Nasze plany na jesienne wieczory? Będziemy grać w gry. I to nie byle jakie, bo takie, które mają wielowiekową tradycję, a i tak biją na głowę mnóstwo nowości ze sklepowych półek. Oto kilka propozycji – zarówno strategicznych, jak i zręcznościowych – które w jednych rejonach świata znane są od pokoleń, a w innych ich popularność dopiero raczkuje.
Coraz więcej ludzi jest spragnionych rozrywki offline. Od kilku lat renesans przeżywają więc wszelkiego rodzaju „babcine” hobby, w tym również wieczory gier. Największe wydarzenia ściągają każdorazowo po kilkaset osób. Jak opisuje „The New York Times”, tłumnie uczęszczane spotkania odbywają się m.in. co miesiąc na stołówce jednego z biurowców na Manhattanie. Ponad 500 osób zbiera się tam „po godzinach”, aby oddać się zdrowej rywalizacji i świetnie się bawić. Jak mówi pomysłodawca, dwudziestokilkuletni Richard Ye, zaczęło się od kameralnych imprez w jego mieszkaniu. Wieść szybko rozniosła się pocztą pantoflową, aż w końcu nie sposób było pomieścić wszystkich chętnych na małym metrażu. – Chodzi o to, aby stymulować umysł – mówi jeden ze stałych bywalców. Inny dodaje: – Nawiązałem tu wiele nowych przyjaźni.
Również w Polsce prężnie działają planszówkowe inicjatywy, ale jeśli w chłodne dni nie chcesz wychylać nosa z domu, możesz zawsze zorganizować zlot miłośników tej formy rozrywki na własną rękę. I podsunąć im nieco zapomniane lub jeszcze niezupełnie odkryte w Polsce gry. Kiedy już sprosisz do siebie znajomych lub zwołasz do stołu domowników, mogą być trochę zaskoczeni, że nie gracie w robiące furorę na TikToku „Spektrum” ani w dobrze wszystkim znane „Scrabble” czy „Monopoly”. Jednak coś nam mówi, że te klasyczne gry z pewnością szybko ich do siebie przekonają.
Pamiętacie, jak w 2020 roku „Gambit królowej” znacznie podbił sprzedaż zestawów do szachów? Dwa lata wcześniej „Bajecznie bogaci Azjaci” zrobili podobną przysługę madżongowi – kafelkowej grze, której hazardowe korzenie sięgają XIX-wiecznych Chin. Choć wydawało się, że lata świetności ma już za sobą, za sprawą filmowego hitu wkradła się w łaski millenialsów i zetek. W tym roku wyszło na jaw, że umysłowa zabawa z Państwa Środka zainteresowała także… Meghan Markle. W swoim programie „Z miłością, Meghan” zdradziła, że regularnie zaprasza przyjaciółki na wspólne partyjki, dzięki czemu madżong znów trafił na nagłówki. I nie tylko tam. Ekskluzywne zestawy do gry znów sprzedają największe domy mody, turnieje odbywają się na całym świecie, a niezobowiązujące rozgrywki zabawiają turystów w hotelach i na pokładach wycieczkowców.
Na czym polega madżong? Opisuje się go jako azjatyckie połączenie pokera z remikiem lub rummikubem. Aby zagrać, potrzebne są cztery osoby, 144 kamieni podzielonych na kilka grup. Zwycięży ten, kto stworzy komplet czterech grup i jedną parę, co wymaga nie tylko dobrej taktyki, ale też sporo szczęścia. Na całym świecie istnieje aż 40 różnych wersji gry, dlatego przed startem warto sprawdzić, czy wszyscy uczestnicy kierują się tymi samymi zasadami.
Co zyskasz, grając w madżonga? Jak mówi Annelise Heinz, autorka bestsellerowej książki „Mahjong: A Chinese Game and the Making of Modern American Culture”, szczególnie sprzyja on budowaniu więzi społecznych. W przeciwieństwie do wielu gier karcianych, gdzie tasowanie zajmuje tylko kilka sekund, układanie kafelków zajmuje znacznie więcej czasu. Gracze co rusz mają więc chwile wytchnienia, które mogą spędzić na rozmowach.
(Fot. Kami/ Kuo, Jia-Wei/ Getty Images)
Wolisz bardziej intymną atmosferę? Dobrze się składa, bo wiele klasycznych gier to dobre propozycje dla par. Jedną z nich jest wymagające skupienia Go. To kolejna gra z azjatyckim rodowodem. Jej historia sięga ponad 4 tysiące lat wstecz do starożytnych Chin. Po dziś dzień jest znana i lubiana w Chinach, Japonii i Korei. Niemiecki szachista Edward Lasker miał powiedzieć o niej: „Jeżeli szachy są królową gier, to go z pewnością jest ich cesarzem”. Chociaż na pierwszy rzut oka zasady są proste, rozgrywki są prawdziwą gimnastyką dla mózgu. Gracze umieszczają na planszy białe i czarne pionki, aby otoczyć nimi przeciwnika i w ten sposób go „schwytać”. Kiedy żaden z uczestników nie może już wykonać ruchu, rozgrywka dobiega końca, a o wyniku decyduje liczba zdobytych pionków i terytoriów.
(Fot. DragonImages/ Getty Images)
Na koniec coś dla tych, którzy wolą popisać się zręcznością i precyzją. Carrom, nazywany niekiedy „bilardem palców”, narodził się w Indiach i przez długie dziesięciolecia był tam uważany za jeden z najlepszych sposobów spędzania wolnego czasu z bliskimi. Do gry niezbędna jest drewniana plansza z otworami w rogach. Celem jest trafienie w nie żetonami za pomocą większego krążka. Brzmi banalnie, ale w rzeczywistości trzeba wykazać się dobrym okiem, cierpliwością i przemyślaną taktyką, która pozwoli ci zablokować ruchy przeciwników.
(Fot. Amith Nag Photography/ Getty Images)
Artykuł opracowany na podstawie: Dodai Stewart, „New York City’s Hottest Hangout Is a 500-Person Board Game Night”, nytimes.com; Claire Wang, „Why mahjong is a global phenomenon”, nationalgeographic.com [dostęp: 08.10.2025]