Warto popróbować czegoś nowego w sypialni. Dla jednych to będzie urozmaicenie, dla innych odpowiedź na silny wewnętrzny zew. Seksuolożka Agata Loewe-Kurilla wyjaśnia, po co komu lateks.
Zabawy w dominację i uległość są dla każdego?
Nic nie jest dla każdego, ale wszystko może być! Też dlatego, że kink, czyli praktyki seksualne, które wykraczają poza to, co powszechnie uznane za normatywne, jak BDSM – praktyki związane z dominacją i uległością – składają się z tego, co jest dla wielu zwykłym zachowaniem seksualnym, jak na przykład fellatio czy seks analny. Przede wszystkim jednak trzeba mieć na nie ochotę, poczucie, że to może mi się spodobać, że myśl o nich mnie ożywia. Podobnie, jak w przypadku każdej nowej czynności, trzeba odczuwać odrobinę ekscytacji.
Tak, jak wtedy, gdy idę na pierwszą lekcję jazdy konnej czy tańca?
Właśnie! Warto też pomyśleć, jaka jest twoja motywacja. Jeśli to chęć rozwijania swojej seksualności i dlatego decydujesz się na różne eksperymenty, to moim zdaniem najlepsza motywacja, jaką można mieć. Idąc za nią, pamiętajmy, że te eksperymenty mogą być nie tylko fizyczne czy emocjonalne, ale także mentalne, a nawet duchowe. Ważne, by pamiętać o tym, aby w tym poszukiwaniu brać pod uwagę normę partnerską, a więc eksperymentować nie tylko według własnych chęci i granic, ale także brać pod uwagę opinie partnerki czy partnera.
Trzeba je szanować, choć mówimy o dominacji i uległości?
To jest podstawa eksperymentu, gdy nie sami, ale właśnie pod rękę z drugim człowiekiem wyruszamy w podróż do nowych przeżyć. Wówczas planowanie i przygotowania do tej podróży w nieznane przestrzenie seksualności powinny odbywać się podobnie, jak planowanie i przygotowania do podróży wakacyjnej. W obu wypadkach chodzi o dostrzeżenie tego, jak przebiega dynamika władzy między nami. Czy ma znaczenie, kto podejmuje w tej kwestii decyzje, kto płaci, kto ostatecznie ma lepsze argumenty, a więc kto ulega, a kto dominuje w dyskursie o wyprawie? Czy mi to odpowiada?
Czyli zabawa w dominację i uległość zaczyna się, zanim pójdziemy po lateks?
Ta „zabawa” toczy się w całym naszym życiu i każdej relacji. W seksie, ze względu na dysproporcje władzy związane z płcią, zazwyczaj to kobiety ulegają, ale to nie ma miejsca w kinku. Powodem jest socjalizacja kobiet do tego, aby podążały za partnerem. Jeśli więc on czegoś chce, to zazwyczaj partnerka się na to zgodzi. Co oczywiście nie oznacza, że uległość dla kobiety to status quo.
Zawsze trzeba zacząć od rozmowy i ustaleń?
Możemy drugą osobę zaskoczyć, o ile wiemy, że będzie się jej to podobało. Powiedzmy, że kiedyś razem oglądaliśmy jakiś film i partner powiedział: „Kochanie, świetnie byś wyglądała w tym kostiumie!”. Być może chcemy te słowa potraktować jako sugestię.
I wtedy on przychodzi z pracy, a ona w kostiumie Kobiety-Kota.
Może to być przyjęte z entuzjazmem albo być zaskoczeniem, a nawet wywołać szok. Lepiej więc nie ryzykować, tylko zaproponować wspólną wyprawę do sklepu, by przymierzyć różne kostiumy itp. To też ważne dlatego, że profesjonalne stroje BDSM są drogie.
Do tej zabawy potrzebna jest kasa?
Potrzebna jest wiedza! Warto przed zakupem poczytać na temat tych kostiumów, dlaczego właśnie takie są i co można w nich robić. Dobrze jest się zastanowić, czego chcemy, aby dobrze wybrać i nie przeżyć rozczarowania. W Internecie znajdziemy nawet testy, które pomogą nam odkryć naszą tożsamość BDSM-ową. Czy to domina, czy sissy maid, niewolnica albo króliczek do głaskania. BDSM, kink mają swoje kody i pojęcia, które warto poznać. Zdobycie tej wiedzy przez parę to też droga do świadomej zgody obojga partnerów na to, co chcą zrobić, zanim przejdą do działania.
Co oznacza w praktyce BDSM „króliczek do głaskania”?
Są osoby, które poprzez wejście w rolę zwierzęcia realizują swoje pragnienia. Taki był Wąski z filmu „Kiler”, który w masce posłusznego psa realizował sadomasochistyczną potrzebę bycia zdominowanym. Ta figura posłusznego psa ma także waniliową wersję, która polega na byciu zwierzątkiem otoczonym czyjąś nadmierną opieką. Kiedy ktoś wciela się w króliczka do głaskania, cały czas jest dotykany, może zajadać się marchewkami, może kicać i machać ogonkiem. Zabawa polega na całkowitym oddaniu komuś kontroli i władzy. Powstaje wtedy mentalna przestrzeń, w której króliczek samodzielnie nic nie musi i nie może. Wejście w tę postać wymaga zaufania do tej drugiej osoby. „Króliczek” musi rozważyć, czy jest gotowy dać tej osobie prezent w postaci zarządzania swoim jestestwem, choćby tylko na tu i teraz. Przez tę grę czerpie zmysłową i mentalną przyjemność z poddania się. Są osoby, dla których stanie się ludźmi meblami, na przykład człowiekiem krzesłem, jest niezwykle wyzwalające erotycznie. To, co ich podnieca, to bycie niewidzialnym albo przebywanie w bardzo niewygodnej pozycji przez dłuższy czas. To też jest uległość, choć w tym przypadku nie mówimy już tylko o czyjejś dominacji, ale wręcz o potrzebie pozbycia się podmiotowości.
Czym więc właściwie jest dominacja i uległość, skoro sami decydujemy o tym, żeby ulegać, a nawet przestać być sobą?
Wszystko jest grą, choć są ludzie przekonani, że w seksie jest prawdziwa dominacja i uległość. Moim zdaniem dopóki mamy zgodę wszystkich osób uczestniczących w kinku, to tak naprawdę chodzi o odkrywanie swojej seksualności poprzez oddawanie i przyjmowanie władzy. Kiedy tej zgody nie ma, mamy do czynienia z przemocą, która jest już przestępstwem, a nie kinkiem.
Czyli w BDSM czy kinku wiele dzieje się w naszej głowie.
Każdy z nas nadaje jakimś aktywnościom określone znaczenie i to one dodatkowo podkręcają wrażenia zmysłowe. Kink wiąże się na przykład często z erotyzacją wstydu. Jego źródłem są zazwyczaj wczesne doświadczenia, jak bycie zawstydzonym jako dziecko, kiedy zostało się przyłapanym na przykład na masturbacji. Jako osoby dorosłe już wiemy, że mamy do masturbacji prawo, a więc to robimy, ale jest w tym element perwersyjny, bo łączy się z przełamywaniem starego tabu.
A gdzie tu jest dominacja i uległość?
Robię coś, czego robić nie było wolno, a więc występuję przeciw władzy, a to wywołuje wiele emocji, które podkręcają samo doświadczenie zmysłowe. Z kolei w relacji z drugim człowiekiem daję się zdominować, ale tylko tej osobie, której chcę tę władzę przypisać, co także wpływa intensyfikująco na odczucia zmysłowe. BDSM to wymiana władzy, erotyzacja władzy, oddawanie kontroli. Może to przybierać najróżniejsze formy wynikające z sytuacji społecznej, ale też emocjonalnej czy mentalnej.
W latach 70. ubiegłego wieku Nancy Friday, wyjaśniając uległość mężatek w średnim wieku, mówiła o ich potrzebie odpuszczenia. Kobiety, które przez całą dobę musiały ogarniać dzieci i dom, w końcu mogły oddać się w inne ręce, być jak na autopilocie, nie kierując się własną wolą.
Czy takie jest źródło uległości kobiet?
Myślę, że tak może być. Od czasów Nancy Friday, wraz ze zmianami kulturowymi, kładziemy jednak nacisk na to, że na wszystko, co się dzieje w seksie, musi być zgoda obu stron. Jeśli więc to, co robimy, przestaje mnie kręcić i sprawiać przyjemność, mówię: „Stop!”, które jest usłyszane. Jeśli nie jest usłyszane i uszanowane, to już mówimy o przemocy, a nie o dominacji.
A jak wyjaśnić modę na BDSM zwłaszcza wśród młodych ludzi?
Myślę, że pokolenia Z i kolejne dzięki Internetowi szybciej docierają do wiedzy o seksualności. Mogą łatwiej odkryć swoją ekspresję seksualną. Na Zachodzie na pewno spopularyzowały się parady kinkowe, które ruszyły w tym samym czasie co gejowskie, czyli w latach 70. XX wieku. W Polsce jeszcze ich nie ma, bo też nadal dominuje jako symbol wszelkich sekspozytywnych ruchów stereotyp „berlińskiego” geja w uprzęży, który budzi dużo negatywnych emocji. Ale też nie mówi o tym wszystkim, czym jest kink, który dotyczy także osób heteroseksualnych.
Nasza kultura nadal jest seksnegatywna?
Tak, ale mimo to sekspozytywność razem z kinkiem i BDSM wchodzi do życia codziennego nie tylko młodych. Pod wpływem powieści „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E.L. James, która ukazała się prawie 10 lat temu, w gabinetach seksuologów pojawiło się wiele osób, które doszły do wniosku, że chcą ożywić swoje życie seksualne. No a potem pojawiły się takie pomocne programy jak „Co możesz mieć w sypialni”, czyli jak urządzić sekspokój. I dziś popularność kinku jest także efektem szerszego dostępu do seksualnych gadżetów.
Role, choć umowne, zawsze w BDSM są stałe?
Nie muszą być, to zależy od pary. Jeśli odwrócimy role i kobieta będzie dominująca, mężczyzna może zapragnąć, by go penetrowała za pomocą dildo czy też dłoni. Czy jednak ona będzie chciała i będzie w stanie przekroczyć swój potencjalny homofobiczny lęk? A jeśli ona zapragnie go zdominować, czy odważy się powiedzieć: „Kochanie, chciałabym cię wziąć, tak jak ty bierzesz mnie!”. Wtedy pojawia się kolejne pytanie, czy mężczyzna odważy się spotkać ze swoim homofobicznym lękiem. Mężczyźni mówią o tym lęku w moim gabinecie: co będzie, jak im się to spodoba, czy to będzie znaczyło, że są gejami?
Co wtedy słyszą?
Nie prowadzę terapii konwersyjnej, czyli nie zmieniam ludzkich preferencji. Jeśli więc mężczyzna czy kobieta czują opór, to nie zachęcam do przekraczania tej granicy. Rodzaj seksu, jaki uprawiamy, nie zmieni nam orientacji seksualnej, tego jestem pewna. Jednak często jedno z pary naciska, żeby drugie się zgodziło. Co się wówczas wydarzy, jeśli ktoś wbrew sobie podąży za fantazją partnera, nie sposób przewidzieć. Może się okazać, że temu, kto tego nie chciał, bardzo się to, co przeżyje, spodoba. Równie prawdopodobne jest jednak to, że stanie się to dla tej osoby traumą.
Co powinno być najważniejsze dla pary, która chce spróbować kinku czy BDSM?
Szukanie obopólnej zgody na to, co będziemy robić. Jeśli partner chciałby mówić mi brudne słówka, a ja wolałabym, żeby mi zasłonił oczy, zakneblował usta i był cicho, to trzeba szukać jakiegoś rozwiązania, żebyśmy oboje byli zadowoleni. Pomocne mogą okazać się słuchawki wygłuszające dla mnie. To może dać dodatkową korzyść, bo wyłącza kolejny zmysł, czyli obok wzroku też słuch, co jeszcze bardziej wzmocni odczucia płynące z dotyku.
O co więc tak naprawdę chodzi w BDSM, skoro wszystko musi być umówione?
O puszczenie kontroli. Tymczasem okazuje się, że już choćby zrobienie tego poprzez zgodę na zawiązanie oczu i nałożenie słuchawek wygłuszających jest dla wielu ludzi w seksie najtrudniejsze. A że bez puszczenia kontroli trudniej o przyjemności w seksie, z dużym entuzjazmem uczę kinku i BDSM jako części szerokiego spektrum seksualności. Kinksterzy mają na przykład praktykę edging, która pokazuje, jak ważne dla ekstatycznej przyjemności jest puszczenie kontroli. Polega to na tym, by doprowadzić drugą osobę do punktu, kiedy już prawie ma orgazm, i przestać ją stymulować, a potem powtarzać ten zabieg. Jeśli ta osoba się na to zgodzi, to kiedy wreszcie pozwoli się jej dojść, przeżywa orgazm długo lub wiele razy. Tymczasem okazuje się, że wiele kobiet tak boi się utraty kontroli, że nie chce jej oddać, nawet jeśli w zamian ma dostać nieograniczoną przyjemność.
Czy to znaczy, że kink czy też BDSM pozwala uwolnić się od kontroli, która przeszkadza w seksie?
Pokazuje, że kontrola i uległość są jednoczesne i zamienne, i konieczne, by była przyjemność. Control freekom, którzy uwielbiają dominację, BDSM daje iluzję, że ją mają: „Ode mnie zależy, ile razy dojdziesz, jak dojdziesz i gdzie to będziemy robili”. Z drugiej jednak strony ta władza wynika ze zgody osoby, która jej ulega. To ta osoba wyznacza granice, do jakich chce być posłuszna, a osoba dominująca musi przyjąć, że seks wszędzie, ale nie na stole w kuchni. Te praktyki pozwalają doświadczyć tego, że każdy ma kontrolę i każdy jej ulega. Z zewnątrz może się wydawać, że na przykład kobieta jest zdominowana, bo jest związana i zakneblowana. Tylko że ona zgodziła się na 10 klapsów jedynie w dwa miejsca. Transgresja, której w kinku doświadczają, polega właśnie na tym, że coś, co wygląda na dominację, nie jest nią. Perwersyjna część zabawy polega na tym, że osoby, które wchodzą w rolę uległą, też mogą mieć całkowitą kontrolę.
Tylko po co ten cały trud?
Dla jednych to będzie urozmaicenie, dla innych odpowiedź na silny wewnętrzny zew. Seks nie jest naturalnym zachowaniem człowieka – sposoby, w jaki go uprawiamy, i to, czego w rezultacie doświadczamy, jest już kwestią wyuczenia. Możemy więc doświadczyć, że zwyczajny seks nie daje nam tej całej gamy dotyków, jakich doświadczymy w kinku.
Czy BDSM albo kink mogą być szkodliwe?
Każdy seks może być ryzykowny, jeśli jest uprawiany bez przygotowania. Jeśli nie wiemy, gdzie są nasze granice i pozwolimy je przekroczyć, też będziemy się źle czuli. BDSM w parze to też coś innego i bezpieczniejszego niż aktywność z obcą osobą, która może nie zareagować na nasze sygnały, że coś jest nie tak.
A co z miłością? Czy taki seks może ją wzmacniać, czy raczej wręcz odwrotnie?
Dla wielu praktyka kinku czy BDSM to najwyższy wyraz miłości. Taki poziom oddania fizycznego i emocjonalnego, że ci, którzy tego nie robią, nie wiedzą, co to miłość. I znam pary waniliowe, które dzięki technikom BDSM odkryły większy poziom intymności, choć w tych praktykach zdarzają się sytuacje, które uprzedmiotawiają jedno z nich lub oboje. Na zakończenie warto powiedzieć, że niepokojące jest, że dziś nadal większość par, jeśli już próbuje BDSM, to używa scen z pornografii na zasadzie „kopiuj, wklej”. A to naprawdę nie o to chodzi.
Ważne, by pamiętać o tym, aby eksperymentować w seksie nie tylko według własnych chęci i granic, ale także brać pod uwagę opinię partnerki czy partnera.
Założona przez Anję Rubik Fundacja SEXEDPL jest multimedialną platformą, która zapewnia edukację w zakresie praw człowieka, seksualności, równości płci, związków i reprodukcji. Przekazuje rzetelną wiedzę, współpracując z czołowymi ekspertami i ekspertkami. Prowadzi telefon zaufania, Antyprzemocową Linię Pomocy (720 720 020, działa od poniedziałku do soboty w godzinach 17–21).
Agata Loewe-Kurilla, psychoterapeutka, seksuolożka związana z Instytutem Pozytywnej Seksualności, USWPS w Poznaniu.