1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Listy do Psychologa

Czy można być trochę DDA?

„Raz usłyszałam, że jest coś takiego jak »być trochę DDA« , czyli niby nic złego się nie działo, rodzice byli wspierający, w domu nie było przemocy ani nie brakowało pieniędzy na życie, tylko co jakiś czas któreś z rodziców się upijało. I że to może zostawiać ślad” – pyta nasza czytelniczka. (Ilustracja: iStock)
„Raz usłyszałam, że jest coś takiego jak »być trochę DDA« , czyli niby nic złego się nie działo, rodzice byli wspierający, w domu nie było przemocy ani nie brakowało pieniędzy na życie, tylko co jakiś czas któreś z rodziców się upijało. I że to może zostawiać ślad” – pyta nasza czytelniczka. (Ilustracja: iStock)

Pani Ewo, interesuję się rozwojem osobistym i ostatnio usłyszałam (ciekawe, że dopiero teraz) w wypowiedziach specjalistów coś, co kazało mi się zastanowić nad DDA. Raz usłyszałam, że jest coś takiego jak „być trochę DDA” , czyli niby nic złego się nie działo, rodzice byli wspierający, w domu nie było przemocy ani nie brakowało pieniędzy na życie, tylko co jakiś czas któreś z rodziców się upijało. I że to może zostawiać ślad. Za drugim razem inna psychoterapeutka wspomniała, że osoby DDA mogą źle znosić, jeśli ktoś dla nich ważny się spóźnia, bo uruchamia się w nich mechanizm lęku. To fragmenty wyrwane z jakiejś całości, ale coś we mnie obudziły, bo rozpoznałam u siebie takie zachowania: np. przez długi czas nadmiernie reagowałam właśnie na spóźnienia innych albo wstydziłam się za kogoś. Radzę sobie w życiu dobrze, mam przyjaciół, nie boję się wyzwań, tzn. oczywiście jakieś duże zmiany mnie stresują, ale to nie powstrzymuje mnie od działania. Chcę przez to powiedzieć, że generalnie jest dobrze, więc nie planuję terapii DDA, zwłaszcza że chyba to są przede wszystkim grupy. Chodzi mi o to, czy mogę sama – jak? – przepracować te myśli.
Klara

Ewa Klepacka-Gryz: Droga Klaro, jeśli, jak piszesz, radzisz sobie w życiu dobrze, masz przyjaciół, nie boisz się wyzwań, to ja bym nie szukała dziury w całym. Jestem za rozwojem osobistym, ale przeciwko uleganiu modzie np. na DDA. A bycie „trochę DDA” to już naprawdę jakiś wymysł.

Każdy z nas albo prawie każdy dorastał w mniej lub bardziej dysfunkcyjnej rodzinie, bo jedno z rodziców przez dłuższy czas było chore, bo rodzice byli zbyt zajęci i dziecko wychowywali dziadkowie, bo mieli mało pieniędzy, bo jedno z nich wyjechało za granicę do pracy czy ojciec miał romans i dziecko było obarczone koniecznością dochowania tajemnicy… Zgadzam się, że te czy inne wydarzenia rodzinne odcisnęły się piętnem na dorastaniu dziecka, ale etykietka bycia „trochę DDA” w niczym tu nie pomoże.

Dlatego myślę, że przepracowywanie w sobie myśli o DDA absolutnie nie jest Ci potrzebne.

Być może warto, żebyś umówiła się na jedną konsultację do psychoterapeuty, który pomoże Ci ocenić, czy jakieś tematy z Twojego dzieciństwa wymagają omówienia w terapii albo wspólnie ustalicie dalsze kierunki Twojego rozwoju.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze