Illiers-Combray – małe miasteczko w centralnej Francji. To tu przybywają pielgrzymki miłośników proustowskich magdalenek ciotki Leonii. W miasteczku znajduje się zresztą Dom ciotki Leonii, będący Muzeum Marcela Prousta.
Pamiętacie ten fragment? "(...) matka widząc, że mi jest zimno, namówiła mnie, abym się napił wbrew zwyczajowi trochę herbaty. Odmówiłem zrazu; potem, nie wiem czemu, namyśliłem się. Posłała po owe krótkie i pulchne ciasteczka zwane magdalenkami, które wyglądają jak odlane w prążkowanej skorupie muszli. I niebawem (...) machinalnie podniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłem kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz (...). Sprawiła, że w jednej chwili koleje życia stały mi się obojętne, klęski jako błahe, krótkość złudna (...). Cofam się myślą do chwili, w której wypiłem pierwszą łyżeczkę herbaty (...). I nagle wspomnienie zjawiło mi się. Ten smak to była magdalenka cioci Leonii.(...)"? ( M. Proust "W poszukiwaniu straconego czasu" Tom I "W Stronę Swanna").
Niechaj rozkoszna słodycz zawładnie również Wami! Częstujcie się, proszę! Są świeżutkie, prosto z pieca, ciepłe i pachnące.
Składniki na 12 sztuk:
- 100 g mąki pszennej
- 120 g cukru pudru
- 100 g masła
- 2 jaja
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- skórka otarta z 1/2 cytryny
Masło roztapiamy i odstawiamy do wystygnięcia. Mąkę przesiewamy wraz z proszkiem do pieczenia. Jaja wbijamy do miski i ubijamy je z cukrem trzepaczką (rózgą) około 5 minut. Gdy masa się spieni, stopniowo łączymy z mąką, masłem oraz skórką cytrynową. Foremki na magdalenki smarujemy masłem i wypełniamy ciastem do 2/3 wysokości. Pieczemy przez 5 minut w temperaturze 220C, a następnie zmniejszamy do 200C i pieczemy kolejne 10 minut. Studzimy i wcinamy.