1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Ania z Zielonego Wzgórza” ustępuje miejsca „Anne z Zielonych Szczytów”?

Okładka jednego ze starszych wydań „Ani z Zielonego Wzgórza” (wyd. Waza) i okładka świeżo wydanej „Anne z Zielonych Szczytów” (Wydawnictwo Marginesy)
Okładka jednego ze starszych wydań „Ani z Zielonego Wzgórza” (wyd. Waza) i okładka świeżo wydanej „Anne z Zielonych Szczytów” (Wydawnictwo Marginesy)
Nowe wydanie i nowe emocje. Po 110 latach ze „wzgórza” przenosimy się na „szczyty”. I co ciekawe, nie o pejzaż tutaj chodzi, ale o „szczyty” dachów… Literacka klasyka Lucy Maud Montgomery w nowym, dokładnym tłumaczeniu wzbudza wiele dyskusji. Wielbicielom, przywiązanym do Ani ze Wzgórza, ciężko spojrzeć z sympatią na nową „Anne”. Jednak niektórzy czytelnicy sentymenty odkładają na bok, ponieważ wierny przekład liczy się dla nich dużo bardziej.

Literackiego przewrotu dokonała tłumaczka Anna Bańkowska. I jak sama pisze we wstępie wydanej właśnie książki:

„Oddając Czytelniczkom i Czytelnikom nowy przekład jednej z najbardziej kultowych powieści, jestem świadoma „zdrady” popełnianej wobec pokolenia ich matek i babć, do których zresztą zaliczam też siebie”.

„Tak jest – razem z wydawcą tego przekładu doszliśmy do wniosku, że w czasach, kiedy wszystkie dzieci wiedzą, że żadna mała Kanadyjka nie ma na imię Ania, Janka czy Zosia, a żaden Kanadyjczyk nie nazywa się Mateusz czy Karolek, pora przywrócić wszystkim, nie tylko wybranym (jak w poprzednich przekładach), bohaterkom i bohaterom książki ich prawdziwe imiona, nazwom geograficznym na Wyspie Księcia Edwarda zaś ich oryginalne brzmienie. […] Podsumowując, przyznaję się do winy: zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze i pozbawiłam je pokoiku na facjatce. Proszę jednak o łagodny wymiar kary, zważywszy na to, że ktoś kiedyś musiał się podjąć tego niewdzięcznego zadania – czytamy we fragmentach wstępu”.

Tłumaczka podkreślała w wywiadach, że „Ania z Zielonego Wzgórza” to powieść jej dzieciństwa. Rzetelnym tłumaczeniem chciała oddać hołd pisarce i uszanować jej wolę. Poza tym takiego tłumaczenia (gdzie m.in. zostają zachowane oryginalne nazwy) domagało się czytelnicze środowisko. Osoby dobrze znające angielski i czytające książkę w oryginale wyraźnie widziały różnice… Najlepszym przykładem jest właśnie tytułowe „wzgórze”, które towarzyszy nam od pierwszych przekładów. Autorką „malowniczej” wersji była Rozalia Bersztajnowa – polska tłumaczka jako pierwsza przełożyła powieść na początku XX wieku. Zaproponowane przez nią „wzgórze” przyjęło się we wszystkich późniejszych wydaniach (a było ich wiele), również w tych ostatnich. Pomimo uroku nie jest to jednak dokładne tłumaczenie. Słowo „gable” w języku polskim oznacza szczyt, a konkretnie chodzi tu o „szczyt” domu: trójkątną ścianę, którą widzimy pod spadzistym dachem. Tak więc „wzgórze”, które od razu przywodzi na myśl ukształtowanie terenu, tak naprawdę odnosi się do „ukształtowania” domu, bardzo popularnego w Kanadzie. Choć na forach trwają dyskusje o to, czy wzniesienia na Wyspie Księcia Edwarda (z której pochodzi autorka i na której toczy się akcja książki) można uznać za wzgórza, sama Lucy Maud Montgomery z pewnością nie miała na myśli pagórków, ale typowe kanadyjskie domy ze „szczytami”.

Miejsce urodzenia Lucy Maud Montgomery na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie (Fot. iStock) Miejsce urodzenia Lucy Maud Montgomery na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie (Fot. iStock)

W rozmowie z PAP Anna Bańkowska wyjaśniała, że sprawę przesądziły dzienniki Lucy Maud Montgomery. Ubolewała ona, że w licznych przekładach jej książki słowo „gables” nie zostało prawidłowo przetłumaczone, choć miało to dla niej duże znaczenie (napisała nawet dwa wiersze o swoim „gable room”).

Sam tytuł to zaledwie początek rewolucji. W nowym przekładzie mamy oryginalne imiona i nazwy miejsc. Tłumaczka skupiła się także na precyzyjnych nazwach roślin, leków, a także na tropieniu w powieści poetyckich cytatów, których Montgomery (miłośniczka literatury) wiele umieściła. Rozpracowanie ich okazało się niemałym wyzwaniem.

Jak tłumaczono tytuł „Anne of Green Gables” w innych językach?

Trudno zrobić pełny przegląd, bo powieść, uwielbianą m.in. przez Marka Twaina, przetłumaczono na prawie 40 języków. Najdokładniej zrobili to Francuzi, umieszczając w tytule słowo „dom”: „Ania z domu o zielonych szczytach”. Hiszpańskie i ukraińskie tłumaczenia mówią o zielonych dachach. Niemcy i Brazylijczycy zostawili oryginalny fragment w tytule (jakby „Green Gables” było nazwą miejscowości). Z kolei Włosi i Portugalczycy postanowili nie wdawać się w tego rodzaju dyskusje i po prostu zatytułowali książkę: „Ania o rudych włosach”. Może więc nadszedł czas, żeby rudowłosa dziewczyna powróciła ze wzgórza do pokoiku pod zielonym, strzelistym dachem…

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze