Psychoterapia? Jest w nas ciągle jeszcze wiele sceptycyzmu i wątpliwości na ten temat. Jakie przeszkody piętrzymy, żeby nie pójść do psychoterapeuty, gdy tego potrzebujemy?
Piętno choroby psychicznej
Dentysta, neurolog nawet ginekolog nie straszy nas tak, jak psycholog. Cały czas nasze społeczeństwo jest skoncentrowane bardziej na fizyczności, niż na sprawach psychiki. Nie docenia wartości tej drugiej, nie jest świadome, że stan naszego ciała wynika z tego, czy mamy kontakt z własnymi uczuciami. Więc jeśli cierpimy uczuciowo, wstydzimy się tego, bagatelizujemy, wręcz nie zauważamy siebie.
Nieludzkie traktowanie siebie
Brak miłości własnej jest powodem tego, że czekamy do momentu, kiedy wali nam się na głowę świat. Wcześniej jesteśmy w stanie wiele znieść. Boimy się czegoś, ale udajemy że tego nie ma. Znosimy miesiące bezsenności. Tłumimy złość. Zgadzamy się na życie w związkach, które nie przynoszą nam radości. Nie szukamy pomocy przy pierwszych objawach, bo wydaje nam się, że nie zasługujemy na komfort i dobre traktowanie. A potem, gdy kłopoty w życiu czy stan naszego zdrowia pogarszają się na tyle, że czujemy się zupełnie bezsilni, tym bardziej nie mamy odwagi i siły na psychoterapię. Wybieramy antydepresanty i tabletki przeciwbólowe.
Lęk przed nowym
Zmiany boimy się najbardziej na świecie. Bo oznacza ona puszczenie kontroli. Z tym też wiąże się otwarcie duszy przed terapeutą. Wybieramy zatem dobrze znane pozycje, Jednak tkwienie w tym bolesnym miejscu, nie przyniesie nam uwolnienie się od cierpienia.
Brak czasu na dodatkowy wysiłek
To kolejna wymówka. Wybraliśmy życie pełne znoju, pracy i wyrzeczeń. Nasze kalendarze w telefonach wypełnione są do ostatniej rubryczki. Gdzie tu miejsce na cotygodniowe wizyty w gabinecie psychoterapeuty? Poza tym, my ledwie dyszymy. Nasza energia życiowa wykorzystana jest do ostatniego tchu. Praca wewnętrzna jest absorbująca, to fakt. Żeby się na nią zdecydować, czasem trzeba sięgnąć dna, żeby wszystko w życiu przewartościować.
Pieniądze
Psychoterapia kosztuje. Jeśli nie stawiamy na pierwszym miejscu swoich uczuć, nie uwzględnimy tego w wydatkach. I będziemy żyć w przekonaniu, że nie stać nas na psychoterapię.
Uleganie „bliskim”
Żyjemy w systemach – rodzinnym, społecznym, kulturowym. Jesteśmy połączeni z innymi, którzy zazwyczaj boją się zmiany. Jeśli rozwiążemy swoje psychiczne problemy, ktoś będzie zmuszony zareagować inaczej, niż dotąd. Poza tym będzie musiał przyznać, że jaki problem jednak istnieje. A to trudne. Dlatego nasze cierpienie psychiczne rzadko kiedy jest zauważane przez bliskich i często jesteśmy zniechęcani do wizyty u psychologa.