Autorytet w dziedzinie strategii władzy i wywierania wpływu, Robert Greene, amerykański autor bestsellerów oraz mówca, w swoich publikacjach zdradza, jak wykorzystać naturę człowieka, by być charyzmatycznym oraz skutecznym.
Wydaje ci się, że szczerość oraz dokładne wyjaśnienie tego kim jesteś, co myślisz i czego chcesz, zaskarbi ci zwolenników, sympatię ludzi czy ich podziw? Według Roberta Greene’a jesteś w błędzie. W książce „48 prawi władzy” pisze, że „im mniej mówisz, tym częściej jesteś postrzegany jako ktoś wspanialszy i potężniejszy, niż w rzeczywistości”. Bycie otwartą księgą sprawia, że twoja tajemnica wyparowuje, a to ona działa na ludzi niczym magnes, bo budzi zainteresowanie. Zauważ, że jeśli milczysz, inni czują się trochę nieswojo, od razu kierują uwagę w twoją stronę. Greene twierdzi, że ludzie to wiecznie interpretujące i dociekające maszyny. Ludzki umysł dla własnego poczucia bezpieczeństwa musi myśleć, nieustannie przetwarzając dane. Jeśli ktoś mało mówi, inni potem analizują każde jego słowo. Mało słów, to paradoksalnie dużo znaczenia. Nad słowami warto panować, bo jeśli zostaną wypowiedziane, nie możesz już ich cofnąć. Amerykański pisarz uświadamia jeszcze jedno – ludzi nie da się nakłonić do czegoś jedynie słowami, a im więcej ich padnie, tym nasza siła perswazji maleje. Nie rzucajmy więc ich na wiatr.
To, czego nie widać, nie ma znaczenia. Dlatego Robert Green radzi, żeby być tym, kto nie gubi się w tłumie i pozwala pogrzebać w zapomnieniu. Ludzie magnetyczni potrafią zachować równowagę między utrzymaniem atmosfery tajemniczości, ciszy i nieobecności a wywieraniem silnego i spójnego wpływu emocjonalnego. Najbardziej intrygują ci, którzy mają swój koloryt, ich wizerunek wyróżnia się. Niech będzie nieco kontrowersyjny, bo przeciętność i powszechność nie inspirują. Ta gra wymaga czujności, kreatywności, zmienności. Żeby mieć wpływ, trzeba umieć zaskakiwać, bo ludzie czują przewagę nad kimś, kogo zachowanie można przewidzieć.
Ciągła dostępność zabije pożądanie. Żyj tak, żeby budzić w otoczeniu poczucie, że to, co sobą reprezentujesz jest rzadkiej wartości. Chociaż – jak w „48 prawach władzy” pisze Robert Green – żeby mieć wpływ, trzeba nie tylko być widocznym, ale i błyszczeć, jednak z drugiej strony nadmierna obecność wywołuje odwrotny skutek: tracisz na wartości, bo twoja obecność staje się czymś oczywistym. Wpływ mają ci, którzy pojawiają się, zaciekawiają i znikają – nie zamęczają swoją obecnością. Warto zatem nauczyć się wycofywać w odpowiednim momencie, zanim zostanie się odrzuconym, zanim inni nie stracą zainteresowania. Istnieje coś takiego jak ekonomiczna zasada niedoboru – im czegoś jest mniej, tym jest droższe. Naucz się pozostawać w cieniu, by ludzie pragnęli twego powrotu.
Chcesz magnetyzować? Bądź człowiekiem, który ma wpływ na siebie i swoje życie. Ktoś atrakcyjny, bo dojrzały, nie ulega chwilowy emocjom, nie reaguje na to, co życie ma mu do ofiarowania, lecz żegluje na swoich warunkach. Planuj, staraj się przewidzieć konsekwencje, przeszkody, zwroty akcji. Oczywiście, że nie zawsze to się udaje w 100 procentach, bo zmiana wpisana jest w naszą egzystencję. Chodzi o to, żeby nie gonić za szybkimi zwycięstwami, nie wybierać drogi na skróty, a konsekwentnie budować swoją spuściznę. Ludzie, którzy to robią, wiedzą kim są i w związku z tym, czego chcą. I to jest atrakcyjne. Szkodzi, według Greene’a, nadmierny strach przed tym, co jest blisko nas a za mały przed tym, co zbliża się z oddali. Mówca motywacyjny namawia nas, żebyśmy mieli szerszą wizję życia, umieli przewidywać konsekwencje swoich wyborów. Pośpieszne ruchy, mgliste plany, zbyt dużo improwizacji nie budzą zaufania i odbierają magnetyzm. Przyciąga to, co wewnętrznie spójne i stabilne.
Prawdziwy magnetyzm nie polega na tym, że jest się najgłośniejszym, lecz na tym, że jest się najbardziej przyciągającym. A co przyciąga? Nie jesteśmy przekonujący, jeśli nie czujemy potrzeby walki o bliską sercu sprawę, jeśli nie robimy z czegoś z pasją i nie dążymy do konkretnego celu. Nie możemy mieć wpływu na ludzi, jeśli nie dbamy o własny interes – on nas najbardziej motywuje i zarazem może pociągnąć tłumy. Jeśli uda ci się sprawić, że inni uwierzą w twoją sprawę tak żarliwie, jak ty, będą cię wspierać i oczekiwać przywództwa. Zatem należy postępować tak, by nasz interes stał się również interesem innych. Osiągniesz to, jeśli poruszysz ich emocje, wtedy będą bardziej podatni na przekonywanie – poczują coś, jeśli ty również działasz w sprawie, w którą sam się angażujesz. Jednocześnie za radą Roberta Greene’a stwórz swój kult – to, co robisz ma być obietnicą czegoś istotnego, zapowiedzią dużej zmiany, ale komunikuj to nieco tajemniczo a nawet mgliście. Nie bądź do końca rozumiany, a dopowiedzą sobie, czego oni pragną, w ten sposób zbudujesz wielkość w ich oczach. Nie odkrywaj wszystkich kart, ale pozoruj swojskość.
Magnetyzm związany jest ze spokojem. Pielęgnuj opanowanie – pisze Robert Greene, uważając, że ludzie tracą szacunek dla tych, którzy mają problem z zachowaniem równowagi. Zauważ, że ktoś rozzłoszczony czy rozżalony zazwyczaj wygląda śmiesznie – jego reakcja wydaje się najczęściej wyolbrzymiona, zbyt poważna. I co najważniejsze – wybuchy złości wcale nie świadczą o sile, a są oznaką bezradności. Można nimi chwilowo zastraszyć, ale przez nie traci się bezpowrotnie uprzywilejowaną pozycję. Oczywiście, że tłumienie swoich emocji, zabiera nam energię i w końcu popycha do niekontrolowanych zachowań, ale warto pamiętać, że w przestrzeni społecznej – jeśli chcemy mieć wpływ na innych – nie ma miejsca na dramatyzowanie. Nadmierna emocjonalność nas pomniejsza, a o mocy wewnętrznej świadczy bycie uosobieniem spokoju podczas burzy.