest lis, ptak, czy jeż – tłumaczy Jerzy Gara, dodając, że trafiają do niego jednak i także osobniki, które są praktycznie czyste, bez pcheł czy kleszczy.

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

Typ samotnika

– Jeże z natury są samotnikami, nie tworzą żadnych rodzin. Jeżowa z jeżem spotykają się tylko raz, po to, by spłodzić potomstwo. Jeżeli jeż przekona jeżową, że nadaje się na ojca dla jej dzieci – co trwa dość długo – dochodzi do zbliżenia. Po miłosnym akcie para się rozchodzi. Samica po 36–40 dniach rodzi maluchy i w całości sprawuje obowiązki rodzicielskie: sama buduje gniazdo, karmi, wychowuje i uczy je wszystkiego, co potrzebne do przetrwania – wyjaśnia założyciel ośrodka. – Po mniej więcej dwóch miesiącach, gdy małe są samodzielne, każdy idzie w swoją stronę i zwykle już nigdy się nie spotykają.

Jeże nie są terytorialne. Przemieszczają się raczej luźno i swobodnie, poszukując miejsc obfitujących w pokarm. Są wszystkożerne, chętnie zjadają: ślimaki, pająki, chrząszcze, gąsienice i larwy, nie pogardzą też żabami i niewielkimi gryzoniami oraz jajami ptaków gniazdujących na ziemi, w ich menu pojawiają się też czasami owoce. Żerują nocą.

– Jeże mają kiepski wzrok. By lepiej widzieć, musiałyby mieć dużo większe oczy niż te ich maleńkie czarne guziczki. Jednak wśród krzaków, patyków, gałązek i liści duże oczy byłoby narażone na jeszcze więcej uszkodzeń niż teraz – mówi Jerzy Gara. – W tej chwili mam pod opieką dwa jeże, które w ogóle nie mają oczu. Nie wiem dokładnie, co im się przytrafiło – może zaatakował je jakiś drapieżnik, a może ukłuły się jakimś cierniem. Jednak ten słaby wzrok rekompensują im oczywiście inne zmysły. Jeże mają niesamowity węch, który służy im m.in. do wyszukiwania osobników przeciwnej płci, i doskonały słuch. Jeż jest w stanie usłyszeć żuka, który znajduje się pięć metrów od niego! – dodaje.

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

Na pomoc jeżom

Jeże jako gatunek w ciągu ostatnich dziesiątków lat zmieniły zupełnie swoje miejsce bytowania. Z naturalnych siedlisk, widnych lasów, łąk, nieużytków, przeniosły się na tereny zamieszkane i dziś funkcjonują bardzo blisko ludzi. I to właśnie z ludźmi związane są główne niebiezpieczeństwa. – Najwięcej jeży ginie pod kołami samochodów, ale też w atakach niedopilnowanych psów, zwłaszcza myśliwskich, oraz od zatruć, na przykład nawozami sztucznymi czy środkami przeciwko ślimakom – wymienia ekspert.

Do zguby może je także doprowadzić wrodzona ciekawość. Założyciel ośrodka przywołuje przypadki osób, które zwracają się do niego po znalezieniu jeża całego umazanego smołą, różnego rodzaju farbami czy olejami. – Interesujący jest dla nich każdy nowy zapach, więc próbują wszędzie wejść i są mało roztropne. Nie w każdej sytuacji jestem w stanie pomóc... – mówi.

Naszą uwagę powinien zwrócić jeż, który pojawia się w ciągu dnia, bo to może być sygnał, że potrzebuje pomocy. – Zdarza się, że jest to zdrowa samica w okresie karmienia młodych. Potrzeby maluchów są duże, a noc często nie wystarczy, by zdobyć dość pokarmu do wykarmienia siebie i dzieci, więc taka mama na żer wyrusza także w ciągu dnia. Ale częściej są to osobniki potrzebujące pomocy – słabe, chore, które nie dają rady najeść się nocą. Osłabiony jeż nie jest także w stanie utrzymać swojej ciepłoty ciała, więc zaczyna się zachowywać bardziej jak gad niż jak ssak – chodzi wtedy, kiedy jest ciepło, kiedy świeci słońce, a zewnętrzna temperatura jest wyższa. Porusza się chwiejnym krokiem, ma niezdecydowane ruchy, przewraca się albo po prostu leży na słońcu – tłumaczy Jerzy Gara. – Jeśli widzimy, że wokół niego kręcą się muchy, nie zakładajmy z góry, że jest ranny albo martwy. To świadczy przede wszystkim o tym, że jeż jest wychłodzony, a jego temperatura przyjęła temperaturę otoczenia. Muchom się wydaje, że to już jest nieboszczyk, bo z tą temperaturą nie ma prawa żyć, i dlatego się nim interesują. Tymczasem taki jeż po ogrzaniu może dalej normalnie żyć. Tyle że trzeba go wesprzeć. Najlepiej wezwać profesjonalną pomoc, choćby skontaktować się z organizacją, która zajmuje się rehabilitacją jeży – dodaje.

Coraz częściej zdarza się też, zwłaszcza jesienią, że opieki wymagają osierocone jeżowe maluchy, których mama padła z wyczerpania, próbując je wykarmić, albo zginęła pod kołami czy się zatruła. – Pierwsze, co warto zrobić, gdy zauważymy takie maleństwa, które nagle pojawią się same w ogrodzie, to dać im do picia wodę i nakarmić, zanim zjawi się ktoś, kto się na tym zna i będzie umiał ocenić sytuację i udzielić pomocy. Bardzo ważne jest, by maluchom pod żadnym pozorem nie dawać mleka! – uczula Jerzy Gara. – Jeże nie trawią laktozy. Zwłaszcza u małego jeżyka dochodzi po wypiciu mleka do reakcji gnilnych w przewodzie pokarmowym, co może skończyć się nawet jego śmiercią. Można podać kocią karmę, która jest bezpieczna – dodaje.

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

Wygina śmiało ciało

Lepiej nie dotykać jeża gołymi rękoma. Nie mając nic do dyspozycji, a chcąc na przykład usunąć go bezpiecznie ze środka jezdni, można nawet nogą delikatnie sturlać zwierzę z ulicy w bezpieczne miejsce. Nie trzeba się ich bać! – To nie jest tak, że jeże sobie chodzą i roznoszą jakieś straszliwe choroby – zapewnia nasz rozmówca. – Pomagam jeżom od 16 lat i nigdy nie zaraziłem się od nich żadną chorobą. Oczywiście mogą być nosicielami wścieklizny, jak każde dzikie zwierzę. Jednak gdyby jeż został pogryziony przez wściekłego psa czy lisa, to po prostu nie miałby szans, by przeżyć taki atak, a potem chodzić i roznosić chorobę – tłumaczy, dodając, że w kontekście wścieklizny trzeba zaznaczyć bardzo ważną rzecz, bo często z niewiedzy ludzie mylnie interpretują zachowania zwierząt.

– Charakterystyczne dla jeża jest tzw. samonamaszczenie się. Gdy jeż, zwłaszcza młody, napotyka coś nowego o charakterystycznym zapachu, wyłapuje cząstki tej nowej substancji i miesza je ze śliną. Tworzy się wówczas piana, którą zwierzę językiem nanosi na kolce, dziwnie się przy tym wyginając. Obserwując tę pianę i te dramatyczne pozy, ludzie często myślą, że to objawy wścieklizny, tymczasem to zupełnie naturalne zachowanie – podkreśla ekspert.

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)

Czułe pożegnanie

Dziś w ośrodku Jerzego Gary mieszka 17 jeży, ale sytuacja jest dynamiczna, bo telefony z prośbą o pomoc prawie nie przestają dzwonić, a on nie potrafi jej odmówić. Zapytany, czy przyjaźni się ze swoimi podopiecznymi, od razu się uśmiecha.

– Oczywiście staram się ograniczyć kontakt do minimum, bo to dzikie zwierzęta, które potem mają wrócić na wolność. Ale kiedy mam pod opieką maleńkie jeżyki, które karmię, nie da się tego uniknąć. Co kilka godzin taki maluch ląduje w mojej dłoni, czuje mój zapach, dostaje jedzenie, więc traktuje mnie jak mamę. Młode chodzą za mną, uczą się polowania. Jestem ich rodziną zastępczą – śmieje się. Podkreśla jednak, że robi wszystko, by zwierzęta zanadto się do niego nie przywiązały. – Czasem jeż, którego wychowałem od maleńkiego, gdy mnie zobaczy, pędzi z otwartą paszczą i chce mnie ugryźć. Z drugiej strony są i takie osobniki, które bardzo szybko się oswajają. I to już jest problem, bo jak je wypuścić, skoro one nie chcą zupełnie wrócić na wolność? Miałem taką jeżynkę, która po prostu domagała się głaskania, a przy tym głaskaniu wyginała się jak kot. Jeże są jak ludzie – mają bardzo różne charaktery – opowiada Jerzy Gara.

Większość jeży wraca do natury, ale są i takie, które muszą zostać. – Na pewno emerytury dożyją u mnie te dwa jeżyki, które nie mają oczu, ale także jeżynka, która straciła tylne nogi, więc w naturze sobie nie poradzi. Zawsze staram się udzielać im pomocy tak, by ich szanse na sprawność i dobre życie były jak największe. Dzisiejsza weterynaria oferuje możliwości, których kilkanaście lat temu nawet sobie nie wyobrażałem – podkreśla ekspert. – Proszę sobie wyobrazić, że udało mi się na przykład odratować jeża, który został znaleziony przy drodze, cały poobijany, z zadawnionym już urazem szczęki. Miał stare złamanie i naprawdę nie wiem, jak funkcjonował, bo przez to, że nie gryzł, na zębach zdążył mu się już zgromadzić ogromny kamień. Dzięki niesamowitej wiedzy i doświadczeniu pani weterynarz, z którą współpracuję od lat, udało mu się tę szczękę zrekonstruować! Została wykorzystana mała płytka, która zamocowana operacyjnie umożliwia mu dziś normalne jedzenie – zajada się, aż miło popatrzeć! – uśmiecha się Jerzy.

Możliwości pomagania zwierzętom jest dziś naprawdę wiele, trzeba tylko chcieć zauważyć, gdy są one w potrzebie, i podarować im kawałek swojej cierpliwości, miłości, swojego czasu. Największą nagrodą jest zaś widok odratowanego jeża, który w odpowiednim dla siebie momencie wypuszczony na wolność znika gdzieś wśród liści i idzie załatwiać swoje jeżowe sprawy.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze