„Cudowna komedia z niezwykłym urokiem”, „To trzeba zobaczyć” – tak brzmią pierwsze recenzje inspirowanej postacią Marcella Mastroianniego komedii „Marcello Mio”, która dziś, w przededniu setnej rocznicy urodzin aktora, debiutuje na ekranach polskich kin. W roli głównej występuje córka gwiazdora, Chiara.
„Marcello Mio”: nieznośny ciężar własnego dziedzictwa
Chiara Mastroianni – francusko-włoska aktorka, córka Catherine Deneuve i Marcella Mastroianniego – znana jest ze swojego zaskakującego podobieństwa do ojca, ikony europejskiego kina. – Zagraj bardziej Mastroianniego niż Deneuve – mówi do niej reżyserka Nicole Garcia podczas niezręcznego przesłuchania w jednej z pierwszych scen komedii „Marcello Mio”. – Osobiście celowałam w Chiarę – odpowiada aktorka, która w filmie gra… samą siebie. Odpowiedź ma sens – w końcu był tylko jeden Marcello Mastroianni, tak jak jest tylko jedna Catherine Deneuve (grana w filmie przez, rzecz jasna, Catherine Deneuve). Poza tym co to w ogóle za uwaga i dlaczego Chiara miałaby przyjąć ją szczególnie dobrze? Z drugiej strony, wiemy, co Garcia miała na myśli: chodzi o ten seksowny, ironicznie pewny siebie i iście włoski styl bycia Mastroianniego, którym podbił serca publiczności na całym świecie.
Tak czy inaczej, Chiara nie umie wyrzucić z głowy rzuconego na wiatr komentarza reżyserki. Urodzona i wychowana we Francji, zawsze była utożsamiana bardziej matką niż z ojcem. Teraz, prawie trzy dekady po jego śmierci, czuje, że nadszedł czas, aby przywrócić równowagę. Nie będzie „grać jak Mastroianni”, po prostu się nim stanie: będzie ubierać się jak on, mówić jak on i oddychać jak on, aż w końcu inni zaczną wierzyć w to, że naprawdę nim jest. Gdy wkłada garnitur i zakłada perukę, czarną fedorę oraz okulary w grubych oprawkach, Chiara z łatwością wchodzi w rolę ojca z ery „Osiem i pół” Felliniego, a dodanie szykownego doklejanego wąsa sprawia, że staje się wręcz jego sobowtórem z „Rozwodu po włosku”.
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
Bohaterka całkowicie przyjmuje ojcowską tożsamość. Zaprzyjaźniając się z Colinem, nieszczęśliwie zakochanym angielskim żołnierzem, bez wahania przedstawia się jako „Marcello Mastroianni”, a więc przemiana jest kompletna, co dodaje bohaterce odwagi. Colin nie kryje dezorientacji, ale akceptuje tę zmianę, jednak bliscy przyjaciele i rodzina bohaterki mają z tym ewidentny problem. Deneuve obawia się nawet, że córka ma załamanie nerwowe, jednak nie o to chodzi. Zdecydowanie bardziej bezpośrednia jest Garcia, gdy „Marcello” pojawia się na kolejnym czytaniu. – Co to za bzdura, Chiara? – pyta aktorkę, podczas gdy widz z łatwością staje po stronie zirytowanej reżyserki. Wszystko to prowadzi do momentu kulminacyjnego, w którym nowy Marcello pojawia się w telewizyjnym talk-show…
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
„Marcello Mio”: reżyser Christophe Honoré o pracy nad filmem
Gdy reżyser Christophe Honoré po raz pierwszy zobaczył Marcella Mastroianniego na ekranie, prawdopodobnie w „Osiem i pół” lub „Słodkim życiu”, był jeszcze studentem. W tamtym czasie bardziej niż aktorzy i aktorki interesowali go reżyserzy, jednak Mastroianni zawsze był dla niego wielką gwiazdą oraz mityczną postacią kina lat 60. i 70. „Marcello Mio”, najnowszy film francuskiego twórcy, to nie tylko hołd dla ikony ekranu, ale również całego środowiska aktorów. Początkowy pomysł polegał bowiem na opowiedzeniu o ich codzienności i chwilach, w których nie pracują. Ten „czas przestoju” zajmuje przeszło 95 procent ich życia, jednak aktor – gdy nie jest na planie filmowym – nie przestaje przecież być aktorem. – To specyficzna relacja. Chciałem pokazać moją ulubioną francuską aktorkę Chiarę Mastroianni w zwykłych momentach, kiedy nie kręci, oraz jej codzienne życie. Ponadto Chiara jest wyjątkową aktorką, ponieważ jej życie prywatne i filmowe przenikają się nawzajem, bo jej rodzice, jak wszyscy wiedzą, to światowej sławy aktorzy – mówi Honoré.
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
„Marcello Mio” z biegiem czasu stał się jednak historią kogoś, kto pragnie być kimś innym: w tym przypadku Chiara marzy o byciu Marcello, który był dla niej wymarzonym ojcem. Dobrze zrozumieją to ci, którzy – podobnie jak ona – przez długi czas sprowadzani byli jedynie do swojej filiacji, co jest śmiertelną redukcją niezależnie od tego, czy mamy sławnych rodziców, czy nie. „Marcello Mio” oddaje więc hołd i sprawiedliwość Chiarze, która jest w pełni sobą, nie tylko papą Mastroiannim czy mamą Deneuve. Komedia stanowi również portret sprawy rodzinnej i pamięci, która jest dobrem wspólnym; skarbem publicznym zbudowanym i wyobrażonym przez wszystkie filmy z Catherine Deneuve, Marcello Mastroiannim i Chiarą. Nie jest to jednak typowa biografia. – Odtworzyłem tę rodzinną historię z punktu widzenia fikcji, poprzez echa i analogię, zaciemniając granice między fikcją a rzeczywistością – wyjaśnia reżyser.
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
Co reżyser mówi z kolei o pracy z Catherine Deneuve? – Jest w pełni zaangażowana, bardziej poszukująca, niż mogłoby się wydawać, wcale nie znudzona ani zmęczona, zawsze prawdziwa. Miała dużo radości z grania samej siebie. Chociaż martwiłem się, że odmówi, biorąc pod uwagę tematykę. Wciąż słyszę, jak mówi: „Tak, w porządku, ale nie róbmy z tego wielkiej sprawy”. Sto procent Deneuve! – mówi twórca. Co ciekawe, kiedy aktorka – największa strażniczka swojego prywatnego życia – po raz pierwszy przeczytała scenariusz, zaskoczyły ją mało znane szczegóły. – Skąd to wiedziałeś? Czy Chiara ci to powiedziała? – zapytała. – Nie, wiedziałem, ponieważ o tym śniłem – odpowiedział reżyser.
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
„Marcello Mio” to filmowy eksperyment, jakiego w kinie jeszcze nie było. Nowa metakomedia francuskiego scenarzysty i reżysera Christophe’a Honoré, to bowiem obraz zbudowany na niecodziennym koncepcie, w którym aktorzy grają samych siebie: Chiara Mastroianni gra Chiarę Mastroianni, Catherine Deneuve gra Catherine Deneuve i tak dalej. Mastroianni dodatkowo wciela się w rolę swojego zmarłego ojca, ikonę kina Marcello Mastroianniego, zamieniając film w unikatowy kawałek fantazji, żart branżowy, satyrę ukazującą show-biznes w krzywym zwierciadle, a zarazem wyjątkowy hołd dla gwiazdy ekranu i jeden z najbardziej intrygujących filmów tego roku.
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
Honoré postanowił przedstawić kultowe momenty z życia i filmografii Marcella poprzez postać jego córki – ta natomiast w swojej podwójnej roli popisuje się niebywałą brawurą. – To tak jakbym stała się duchem mojego ojca – oświadcza w jednej ze scen. Podczas tej podróży aktorka odwiedza Rzym, czyli rodzinne miasto ojca, oraz inne ważne miejsca z nim związane, a nawet skacze w fontannie di Trevi, aby przeżyć chwilę „La Dolce Vita”. Jeśli kochacie europejskie kino, z pewnością zachwyci was widok Chiary wcielającej się w Marcella. W filmie zobaczymy jednak o wiele więcej francuskich gwiazd, w tym m.in. Fabrice’a Luchiniego, Melvila Poupauda, Benjamina Biolaya i Hugh Skinnera, którzy grają częściowo prawdziwe, a częściowo fikcyjne wersje samych siebie.
„Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
„Marcello Mio”: zwiastun i data premiery
Światowa premiera filmu odbyła się w ramach Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, natomiast polska premiera filmu miała miejsce podczas festiwalu BNP Paribas Dwa Brzegi.
„Marcello Mio” w kinach od 27 września 2024 roku. Oficjalny plakat i zwiastun produkcji prezentujemy poniżej.
Plakat filmu „Marcello Mio” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)