Długie ciepłe czerwcowe wieczory zachęcają do czytania książek. Oto kilka pozycji, które mogą was zainteresować.
Nowy interesujący głos w polskiej literaturze młodzieżowej. I książka nie tylko dla młodzieży. Wybierzcie się do dowolnej księgarni – literatury z kategorii young adult jest dziś na pęczki! I to oczywiście bardzo dobra wiadomość. Książki dla młodych i pisane przez młodych lepiej oddają ich uczucia, obawy, doświadczenia. I są na czasie. Świadczy o tym już sam tytuł debiutanckiej powieści Anouk Herman, osoby autorskiej, która jakiś czas temu wygrała konkurs poetycki za tom „right into pod tramwaj”.
Anouk Herman (Fot. Joanna Nowicka)
W „Nigdy nie będziesz szło samo” spotykają się nastolatki: Katuchna, Łanieczka, Bogna, Sobaka, Melody. Jedno nie może odnaleźć się w szkole, drugie siedzi już trzeci rok w jednej klasie i ma małe dziecko, trzecie i czwarte mieszka w katowickim skłocie. Dorośli zawodzą, rówieśnicy bywają okrutni, dojrzewanie, ustalenie, kim się jest i chce być, na pewnym etapie życia jest najtrudniejsze na świecie. To nie jest grzeczna książka, Anouk pozwala swoim bohaterom na błędy, potknięcia i eksperymenty. W zamian daje im empatię. Cenna lekcja też dla nieco doroślejszych czytelników.
Anouk Herman, „Nigdy nie będziesz szło samo”, s. 320 (Fot. materiały prasowe)
Theo stracił żonę, a Robin matkę – zostali sami. Ich relacja jest wzruszająca („mój smutny, osobliwy prawie dziewięciolatek, który miał kłopot z tym światem”), obaj próbują się na swój sposób (i wiek) uporać z żałobą. Chłopak oddałby serce zwierzętom, za to sprawia kłopoty w szkole. Różni spece diagnozują a to ADHD, a to zespół Aspergera. Theo, naukowiec, nie jest do tego przekonany, szuka dalej i głębiej. Powers stworzył powieść, w której ojciec z synem budują własny mikrokosmos, ucząc siebie nawzajem
czułości: do siebie i dla przyrody.
Richard Powers, „Zadziwienie”, przeł. Dorota Konowrocka-Sawa, s. 368 (Fot. materiały prasowe)
Przedmieścia Londynu, lata 50. Redakcja lokalnej gazety publikuje artykuł pod zaczepnym tytułem „Mężczyźni nie będą dłużej niezbędni do rozmnażania!”. W odpowiedzi otrzymuje dziwny list od czytelniczki. Jean, dziennikarka i jedyna kobieta przy redakcyjnym stole, idzie tropem tej korespondencji. Nowa znajomość przeradza się w przyjaźń i wprowadza nieco zawirowania w życie Jean, która dotąd była osamotniona. Nie licząc towarzystwa zrzędliwej matki. Powieść, przepełniona duchem pruderyjnych czasów, zachęca do przekraczania granic i zadziwia w finale.
Clare Chambers, „Małe przyjemności”, przeł. Magdalena Sommer, s. 384 (Fot. materiały prasowe)
Agata Tuszyńska otrzymała tę torebkę od matki, a należała do jej babki, Żydówki, o której długo nic się nie mówiło. Notuje autorka: „W moim domu nie dotykano przeszłości. Taka obowiązywała reguła”. Z zawartości torebki Tuszyńska próbuje odgadnąć historię swojej babki: kim była, dlaczego zmieniła imię, jak trafiła do getta, co łączyło ją z dziadkiem. Pokazuje znaleziska: świadectwo chrztu, święty obrazek, zapiski. W skórzanej kopertówce (i w tej zwięzłej książce) zmieścił się kawał historii rodzinnej, ale i polskiej. A babka Dela przestała być wielką nieobecną.
Agata Tuszyńska, „Czarna torebka”, s. 100 (Fot. materiały prasowe)