Od jakiegoś czasu mocno promowana jest asertywność – uczymy się stawiania granic, wyrażania potrzeb, zaznaczania swojej obecności. I dobrze. Ale jak to z trendami bywa, warto zadbać o umiar i ostrożność, by nie zboczyć zanadto w stronę drugiego bieguna: ignorowania i krytykowania innych, izolacji i koncentracji tylko na sobie – zwraca uwagę nasza felietonistka Urszula Sołtys-Para.
-
Powierzchowne kontakty, takie jak mówienie „dzień dobry”, zwiększają nasze poczucie szczęścia i przynależności.
-
Współczesny „kod mrukowatości” sprawia, że w Polsce zanika codzienna życzliwość i kontakt z innymi, nawet w miejscach publicznych i w naturze.
-
Życzliwe i spokojne wyrażanie uwag (komunikaty „ja”) jest skuteczniejsze niż krytyka w formie ataku („ty”), a przy tym buduje lepsze relacje i inspiruje innych.
-
W codziennym życiu brakuje nam komunikacyjnego spokoju i wzajemnej empatii, zarówno wśród rowerzystów, kierowców, jak i w relacjach międzyludzkich.
-
Życzliwość wobec innych zaczyna się od życzliwości wobec siebie – samoopieka, empatia i odwaga do okazywania czułości są fundamentem do działania na rzecz innych.
Tak myślę sobie w tym momencie o życzliwości, o otwartości, o zauważaniu i reagowaniu, wysyłaniu sygnałów: „Jestem. Jestem na tej Ziemi razem z tobą. Jesteśmy tu połączeni”. W podcaście Katarzyny Tubylewicz – dziennikarki, pisarki i tłumaczki – zatytułowanym „Morze możliwości” usłyszałam o przeprowadzonych w Holandii badaniach psychologicznych, które wykazały, że osoby mówiące „dzień dobry” do sąsiadów są… szczęśliwsze! Okazuje się, że nie tylko głębokie przyjaźnie mają znaczenie, lecz także powierzchowne kontakty są ważne dla naszego dobrostanu psychicznego.
Mieszkająca w Amsterdamie Szwedka Charlotte Boström zaczęła więc kłaniać się znajomym z siłowni, w której regularnie trenowała. Początkowo czuła skrępowanie, ale po czasie energia wymiany spojrzeń i krótkiego zwrotu zatoczyła szerokie kręgi, a sama siłownia stała się bardziej przyjazna społecznie. Poczucie obcości ustąpiło poczuciu przynależności do miejsca i do ludzi współtworzących tę przestrzeń.
Sama z żalem obserwuję, że obecnie nawet na górskich szlakach zanika zwyczaj mówienia „dzień dobry” czy „cześć”. Kiedy chodzenie po górach przestało być doświadczeniem duchowym, a stało się miejscem treningów sportowych, większość skupiona jest na sobie – swoim tętnie i tempie, swoich osiągnięciach – a nie na tym, co dokoła: pięknie otoczenia czy mijanych ludziach.
Ze smutkiem zauważam, że w góry wiele osób jeździ dla wyczynów, a nie dla doświadczenia bliskości z naturą i ze sobą samym. Ciekawe, co by było, gdybyśmy nie poddali się trendom i jednak wymieniali spojrzenia z mijanymi ludźmi, a może dodali do tego uśmiech lub chociażby to konwencjonalne „dzień dobry”? Co by było, gdybyśmy wykazali się odwagą w złamaniu niepisanego polskiego „kodu mrukowatości”? Albo – wzorem wspominanej Szwedki z Amsterdamu – zaczęli mówić ludziom „dzień dobry” w miejscach, do których uczęszczamy?
Komunikacja bez agresji w codziennym życiu
Kiedy myślę o życzliwości, myślę także o zwracaniu komuś uwagi, kiedy coś nam się nie podoba. O tym, jak to zrobić, aby wyrazić swoje spostrzeżenie, ale nie przejść na stronę komunikacji agresywnej. Wiosną miałam sposobność wędrować po różnych parkach w Stanach Zjednoczonych. I tak nad oceanem, w Monterrey w parku Los Lobos, przysiedliśmy z rodziną na uroczej nadbrzeżnej ławeczce i zapatrzyliśmy się w ocean, wypatrując wielorybów.
Po niedługiej chwili przechodził ścieżką starszy pan, strażnik parku, i zatrzymał się przy nas. Przywitał się z uśmiechem, zapytał, jak się czujemy i jak się nam tu podoba. Autentycznie wyraziliśmy swój zachwyt, a strażnik zgodził się z nami, mówiąc: „Tak, to przepiękne miejsce, ale – mam dla was złą wiadomość”. Powiedział to tak miło, że w pierwszym odruchu chciałam mu podziękować za uprzejme zwrócenie uwagi. Byłam zachwycona tym panem strażnikiem. Nie był ani obcesowy, ani agresywny – nawiązał z nami kontakt interpersonalny i w ciekawy sposób uprzejmie wyraził, że to, co robimy, nie jest w porządku.
Jak ze sobą rozmawiać?
Piszę o tym wszystkim, bo zastanawiam się, co jest potrzebne, aby w uprzejmy sposób zwrócić komuś uwagę. Wiem, że osławionym polskim sportem narodowym jest narzekanie, ale mamy też chyba drugi – krytykę przez atak. Pojawiają się przy tym sarkazm, złośliwość, a nawet agresja w komunikacji.
Dociera do mnie, że chodzi o komunikację interpersonalną – mamy z nią kłopot. Pan strażnik w parku Los Lobos nie zaatakował nas – stosował komunikację typu „ja” – „JA MAM dla was złą wiadomość” – i przedstawił fakt: „Tutaj się nie je”. Natomiast pani ze ścieżki rowerowej zastosowała komunikat „ty”, mówiąc: „Określiłaby się pani”. Wracamy do podstaw, do tego, jak rozmawiać.
Komunikacja bez ataku – prosty sposób na konflikty
Kolejna zachęta – po prostu mówmy od siebie, bez ataku na innych, nazywajmy swoje uczucia i potrzeby. Nasze dzieci wchłoną takie wzorce komunikacyjne, a inni być może się zainspirują i życzliwość pójdzie dalej w świat.
Zauważam też niechętny stosunek polskich kierowców do dziękowania za uprzejmość na drodze – w przeciwieństwie do kierowców w innych krajach (Wielka Brytania, Irlandia, Stany Zjednoczone).
Jak dbać o siebie, by pomagać innym?
Kiedy południowe rejony Polski doświadczyły powodzi, u wielu osób obudził się altruizm – zryw pomocy, odruch do działania płynący z empatii. Po wybuchu wojny w Ukrainie pojawiła się potrzeba okazania wsparcia tym, którym zawalił się świat.
Ostatnio zebrano w Polsce ponad 530 tysięcy podpisów pod projektem nowelizacji Ustawy o ochronie zwierząt. To przejaw empatii i życzliwości wobec innych stworzeń. Wokół nas są osoby o wysokiej wrażliwości i odwadze do działania, które zauważają tych, którzy potrzebują pomocy.
I jeszcze jedno – życzliwość do samego siebie. Czasem trudno być dla siebie rodzicem opiekuńczym, który mówi: jesteś zmęczony – odpocznij; źle się czujesz – umów się do lekarza. Czasem potrzebna jest psychoterapia, by wyjść z roli osoby, która od siebie wymaga i strofuje się, i wreszcie odważyć się na czułość i życzliwość do samego siebie. To postawa, której praktykowanie warto rozpocząć od siebie, by autentycznie przekazywać ją dalej.
Urszula Sołtys-Para – psycholożka i psychoterapeutka ericksonowska. Prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną w Tychach – pracuje z osobami dorosłymi i rodzinami. Autorka poradników dla rodziców i książki „Przebodźcowani. Szukając siebie w świecie nadmiaru”. Współautorka podcastu „Wspólne słowa”, w którym razem z Anną Dankowską popularyzuje wiedzę z zakresu psychologii; twojpsycholog.net.pl.