Mama jest zapracowana, ale zawsze potrafi znaleźć czas, żeby pobawić się z dziećmi. Tata też jest zapracowany i zawsze wraca zmęczony z pracy, jednak nie ma tyle siły, co żona, by spędzić trochę czasu ze swoimi dziećmi.
Ulf Stark jednak postanawia zaskoczyć czytelników. Gdy mama zapisuje się na kurs, a dzieci muszą zostać pod opieką taty, ten - ku zdziwieniu najmłodszych domowników - proponuje im zabawę.
W dodatku tata wymyśla całkiem inną zabawę - w chowanie klucza. Dzieci oczywiście wiedzą, na czym ona polega, ale kręcą głowami, że nie wiedzą. Bo dzieci uwielbiają, kiedy tata wyjaśnia im różne rzeczy. Jedna osoba chowa, a potem podpowiada pozostałym: wysoko to ptak, nisko - ryba, środek - pomiędzy, a blisko- gorąco i parzy. Proste, prawda? Każdy z nas chyba w dzieciństwie się w to bawił. Tymczasem nasi bohaterowie znajdują odpowiedni klucz od sekretarzyka i zaczynają zabawę. Jak myślicie, czy tata znalazł w końcu ten klucz?
Potem klucz od cennego sekretarzyka, w którym tata trzyma swój gramofon, chowa Ulf. Nie mogę Wam zdradzić, gdzie Ulf go schowa, ale to będzie trudne zadanie.
Bardzo się cieszę, że polskie dzieci mogą w końcu poznawać twórczość Starka, którego książki można opisać w kilku słowach: ciepłe, mądre, piękne, z najwyższej półki. Narratorem jest zawsze mały Ulf, który obserwuje świat dorosłych z dziecięcej perspektywy.
Jednocześnie Stark nie idealizuje życia dorosłych, pokazuje je w realnych barwach. Mówi, że dorośli dużo pracują, jednak zawsze potrafią znaleźć kilka chwil, by spędzić czas z dzieckiem. Używa języka niezwykle prostego, a jednocześnie poetyckiego. Stark potrafi wczuć się w psychikę i uczucia małego dziecka, dzięki czemu jego bajki są prawdziwe i przekonujące. Z kolei ilustracje Mati Leppa są doskonałym uzupełnieniem treści. Przepełniona dowcipem historia zaciekawi i małego, i dużego czytelnika. Polecam.
"Jak tata się z nami bawił", Ulf Stark, ilustracje Mati Lepp, przełożyła: Katarzyna Skalska, Wydawnictwo Zakamarki