1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Ja, ty i mediator

Kłótnia za kłótnią – czy to początek końca? Dwoje ludzi – przed chwilą zakochani, dziś nieszczęśliwi. Może już czas podjąć decyzję o rozstaniu? Stop! Lepiej spróbować mediacji.

Sceny z pożycia małżeńskiego bawią, gdy są tematem żartów albo komedii. W życiu doprowadzają do rozpaczy albo do rozwodu. Ciężko zwrócić się o pomoc do obcej osoby. Tymczasem w takich wypadkach bardzo skuteczny bywa dobry mediator! Ktoś, kto potrafi małżeńską kłótnię zamienić w konstruktywną rozmowę, przetworzyć pretensje na pragnienia i potrzeby.

Ike Lasater, specjalista w dziedzinie mediacji, zgodził się skomentować małżeńskie sceny i zaprezentować, jak mogłaby przebiegać mediacja w tych przypadkach. Twierdzi, że komunikacja między dwojgiem ludzi zawsze jest możliwa.

Być może opisane tu sytuacje przypominają sceny z twojego życia, może przeżywasz inne konflikty. Tak czy inaczej, spójrz na swój związek z dystansu i odpowiedz na pytania: o co mi chodzi?, o co chodzi partnerowi? Co się stało, że tak trudno nam się porozumieć?

Scena I :

W związku dziesięć lat. Wiek 35–37 lat. Dwójka dzieci. Mąż wraca do domu po ciężkim dniu negocjacji. Żona czeka na niego z obiadem.

On (rozsiada się z ulgą na kanapie): Jestem wykończony, marzę o zimnym piwie. Ona (z kuchni, zniecierpliwionym głosem): Ale ja czekam na ciebie z gorącą zupą, trzeci raz odgrzewam! On (skupiony na sobie): Dziękuję, jadłem w pracy. Nawet nie wiesz, ile się działo… Ona (przerywa mu w pół zdania i wybucha): No to szkoda, że nie zadzwoniłeś, że nie będziesz chciał obiadu. Nie szanujesz mojej pracy. Też jestem zmęczona. Też wolałabym popijać wino w fotelu, ale muszę dzieci wykąpać. Myślisz, że dom to wakacje. On (zirytowany, ale nie chce się dać sprowokować, włącza telewizor): Unosisz się bez powodu. Mam jeść obiad tylko dlatego, że jest zrobiony? Poza tym nie zmarnuje się, zjem jutro, wezmę do pracy. Zrozum, miałem bardzo nerwowy dzień, chciałbym odpocząć, a nie kłócić się bez sensu. Naleję ci wina, a sam wypiję piwo. Co ty na to? Nawet cię nie interesuje, co spotkało mnie dzisiaj w pracy. Ona (obrażona i wściekła): Jestem głodna i zjem teraz obiad. Sama. Nie chcę pić wina ani słuchać o twojej pracy. Dla ciebie liczy się tylko firma. Przypominam, że jesteś jeszcze mężem i ojcem.

Ike Lasater komentuje i prezentuje przebieg mediacji

Choć konflikt wydaje się typowy, trzeba podkreślić, że każdy przypadek jest zawsze trochę inny. Załóżmy, że to ta kobieta do mnie dzwoni i prosi o pomoc. Opowiada o swoim problemie. Jako mediator nie przerywam jej, nie udzielam rad ani nie wspieram w żalu czy frustracji – to już pewnie zrobiła przyjaciółka – tylko słucham. Patrzę z boku i z tej perspektywy nietrudno zgadnąć, że ona przede wszystkim potrzebuje kontaktu. Chce być wysłuchana i zrozumiana – i tego właśnie nie dostaje od męża. To bardzo częsta przyczyna frustracji ludzi, którzy się do mnie zwracają – utrata kontaktu z bliską osobą – wzajemnego, uważnego kontaktu. Często przestajemy rozmawiać, a wymiana zdań sprowadza się do wzajemnych pretensji. Każde wypowiedziane słowo stanie się dla partnera pretekstem do odwetu i zwiększy cierpienie.

Proponuję mediację w trójkę. Jeśli jest to możliwe, przed spotkaniem przeprowadzam telefoniczną rozmowę z partnerem tej kobiety. Bo każda ze stron interpretuje zaistniałą trudną sytuację w ich związku przez pryzmat własnych cierpień. Chcę poznać oba punkty widzenia. Oboje w swoich relacjach oskarżają siebie wzajemnie, ale nie mówią, czego tak naprawdę oczekują od partnera. Moim zadaniem jest przetłumaczyć ich pretensje na potrzeby i prośby.

Zasada mediacji polega na tym, że gdy jedna strona mówi, druga ma tylko słuchać, nie może przerywać ani krytykować. Rozmowa w trójkę pozwala odkryć i nazwać potrzeby oraz oczekiwania, a także powiedzieć o nich bez obawy przed krytyczną oceną. Ja czuwam, żeby partnerzy się nie oceniali i nie oskarżali. Kiedy kobieta mówi, że czuje się samotna i znudzona, wspólnie próbujemy odpowiedzieć na pytanie, jakie życie chciałaby prowadzić. Gdy żali się, że czuje się nieatrakcyjna, razem dochodzimy do wniosku, że tęskni za bliskością i czułością. Kiedy partner usłyszy, dlaczego jego żona czuje się nieszczęśliwa (nie w formie żądań czy pretensji jak dotychczas), nabiera chęci, by zrozumieć, przestaje się obawiać ataku. On z kolei wyznaje, że tak bardzo chciałby opowiedzieć jej o swoich kłopotach w firmie, ale zawsze spotyka się z agresywną reakcją. Może okazać się, że oboje marzą o wspólnych rozmowach, żeby jedno i drugie mogło się wygadać i poczuć wsparcie. Ja jestem dla nich filtrem.

Jakże często kobieta zakłada, że „skoro mój mąż mnie kocha, to powinien wiedzieć, czego ja chcę; a jak nie, to znaczy, że mnie nie kocha”. W czasie mediacji odkrywa, że jej mąż nie jest jasnowidzem i jeżeli czegoś od niego oczekuje, powinna mu to wprost powiedzieć, bez uciekania się do aluzji czy podtekstów, np.: „Proszę cię sprzątnij po kolacji, a ja w tym czasie położę dzieci spać”, a nie: „No tak, oczywiście nie mogę liczyć na twoją pomoc, bo siedzisz przed telewizorem, a ja muszę sprzątnąć i zająć się dziećmi”. To bardzo skuteczna metoda, gwarantuję! Kiedy już oboje potrafią odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego tak się zachowywałeś?, nadchodzi czas na ustalenie warunków porozumienia. Oboje godzą się na to, czego już nie będą robić, a co będą. Czasem okazuje się, że wystarczy kilka punktów. Umawiają się, jak postarają się wytrwać w postanowieniu. Oczywiście nie należy oczekiwać, że zaraz po z mediacji wszystko ułoży się perfekcyjnie, ale jeśli oboje chcą i poćwiczą wzajemną komunikację, mają dużą szansę na sukces. A kiedy poniosą ich emocje, będą potrafili się zatrzymać i zadać sobie pytanie: dlaczego tak zareagowałam? Już sama świadomość, że ma się wybór reakcji, to duży powód do satysfakcji.

 

Scena II:

W związku kilka lat. Oboje po trzydziestce. Mąż nie widzi świata poza żoną i… swoją mamusią! Ona czuje się zepchnięta na drugi plan.

On (w łóżku, właśnie kładą się spać): Mama zaprasza nas w weekend na obiad. Na 14. Może kupimy jej kwiaty? Ona (podrywa się ze złością): Co ty mówisz? Na sobotę umówiliśmy się z przyjaciółmi na grilla! Sam potwierdzałeś! A teraz zmieniasz plany, bo mamusia? On (spokojnie, z pozycji rodzica): Nie mów tak! Na grilla możemy pojechać w niedzielę. Ona (na granicy furii): W niedzielę oni mają inne plany. Myślisz, że też będą żyli według harmonogramu twojej mamy? On: Ale jak to jej teraz powiem? Ona się stara, wymyśla nam specjalne potrawy, jak mam to odwołać? Jest starszą osobą. Nie mogę jej tego zrobić, a jeśli powiem, że jedziemy na grilla, dostanie zawału. Wiesz, że nie znosi takiego jedzenia. Ona: Ale to my będziemy jeść mięso z grilla, nie ona, i byliśmy umówieni wcześniej. On: Ale zrozum, zadzwoniła i powiedziała, że wymyśliła dla nas specjalną pieczeń z kaczki… Nie mogłem tak jej zawieść. Ona: Ale mnie oczywiście zawsze możesz zawieść, tak? On: No, ale co innego jej odmówić, a co innego tobie, ona całe życie poświęciła dla mnie, przecież to rozumiesz. Ona: Nie rozumiem. Nie zaczynaj, proszę, gadki o tym, ile jej zawdzięczasz. Od miesięcy co sobota jesteśmy u twojej mamy i zabawiamy ją rozmowami. A ja mam ochotę na inne rozrywki. Może to z mamą powinieneś się ożenić. On: Jesteś niesprawiedliwa, w końcu tworzymy rodzinę. Ona (obrażona i wściekła): Ja jadę na grilla, ty idź do mamusi. Zabierz ze sobą parę koszul, niech ci wyprasuje, tak jak lubisz.

Ike Lasater:

Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłaby mediacja z trzema stronami konfliktu: z nią, z nim i jego matką. Już samo głośne wypowiedzenie, kto czego chce i potrzebuje, by się lepiej poczuć w tym trójkącie, otworzy drzwi do różnych strategii i rozwiązań.

Słysząc, że matka-teściowa czuje się niezrozumiana i pokrzywdzona, że boi się, że synowa (o którą jest zazdrosna) zabierze jej jedyny cel w życiu – syna – wspólnie próbujemy odgadnąć jej lęki i potrzeby. Obawia się samotności, chce czuć się potrzebna, akceptowana i kochana. A w rzeczywistości nie przyznaje się do swoich uczuć, tylko wchodzi z butami w życie syna, żeby zaznaczyć swoją obecność.

Synowa, oskarżając teściową o wszystkie problemy małżeńskie męża, że nie ma własnego zdania, cierpi, bo chce brać udział w podejmowaniu decyzji. Ona nie akceptuje tego, że mąż z teściową decydują o jej czasie za jej plecami. Chciałaby być panią domu, partnerką, a nie kimś trzecim.

Mąż-syn znajduje się między młotem a kowadłem, czuje się wykorzystywany przez obie strony, zagubiony w obu relacjach, niedowartościowany, a jako mężczyzna chciałby mieć silną pozycję, być autorytetem.

W pierwszym etapie mediacji najczęściej każda ze stron uważa, że dobrze postępuje i ich związek byłby doskonały, gdyby ta druga strona się zmieniła. Wydaje nam się to najprostszą strategią – zmienić kogoś według naszego wyobrażenia. A jest to zgubne myślenie. Nie mamy takiej władzy, by kogoś zmieniać. Uzależniając swoje szczęście od zmiany drugiej osoby, automatycznie sami tracimy autonomię. Jednym z celów mediacji jest uświadomienie stronom, że zmiany można wprowadzić tylko w swoim zachowaniu, trzeba określić swoje oczekiwania i zastanowić się, co zrobić, by je zaspokoić. Jeśli wszyscy troje pozwolą sobie na wzajemne wysłuchanie i na mówienie wprost, co ich boli, od razu zmieni się dynamika tej skomplikowanej relacji, choć będzie to trudne. Bardzo prawdopodobne, że teściowa w ogóle nie będzie chciała słyszeć o spotkaniu z jakimś mediatorem, że mąż także się nie zgodzi. Wtedy rozwiązaniem stają się  mediacje jednostronne, tylko z kobietą – żoną-synową, która poprosiła o pomoc. We dwoje odgrywamy role z ich życia małżeńskiego, ja wcielam się w męża lub na odwrót. Innym razem odgrywamy sceny z rozmów z teściową. Dzięki temu kobieta zaczyna nazywać po imieniu własne niezaspokojone potrzeby, analizuje swoje reakcje, poznaje motywację swojego postępowania. Po kilku takich sesjach jest w stanie zaakceptować to, że mąż może czuć się samotny, próbując zadowolić jednocześnie żonę i matkę, że teściowa boi się odrzucenia. Próbuje małymi krokami nawiązywać dialog. Nowe uważne podejście staje się jej skuteczną strategią. Istotne jest, żeby nie przyspieszała procesu zmiany na siłę, wszystko musi mieć swoje tempo.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze