1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Masz dobre serce, ale brak ci przyjaciół? 5 sytuacji z twojego dzieciństwa, które mogły na to wpłynąć

Masz dobre serce, ale brak ci przyjaciół? 5 sytuacji z twojego dzieciństwa, które mogły na to wpłynąć

(Fot. fizkes/Getty Images)
(Fot. fizkes/Getty Images)
Uważasz się za osobę miłą, dobrą i sympatyczną – a mimo to zawsze brakowało ci przyjaciół. Znasz to? Te z pozoru dwa wykluczające się fakty mają swoje przyczyny. Ich źródła często sięgają najodleglejszych przeżyć z dzieciństwa.

Co mogło wpłynąć na to, że mimo przyjaznego usposobienia, odczuwasz samotność i brak głębszych relacji? Zanim poznasz możliwe powody takiej sytuacji warto uświadomić sobie, że sam twój charakter nie ma tu większego znaczenia. Gdyby inni garnęli się wyłącznie do osób o kryształowych cechach charakteru, wielu niemoralnych ludzi nie zrobiłoby tak spektakularnych karier i nie zyskałoby szerokich wpływów w społeczeństwie. A jednak sporo takich osób może cieszyć się dużym gronem przyjaciół.

Trzeba też podkreślić, że liczba bliskich znajomych nie świadczy o niczyjej wartości. Lepiej mieć dwie zaufane osoby, na które naprawdę można liczyć, niż tłumy przyjaciół, z których żaden nie wyciągnie do ciebie ręki w razie kłopotów.

Mimo to możesz się zastanawiać, co sprawia, że twoja dobroć i bezinteresowność nie przyciągają ludzi – a czasem wręcz działają odpychająco. Psychologowie przytaczają tu kilka możliwych przyczyn tkwiących w dzieciństwie.

1. Wczesne doświadczenie odrzucenia

To problem najbardziej powszechny, ale i najbardziej złożony.

Możliwe, że w dzieciństwie spotkało cię odrzucenie ze strony rówieśników albo własnych rodziców. Być może inne dzieciaki nie chciały się z tobą bawić, siedzieć w ławce lub czułeś/-aś się obiektem drwin. W przypadku odtrącenia przez rodziców, mogłeś/-aś odczuwać brak wsparcia, akceptacji i czułości, ciągłe stawianie wymagań oraz wrażenie, że nigdy nie jesteś dla nich wystarczająco dobry/-a.

Te traumatyczne dla dziecka doświadczenia powodują, że na etapie dorastania wykształcamy schematy zachowań pozwalające nam uniknąć bólu odrzucenia. Możemy więc być nieufni wobec ludzi, traktować ich z dużym dystansem i tym samym nieświadomie sami ich odrzucać. Nie przeszkadza to nam myśleć o sobie jako o dobrych, miłych osobach – i tacy zwykle w rzeczywistości jesteśmy. Jednak nasz wrodzony lęk przed odrzuceniem każe nam wszystkich traktować z podejrzliwością. Ludzie to wyczuwają i szybko rezygnują z pogłębiania kontaktów.

Drugą często spotykaną reakcją na odrzucenie jest people pleasing, czyli zadowalanie innych kosztem siebie – byle tylko zdobyć ich względy. Wydaje nam się, że jako dzieci nie „zapracowaliśmy” sobie wystarczająco na sympatię rówieśników i miłość rodziców, więc w dorosłym życiu jesteśmy przekonani, że aby mieć duże grono przyjaciół trzeba być na każde ich zawołanie. Ale to też nie przynosi rezultatów, bo ludzie wykorzystują naszą dobroć, a potem najczęściej znikają, gdy już nas nie potrzebują.

Obie te postawy, choć często obserwowane u miłych, empatycznych osób, nie sprzyjają zyskiwaniu przyjaciół.

Czytaj także: Samotność w dzieciństwie. „Niewidzialne” dzieci w dorosłym życiu często wykazują 7 cech charakteru

2. Wysoka wrażliwość

Dobroć charakteru często idzie w parze z wysoką wrażliwością. I choć cecha ta jest bardzo pozytywna, bo pomaga nam lepiej rozumieć innych, w nas samych może wywoływać blokady. Zwłaszcza, jeśli w dzieciństwie nie byliśmy odporni na złośliwości rówieśników, a ich zaczepki mocno nas dotykały. Po takich doświadczeniach mogliśmy nieświadomie zbudować wokół siebie niewidzialny pancerz, który ma nas chronić przez zranieniem. Zaczęliśmy dopuszczać do siebie tylko osoby, ze strony których nie spotka nas nic złego. A to wyklucza się z posiadania dużego grona znajomych.

3. Brak rodzeństwa

Przekonanie, że jedynacy wyrastają na egoistów, jest mitem – psychologowie są zgodni, że w tym przypadku decydujący jest sposób wychowywania dziecka, a nie sam fakt, że nie ma rodzeństwa. Badania ujawniły też, że takie dzieci częściej w porównaniu do rówieśników częściej przejawiają kreatywność, dojrzałość, niezależność i mają większą świadomość swoich potrzeb.

Co w takim razie może być piętą achillesową jedynaka? Kompetencje społeczne. Wychowywanie się jako jedyne dziecko rodziców siłą rzeczy ogranicza nam kontakty z innymi maluchami, co może utrudniać proces socjalizacji. W rezultacie możemy wyrosnąć na bardzo uprzejmych ludzi, ale nieco zagubionych podczas interakcji w większym kręgu znajomych. Stąd, zamiast utrzymywania szerokich kontaktów, zwykle wolimy mieć wąskie grono zaufanych przyjaciół – i nie ma w tym nic złego.

4. Tendencja do bycia pokojowym rozjemcą

Już od dzieciństwa mogłeś/-aś żywić pragnienie, aby świat był dobrym miejscem pełnym harmonii i pokoju. To sprawiło, że zawsze kończyłeś/-aś w roli rozjemcy, który sytuował się pośrodku sporu. W efekcie ani jedna, ani druga strona konfliktu nie traktowała cię jako kogoś bliskiego i zaufanego. Twoje miejsce zawsze było gdzieś na uboczu.

Bardzo możliwe, że taka postawa, choć szczytna, utrudniła ci budowanie głębokich więzi na dalszych etapach życia. Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, ludzie mają ograniczone zaufanie do idealistów i moralistów. Wolą, by ktoś trzymał z nimi sztamę, niezależnie od tego, jak postępują. Na przyjaciół wybierają sobie popleczników, a nie osoby, które w razie potknięcia wytkną im błąd albo przyznają rację drugiej stronie.

5. Przekonania wpojone przez rodziców

Na to, ilu mamy przyjaciół w dorosłym życiu, mogą też wpływać idealistyczne poglądy wpojone nam dawno temu przez rodziców. Jako dziecko często słyszałeś/-aś „najważniejsze jest, aby być dobrym człowiekiem, kariera i pieniądze się nie liczą”? Jeśli taka dewiza kierowała tobą przez większość życia, prawdopodobnie w pewnym poczułeś/-aś rozczarowanie. Bo niezależnie od prawd moralnych, jakie wyznajemy, wiele osób kieruje się w życiu własnym interesem – dotyczy to także nawiązywania przyjaźni. Z tego powodu osoby wpływowe i majętne często mogą pochwalić się dużym gronem znajomych.

Pytanie brzmi tylko: czy takie transakcyjne przyjaźnie są w ogóle cokolwiek warte? Chyba lepiej jest mieć jednego szczerego przyjaciela, niż całe zastępy tych fałszywych i interesownych. Tę prawdę powinni wziąć sobie do serca wszyscy, którzy czują się w jakiś sposób gorsi z powodu niedużej liczby znajomych. Lepiej pozostać przy swoich wartościach i utrzymywać kontakt tylko z tymi ludźmi, u których znajdujemy prawdziwe zrozumienie oraz pomoc. Na koniec i tak liczy się to, by znaleźć kogoś, kto będzie przy nas na dobre i na złe.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze