1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Nie chodzi o to, żeby robić mniej, ale żeby robić to, co ważne. Dlaczego warto zostać esencjalistą?

Nie chodzi o to, żeby robić mniej, ale żeby robić to, co ważne. Dlaczego warto zostać esencjalistą?

Jeśli uznasz, że masz wystarczająco dużo, to tak jest. Wraz z tym wyborem pojawia się pewien rodzaj wolności od pogoni za więcej. (Fot. Westend61/Getty Images)
Jeśli uznasz, że masz wystarczająco dużo, to tak jest. Wraz z tym wyborem pojawia się pewien rodzaj wolności od pogoni za więcej. (Fot. Westend61/Getty Images)
Jeśli zadowalasz się czymś małym, nie spieszysz się. Nie potrzebujesz teraz kolejnej rzeczy – nowszej, większej, lepszej. Jesteś zadowolony z tego, gdzie jesteś. Koncentrujesz się na tym, czego potrzebujesz, aby zaprojektować dobre życie, a nie na tym, czego wydaje ci się, że chcesz, bo chcą tego wszyscy inni.

Co poszło nie tak w firmach, które były kiedyś dumą Wall Street, a później upadły? Niezdyscyplinowana pogoń za więcej. Greg McKeown – bloger w serwisie dwumiesięcznika „Harvard Business Review” z dyplomem MBA Uniwersytetu Stanforda – pisze, że strach przed eliminacją i poprzestaniem na mniej są główną przyczyną porażek. Prawidłowość ta dotyczy nie tylko miejsc pracy, lecz także ludzi. W swojej książce „Esencjalista. Mniej, ale lepiej” wykłada, że drogą do sukcesu jest najmądrzejsze inwestowanie czasu i energii, żeby osiągnąć jak najbardziej wartościowe wyniki poprzez robienie tylko tego, co istotne. Z reszty rezygnujemy.

Esencjalizm: to mi wystarczy

W esencjalizmie – sposobie życia, który propaguje Greg McKeown – nie chodzi o to, jak zrobić więcej czy jak zrobić mniej w krótszym czasie, żeby mieć mniej pracy, tylko jak robić właściwe rzeczy. To inny sposób robienia wszystkiego, wynikający z ustalenia prioryte tów w życiu. Bez nich pogrążamy w nieesencjonalnym chaosie, czyli rozmieniamy się na drobne, stajemy się specjalistami w coraz mniej istotnych sprawach. Jesteśmy zajęci, ale nieefektywni, ciągle w ruchu, ale zmierzamy donikąd.

Jak zatem odróżnić wiele trywialnych rzeczy od kilku naprawdę ważnych? Sprawę utrudnia fakt, że żyjemy w czasach wzrostu liczby opcji do wyboru. Przeszkadza to w odróżnianiu tego, co istotne, od tematów mało ważnych, które jednak nas absorbują. Psychologowie nazywają to zmęczeniem decyzjami – im więcej wyborów dokonujemy, tym bardziej cierpi na tym jakość podejmowanych decyzji. Jesteśmy przez świat bombardowani opcją za opcją i strasznie się w tym pogubiliśmy. Jak się odnaleźć? Jak wiadomo – nie rozwiążemy problemu na poziomie, na którym on powstał. Trzeba sięgnąć głębiej.

Esencjalizm: w pułapce pragnień

Zygmunt Freud, a za nim kolejne pokolenia psychoanalityków twierdzą, że rządzą nami nieuświadomione pragnienia, które z natury rzeczy są niemożliwe do zaspokojenia. Potrzebujemy być ich świadomi po to, by nimi grać, ale im nie ulegać, a na pewno za nimi nie gonić, bo to pułapka.

Chisoku – jedna ze starożytnych koncepcji życia Japończyków – uczy mądrości poznawania satysfakcji z pragnienia mniej. To pewnego rodzaju minimalizm mentalny. Według chisoku, jeśli nie umiemy być zadowolonymi z tego, co już mamy, zawsze będziemy pragnąć więcej. Koncepcja Japończykow nie wyklucza tego, że chcemy czegoś, czego potrzebujemy. Nie ma w tym nic złego. Ale kiedy zdobędziemy potrzebne minimum, nauczmy się mówić: „To mi wystarczy”. Doceńmy to, co już w naszym życiu jest, zadowólmy się mniejszy mu zasobami rzeczy – tych, które są niezbędne do funkcjonowania. Poćwiczmy wyzbycie się pragnienia tego wszystkiego, co chcielibyśmy mieć, ale bez czego możemy się obejść.

Łatwiej napisać niż zrobić, zwłaszcza że w zachodnim świecie mamy tendencję do ciągłego poszukiwania nowych przyjemności, powiększania stanu posiadania, utwierdzania się w swojej ważności aktywnościami, czego ludzie Wschodu raczej starają się wystrzegać. Potrafi ą rozróżniać, czy czegoś chcą, czy potrzebują. To gigantyczna różnica – piszą w książce „Niedosyt i spełnienie” Dan Sullivan, jeden z najbardziej wpływowych specjalistów w dziedzinie przedsiębiorczości, oraz dr Benjamin Hardy, psycholog i autor ponad 40 publikacji na temat samorozwoju. Amerykańscy specjaliści wyjaśniają, że jeśli czegoś chcesz, jesteś w strefie braku. Powoduje tobą wtedy motywacja zewnętrzna i tylko reagujesz. Tymczasem podążanie za potrzebą, zdrową i samodzielnie wybraną – bo jest z natury wewnętrzna – sprawia, że lądujesz w strefie korzyści.

Esencjalizm: obsesja czy harmonia?

Psychologia tak rozumiane potrzeby i chęci określa jako dwa podstawowe rodzaje pasji: obsesyjną i harmonijną. Pierwsza jest impulsywna, napędzana stłumionymi emocjami oraz nierozwiązanymi konfliktami wewnętrznymi. Wierzymy, że czegoś pragniemy, bo bez tego nie możemy być szczęśliwi. Pasja obsesyjna uzależnia, fiksuje, dominuje – kiedy jesteśmy w jej szponach, podejmujemy krótkowzroczne decyzje, sabotując pozostałe aspekty życia. Żyjąc na poziomie obsesyjnych pasji, nie jesteśmy uważni na to, co się właśnie wydarza, bo hipnotyzuje nas wyobrażony, nieosiągalny ideał. Nie jesteśmy w stanie osiągnąć stanu przepływu, zaangażować się; tracimy kontakt ze sobą i innymi, bo obsesja wciąż rodzi nową obsesję – podróż do Nowej Zelandii nie wystarcza, trzeba kupić bilety do Peru, siedlisko na Mazurach nie jest już spełnieniem marzeń, bo wolelibyśmy słyszeć za oknem szum oceanu. Może chodzić o rzeczy duże, ale i mniejsze – kolejną koszulową bluzkę, kolejny film, kolejne ciastko w kawiarni. Tak się kończy wieczne chcenie, które w istocie rzeczy jest łataniem braków.

Natomiast gdy pasjonujesz się czymś harmonijnie, to masz kontrolę nad tym, gdzie inwestujesz swoją uwagę i energię. Robiąc coś, kierujesz się intuicją i rozwagą, a nie irracjonalnymi odruchami. Masz poczucie misji i jesteś ukierunkowany na realizację celów, a nie zaspokajanie obsesyjnych pragnień. Jesteś jednocześnie zaangażowany i zdystansowany, lubisz coś robić, ale tak bardzo ci nie zależy. Obsesje są odpowiedzią na niezaspokojony głód, działanie w harmonii to smakowanie. A to wymaga zwolnienia, zatrzymania, odrobiny pustki.

Esencjalizm: więcej nie jest lepsze

W Japonii ceni się minimalistyczne przestrzenie, w których lepiej słychać siebie. Ćwicząc chisoku, zadawaj my sobie pytania: Czy naprawdę tego potrzebuję?

Czy to mnie rzeczywiście uszczęśliwi? Stosowanie tej koncepcji nie oznacza, że zadowalasz się czymś gorszym. Chodzi o dostrzeżenie wartości w tym, co już zaistniało, i zastanowienie się, co mogę z tym zrobić. Jest więcej powodów do zadowolenia, niż zazwyczaj sobie uświadamiamy. Doceniajmy swoje umiejętności, relacje, drobnostki. Chisoku to sposób myślenia. Zawsze możemy wymyślić powód, dla którego więcej jest lepsze albo nowe jest lepsze, albo inne jest lepsze. Istotą wyboru jest to, że należy on do każdego z nas. I jeśli zdecydujesz, że masz wystarczająco dużo, to tak jest. A wraz z tym wyborem pojawia się niezwykły rodzaj wolności od niezdyscyplinowanej pogoni za więcej, o której pisze Greg McKeown.

Propagator esencjalizmu uważa, że przekonanie, że można mieć i robić wszystko, jest tyle powszechne, co błędne i nieekonomiczne. Chwytając wszystke sroki za ogon, część z nich i tak stracimy. Życie kogoś, kto chce żyć esencjonalnie, wymaga celowego i świadomego mówienia „nie”, strategicznego eliminowania rzeczy

korzenionymi założeniami: „muszę”, „to bardzo ważne” oraz „mogę zrobić jedno i drugie”. Te stwierdzenia są niebezpieczne i uwodzicielskie jak mityczne syreny. Żeby im niepostrzeżenie nie ulegać, należy ich fałszowi przeciwstawić trzy fundamentalne prawdy: „mam wybór”, „niewiele rzeczy naprawdę ma znaczenie” oraz „mogę zrobić cokolwiek, ale nie wszystko”. Działają jak zaklęcia dające wolność robienia tego, co naprawdę ważne. Dzięki nim – zdaniem autora „Esencjalisty” – możemy osiągnąć najwyższy poziom użyteczności. Kiedy nasze myślenie wejdzie na drogę żelaznej logiki esencjalizmu, praktycyzm stanie się dla nas czymś naturalnym i instynktownym.

Esencjalizm: tak czy nie?

Do naszego życia za radą McKeowna możemy podejść jak do szafy, w której znajdują się ubrania nie tylko ładne, komfortowe i często noszone, ale i te podniszczone, nietrafione, niemodne, nielubiane. Oto jak esencjalista by ją uporządkował:

1. Przegląd i ocena. Zastanów się, czy dana czynność lub wysiłek przyczyniają się w najwyższym możliwym stopniu do osiągnięcia twojego życiowego priorytetu w danym momencie. Jeśli nie, odłóż je do zbioru „do wyrzucenia”.

2. Emilinacja. Teraz wejrzyj w siebie, czy naprawdę jesteś w stanie wyeliminować to z twojego życia. Z badań wynika, że jesteśmy skłonni wyżej cenić rzeczy, które już mamy, niż wynosi ich realna wartość, a to utrudnia radykalne porządki.

Jeżeli masz trudności z podjęciem ostatecznej decyzji, zadaj sobie rozstrzygające pytanie: „Ile byłbym gotów poświęcić za tę rzecz, gdybym jej nie miał?”. To zwykle załatwia sprawę. Nie wystarczy po prostu wskazać czynności i wysiłków nieprzynoszących najlepszych możliwych wyników. Trzeba jeszcze aktywnie eliminować te, które nie spełniają tego kryterium.

3. Wykonanie. Jeżeli chcesz, żeby twoja szafa była utrzymana w ładzie, musisz regularnie w niej sprzątać. Za każdym razem będziesz potrzebował wielkiego worka na rzeczy, których chcesz się pozbyć, oraz całkiem nie wiele miejsca na te, które chcesz zatrzymać. W życiu przez cały czas jesteśmy zasypywani nowymi opcjami i nowymi żądaniami użyczenia naszego czasu oraz sił. Pomyśl, ile razy zdarzyło ci się, że zacząłeś pracę zgodnie z harmonogramem, a o 10 rano miałeś już duże opóźnienie w stosunku do planu albo w ogóle robiłeś coś zupełnie innego, niż zamierzałeś.

Esencjalizm to dyscyplina, którą trzeba stosować za każdym razem w obliczu decyzji o tym, czy powiedzieć „tak”, czy uprzejmie odmówić. To metoda zawierania trudnych kompromisów i wybierania między wieloma dobrymi rzeczami a kilkoma naprawdę wspaniałymi. W esencjalizmie chodzi o uczenie się, jak robić mniej rzeczy, ale lepiej – żeby osiągnąć jak najlepszy rezul tat w każdej cennej, bo niepowtarzalnej chwili życia. Podstawą jest eliminowanie rzeczy nieistotnych oraz robienie tego, co najważniejsze bez nadmiernego wy siłku. To zdyscyplinowane dążenie do mniej w każdym aspekcie naszego życia.

Esencjalizm podobnie jak chisoku uczą cierpliwości. Jeśli zadowalasz się czymś małym, nie spieszysz się. Nie potrzebujesz teraz kolejnej rzeczy – nowszej, większej, lepszej. Jesteś zadowolony z tego, gdzie jesteś. Koncentrujesz się na tym, czego potrzebujesz, aby zaprojektować dobre życie, a nie na tym, czego niepotrzebnie chcesz. Celem nie jest pozbawianie się, ale zmiana nastawienia z pragnień na potrzeby.

Esencjalizm: jak myślą esencjaliści?

  • Indywidualny wybór: sami podejmujemy decyzje dotyczące sposobu zagospodarowania własnego czasu i energii. Bez tego nie można mówić o żadnych wyborach.
  • Wszechobecność szumu: niemal wszystko jest szumem, a tylko nieliczne rzeczy mają wyjątkową wartość. To uzasadnienie poświęcania czasu na wybieranie najważniejszych rzeczy. Warto włożyć wysiłek w ich wyszukiwanie.
  • Rzeczywistość wyboru: nie można mieć i robić wszystkiego. Gdyby to było możliwe, nie byłoby potrzeby oceniania ani eliminowania różnych opcji. Po zaakceptowaniu rzeczywistości wyboru przestajemy się zastanawiać nad tym, jak sprawić, by wszystko dobrze działało, a zaczynamy zadawać sobie bardziej szczere pytanie: Jaki problem chcę rozwiązać?

Polecamy: „Esencjalista. Mniej, ale lepiej”, Greg McKeown, tłum. Michał Lipa, wyd. MT Biznes; „Niedosyt i spełnienie. Jak koncepcja braku korzyści może zmienić twoje życie na lepsze”, Dan Sullivan, dr Banjamin Hardy, tłum. Piotr Cieślak, wyd. Onepress

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze