1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. 5 cech charakteru po których można rozpoznać, że ktoś miał ciężkie dzieciństwo

5 cech charakteru po których można rozpoznać, że ktoś miał ciężkie dzieciństwo

(Fot. Mondadori Portfolio by Getty Images)
(Fot. Mondadori Portfolio by Getty Images)
Wielu z nas nosi w sobie zranione wewnętrzne dziecko, które po latach wciąż ma wpływ na nasze myślenie i wybory. Jest spragnione miłości, uwagi i akceptacji, których nie zaznało od najważniejszych osób w swoim życiu – rodziców. Szuka więc potwierdzenia swojej wartości u innych lub izoluje się od nich, by nigdy już nie zaznać bólu odrzucenia. Jak objawia się u dorosłych pamięć o trudnych doświadczeniach z dzieciństwa?

Na poniższej liście możesz rozpoznać swoje własne zachowania lub zachowania bliskich ci osób. Są one wynikiem mechanizmów, które ukształtowały się w nas jeszcze za czasów dzieciństwa w odpowiedzi na traumę zaniedbania emocjonalnego. Dlaczego warto mieć ich świadomość? Ponieważ w ten sposób możemy zrobić pierwszy krok do wyswobodzenia się z pułapki naszych ograniczeń i szkodliwych wzorców zachowań, które nabyliśmy w odpowiedzi na ból odrzucenia i przemoc psychiczną. Wiedząc, z czego wynika nasz lękowy styl przywiązania czy też nasza chęć zaspokajania potrzeb innych własnym kosztem, możemy bardziej świadomie stawiać granice. Możemy dostrzec szkodliwy schemat i wyrwać się z niego, po raz pierwszy w życiu wybierając siebie i kierując się swoim dobrem.

Sprawdź, w jaki sposób trudne dzieciństwo rzutuje na życie dorosłych ludzi. Oto 5 charakterystycznych zachowań, które powinny skłonić cię do wizyty u terapeuty.

1. Nadmierne wczuwanie się w stany emocjonalne innych osób

Osoby z rodzin, w których obecne były jakieś dysfunkcje lub w których nie zapewniano dziecku wystarczającego wsparcia emocjonalnego, często są w stanie permanentnego alertu. Ponieważ trudno im było przewidzieć nastrój i reakcje rodziców, nauczyły się z precyzją wyczuwać, jaki humor mają osoby z ich otoczenia. Takie „dostrajanie się” do bliskich miało zapewnić dziecku przetrwanie w warunkach zaburzonego poczucia bezpieczeństwa. Mechanizm ten z reguły przenosimy w dorosłość i stosujemy w odniesieniu do wszystkich, na których zdaniu i opinii nam zależy – ponieważ nie chcemy doświadczyć z ich strony takiego samego odrzucenia jak niegdyś ze strony rodziców.

Psychologowie zwracają uwagę, że przesadne wczuwanie się w stany emocjonalne innych osób jest często powiązane z fobią społeczną. Wynika to z faktu, że odgadywanie nastrojów ludzi z otoczenia jest na dłuższą metę wyczerpujące – doświadczenia z dzieciństwa ukształtowały w nas szkodliwe przekonanie, że w kontaktach z innymi nie możemy się rozluźnić i być sobą, lecz cały czas musimy się dostosowywać do innych i spełniać określone normy zachowania. W przeciwnym razie wydaje nam się, że zostaniemy wyśmiani i odrzuceni.

2. Hiperniezależność lub nadmierna zależność

W odpowiedzi na zaniedbanie emocjonalne i przemoc w dzieciństwie często rozwijamy dwie strategie przetrwania, które mają na celu lepsze radzenie sobie z trudnymi emocjami i uniknięcie dalszego cierpienia.

Jedna to hiperniezależność, czyli postawa, w której unikamy polegania na innych, odrzucamy wszelką pomoc i staramy się być samowystarczalni. Wynika to z utraty zaufania, którą najpierw odczuwaliśmy w stosunku do rodziców, a później do wszystkich ludzi. Ponieważ w dzieciństwie wielokrotnie doświadczaliśmy zawodu ze strony najbliższych, którzy powinni zapewniać wsparcie i bezpieczeństwo, po latach zaczynamy wierzyć, że nie możemy ufać nikomu poza sobą. Ponadto nabyliśmy przekonanie, że nasze potrzeby są nieważne, a miłość wiąże się z bólem. W dorosłości unikamy więc emocjonalnego zaangażowania, by nie narażać się na ryzyko kolejnego odrzucenia.

Czytaj także: Nullofobia – lęk przed tym, by być z kimś blisko

Z kolei osoby, które wykształciły postawę nadmiernej zależności, mogą odczuwać silną potrzebę bliskości i akceptacji – płacąc za to swoim komfortem psychicznym i przekraczaniem własnych granic. U podstaw takiej strategii leży poszukiwanie bezpieczeństwa. W dzieciństwie brakowało nam stabilności emocjonalnej, więc w dorosłym życiu szukamy jej w relacjach z innymi, często kosztem własnej autonomii. Trauma trudnego dzieciństwa może również prowadzić do rozwoju lęku przed porzuceniem. Doświadczenie zaniedbania lub przemocy sprawia, że odczuwamy silny lęk przed samotnością połączony z głodem miłości. Aby temu zapobiec, staramy się za wszelką cenę utrzymać relacje, nawet te toksyczne, które wyraźnie nam nie służą.

3. Tendencja do przepraszania za wszystko

Cechą charakterystyczną osób, które mają za sobą traumę trudnego dzieciństwa, może być też tendencja do nadmiernego przepraszania – nawet w sytuacjach, które tego nie wymagają. Jest to kolejny mechanizm, który powstaje u dzieci wychowujących się w poczuciu nieustannego zagrożenia. Mały człowiek, który nie jest w stanie przewidzieć reakcji swoich rodziców, uczy się, że jego bezpieczeństwo zależy od unikania gniewu, złości lub niezadowolenia opiekunów. Nadmierne przepraszanie jest więc próbą załagodzenia sytuacji, zanim pojawią się konflikt lub kara.

W dzieciach zaniedbanych emocjonalnie wykształca się też silne przekonanie, że ich własne potrzeby i uczucia są „niewłaściwe” lub nieistotne. Często postrzegają one siebie jako ciężar dla innych i z takim samym przekonaniem wchodzą w dorosłość. Stąd wiele osób skrzywdzonych w dzieciństwie ma tendencję do przepraszania, nawet jeśli nie zrobiły one niczego złego – kieruje nimi poczucie, że już sama ich obecność jest czymś złym i muszą ją usprawiedliwiać.

Przepraszanie ma też inne funkcje, np. minimalizuje ryzyko, że ktoś nas odrzuci lub oceni negatywnie. Dla osób chcących poczuć bliskość i wsparcie staje się narzędziem, które pozwala lepiej się do kogoś dostosować i zyskać jego akceptację.

4. Pozabezpieczne style przywiązania

To, jak byliśmy traktowani przez bliskich w dzieciństwie, ma też olbrzymi wpływ na sposób, w jaki funkcjonujemy w związkach romantycznych. Mowa o tzw. wzorcach przywiązania, które kształtują się w naszych najwcześniejszych relacjach z opiekunami. W idealnych warunkach powinni oni być źródłem wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. Jeśli jednak rodzice byli emocjonalnie niedostępni, krytyczni, nieprzewidywalni lub wręcz krzywdzący, jako dzieci nie mogliśmy wytworzyć z nimi zdrowej, stabilnej więzi – w efekcie jako dorośli przejawiamy albo lękowy, albo unikający styl przywiązania.

W przypadku lękowego stylu przywiązania dziecko widzi opiekunów jako niestabilnych lub nieprzewidywalnych w odpowiadaniu na jego potrzeby. Czasami rodzic był troskliwy, a innym razem odpychający, co sprawiało, że dziecko zaczynało obsesyjnie skupiać się na utrzymaniu relacji, jednocześnie obawiając się odrzucenia. W dorosłości osoby z lękowym stylem przywiązania mogą więc odczuwać zarówno silną potrzebę bliskości, jak i nieustanny strach, że zostaną porzucone. Często są nadmiernie wrażliwe na sygnały potencjalnego odrzucenia i mogą podejmować desperackie działania, aby utrzymać relacje, nawet kosztem własnych granic.

Z kolei unikający styl przywiązania rozwija się wtedy, gdy nasze potrzeby emocjonalne były wielokrotnie ignorowane lub odrzucane. Aby chronić się przed bólem wynikającym z odrzucenia, nauczyliśmy się tłumić swoje emocje i unikać okazywania potrzeby bliskości. Stąd jako dorośli dążymy do autonomii i odrzucamy bliskie relacje, postrzegając je jako potencjalne źródło zagrożenia. Na skutek traumy możemy unikać intymności, dystansować się emocjonalnie i mieć trudności z zaufaniem innym, obawiając się, że zbytnie otwarcie się narazi nas na ból i odrzucenie.

5. Bycie people pleaserem

Osoby, które doświadczyły w dzieciństwie traumy związanej z zaniedbaniem emocjonalnym lub przemocą psychiczną, często wykształcają w dorosłym życiu tendencję do people pleasing, czyli nadmiernego dostosowywania się do potrzeb innych, aby zyskać ich akceptację. Skąd bierze się taka postawa?

Dziecko wychowywane w środowisku, w którym miłość i akceptacja były uzależnione od spełniania oczekiwań lub w którym doświadczyło odrzucenia i krytyki, uczy się, że zaspokajanie potrzeb innych to sposób na uniknięcie konfliktów, odrzucenia czy kary. Mały człowiek przejmuje odpowiedzialność za emocje opiekunów, starając się przewidywać ich potrzeby i łagodzić napięcia w domu. Postawa taka wynika z głęboko zakorzenionego przekonania, że jego wartość zależy od tego, jak bardzo jest użyteczny lub potrzebny dla innych. W dorosłym życiu te wzorce mogą przeradzać się w chroniczne podporządkowywanie się, tłumienie własnych potrzeb i unikanie wyrażania swoich uczuć, by nie narazić się na konflikt lub odrzucenie.

Tendencja do people pleasing wiąże się również z lękiem przed samotnością. Osoby, które w dzieciństwie czuły się niewystarczająco kochane lub widziane, mogą w dorosłości postrzegać bliskość i akceptację jako coś, co trzeba zdobywać, nawet kosztem własnego komfortu czy zdrowia emocjonalnego.

Podświadomie people pleasing staje się strategią przetrwania, która w dzieciństwie miała sens, ponieważ pozwalała uniknąć dalszego bólu emocjonalnego. Jednak w dorosłym życiu może prowadzić do wyczerpania, niskiego poczucia własnej wartości i poczucia, że jest się wykorzystywanym. Kluczem do zrozumienia tego zachowania jest spojrzenie na nie nie jako na świadomy wybór, ale jako na głęboko zakorzeniony mechanizm, który ukształtował się w odpowiedzi na trudne i bolesne doświadczenia z dzieciństwa.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze