1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Zawężone pole percepcyjne utrudnia przyswajanie wiedzy. Jak to zmienić? Pytamy dr Małgorzatę Foryś-Nogalę

Zawężone pole percepcyjne utrudnia przyswajanie wiedzy. Jak to zmienić? Pytamy dr Małgorzatę Foryś-Nogalę

Fot. Jag Images/Getty Images
Fot. Jag Images/Getty Images
Kiedy jesteśmy pod wpływem stresu, polegamy na zautomatyzowanych reakcjach, nasze przetwarzanie informacji nastawione jest przede wszystkim na przetrwanie. Nasze umiejętności kreatywnego myślenia, nieszablonowego rozwiązywania problemów, łączenia różnych wątków są bardzo nikłe, mówi psycholożka, dr Małgorzata Foryś-Nogala.

Czy każdy z nas może nauczyć się wszystkiego?
I tak, i nie. Myślę, że możemy się nauczyć niemalże wszystkiego, ale tylko do pewnego poziomu, do pewnego stopnia. Uczenie się jest szerokim pojęciem. Uczymy się języków, nabywamy umiejętności motoryczne, przyswajamy nową wiedzę. Te wszystkie typy uczenia się mają swoje specyficzne podstawy neuropoznawcze. Mamy pewne mocne strony i ograniczenia, które wynikają z różnic indywidualnych, unikatowych talentów itp. Oczywiście nie bez znaczenia są też zmienne środowiskowe – kontekst nauki, wcześniejsze doświadczenia, również wiek jest zmienną, która determinuje to, jak będziemy się uczyć, w jaki sposób będziemy nabywać tę nową wiedzę i nowe umiejętności.

Powiedziała pani, że mamy unikatowe talenty. Czy jakimś kluczem jest poznanie tego, jakie talenty posiadamy, żeby sprawnie przyswajać wiedzę z konkretnego obszaru?
Niekoniecznie. Skupiłabym się na poszukiwaniu własnych talentów, jeżeli chcemy osiągnąć poziom ekspercki w danej dziedzinie, być wybitnymi – sportowcami, muzykami czy programistami – w takich wypadkach te predyspozycje na pewno będą potrzebne. Natomiast jeżeli chcemy zdobyć jakąś wiedzę czy umiejętności na poziomie przeciętnym, to te unikatowe talenty będą mniej istotne. Ponieważ zajmuję się od strony psychologicznej uczeniem się języków obcych, często, nawet w nieformalnych rozmowach, pytana jestem, czy każdy może nauczyć się języka obcego, bo panuje przecież powszechne przekonanie, że do nauki języków obcych trzeba mieć jakiś szczególny talent.

Tak „predyspozycje do uczenia się języków” – to taka zbitka słowna, która funkcjonuje od dawna.
No właśnie. I co za tym idzie, spotykamy się z mitem, że ci, którzy tych predyspozycji nie mają, w ogóle nie powinni się za naukę zabierać. I znowu – jeżeli mówimy o poziomie eksperckim – na przykład wymowy na niemalże natywnym poziomie – to tutaj różnice indywidualne w zdolnościach poznawczych wchodzą w grę. Na przykład, osoby z gorszym słuchem fonematycznym (tj. umiejętnościami w zakresie różnicowania nawet bardzo podobnych dźwięków) mają mniejsze szanse na osiągnięcie poziomu tłumaczy symultanicznych. Jednakże na poziomie komunikacyjnym, użytkowym, mogą sobie radzić bez problemów. Podsumowując, mitem jest stwierdzenie, że do nauki języka obcego trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje.

I to dotyczy również innych obszarów uczenia się, osiągnięcie wiedzy na poziomie przeciętnym jest w zasięgu każdego z nas?
Powiedziałabym, że w większości wypadków jak najbardziej. Szalenie ważna jest motywacja. Motywacja, a nie predyspozycje, to słowo klucz. Weźmy ze przykład naukę gry na gitarze. Tutaj oczywiście będziemy się różnić predyspozycjami związanymi z percepcją dźwięków, predyspozycjami motorycznymi czy nawet odpornością na ból. Bo, jak przekonuje się każdy początkujący gitarzysta, na początku nauka gry na tym instrumencie jest bolesna. Osoby, które mają niższą motywację, mogą szybko się poddać.

Bo palce bolą, bo nie wyszło za pierwszym razem, czyli – „Nie nauczę się, to nie dla mnie”.
Dokładnie, a osoby z wyższym poziomem motywacji przebrną przez ten etap i nic nie stoi na drodze, żeby nauczyły się grać na gitarze przynajmniej na poziomie podstawowym. Być może nie zostaną wcielone do zespołu The Rolling Stones, ale będą mogły z powodzeniem grać dla siebie, dla przyjaciół, dla przyjemności. Zresztą często jest tak, że kiedy nauczymy się na poziomie podstawowym czegoś, co przynosi nam satysfakcję, to potem krok po kroku idziemy dalej, wgryzamy się w daną aktywność. Na początku uczymy się podstaw, idziemy na skróty, a potem coraz bardziej nas ta czynność rozwijania danej umiejętności, pochłania.

A czy można nauczyć się, jak się uczyć?
Oczywiście! Chodzi o nabywanie tak zwanych umiejętności metapoznawczych. Czyli tego, jak zarządzać własną nauką. Warto mieć pojęcie o naszych procesach poznawczych, o procesach uczenia się, o tym, jak mądrze nimi zarządzać. To jest bardzo ważne w kontekście nabywania wiedzy deklaratywnej, książkowej, ale również umiejętności. Trzeba wiedzieć, jak zorganizować sobie materiał, warto znać techniki syntezy informacji, takie jak pisanie streszczeń, ale także zwrócić uwagę na coś, co nazywamy monitorowaniem procesu nauki.

Na czym on polega?
Przed rozpoczęciem nauki warto zapytać siebie o cel, czyli – co chcę osiągnąć, podejmując to konkretne wyzwanie edukacyjne; czego chcę się nauczyć, czytając ten rozdział w książce? Warto te cele sobie wypisać, by potem, w trakcie uczenia się, sprawdzać, w jakim stopniu udaje nam się je osiągnąć, a w jakim stopniu nie. Bardzo ważne jest też, jakie wnioski wyciągamy z takiego monitorowania własnych postępów. Jeżeli nie udało mi się osiągnąć jakiegoś celu, to nie oznacza, że „nie jestem do tego stworzona” i mam rzucić naukę. To najprawdopodobniej znaczy, że robię coś nie tak. Może trzeba zmienić podejście. Może trzeba poprosić o pomoc. Może trzeba zgłosić się na konsultację do wykładowcy. I chodzi o to, żeby te strategie uczenia się monitorować i aktualizować, czyli zmieniać je, a nie wycofywać się z procesu uczenia się, kiedy nie jesteśmy zadowoleni z rezultatów.

Tym, co często blokuje nas, czy wręcz paraliżuje i przeszkadza w uczeniu się jest… stres. Możemy to zaobserwować w szkole, na studiach, a nawet w pracy zawodowej. Co z naszymi możliwościami przyswajania wiedzy, a potem „sprzedawania jej” robią emocje?
To bardzo szeroki temat. Zacznijmy od tego negatywnego stresu, który – tak jak pani wspomniała – może nas zupełnie sparaliżować. Mimo, że na etapie uczenia się, na etapie przygotowawczym, zrobiliśmy wszystko, jak należy, potem, kiedy przychodzi do weryfikacji, to jesteśmy bezradni, nie jesteśmy w stanie naszej wiedzy wykorzystać. Mamy do czynienia z tzw. dystresem.

Co dokładnie się z nami wtedy dzieje?
Dochodzi do zawężania pola percepcyjnego. Organizm jest w stadium walki bądź ucieczki, bo czuje się zagrożony. Często czujemy się zagrożeni w sytuacji egzaminacyjnej. I jeżeli interpretacja zdarzenia pójdzie w negatywną stronę, to ten stres wywoła aktywację takiego bardzo ograniczonego trybu przetwarzania informacji.

Jak wspomniałam, zawęża nam się pole percepcyjne, polegamy na zautomatyzowanych reakcjach, nasze przetwarzanie informacji nastawione jest przede wszystkim na przetrwanie. Czyli, żeby się schować przed jakimś zagrożeniem bądź uciec. Co istotne, w takim stanie nasze umiejętności kreatywnego myślenia, nieszablonowego rozwiązywania problemów, łączenia różnych wątków są bardzo nikłe.

Stres może również przeszkadzać nam w samym procesie uczenia się, czyli w fazie przygotowania.

No właśnie, bo może nie chodzić tylko o stres związany z samą weryfikacją wiedzy, czyli np. egzaminem, ale może się zdarzyć, że w czasie, kiedy się uczymy, w naszym życiu dzieje się coś stresującego, czyli przystępujemy do nauki przepełnieni stresem z zupełnie innych, życiowych powodów.
Co się dzieje z nami, kiedy mamy w życiu trudny okres, kiedy jesteśmy poddawani dużemu stresowi? Wciąż myślimy o naszych problemach, pojawiają się niechciane, natrętne myśli.

Mówimy potocznie, że nasza „głowa jest gdzieś indziej”.
Dokładnie tak to określamy, a z punktu widzenia psychologii poznawczej, myśli o naszym problemie wypełniają miejsce w przestrzeni naszej pamięci roboczej. A to jest przestrzeń, w której odbywa się właśnie uczenie się, przestrzeń, w której możemy przetwarzać informacje.

Jeśli jest zajęta…
To jest po prostu zajęta… Niektóre badania sugerują, że nasza pamięć robocza może być ograniczona nawet do czterech elementów, na których możemy aktywnie pracować w czasie rzeczywistym. No i w momencie, kiedy mamy mało tych slotów w naszej pamięci roboczej i jeżeli część zasobów zajmuje negatywny afekt (czyli to, co nas aktualnie trapi), to siłą rzeczy zasobów poznawczych na naukę tu i teraz mamy zdecydowanie mniej. A co najczęściej próbujemy wtedy zrobić?

Denerwujemy się, stresujemy się jeszcze bardziej i staramy się jakoś wyprzeć te niechciane myśli…
I, jak się już pani na pewno domyśla, tymi próbami wypierania jeszcze mocniej obciążamy pamięć roboczą.

Tym sposobem nie nauczymy się niczego, bo wszystkie zasoby są wyczerpane. Jaka jest więc recepta? Jak sobie poradzić w takiej sytuacji?
Jakoś musimy wyrzucić z głowy te intruzje, żeby zwolnić miejsce na naukę, ale niestety nie jest to proste, nie ma jednej złotej recepty ani magicznej techniki, która jest jakąś wiedzą tajemną – zdradzę ją teraz pani, czytelnikom, i problem zniknie. No, niestety nie…

Dobrze sprawdzają się techniki relaksacyjne, stosowane regularnie, bo walka ze skutkami negatywnego stresu to proces, który wymaga treningu. Dobrze sprawdza się też aktywność fizyczna, która bardzo pomaga „oczyścić umysł” z niechcianych, dysfunkcyjnych myśli.

U osób, u których występują silne stany lękowe, bywa, że wskazana jest pomoc psychologa czy psychoterapeuty. Na przykład terapia poznawczo-behawioralna jest często zalecana w takich wypadkach.

dr Małgorzata Foryś-Nogala jest adiunktem na Wydziale Nauk o Człowieku Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie. Stopień doktora w dyscyplinie psychologia uzyskała w 2019 r. na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze