Tak mocny i różnorodny zestaw konkursowych filmów w Wenecji, rozciągający się od delikatnych opowieści o samotności aż do mocnych obrazów politycznych, zdarza się naprawdę rzadko. W tym roku pytaniu „kto wygra?”, które wszyscy sobie teraz zadają, towarzyszy zatem mnóstwo emocji. Oto 5 filmów, które – naszym zdaniem – mają największe szanse na zwycięstwo i zdobycie słynnego Złotego Lwa.
W tym roku faworyt jest jeden: to „The Voice of Hind Rajab” Kaouther Ben Hanii opowiadający o 5-letniej dziewczynce, która zginęła z rąk izraelskich żołnierzy. To nie znaczy jednak, szanse innych filmów są zerowe. Są dwa filmy polityczne: „La Grazia” Paola Sorrentino ze znakomitym Tonim Servillem i „Mag z Kremla” o doradcy Putina, który przyczynił się do zbudowania jego wizerunku. Są jeszcze obrazy mniej głośne, ale też wyróżniające się, jak choćby stylowa ekranizacja „Obcego” autorstwa François Ozona, nowy Lanthimos i „Frankenstein” Guillermo del Toro. Jurorzy dawno nie mieli aż tak trudnego zadania. Kto ostatecznie zwycięży? Oto nasze typy.
Laureatów festiwalu poznamy 6 września wieczorem.
„The Voice of Hind Rajab”, reż. Kaouther Ben Hania
Wielkim faworytem krytyków jest „The Voice of Hind Rajab” Kaouther Ben Hanii, dwukrotnie nominowanej do Oscara tunezyjskiej reżyserki, opowiada prawdziwą historię 5-letniej dziewczynki, która w styczniu 2024 roku próbowała uciec z miasta Gaza przez atakiem izraelskiego wojska. Samochód, w którym się znajdowała został ostrzelany. Rajab, jej kuzyni, wujostwo oraz ratownicy medyczni, którzy przyszli z pomocą, zginęli. Film rejestruje natomiast próby uratowania dziewczynki, która błagała o życie leżąc wśród zakrwawionych ciał bliskich. Film ten wstrząśnie więc każdym, kto go obejrzy.
Kadr z filmu „The Voice of Hind Rajab” (Fot. materiały prasowe)
„The Voice of Hind Rajab” otrzymał na Lido rekordowe, trwające 23 minuty i 50 sekund owacje na stojąco. To najdłuższa z zarejestrowanych serii oklasków w historii. W trakcie wznoszono okrzyki „Wolna Palestyna”, jeden z aktorów uniósł palestyńską flagę, a reżyserka pokazała publiczności zdjęcie bohaterki filmu. Projekt wsparły też gwiazdy światowego kina: Brad Pitt, Joaquin Phoenix, Rooney Mara, Alfonso Cuarón i Jonathan Glazer, którzy są jego producentami wykonawczymi. Co ciekawe, dotychczasowa najdłuższa owacja na Lido miała miejsce w zeszłym roku. Wówczas wiwatowano prawie 18 minut po pokazie „W pokoju obok” Pedro Almodóvara. Film został potem nagrodzony Złotym Lwem.
Twórcy filmu „The Voice of Hind Rajab”, od lewej: producenci James Wilson, Joaquin Phoenix i Rooney Mara, reżyserka Kaouther Ben Hania i aktor Motaz Malhees (Fot. Daniele Venturelli/WireImage/Getty Images)
„Father Mother Sister Brother”, reż. Jim Jarmusch
Wysoko oceniony został też skromny, ale szalenie piękny film Jima Jarmuscha. „Father Mother Sister Brother” to poruszająca opowieść o relacjach, mijaniu się i samotności. Komediodramat eksploruje tematy rodzinne, łącząc humor z głęboką refleksją nad życiem. To również jedno z najbardziej osobistych dzieł w karierze filmowca. Co ciekawe, obraz składa się z trzech odrębnych historii, których akcja rozgrywa się w różnych krajach i koncentruje się na relacjach między dorosłymi dziećmi i ich rodzicami. Pierwsza część, „Ojciec,” ma miejsce w Ameryce, „matka” w Irlandii, a „siostra, brat” we Francji. W filmie wystąpili natomiast m.in. Cate Blanchett, Adam Driver, Vicky Krieps, Charlotte Rampling oraz Tom Waits, który odpowiada również za warstwę muzyczną dzieła. Po seansie filmu publiczność na Lido nagrodziła twórców 6-minutowymi owacjami na stojąco.
Kadr z filmu „Father Mother Sister Brother” (Fot. materiały prasowe)
„Frankenstein”, reż. Guillermo del Toro
Widowiskowy „Frankenstein” Guillerma del Toro również narobił sporo zamieszania na Lido, zbierając aż 15-mutowe owacje na stojąco. Do połowy festiwalu wielu wskazywało również dzieło jako głównego faworyta do zwycięstwa. „Genialny, lecz egoistyczny naukowiec powołuje do życia stworzenie w potwornym eksperymencie, co ostatecznie prowadzi do zguby zarówno twórcy, jak i jego dzieła” – tak brzmi oficjalny opis filmu. Nowa wersja kultowego bohatera budzi jednak większe współczucie niż niektóre jego wcześniejsze ujęcia. – To dla mnie bardzo emocjonalna historia, w której zadaję pytania o bycie ojcem i bycie synem – wyjaśnił Del Toro. W rolach głównych występują Oscara Isaac jako Frankenstein i Jacob Elordi jako jego monstrum.
Kadr z filmu „Frankenstein” (Fot. materiały prasowe)
I chociaż film otrzymał zacne brawa, trudno w jego przypadku mówić o jednoznacznych recenzjach. „Deadline” pochwalił grę aktorską i reżyserię: „Miłość Del Toro do potworów jest niekwestionowana. Frankenstein od prawie wieku jest stałym elementem horrorów kinowych, ale tu twórca zamienia go w fascynującą i przemyślaną opowieść o tym, co oznacza bycie człowiekiem i kto tak naprawdę jest potworem. Czy w nas samych nie ma cech obu tych postaci?”. „The Guardian” opisał film jako „wart obejrzenia”, z jednej strony doceniając „piękne obrazy i detale z epoki”, a z drugiej wskazując, że „osłabiają one energię horroru”. „Independent” stwierdził z kolei, że to dzieło bez treści, a gra Isaaca jest manieryczna. Jak jest naprawdę? Dowiemy się już 7 listopada, kiedy film trafi na Netflix.
„The Testament of Ann Lee”, reż. Mona Fastvold
15-minowe owacje zebrał również „The Testament of Ann Lee” Mony Fastvold, musical twórców oscarowego „Brutalisty”, będący epicką baśnią przybliżającą widzom historię Ann Lee (Amanda Seyfried) – jednej z najbardziej kontrowersyjnych kobiet swoich czasów: XVIII-wiecznej przywódczyni religijnej i charyzmatycznej założycielki Ruchu Shakerów, którą nazywano „żeńskim Chrystusem”. Urodzona w Manchesterze w 1736 roku mistyczka wpływową postacią została w 1774 roku, gdy prześladowana za głośną formę kultu (wierni czcili ją poprzez żywiołowe pieśni i ekstatyczne tańce) oraz podważanie doktryn Kościoła wyemigrowała do Nowego Jorku, gdzie kontynuowała misję nawracania ludzi i zbudowała jedną z największych utopijnych wspólnot w historii Ameryki. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film pokazuje więc kulisy budowania przez nią z pozoru idealnej społeczności.
Kadr z filmu „The Testament of Ann Lee” (Fot. materiały prasowe)
Pierwsze reakcje krytyków na Lido były w większości pozytywne. „Deadline”: „Ann ma w sobie optymizm i życie, a Seyfried ukazuje zupełnie nową stronę siebie i tworzy bardzo wiarygodną postać”. „Variety” stwierdza natomiast, że film jest intelektualnie ciekawy i przekonujący jako pełnowymiarowe widowisko muzyczno-taneczne, ale potrafi znużyć. „The Guardian” porównał estetykę filmu do „dziwnego, ale spektakularnego melodramatu z Broadwayu” i pochwalił ambicje filozoficzne. W recenzjach często przewijają się też takie określenia jak „imponujący”, „godny podziwu”, „skrupulatnie zrealizowany”, „starannie wyważony”. Z pierwszych opinii dowiadujemy się również, że całość spaja „niezachwianą ufność, jakim Seyfried darzy tytułową postać”.
„La Grazia”, reż. Paolo Sorrentino
Dramat „La Grazia” w reżyserii i według scenariusza Paola Sorrentino opowiada historię ostatnich dni kadencji fikcyjnego prezydenta włoskiego państwa (Toni Servillo w swojej roli życia), który musi podjąć trudną decyzję dotyczącą ułaskawienia. Co ciekawe, po dobrze przyjętym przez krytykę pokazie prasowym Sorrentino wyjaśnił, że tworząc film, inspirował się m.in. przypadkiem prezydenta Sergia Mattarella, który ułaskawił mężczyznę skazanego za zabicie chorej na Alzheimera żony oraz… „Dekalogiem” Krzysztofa Kieślowskiego. – Wszystko w tych filmach skupia się wokół dylematu moralnego – stwierdził. Owacje po projekcji trwały 6 minut i 20 sekund.
Kadr z filmu „La Grazia” (Fot. materiały prasowe)