Talentem mógłby obdarzyć dziesięciu innych muzyków, ale wciąż zmaga się z syndromem oszusta. Wierzy, że miłość wszystko zwycięża, ale jego droga do szczęścia jest wyboista. Biografia Justina Biebera to przypowieść o tym, jak gorzki rachunek los wystawia za realizację „american dream” w erze Youtube’a i platform społecznościowych.
(Fot. Micah Smith / Contributor site Getty Images)
Gdyby ta historia zaczęła się dwie dekady wcześniej, Justin prawdopodobnie byłby tylko sensacją lokalnych konkursów wokalnych, ale jego rozwój muzyczny zbiegł się w czasie z ekspansją mediów cyfrowych, w tym YouTube’a.
Chłopiec przyszedł na świat 1 marca 1994 roku w kanadyjskim Londynie, średniej wielkości ośrodku przemysłowym w prowincji Ontario. Dorastał w małym miasteczku Stratford. Historia jego matki jest pełna bolesnych doświadczeń, jak uzależnienie od narkotyków i molestowanie seksualne. Chłopca urodziła mając 18 lat. W telewizyjnym programie 100 Huntley Street przyznała, że początki macierzyństwa były niezwykle trudne. By mieć co włożyć do garnka, korzystała ze wsparcia rodziców i pomocy społecznej.
„Jako samotna matka [czasami mówiłam]: »Nie mam pojęcia, za co nakarmię Justina«”.
Syn od najmłodszych lat wykazywał niezwykłą muzykalność. Samodzielnie, korzystając jedynie z internetowych tutoriali, nauczył się grać na fortepianie, perkusji i trąbce. W wieku 12 lat zajął trzecie miejsce w lokalnym konkursie talentów. Dumna Patricia postanowiła nagrywać występy Justina i publikować je na nowym, rozwijającym się serwisie YouTube. Niespodziewanie klipy, które miały być tylko pamiątką rodzinną, stały się trampoliną do sławy chłopca.
Pattie Mallette, Justin Bieber i jego ówczesny menedżer Scooter Braun na gali American Music Awards 2010 w Los Angeles (Fot. Kevin Mazur/AMA2010 / Contributor via Getty Images)
Niezwykłe wykonania coverów Ushera, Ne-Yo czy Stevie’ego Wondera stały się viralowe – i zyskały po kilkaset tysięcy wyświetleń. W tym czasie jeden z najbardziej wpływowych managerów XXI wieku, Scooter Brown, przeglądał platformę w poszukiwaniach nowych talentów. Gdy trafił na Justina, spakował walizki i poleciał do Kanady, by namówić jego mamę na przeprowadzkę do Stanów. Nagrania młodego artysty zachwyciły także samego Ushera, który pomógł mu podpisać kontrakt fonograficzny z wytwórnią Island Records.
Debiutancki minialbum „My World” stał się globalnym fenomenem. Single takie jak „One Time”, „Favorite Girl” oraz „One Less Lonely Girl” podbiły serca fanów na całym świecie.
W jednej chwili biedny chłopak z kanadyjskiej prowincji stał się gwiazdą przez duże „G” i zapisał się w historii jako pierwszy artysta, którego każdy utwór z debiutanckiego krążka znalazł się na liście Billboard Hot 100. A gdy rok później na rynku znalazła się pełna wersja albumu z singlem „Baby”, świat oszalał i zaczęła się prawdziwa bieberomania.
Miliony wyświetleń na platformach internetowych, areny koncertowe wypełnione po brzegi rozhisteryzowanymi beliebers i pęczniejące w kosmicznym tempie konto bankowe. Takiego sukcesu nie spodziewali się najbardziej doświadczeni muzyczni wyjadacze. Bieber stał się pierwszym wielkim idolem epoki cyfrowej: konta w social mediach dawały iluzję bliskości, a fora internetowe pozwalały fankom zbierać się w grupy i wymieniać informacjami o swoim bożyszczu.
„Czuję, że moje życie nie jest moje. Należę do nich – do moich fanów” – mówił o beliebers w 2011 roku.
Prince Williams / Contributor (Fot. Prince Williams / Contributor via Getty Images)
Ale epoka cyfrowa okazała się też mieć mroczne strony. Krytyka i presja, która towarzyszyła artystom od zawsze, teraz zyskała nowy wymiar. Współcześnie każdy mógł wyśmiać wizerunek i zdolności muzyczne chłopca, a wszechobecne media odzierały go z resztek prywatności. Wrażliwy dzieciak o nieukształtowanej jeszcze osobowości i systemie wartości nie uniknął losu innych nieletnich gwiazd.
Z pewnością w zejściu Justina na złą drogę miały udział znajomości z wątpliwymi moralnie indywiduami pokroju P. Diddiego. W 2009 roku, mając zaledwie 15 lat, Bieber spędził z Diddym dwa dni, co zostało udokumentowane w filmie opublikowanym na jego kanale YouTube. W materiale tym Diddy mówił:
„Ma 48 godzin z Diddym... nie możemy ujawnić, co robimy. Ale to zdecydowanie marzenie 15-latka.”
W świetle aktualnych oskarżeń wobec rapera media spekulują, jaki charakter miała tamta znajomość i czy wokalista nie był jedną z ofiar swojego ówczesnego „mentora”. W 2024 roku rzecznik Biebera zdecydowanie odciął się od tych podejrzeń, ale nietrudno się domyślić, jaki wpływ na nastolatka miał Diddy. Ale w tamtym okresie Justin zawarł jeszcze jedną znajomość, która go ukształtowała i była źródłem muzycznych inspiracji.
Selena Gomez i Justin Bieber podczas wspólnego występu sylwestrowego w Las Vegas – 31 grudnia 2009 roku. (Fot. Kevin Winter/DCNYRE2010 / Contributor via Getty Images)
Para poznaje się w 2010 roku przez swoich managerów. Śliczna gwiazdka filmów Disneya też ma wtedy swoje pięć minut. Pewnie nigdy nie dowiemy się, czy ich spotkanie, a potem słynna randka w naleśnikarni (na którą zaproszeni zostali także paparazzi), to czysty przypadek, czy wyrachowana gra ich specjalistów od publicity. Zakochani długo wodzą prasę za nos, twierdząc, że łączy ich tylko przyjaźń. Ostatecznie potwierdzają związek w 2011 roku podczas oficjalnego wyjścia na galę Vanity Fair – i wtedy świat szaleje. Szybko ochrzczono ich mianem „Jelena” i śledzono każdy krok.
„Ona jest niesamowita. Jest jedną z najbardziej opiekuńczych, najserdeczniejszych osób. Jest piękna w środku i na zewnątrz” – mówił Justin w wywiadzie dla magazynu Billboard w 2011 roku.
I choć wszyscy już pod nosem nucili marsz Mendelssohna, w miłości timing jest wszystkim. A dla młodego Justina zaczął się właśnie najmroczniejszy moment w karierze.
Justin Bieber na zdjęciu policyjnym wykonanym 23 stycznia 2014 roku w Miami – piosenkarz został zatrzymany za jazdę pod wpływem, stawianie oporu przy aresztowaniu i brak ważnego prawa jazdy po tym, jak został przyłapany na ulicznym wyścigu (Fot. Handout / Handout via Getty Images)
Około 2014 roku na wizerunku niewinnego słodziaka o maślanym spojrzeniu zaczęły pojawiać się rysy. Był przyłapywany na aroganckich zachowaniach: pluł z balkonu na fanów, obrzucał dom sąsiada jajkami, do sieci wypłynęły jego rasistowskie żarty. W 2014 roku został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu i narkotyków, bez ważnego prawa jazdy. Powoli przestawał być fantazją o chłopaku idealnym, a stawał się symbolem zdegenerowanego przez sławę bad boya, którego kariera przeminie jak błysk supernowej.
„Budziłem się rano i brałem tabletki, paliłem jointy, piłem lean (syrop z kodeiną) i po prostu... nic nie czułem” – komentował ten okres w 2020 roku w programie YouTube Originals.
Wtedy nad związkiem „Jeleny” zaczęły pojawiać się ciemne chmury. Para zrywała ze sobą i schodziła się w atmosferze skandalu (co z dokładnością do minuty dokumentowały portale plotkarskie i social media). Deklaracje o wielkiej miłości przeplatały się z doniesieniami o kryzysach i zdradach.
Wielkie uczucie okazało się destrukcyjne, a sama Selena przyznawała, że była ofiarą przemocy psychicznej ze strony chłopaka: „Doświadczyłam przemocy emocjonalnej. To coś, co bardzo długo nosiłam w sobie i co długo tłumiłam.”
Sam Justin przyznał w 2019 roku w wywiadzie dla amerykańskiego Vogue’a, że ich miłość była toksyczna, ale oboje byli zbyt młodzi, by to zrozumieć. W 2014 roku Justin zostaje w Miami aresztowany za jazdę po alkoholu i narkotykach i Selena mówi „dość”.
„Nie mogę już naprawiać innych, kiedy sama się rozsypuję” mówiła w wywiadzie dla Ryana Seacresta.
Ale gdy Justin zaczyna spotykać się z Sofią Richie, piosenkarka poprzez social media daje mu do zrozumienia, że nie jest jej to obojętne. Gdy w 2017 roku Selena przechodzi przeszczep nerki, były chłopak znów się z nią kontaktuje. Dają sobie kolejną szansę, ale szczęście trwa tylko kilka miesięcy. Wszyscy są w szoku, gdy w 2018 roku Justin oświadcza się Hailey Baldwin na Bahamach.
„Myślę, że Justin jest moją pierwszą prawdziwą miłością. Ale czasami miłość to nie wszystko” – podsumowuje Selena w wywiadzie dla Harper’s Bazaar.
Z czasem przyznaje, że związek z artystą był dla niej doświadczeniem formacyjnym, który ukształtował ją jako artystkę.
Hailey przez fanki Seleny Gomez zawsze będzie tą „drugą”, „gorszą” miłością, ale to właśnie ta znajomość dała zagubionemu piosenkarzowi poczucie stabilizacji. Poznali się przez ojca modelki, Stephena Baldwina, w 2009 roku. Wówczas była to relacja czysto koleżeńska, chociaż osoby z ich otoczenia mówiły, że zawsze łączyła ich wyjątkowa chemia.
Spróbowali zostać parą w 2016 roku – wtedy paparazzi przyłapali ich podczas wspólnego Sylwestra na St. Barth’s – ale Justin, uwikłany jeszcze w relację z Seleną, nie był gotowy na nowy związek. Udało się dopiero w 2018 roku. Justin był tak pewny nowej relacji, że postanowił szybko ją sformalizować.
W 2018 roku pobrali się podczas cywilnej ceremonii ślubnej w Nowym Jorku. Rok później, 30 września 2019 roku, zorganizowali drugą, uroczystą ceremonię ślubną z rodziną i przyjaciółmi w luksusowym ośrodku Montage Palmetto Bluff w Południowej Karolinie. I gdyby to była bajka, tu postawilibyśmy kropkę i dodalibyśmy: „żyli długo i szczęśliwie”. Ale każdy związek, zwłaszcza z chłopakiem o tak skomplikowanej przeszłości, wymaga zaangażowania. Na szczęsie Hailey doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
„Ludzie myślą, że nasze życie jest idealne, ale prawda jest taka, że miłość wymaga pracy. Kocham Justina, nawet kiedy bywa trudno” – Hailey w podcaście Call Her Daddy, 2022.
Modelka pochodziła ze znanej aktorskiej rodziny, w której główną rolę odgrywały wartości chrześcijańskie – i prawdopodobnie to pozwoliło Justinowi odzyskać upragnioną stabilizację.
„Małżeństwo nie jest łatwe, ale to najpiękniejsza rzecz, jakiej się podjąłem. Hailey daje mi spokój, jakiego nigdy wcześniej nie znałem” – Justin dla Vogue, 2019.
Z pewnością młodej parze nie pomagały wybuchające co chwilę w internecie „dramy”, nakręcane przez fanki Seleny i podchwytywane przez media. Hailey padała ofiarą oskarżeń o rozbicie „Jeleny” (bo osie czasowe obu związków podejrzanie się nakładały), kopiowanie stylu piosenkarki czy dyskretne naśmiewanie się z jej figury. TikTok pęczniał od rzekomych „dowodów” na wrogość pani Bieber względem pięknej „eks”. W 2023 roku Selena zaapelowała do fanów o zaprzestanie nękania Hailey, a rok później zaręczyła się z Bennym Blanco, co (przynajmniej na chwilę) przekierowało uwagę mediów na nową power couple.
Justin nigdy nie ukrywał, że marzy o ojcostwie. Najpierw chciał jednak zbudować silne fundamenty związku z Hailey. Ich syn, Jack Blues Bieber, pojawił się na świecie 24 sierpnia 2024 roku.
„Nigdy nie czułem się bardziej odpowiedzialny i spełniony. Jack sprawił, że moje życie nabrało prawdziwego sensu” – napisał Justin krótko po narodzinach syna.
Również Hailey z radością przyjęła nową rolę, choć jak mówiła w wywiadach, było to największe wyzwanie jej życia. Para stara się strzec prywatności dziecka i tylko sporadycznie pokazuje się z synkiem, nigdy nie publikując jego wizerunku.
„Zawsze wiedziałam, że Justin będzie wspaniałym ojcem. Widzieć ich razem to jak patrzeć na miłość w najczystszej formie” – powiedziała Hailey w wywiadzie dla ELLE US.
Ale historia Justina doskonale pokazuje, że nawet wspierający związek i ojcostwo nie są w stanie całkowicie uleczyć emocjonalnych ran odniesionych w dzieciństwie i podczas dojrzewania w blasku fleszy. W wieku 19–21 lat Justin wpadł w ciąg autodestrukcyjnych zachowań. Przyznał się do nadużywania Xanaxu i alkoholu, które miały pomóc mu zmierzyć się z ogromną presją i paraliżującym lękiem.
Dodatkowo, w czerwcu 2022 roku Justin Bieber ogłosił światu, że zdiagnozowano u niego zespół Ramsaya Hunta – rzadką chorobę neurologiczną wywołaną przez wirusa opryszczki (Varicella zoster), tego samego, który odpowiada za ospę wietrzną i półpasiec. Choroba spowodowała u niego paraliż prawej strony twarzy. Artysta zdecydował się najpierw przełożyć, a potem całkowicie odwołać trasę Justice World Tour.
Artysta nigdy nie ukrywał swoich problemów ze zdrowiem psychicznym. Czuł, że ciąży na nim odpowiedzialność za miliony fanów na całym świecie, a zaburzenia lękowe, uzależnienie czy depresja to wciąż tematy tabu.
„Byłem naprawdę, naprawdę samotny. Czułem się jak potwór. Miałem wszystko, a jednocześnie nie czułem nic”. W innym momencie dodał: „Brałem narkotyki, by nie czuć się już więcej. Miałem myśli samobójcze”.
W 2019 roku artysta rozpoczął leczenie psychiatryczne i duchowe. Współpraca z terapeutami, wsparcie Hailey i głęboka wiara chrześcijańska pomogły mu przetrwać najgorsze momenty. Zaczął otwarcie mówić o swojej przeszłości, by łamać tabu związane ze zdrowiem psychicznym.
„Nie chcę, żeby ktokolwiek czuł się tak, jak ja się czułem. Jeśli mogę pomóc choć jednej osobie, to warto było przejść przez to piekło”.
I choć wolelibyśmy pisać o tym w czasie przeszłym, to ostatnie publiczne wystąpienia artysty znów dały powody do niepokoju. W maju 2025 roku Justin zaskoczył fanów, pojawiając się niespodziewanie na scenie u boku SZA podczas jednego z jej koncertów. Choć jego występ wywołał entuzjazm publiczności, nie obyło się bez komentarzy dotyczących jego stanu psychicznego i fizycznego.
Internauci i media zwrócili uwagę na nietypowe, chaotyczne zachowanie piosenkarza, które – według wielu – mogło świadczyć o zażyciu substancji psychoaktywnych. Oliwy do ognia dolały pełne niepokoju, emocjonalne wpisy artysty w mediach społecznościowych.
„Czuję się, jakbym tonął. Muszę nauczyć się odpuszczać nienawiść”.
W tych słowach wiele osób rozpoznało echo wcześniejszych zmagań Biebera z depresją i samotnością. Jednocześnie z dziwnymi zachowaniami artysty pojawiły się plotki o kryzysie w jego małżeństwie. Media informowały o „przerwach” w relacji, chłodniejszych interakcjach oraz o tym, że Hailey miała rozważać wyprowadzkę.
Jednak para stara się konsekwentnie prezentować zjednoczony front. Nadal pojawiają się razem publicznie, trzymają za ręce i wspierają się w trudnych momentach.
„Miłość to nie tylko romantyzm i dobre dni. Czasem to pielęgnowanie człowieka, który boi się samego siebie. I bycie tam, nawet jeśli nic nie można powiedzieć” – powiedziała Hailey w Vogue’u w 2023 roku.
Modelka wciąż towarzyszy mężowi na koncertach i rzadkich wystąpieniach publicznych, będąc jego ostoją i największym wsparciem.
Czy Justinowi uda się w końcu przepracować trudną przeszłość i uwolnić się od demonów, które przez lata go prześladowały? Czy znajdzie spokój w rodzinie, ojcostwie i wierze, które dawały mu już wcześniej schronienie?
Historia Justina Biebera jest jak współczesna baśń z realnymi potworami w tle: sława przyszła wcześnie, była bezlitosna i kosztowna, a każdy moment triumfu okraszony był cieniem samotności, presji i lęku.
Ale być może właśnie w tej szczerości, z jaką mówi dziś o swoich słabościach, i w odwadze, by raz za razem wracać na ścieżkę zdrowienia – mimo wszystko – tkwi jego największa siła.
Wydany niedawno album Swag to kolejny krok w tej drodze – osobisty, nastrojowy, pełen balansowania między pewnością siebie a kruchą wrażliwością. W jego brzmieniu czuć zarówno dojrzałość, jak i tęsknotę za spokojem, którego wciąż szuka.