1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Nie daj się oszukać. Przemoc ma dziś nową twarz – i może być twoim stylem życia

(Ilustracja: tatianazaets/Getty Images)
(Ilustracja: tatianazaets/Getty Images)
Co zakupy w galerii i praca w open space mają wspólnego z biciem bliskich osób? Zdaniem doświadczonego terapeuty uzależnień Roberta Rutkowskiego całkiem dużo, bo dzisiejszy styl życia sprzyja agresywnym zachowaniom.

Dużo pisze się i mówi o przemocy psychicznej, przemocy ekonomicznej, o przemocy seksualnej, ale prawie wcale już o przemocy fizycznej. Czy to znaczy, że przemoc fizyczna wobec kobiet zniknęła?
Zacznę od tego, że rozmowa o przemocy tylko względem kobiet jest utrwalaniem przekazu, że jedynie mężczyzna jest oprawcą, a ja się pod tym nie podpiszę. Podobnie jak nie oddzielam przemocy fizycznej od psychicznej czy ekonomicznej. Przemoc to jest przemoc!

Rozumiem i zgadzam się. Ostatnio jednak niewiele mówi się o przemocy fizycznej, tak jakby zniknęła.
Nie zniknęła, statystyki mówią jednoznacznie: rocznie mamy kilkadziesiąt tysięcy wniosków o założenie niebieskiej karty. Mimo to osoby, które doświadczają przemocy, nawet na tym najbardziej prymitywnym, najbardziej destrukcyjnym poziomie, czyli przemocy fizycznej, niestety nie dostają takiej ochrony i pomocy, na jaką zasługują. Potrzebne jest więcej szkoleń i warsztatów dla służb publicznych zajmujących się tym problemem, jeśli ma on zacząć znikać.

Jak to możliwe, przecież tyle się o tym pisze i mówi?
Przyczyną, jedną z podstawowych, jest bagatelizowanie tego, że człowiek podnoszący rękę na drugiego człowieka dehumanizuje nie tylko tego, kogo bije, lecz także siebie samego. Humanizm to rozmowa, wymiana myśli, a tam, gdzie jest przemoc, nie ma miejsca na rozmowę. Prze moc zabija wolę wymiany myśli, zabija istotę istnienia ludzkiej wspólnoty. Nie jest to zachowanie akceptowalne w jakiejkolwiek formie u współczesnego człowieka. To musi jasno wybrzmieć. Jesteśmy dumni z osiągnięć technologicznych, jednocześnie prymitywizujemy się, bo brak nam umiejętności radzenia sobie ze swoimi emocjami.

Wydawałoby się, że jest tyle kursów i szkoleń ze sposobów radzenia sobie ze stresem, chociażby warsztaty medytacji czy zarządzania złością.
To oferta dla oświeconych. Dla tych, którzy chcą zmiany. Człowiek, który przychodzi do gabinetu specjalisty, bierze udział w warsztatach, coachingu, już a priori wszedł na wyższy poziom rozwoju osobistego. Dostrzegł potrzebę zmiany – poznania sposobów radzenia sobie z emocjami. Oczywiście są też tacy, którzy zostali na terapię doprowadzeni siłą przez partnerów czy skierowani wyrokiem sądu; i jeśli nie znajdą u siebie żadnego imperatywu, żadnego powodu, żeby zmieniać swoje zachowania, niewiele się nauczą. Zwłaszcza że przemoc jest zazwyczaj zapisana w nich na poziomie skryptu rodzinnego.

Bicie może być czarną rodzinną tradycją?
Warto pamiętać, że Polacy mają w swoim krwiobiegu wojnę, czyli: strach, przerażenie, złość swoich przodków, którzy doświadczyli jej okropności. Ciekawe są badania z listopada 2023 roku, opublikowane przez Uniwersytet Warszawski, dotyczące właśnie traumy transgeneracyjnej. W zachowania przemocowe łatwo wchodzą ci, którzy doświadczają PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego. Mówiąc kolokwialnie – mają krótszy lont, bo są bardziej nerwowi, bardziej rozemocjonowani. I jeżeli na to trans generacyjne dziedzictwo nałożymy kwestię lenistwa, czyli braku chęci zmiany, bo przecież warsztaty pracy nad sobą są ogólnie dostępne, to mamy źródło przemocy.

Lenistwa? Przecież wszyscy coraz więcej pracujemy!
Tak, ale żyjemy w rzeczywistości, w której ludziom się wydaje, że poprawienie jakości życia swojego i dzieci polega na zarobieniu jak najwięcej pieniędzy. Wystarczy spojrzeć na samochody, jakie jeżdżą po Warszawie, żeby wiedzieć, że nadal żyjemy w kulcie pieniądza. Niestety, zdobywanie ich zawsze jest związane ze zderzaniem się z różnymi negatywnymi konsekwencjami.

Stres, napięcie, rywalizacja?
Co rodzi frustrację. A przecież nie ma powszechnej kultury odreagowywania tych napięć w cywilizowany sposób, jak choćby poprzez ruch fizyczny czy hobby – malowanie, śpiewanie. Nie ma przestrzeni na radzenie sobie z gniewem. Czas wolny nadal spędza się głównie na kanapie, i to z drinkiem w ręku. I powiem ci, że to właśnie ci ludzie są najbardziej niebezpieczni.

Taki styl życia sprzyja przemocy?
Tak. Weźmy też inny przykład. Czym jest choćby open space? Przestrzenią, w której spędzamy wiele godzin dzień w dzień, a w której nie ma żadnej prywatności. Czy przychodzi ci do głowy jakieś podobne miejsce? Koszary! A wiesz, czemu lokowano w jednej przestrzeni tak wielu żołnierzy? Po to, żeby wzrastała w nich agresja. Dziś tak naprawdę żyjemy w jednych wielkich koszarach. Nie ma prywatności. Mało tego, ludzie zostali nawet wykastro wani z potrzeby jej posiadania. Przykładem są media społecznościowe, gdzie ekshibicjonizm emocjonalny przybrał już formę patologiczną.

Prywatność jest nam potrzebna do tego, żebyśmy nie byli brutalni?
Tak, bo to warunek poczucia bezpieczeństwa, poszanowania naszych granic. Warunek zaistnienia przestrzeni, w której możemy poznać samych siebie. A dziś ludzie nie mają na to ani czasu, ani miejsca. Nie wiedzą więc, że na przykład jest w nich też strefa mroku, że żyje w nich również cień, który aktywuje się poprzez różne patologiczne zachowania. A skoro go nie znają, ulegają mu, nawet o tym nie wiedząc. Poziom frustracji współczesnego człowieka osiągnął nieznany wcześniej poziom. Chodzisz czasem po galeriach handlowych?

Nieczęsto, bo męczą mnie sztuczne światło i tłum.
Dlaczego człowiek wychodzi z galerii zmęczony? Powodem jest paradoks wyboru, zbyt wiele opcji, a także przebodźcowanie. Można wszystkie sprawy pozałatwiać w jednym miejscu, ale później czujemy się tak wykończeni, że trudno nam znaleźć swój samochod na parkingu.

Czyli w ogóle kultura sprzyja przemocy?
Tak, nie mamy na to dużego wpływu, ale możemy sobie pomóc i choćby selekcjonować informacje, które do nas docierają. Wiele osób zatraciło tę umiejętność, dlatego proponuję moim pacjentom, by przepuszczali wszystko, co do nich dociera, przez tak zwane trzy sita sokratejskie, czyli: sprawdzali, czy dana informacja jest prawdziwa; czy niesie jakieś dobro; i czy jest da nich przydatna. Zacznijmy od tego, że dziś już nie mamy żadnej gwarancji, że to, o czym dowiadujemy się z mediów, jest prawdą. Niekoniecznie też służy dobru, a i sporadycznie jest naprawdę przydatne. Sam te sita stosuję i bardzo rzadko znajduję w mediach komunikat, który przez nie przejdzie!

Uważajmy więc na zalew informacji, bo on zasila skłonność do przemocy. Za to, jak rozumiem, spróbujmy poznać naszą sferę mroku. Ale po co mamy to robić?
Czy można być dobrym człowiekiem, nie wiedząc, ile w sobie mamy zła? Nie można. Aleksander Sołżenicyn powiedział, że granica między dobrem a złem nie przebiega między państwami, nie przebiega między płciami, nie przebiega między partiami, ale w sercu każdego człowieka. A więc jeżeli nie poznamy swojej strefy mroku, strefy cienia, nie będziemy potrafili skalibrować w sobie, że coś jest złe. Nie będziemy wiedzieli, jak blisko tkwi źródło przemocy, a wtedy ta przemoc łatwo może się w nas aktywować.

Co może w nas aktywować tę strefę zła?
Pierwszym czynnikiem, który aktywuje zło, bez względu na to, czy mówimy o mężczyźnie, czy o kobiecie, jest kłamstwo. Jeżeli żyjemy w kłamstwie, to wcześniej czy później zło zacznie wypełzać na zewnątrz i przybierać formę przemocy. Przykładem jest kłamstwo w postaci zdrady.

Jeśli ktoś zdradza – mężczyzna albo kobieta, w związku hetero- czy homoseksualnym – doświadcza także pewnego rodzaju fiksacji na punkcie swojej kochanki czy kochanka. A wtedy obecna partnerka czy partner zaczynają być postrzegani jako przeszkoda na drodze do bycia z tym obiektem fiksacji. I w zdradzającej osobie rodzi się wściekłość, że ten stale przebywający przy nim człowiek jest przeszkodą na drodze do tego, co sobie mózg wyobraził jako wielką nagrodę.

Kiedy z bliskiej osoby stajemy się przeszkodą, to bardzo boli... Abstrahując od samej przemocy.
Powodem ciosów jest wtedy także to, że nienawidzimy tych, których krzywdzimy. To jest fenomenalny mechanizm, który dostrzegli już starożytni filozofowie. Jeżeli kogoś zdradzamy, to w głębi sumienia czujemy, że postępujemy podle, i wtedy właśnie niechęcią bronimy się przed tą prawdą o nas, co często przeradza się w przemoc wobec zdradzanej osoby. Ona jest przecież dowodem, że nie jesteśmy idealni, że mamy właśnie tę przestrzeń cienia.

Co jeszcze sprzyja przemocy?
Przemoc fizyczną wywołują również substancje psychoaktywne, z alkoholem na czele. I znowu, obojętnie, o kim mówimy – alkohol aktywuje strefę mroku, uszkadzając mielinę, czyli korę przedczołową. A wtedy dochodzi od wyzucia z empatii, czyli współodczuwania.

Czy są jakieś sygnały, poza nadużywaniem różnych substancji, że ten człowiek może być przemocowcem?
Zacznę od tego, że samo używanie różnych substancji aktywuje skłonność do przemocy, nie trzeba nadużywać. A wracając do sygnałów, warto obserwować mowę ciała. Ale nie chodzi mi o zaciskanie zębów czy dłoni w pięści, bo to tylko dowód, że ta osoba przeżywa wiele emocji, co nie musi być zwiastunem huraganu. Nie dajmy się zwariować.

Pierwszym prawdziwym sygnałem świadczącym o skłonności do przemocy jest pierwsze podniesienie ręki, użycie jej, by pchnąć, szturchnąć czy uderzyć otwartą ręką w twarz. Żadna forma bezpośredniej przemocy nie zdarza się przypadkiem. Ludzie mają tak silny instynkt i hamulce, że nie przekraczają granic drugiego człowieka, jeśli nie są skłonni do przemocy. Nie zrobią tego nawet ci, którzy pozornie mogliby, bo wszystko strasznie dramatyzują.

Czyli jedno popchnięcie wystarczy?
Po takim zdarzeniu należy mieć świadomości problemu. Nie zamiatać go pod dywan, nie bagatelizować, nie mówić: do trzech razy sztuka. To absolutnie powinno się zakończyć wizytą w gabinecie terapeutycznym. Ważne, by był jakiś ślad w papierach po tym, co się stało. To kwestia bezpieczeństwa osoby, która doznała przemocy.

A jeśli sprawca odmawia terapii?
Trzeba stosować technikę zdartej płyty, czyli nie ustawać w konsekwentnym domaganiu się podjęcia terapii przez przemocowca. To ważne, gdyż jeśli nie nastąpi konsultacja ze specjalistą, dojdzie do kolejnych przejawów przemocy. Natomiast, co wiem z do świadczenia terapeutycznego, jeśli kobieta wykaże się konsekwencją i będzie oczekiwać od partnera udania się na terapię, choćby ten przynosił jej kwiaty czy pierścionek, efekty mogą być bardzo pozytywne.

Przemocowiec może przestać bić?
Są do tego procedury oparte na lęku przed konsekwencjami dalszego używania przemocy. Czyli mówiąc krótko, strach przed karą jest najlepszą terapią. Jeśli mężczyzna nawykowo jest nastawiony, żeby bić, może się powstrzymać od tego, jeśli będzie miał poczucie, że w obronie kobiety stoi prawo. A więc wiele zależy od reakcji instytucji, takich jak policja i sądy. Jeśli bagatelizują przemoc, to ponoszą odpowiedzialność za czyjąś śmierć.

Kiedy bezwzględnie trzeba rozstać się z przemocowcem?
Nie ma reguły, ale jeśli jednak partner nie chce nic ze sobą zrobić, to nie ma co czekać do drugiego razu. Jednak pamiętajmy, że kobieta, która doświadcza przemocy, kocha jej sprawcę, kocha ojca swoich dzieci. Dlatego opieka psychologiczna dla niej jest niezbędna. Wręcz powinna być ustawowo przydzielana. Niestety, systemowo nie może liczyć na pomoc.

Po co ofierze przemocy terapia?
By dzielić się z terapeutą emocjami i szukać rozwiązań, które bez jego pomocy byłyby dla niej nie do przyjęcia. Terapeuta pomoże jej spojrzeć na sytuację z dystansu, pozwolić zobaczyć, czego naprawdę doświadcza. Może to zabrzmieć nierealne, ale bardzo często osoba doświadczająca przemocy myśli, że to, co się dzieje, jest naturalne. Tak przecież było w domu, w relacji z ojcem albo z matką było bicie i poniżanie.

Można okiełznać swoją strefę mroku i przestać bić, ale też przestać się na bicie godzić?
Człowiek pierwotny przetrwał, gdyż miał w sobie formułę „walcz albo uciekaj”. Zdolność do walki jest więc w nas zapisana na poziomie pierwotnym. Tak samo jak zdolność do obrony. Jeśli człowiek ma w środ ku emocjonalno-normatywny bałagan, nawet dziś łatwo może użyć siły nieadekwatnie. Albo z drugiej strony – nie umieć się przemocy przeciwstawić.

Robert Rutkowski, psychoterapeuta, pedagog, trener umiejętności psychologicznych, autor i współautor książek. Prowadzi prywatny Gabinet Psychoterapii i Rozwoju Osobistego, specjalizuje się w leczeniu uzależnień, depresji, nerwic oraz w kryzysach rodzinnych i zarządzaniu stresem; robertrutkowski.pl.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze