1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Człowiek – istota emocjonalna. Od maszyn odróżnia nas zdolność do odczuwania emocji

Człowiek – istota emocjonalna. Od maszyn odróżnia nas zdolność do odczuwania emocji

Żaden algorytm nie pokocha ani nie okaże empatii. Człowiek pozostanie niezastąpiony dlatego, że czuje. To jest nasz atut. (Ilustracja: Natalia Biegalska)
Żaden algorytm nie pokocha ani nie okaże empatii. Człowiek pozostanie niezastąpiony dlatego, że czuje. To jest nasz atut. (Ilustracja: Natalia Biegalska)
Innowacje technologiczne, zwłaszcza sztuczna inteligencja, która prowadzi samochód, pisze książki i wykrywa nowotwory, wybiły nas z przekonania, że to intelekt stanowi o wyjątkowości człowieka. Od świata maszyn tak naprawdę odróżnia nas zdolność do odczuwania emocji. Leon Windscheid, doktor psychologii i autor podcastów o dobrostanie psychicznym, wyjaśnia, jak obchodzić się z całym ich pakietem.

Bez względu na to, ile mamy lat, w której części świata mieszkamy i jaki wykonujemy zawód, wszyscy doświadczamy emocji z jednego prostego powodu – dają nam one przewagę ewolucyjną. To właśnie szeroka gama emocji sprawia, że człowiek przekształca świat. Odczuwamy po to, żeby zrozumieć, co przeżywamy. Pyszna pizza czy jazda kolejką górską na komputerze nie zrobią wrażenia, sztuczna inteligencja nie wzruszy się ani serialem telewizyjnym, ani teatralną sztuką, a człowiek tego wszystkiego doświadcza. Bo czuje.

Emocje = człowieczeństwo

Sympatia, zaufanie, wstyd, obrzydzenie, nadzieja, melancholia, onieśmielenie, zazdrość, zniecierpliwienie, empatia – nie każde z tych doznań jest przyjemne, ale wszystkie pełnią te same funkcje – wprawiają nasze umysły i ciała w ruch. Można powiedzieć, że popychają nas ku życiu. Motywują, ostrzegają, są spoiwem relacji społecznych i miłosnych, sterują naszą uwagą i wpływają na zachowania. Dzięki emocjom umiemy żartować i jesteśmy kreatywni. To, co odczuwamy, warunkuje nasz sposób postrzegania świata. Emocje są tak ważne, bo autentyczne.

Leon Windscheid, pochodzący z Niemiec doktor psychologii, mówca motywacyjny, uczestnik konferencji TEDx, w książce „Po co ci emocje. O przewadze płynącej z odczuwania” namawia, żeby w czasach zachwytu robotyką nie zapominać o tym, co najbardziej się liczy – o człowieczeństwie. A ono nie może obyć się bez emocji. Tymczasem my – choć to trudne i właściwie bezcelowe – stosujemy wymyślne strategie, żeby włas­nym uczuciom zaprzeczyć, stłumić je, udawać, że nie istnieją. Zdaniem Windscheida jest to przyczyną cierpienia psychicznego, które często prowadzi do zaburzeń. Tak bardzo nie chcemy denerwować się przed ważną rozmową w pracy; nie chcemy bać się odrzucenia, kiedy zaczynamy kochać; nie chcemy się ani wstydzić, ani smucić, ani czuć urażeni. Ale to te uczucia świadczą o tym, że jesteśmy wyjątkowi.

Skomplikowane z natury

Trzeba uczciwie przyznać, że emocje bywają dyskomfortowe, a nawet bolą, utrudniają egzystencję, wybijają z rytmu, potrafią zapędzić w kozi róg. Istnieją jednak sposoby, żeby dojść z nimi do ładu. Kiedy przestaniemy je oceniać, a zaczniemy rozumieć, zyskamy niewyobrażalną moc – obiecuje autor bestselleru. To zdumiewające – zauważa – że uczucia są tak stare jak ludzkość, a my niewiele o nich wiemy. Na szczęście to się zmienia i z emocjonalności możemy uczynić więcej niż zaletę. Definicja odczuwania dr. Leona Windscheida jest szeroka – obejmuje emocje, fizyczne doznania oraz dominujące schematy percepcyjne. Natura emocji jest skomplikowana – rzadko pojawiają się w pojedynkę. Można przecież być jednocześnie smutnym i zadowolonym, kiedy kończymy ważny dla nas projekt, albo z powodu wyjazdu czuć podekscytowanie, a jednocześ­nie silne podenerwowanie.

W Indiach uczucie nazywane adhiman, opisane w Wedach, oznacza ból i gniew, jaki odczuwamy, kiedy zostajemy skrzywdzeni przez osobę, którą kochamy i szanujemy, albo wtedy, gdy spodziewamy się życzliwego traktowania, a spotyka nas coś odwrotnego. Uczuciom przyglądali się już filozofowie starożytni – stoik Seneka czy perski myśliciel Duni – i doszli do podobnych wniosków, co współczesna nauka. Tak samo byli zgodni co do tego, że emocje działają w rytmie szalonej sinusoidy, którą warto wyciszać, ale nie deptać. Już oni wiedzieli, że wypieranie uczuć jest szkodliwe, a spojrzenie na nie z dystansu przynosi spokój i jasność myśli. Każdy z nas odczuwa inne odcienie emocji, ale zachowujemy się wedle uniwersalnych reguł, bo uczucia to najbardziej ludzka rzecz na świecie. Każda emocja, tak jak człowiek, ma swoją jasną i ciemną stronę, ma też swój cień, który bywa niebezpieczny, kiedy jest nieuświadomiony.

Wściekłość podszyta lękiem

Jednym z uniwersalnych uczuć jest lęk, bo niezależnie od kultury, szerokości geograficznej, zasobności portfela ludzie się boją. Każdemu, kto czuje lęk – nieważne, czego się lęka – szybciej bije serce. Lęk można oswoić, uczynić z niego przydatny sygnał ostrzegawczy i skuteczny motywator do działania, ale może on też wymknąć się nam spod kontroli. Kiedy mu bezwiednie ulegamy, wykształcamy nerwicowe systemy obronne, które obracają się przeciwko nam. Na zaburzenia lękowe cierpi ponad 280 mln ludzi – podaje Windscheid. Z tym związana jest skłonność do martwienia się, cywilizacyjna zmora, u której źródeł leży nasza ogromna nietolerancja niepewności. Bardziej subtelny, a przez to podstępny niepokój – jeśli jest odczuwany chronicznie – w końcu prowadzi do wyczerpania.

Lęk ma wiele twarzy i nie wszystkie potrafimy rozpoznać. Niektórzy żyją w przekonaniu, że go nie doświadczają, podczas gdy skrywa się on za innymi emocjami, na przykład wściekłością czy nienawiścią – zauważa niemiecki psycholog, udowadniając, że emocje zawsze odczuwamy w pakiecie. Kiedy jednocześnie boimy się i złościmy, nie odczuwamy lęku jako słabości – a taką ma powszechną opinię – tylko żyjemy w złudzeniu własnej sprawczości. Lęku tymczasem nie należy traktować jak wroga – pisze autor książki „Po co ci emocje” – tylko go zrozumieć, patrząc mu w oczy, dodając, że o jego naturze wiele mówi etymologia samego słowa. Wywodzące się z języka staroniemieckiego angust oznacza związanie, opresję, ciasnotę. Czyli co tak naprawdę nas przeraża? Bezsilność, brak możliwości uczynienia jakiegoś ruchu. Dlatego na samej górze listy stresorów plasują się: opuszczenie przez bliską osobę i śmiertelna choroba – na to, jeśli to już nastąpi, nie mamy wpływu.

Jeśli długo odczuwane lęk i smutek zaowocują apatią, to gniew przychodzi nam z pomocą, bo potrafi wynieść nas w górę. Złość – kiedy pojawia się w trzewiach, zwłaszcza po czasie odczuwania bezsilności – wyzwala wewnętrzną moc. Pomaga znowu stawić się do życia – wreszcie się obronić, zbuntować, zawalczyć o siebie, podnieść poziom witalności. Pokonać strach. Jednakże złość może być destrukcyjna, spalająca. Jeśli nie jest krótkotrwałą oczyszczającą reakcją, wyraża się przewlekłą urazą czy ciągłym poirytowaniem, a kiedy gniew łączy się z wyparciem – pojawia się frustracja. Kiedy czujemy się sfrustrowani, tłumimy emocje, co widać po odwracaniu wzroku czy zaciśniętej szczęce. Napięcie ciała towarzyszy złości objawiającej się jako wrogość. Kiedy ją w sobie nosimy, jesteśmy wyczuleni na najmniejszy pretekst, by rozpętać burzę. W czarniejszych scenariuszach dochodzi do nadużyć – przekraczania fizycznych i psychicznych granic, również własnych. Nieuświadomiona złość powoduje nieustanne działanie, które ma rozładować agresję i zniwelować lęk. Nie możemy usiedzieć na jednym miejscu i musimy zawsze mieć rację. Wtedy tłumimy poczucie winy i wstyd, projektując je na innych, co rujnuje nasze relacje, bo jesteśmy surowi, a nawet okrutni.

Antidotum na destrukcyjną i autodestrukcyjną złość są samowspółczucie i akceptacja. Jednakże żeby dojść do tego etapu, potrzebujemy rozeznać się w odcieniach naszego gniewu i przyznać się, że chroni nas przed strachem, który odczuwamy, bo jesteśmy ludźmi, a w człowieczeństwo wpisane są słabość i kruchość.

Jest strach, jest odwaga

Kiedy rządzi nami strach, a my udajemy, że tak nie jest, jesteśmy ze światem w pewnej grze – z jednej strony kusi nas, z drugiej – przeraża. Czasem wydaje się beznadziejny, a czasem wygłodniali rzucamy się w jego wir, żeby znowu przestraszyć się i wycofać.

Lęk warto docenić za to, że dzięki niemu możemy odkryć odwagę – zauważa Leon Windscheid. Kiedy po nią sięgamy, przestajemy fantazjować o życiu, a zaczynamy żyć, co idzie w parze z odpowiedzialnością za własne wybory i decyzje. Nie są one już podyktowane zmiennymi emocjami, które wreszcie rozumiemy, ani egotycznym sprytem. Odczuwanie odwagi może okazać się przełomem w życiu – żegnamy strategie przetrwania, a zyskujemy szerszą wizję życia. Żeby osiągać swoje cele, nie musimy już walczyć, odwołując się do złości, nasza aktywność nie niweluje niepokoju, nikogo nie obwiniamy, nie manipulujemy. Wartości są ważniejsze niż rezultat, następuje redukcja nadmiernej emocjonalności i życzeniowego myślenia.

Pochwała spokoju i cierpliwości

Z odwagą życie staje się spokojniejsze – nie ma już tylu dramatów, wygranymi konfliktami nie musimy niczego udowadniać, nie ma pogoni za chwilowymi przyjemnostkami. W zamian pojawia się większe opanowanie i rośnie ogólne poczucie bezpieczeństwa. Nauki psycho­analityczne mówią, że na tym poziomie następuje zestrojenie osobowości ze społeczną rzeczywistością zewnętrznego świata, bo wreszcie jest się wolnym od prymitywnych zwierzęcych popędów. Rozwija się wtedy poczucie humoru, bo człowiek zyskuje dystans do otoczenia. Rezygnujemy z pesymizmu na rzecz optymizmu. Nie jesteśmy roszczeniowi, tylko mamy preferencje, a zamartwianie się zastępuje rozwaga; nie wykorzystujemy, tylko widzimy potencjał i zamiast na współzawodnictwo stawiamy na współpracę. Stajemy się cierpliwi.

Autor książki chwali cierpliwość, u której podstaw leży odczuwanie spokoju – uważa, że bycie cierpliwym polega na rezygnacji z czegoś teraz, by zyskać coś w przyszłości. Cierpliwość to umiejętność pogodzenia się z trudną sytuacją, o której wiemy, że – choć często towarzyszą jej bolesne emocje – minie. Cierpliwość wiąże się ze spokojnym czekaniem, kiedy mózg odróżnia teraźniejsze „ja” od przyszłego. Czekać – jak mawiał Fryderyk Nietzsche – to znaczy myśleć. Możemy wybrać wreszcie spokój i nie boimy się już nudy, która kiedyś podsycała strach. Po łacinie cierpliwość to patientia, co oznacza powściągliwość, wytrwałość, ale też wyrozumiałość dla siebie oraz świata. Kiedy mamy w sobie na tyle odwagi i cierpliwości, żeby nie reagować emocjonalnie, bo emocje nas już nie determinują, ale są drogowskazem, egzystencja traci swój przytłaczający ciężar – można być naturalnie przyjaznym, wesołym, życzliwym, gościnnym, pomocnym. Emocje te wypływają z poczucia wewnętrznego spokoju, który na dłużej w nas gości.

Zadowolenie zamiast euforii

Zdaniem Windscheida zamiast do krótkotrwałej euforii lepiej dążyć do zadowolenia – uczucia głębszego, trwalszego i przynoszącego harmonię. Jest wiele nastrojów, którymi możemy określać radość: wesołość, beztroska, lekkość. Radość jest emocją, która czasem odwiedza nas nagle, bo pojawia się z powodu pomyślnego obrotu wydarzeń; albo czujemy się radośni, bo udało nam się dotrzeć do punktu, do którego dojść chcieliśmy. Wówczas radość i tak uzależniona jest od okoliczności i – tak jak one – jest nietrwała. Musimy dostarczać sobie coraz silniejszych impulsów. Szybko orientujemy się, że jedna para nowych butów to za mało, bo okazuje się, że ośrodek przyjemności w mózgu jest nimi nienasycony. Żeby odczuwać radość, potrzebne są nam coraz to nowe dawki dopaminy – wtedy realizujemy jedno zadanie za drugim, pracujemy ciężko, by mieć przyjemności. A gdy szczęście nie nadchodzi, nie oczekujemy go z radosnym podekscytowaniem, tylko z niezadowoleniem, bo wydaje nam się, że ciągle siedzimy w nudnej poczekalni – i znowu zaczynamy się bać. Tymczasem poczucie zadowolenia jest stałą emocją – wypływa z każdej chwili istnienia, a nie z zewnętrznego źródła. Towarzyszą mu cierpliwość i pogoda ducha oraz pozytywna postawa nawet wobec przedłużających się trudności.

Uzdrawiające współczucie

Żeby nie znaleźć się w błędnym kole emocji, potrzebne jest nam samowspółczucie. W książce „Po co ci emocje” czytamy, że zaczynamy sobie współczuć, kiedy uznajemy wagę swojego cierpienia, podchodząc do siebie przychylnie i przyjaźnie. Nie identyfikujemy się nadmiernie z emocjami, tylko jesteśmy na nie uważni – każdą akceptujemy, każdą dopuszczamy. Kiedy jesteśmy dla siebie wyrozumiali (niezależnie od tego, co zrobiliśmy i co czujemy), nie popadamy z samokrytykę, która jest walką, ani w izolację, czyli formę ucieczki, ani też w gonitwę czarnych myśli, odpowiadającą zamrożeniu. Te strategie przetrwania już nie działają, lekarstwem staje się łagodność dla siebie i innych oraz szacunek dla człowieka ze wszystkimi jego emocjami. Bez współczucia nie ma empatii – jak by świat bez niej wyglądał, lepiej nie myśleć. Współczucie to zrozumienie, że choć życie jest nieprzewidywalne, esencją każdego z nas jest nienaruszona przestrzeń, z której możemy czerpać stabilność. Gdy o niej zapominamy, chwiejemy się i wtedy potrzebne jest nam wsparcie innej współczującej istoty. Wtedy najbardziej uspokajają i leczą: obecność, życzliwość, tolerancja, akceptacja, wyrozumiałość drugiego człowieka.

Leon Wildscheid pisze, że dzisiaj, kiedy odporne na wypalenie maszyny cyfrowe przetwarzają dane, lepiej ustąpić im pola i w tym obszarze wywiesić białą flagę. Pod wieloma względami ludzki mózg nie przegoni sztucznej inteligencji. Jednak trzeba pamiętać, że maszyny nie odczuwają lęku ani wstydu, dlatego nie potrafią szanować granic. Nie bulwersuje ich niesprawiedliwość, nie zarażają pasją. Żaden algorytm nie pokocha dziecka takim, jakie jest. Żaden komputer nie przekaże uczniom wartości. Żaden robot nie okaże empatii choremu. Człowiek pozostanie niezastąpiony dlatego, że czuje. To jest nasz atut. Żeby z niego w pełni korzystać, należy zaakceptować, że nie ma negatywnych emocji, tylko złe sposoby radzenia sobie z nimi.

Każdemu towarzyszą emocje, łączy nas zdolność do ich przeżywania. Wszyscy doświadczamy czasem lęku, wściekamy się, niecierpliwimy, zakochujemy na zabój, bywamy niezadowoleni z życia. Wystarczy to sobie uświadomić, by poczuć spokój i ulgę.

Polecamy książkę „Po co ci emocje. O przewadze płynącej z odczuwania”, Leon Windscheid, tłum. Mateusz Borowski, wyd. Otwarte Polecamy książkę „Po co ci emocje. O przewadze płynącej z odczuwania”, Leon Windscheid, tłum. Mateusz Borowski, wyd. Otwarte

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze