Sztuka to nie sport, w tej dziedzinie nie przyznaje się tytułu mistrza świata. Gdyby jednak ktoś uparł się, by wskazać, kto jest najważniejszym rzeźbiarzem XXI wieku, mocnym kandydatem byłby Anish Kapoor.
W Polsce długo czekaliśmy na monograficzną prezentację tego wybitnego artysty, ale dzięki kuratorce Dorocie Monkiewicz nareszcie ją mamy. Od października w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku trwa wystawa zatytułowana po prostu „Anish Kapoor”, bo w tym wypadku nic więcej nie trzeba dodawać. Orońsko to niewielka mazowiecka wieś pod Radomiem. Pod koniec XIX wieku osiadł w niej malarz Józef Brandt. Centrum Rzeźby Polskiej mieści się właśnie w jego dawnym majątku – w pałacu, oranżerii i wspaniałym angielskim parku, który jest obecnie najpiękniejszym w Polsce ogrodem nowoczesnej rzeźby, z dziełami takich twórczyń i twórców, jak: Magdalena Abakanowicz, Krzysztof Bednarski, Jarosław Kozakiewicz czy Józef Szajna. Orońsko, na co dzień funkcjonujące jako ośrodek pracy twórczej dla artystów i położone na uboczu, pełni funkcję nieoficjalnej stolicy rzeźby w Polsce. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce do pokazania twórczości Kapoora.
Anish Kapoor, „Past, Present, Future”, 2006 (Fot. materiały prasowe (Jacek Kucharczyk, © Anish Kapoor. All rights reserved DACS, 2022, George Darrell/dzięki uprzejmoeści Studia Anisha Kapoora)
Rozmiar nie ma znaczenia? Kapoor powtarza, że dla rzeźby skala jest jedną z fundamentalnych kategorii. Sam słynie z upodobania do skali monumentalnej. Jest autorem najwyższej rzeźby, jaką kiedykolwiek postawiono w Wielkiej Brytanii („Orbit” w londyńskim parku Olimpijskim) oraz największej rzeźby, jaką pokazano w brytyjskim muzeum („Marsjasz” wystawiany w Tate Modern w latach 2002–2003). Posiada także wyłączne prawa do używania vantablack – cudu nanotechnologii, barwnika, który uchodzi za najczarniejszy pigment na świecie.
Anish Kapoor, Wieża „Orbit” (2012), także rekordowa, stojąca w londyńskim parku Olimpijskim
– to najwyższa rzeźba, jaką kiedykolwiek postawiono w Wielkiej Brytanii. (Fot. Getyy Images)
Kapoor często nie mieści się ze swoimi zamierzeniami w salach wystawowych, pracuje chętnie w przestrzeni publicznej. Jego prace miewają rozmiary sporych budynków. W Orońsku takich superprodukcji nie oglądamy. Artysta wraca tu do formatu galeryjnego. Pokazane w Orońsku kamienne rzeźby ważą „jedynie” po kilkanaście ton, ale oczekiwań nie zawodzą. Skala jest wprawdzie istotna, ale nigdy nie była dla Kapoora tematem samym w sobie, lecz środkiem prowadzącym do celu. A jest nim przekroczenie w rzeźbie opozycji ducha i materii. W pracach wystawionych w Orońsku artysta ten cel osiąga w brawurowy sposób.
Reakcję na rzeźby Kapoora najcelniej można by opisać jako wzruszenie – albo, dokładniej mówiąc, poruszenie, które odczuwa się nie tylko w umyśle, lecz także w ciele. Brytyjski artysta osiąga ten efekt, tworząc prace, które są abstrakcyjne i jednocześnie bardzo konkretne, obecne i bliskie – kreuje rzeźby, które nie opowiadają żadnej historii, a zarazem dotykają najważniejszych opowieści, w które układa się ludzkie życie.
W odbiorze prac tego artysty to, jaką posiadamy wiedzę, i nasz bagaż kulturowy mają drugorzędne znaczenie. Wystarczy być człowiekiem z krwi i kości, mieć ciało i świadomość, by poczuć i pojąć, co artysta pragnie nam przekazać, mówi bowiem o rzeczach wspólnych dla nas wszystkich. Dwa wielkie tematy, które przeplatają się w całej jego twórczości, to z jednej strony narodziny, z którymi związane jest życie i cielesność, a z drugiej – pustka, która wiąże się z przestrzenią, kosmosem, a także, rzecz jasna, ze śmiercią.
Anish Kapoor, „Liver” (2001), dalej „Imminence” (2000) i „Grace”, 2004 (Fot. materiały prasowe (Jacek Kucharczyk, © Anish Kapoor. All rights reserved DACS, 2022, George Darrell/dzięki uprzejmoeści Studia Anisha Kapoora)
W kształtowaniu się wrażliwości Kapoora na to, co w ludzkiej kondycji wspólne i uniwersalne, dużą rolę odegrały jego własne życiowe doświadczenia. Urodził się w 1954 roku w Mumbaju. Jego ojciec pochodził z rodziny hinduistycznej, matka była Żydówką, córką irackiego rabina, który wyemigrował do Indii. Anish wraz z rodzeństwem został wychowany w kosmopolitycznej atmosferze. Kiedy dorósł, szukał swojej tożsamości; nie czuł się do końca Żydem, ale jego relacja z rodzinnymi Indiami również pozostawała ambiwalentna. Intelektualnie zanurzony był w kulturze zachodniej, pozostając jednocześnie człowiekiem Wschodu. Jeszcze jako nastolatek wyruszył w podróż w poszukiwaniu samego siebie. Przez pewien czas mieszkał w Izraelu i żył w kibucu, później przewędrował całą Europę, wreszcie w 1973 roku osiadł w Anglii. Podczas tej inicjacyjnej podróży młodzieńcze marzenie o zostaniu inżynierem wyewoluowało w pragnienie zajmowania się sztuką. A kosmopolityczny Londyn wydawał się najlepszym miejscem do realizacji tego planu. Kariera Kapoora rozwijała się szybko.
W latach 80. młody twórca zwrócił na siebie uwagę efemerycznymi rzeźbami sypanymi z indyjskich pigmentów o jaskrawej barwie. Formował z barwników proste geometryczne kształty. W tych pracach po raz pierwszy doszedł do głosu talent Kapoora do łączenia przeciwieństw w harmonijną całość. Jego rzeźby wykonane były z czystego koloru, ich formy były rygorystycznie określone, a jednocześnie ulotne, niczym zamki z piasku. Należały do zachodniej tradycji minimalizmu, którą artysta wzbogacał i przełamywał wschodnią zmysłowością i duchowością.
Anish Kapoor „Marsjasz”, czyli wystawiona w Hali Turbin w londyńskim Tate Modern (2002–2003) największa rzeźba, jaką pokazano w brytyjskim muzeum. (Fot. Getty Images)
W 1990 roku reprezentował Wielką Brytanię na Biennale w Wenecji, choć nie miał wtedy jeszcze brytyjskiego obywatelstwa. Rok później otrzymał Turner Prize, najbardziej prestiżowe wyróżnienie na Wyspach. Te sukcesy były jednak dopiero wstępem do globalnej sławy, którą miał zdobyć w następnym stuleciu. W 2001 roku Kapoor zbudował dla miasta Nottingham „Sky Mirror” – rzeźbę w formie ogromnego, zamontowanego w publicznej przestrzeni wklęsłego lustra, które odbijało obraz świata, ukazując go do góry nogami.
W następnym roku wraz z inżynierem Cecilem Balmondem rozpoczął w Hali Turbin londyńskiego Tate Modern budowę rekordowego, jeśli chodzi o skalę, „Marsjasza”. Rzeźba wymodelowana z krwistoczerwonego tworzywa sztucznego, rozpiętego na specjalnym stelażu, przybrała formę, która mogła się kojarzyć z gigantycznym instrumentem muzycznym, ogromną trąbą o trzech tubach, a jednocześnie miała w sobie coś cielesnego, przypominając tajemniczy organ wydarty z jakiegoś tytanicznego organizmu. Właśnie te dwie realizacje katapultowały Kapoora do statusu globalnego artystycznego celebryty.
Instytucje, festiwale artystyczne i władze miejskie z całego świata zapragnęły prac Brytyjczyka, a on w pełni wykorzystywał możliwości realizacyjne, którymi ma okazję cieszyć się zaledwie garstka współczesnych artystów i artystek. Tworzył bramy, wieże, a nawet wodne wiry – bo zaczął zaprzęgać do pracy również żywioły. Rozmach i ogromne budżety nie przysłoniły jednak dwóch jakości, które niezależnie od skali zawsze dochodziły w twórczości Kapoora do głosu: wiary w siłę prostej, minimalistycznej formy i zdolności do zaklinania ducha w materii. Artysta pozostał jednocześnie wierny swoim ulubionym motywom. Jednym są formy odwołujące się do narodzin: wypukłości przywodzące na myśl brzuchy ciężarnych kobiet, otwory i przestrzenie prowokujące skojarzenia z waginami, łonami i macicami. Z tymi motywami łączy się ulubiony kolor Kapoora, czerwień – jak krew towarzysząca narodzinom oraz symbol życia, ale też przemocy, która w owo życie jest wpisana. Kolejnym ważnym tematem artysty jest pustka, bliźniacza siostra istnienia. Kapoor to niezrównany mistrz w posługiwaniu się nicością i ciemnością w rzeźbie, wirtuoz w modelowaniu materii tak, by stawała się ramą dla ginącej w mroku przestrzeni, która jest pustką i zarazem absolutem, tajemnicą i nieskończonością. To właśnie z powodu tego zamiłowania artysta dołożył starań, by pozyskać prawa do vantablack, zaawansowanego technologicznie pigmentu, który pochłania niemal sto procent padającego na niego światła. Pomalowany taką farbą przedmiot zdaje się zmieniać w czarną dziurę, nawet jeżeli jest mocno oświetlony.
Motywem, który w pewnym sensie dopełnia wszystkie pozostałe, są ulubione przez Kapoora lustra, zwierciadła z polerowanej stali. Lustrzane rzeźby, zarówno te kameralne, jak i monumentalne realizacje w skali architektonicznej, wyrażają filozofię artysty, który nie narzuca odbiorcom żadnych interpretacji, lecz pragnie, żeby widz sam poszukał w jego pracach odbicia świata oraz samego siebie, własnych emocji i doświadczeń.
Anish Kapoor, „Sky Mirror” (2018) – praca odbijająca niebo na dziedzińcu w Gallerie dell’Accademia
w Wenecji, pokazywana w ramach wystawy, która trwała do początku października 2022 r. (Fot. Getty Images)
Tego odbicia szukamy także w powierzchniach i formach rzeźb, które Kapoor pokazuje w Orońsku. W oranżerii pałacowego zespołu prezentowane są prace ze stali i czerwonego jak krzepnąca krew wosku oraz żywicy. Główną część wystawy stanowi zespół dziewięciu monumentalnych rzeźb w kamieniu – abstrakcyjnych, a jednocześnie tak uderzająco organicznych w wyrazie, że kojarzą się z żywym ciałem. Ogromne bloki kamienia, w których Kapoor wyrzeźbił swoje dzieła, pochodzą z różnych zakątków naszej planety: od Iranu, w którym wydobyto wykorzystany przez artystę onyks, przez Irlandię, która dostarczyła wapienia, po Włochy i ich doskonały kalabryjski marmur. Każda z tych skał jest inna, ale wszystkie są „ciałem” tej samej Ziemi, materią ożywioną przez artystę, który nie musi używać słów, by z nami rozmawiać, bo życie zaklęte w jego rzeźbach jest uniwersalne i mówi samo za siebie.
Wystawa „Anish Kapoor” w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku potrwa do 12 lutego 2023 roku.