Politycy stale toczą o nas grę, która zaostrza się przed każdymi wyborami. W walce o eksponowane urzędy są w stanie sięgać po najprzebieglejsze taktyki manipulacji – licząc, że albo się na nie nabierzemy, albo udamy, że nie widzimy nieetycznych zagrań. Politykom pomaga w tym nasz mózg, który nie lubi się wysilać i chętnie ulega populistycznym hasłom. Nie warto jednak uczestniczyć w bezrefleksyjnym tańcu politycznych plemion. Bądźmy krytyczni i myślmy samodzielnie, omijając poznawcze pułapki zastawiane przez spin doktorów. Jak nie dać się w nie złapać?
Dziś nie musimy codziennie obawiać się o swoje życie, ale mechanizm upraszczania rzeczywistości i wyciągania wniosków na podstawie półprawd oraz szczątkowych (a często fałszywych) informacji wciąż u nas funkcjonuje. Wykorzystujemy go choćby po to, by móc szybko i bez zastanowienia zdecydować, komu ufamy, a komu nie. Nasi przodkowie na przykład, w oparciu na przekazach innych czy przynależności do jednego plemiona, decydowali, któremu szamanowi powierzyć swoje zdrowie. Dziś decydujemy, któremu politykowi powierzyć stery nad państwem. Problem polega na tym, że dokonując wyboru, na kogo oddajemy głos, często polegamy na intuicji i pierwotnych odruchach, które charakteryzowały naszych prehistorycznych przodków. I o ile tysiące lat temu był to warunek przetrwania homo sapiens – dziś myślenie skrótami i automatyzm poznawczy czynią nas podatnymi na manipulacje mediów i polityków.
Odkąd wyszliśmy z jaskiń, świat diametralnie się zmienił. Mimo to do jego porządkowania wciąż używamy prehistorycznych mechanizmów odziedziczonych po naszych przodkach. Jeśli chcemy uważać się za ludzi naprawdę rozumnych, musimy stale wątpić, drążyć i zadawać pytania, zamiast przyjmować jakąś informację za pewnik tylko dlatego, że wygłosił ją dziennikarz sympatyzujący z naszą ulubioną partią polityczną. W końcu wyszliśmy już z epoki plemion i jesteśmy racjonalnie myślącymi jednostkami – stać nas na indywidualną refleksję.
„Wszystkie te skróty myślowe pozwoliły nam przetrwać w jaskiniach, ale obecnie, w innym kontekście, mogą być wręcz zabójcze. Dziś nie ma sensu polegać na naszych odczuciach, gdy mamy narzędzia (w tym obecną medycynę i big data), które działają tysiąc razy lepiej niż nasze irracjonalne i intuicyjne myślenie. Mimo to jesteśmy zaprogramowani, by ufać naszym zmysłom – jedynemu, na czym opieraliśmy się przez całą naszą ewolucję. W dzisiejszych czasach najlepiej jest wątpić, a ponieważ nie przychodzi nam to naturalnie, powinniśmy się do tego zmuszać, przynajmniej w kwestiach ważnych” – apeluje profesor psychologii Helena Matute, autorka przenikliwej książki „Oszustwa umysłu”, która omawia błędy i pułapki naszej percepcji.
Świadomość, w jaki sposób politycy i media nami manipulują, powinna ułatwić nam podejmowanie bardziej racjonalnych wyborów. Takich, które opierają się nie na irracjonalnych lękach i fake newsach, lecz na obiektywnych faktach.
Niżej opisujemy najpopularniejsze sposoby manipulowania umysłami wyborców opisane w literaturze socjologicznej i psychologicznej. Miejmy je z tyłu głowy za każdym razem, gdy nasz mózg bezkrytycznie uwierzy w przeczytanego przed chwilą newsa, a my będziemy mieli ochotę podać go dalej. Skąd pochodzi? W jakim celu ktoś go opublikował? Czy możemy mieć pewność, że źródła, na które powołują się autorzy newsa czy artykułu, na pewno są wiarygodne? Takie pytania zawsze warto sobie zadawać – a oprócz tego być mocno wyczulonym na próby manipulacji opinią publiczną wymienione poniżej.
1. Dezinformacja i efekt echa
Dziś spreparowanie fake newsa jest dziecinnie proste. Wystarczą: konto na Twitterze (X) z dużymi zasięgami, podstawiony dowód, zmanipulowane zdjęcie, wyrwany z kontekstu cytat lub fałszywe stwierdzenie niepoparte żadnymi źródłami – a kłamstwo łatwo poniesie się dalej. Sprzyja temu natura mediów społecznościowych, których chaos utrudnia samodzielną weryfikację publikowanych treści. Swoje robią też algorytmy premiujące wpisy, które wywołują najwięcej reakcji, komentarzy i udostępnień (często również sztucznie „nabijanych” przez boty).
Gdy stykamy się z informacją, która jest popularna – zwłaszcza wśród osób, których poglądy podzielamy – mamy skłonność do bezkrytycznego wierzenia w nią. To tzw. efekt echa (z ang. „echo chamber”), czyli zjawisko psychologiczne, w którym nasze przekonania są wzmacniane przez ciągłe powtarzanie w zamkniętym systemie (inaczej bańce informacyjnej).
„Kłamstwa i fałszywe wiadomości są udostępniane przez miliony ludzi w mediach społecznościowych, co nadaje im status prawdy – w końcu przychodzi moment, w którym zaczynamy w nie wierzyć (zgodność zbiorowa może nam spłatać figla, jeśli wszyscy »pamiętamy« to samo). Powtarzane kłamstwo staje się dla wielu prawdą, a obecnie wystarczy uruchomić armię botów, aby rozpocząć jego szerokie udostępnianie w mediach społecznościowych. Boty to roboty, które codziennie komunikują się z nami na platformach społecznościowych, zazwyczaj bez informowania, że są robotami. Jeśli dodatkowo odwołamy się do emocji, które sprawią, że ludzie podzielą się wiadomością szybko i bez namysłu, oto mamy przeklętą postprawdę podaną na srebrnej tacy” – wyjaśnia ten mechanizm psycholożka Helena Matute.
2. Fałszywe wspomnienia
„Psycholożka Elizabeth Loftus, profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine w Stanach Zjednoczonych, prowadzi eksperymentalne badania nad pamięcią ludzką i wykazała w imponujący sposób, w trakcie wielu lat pracy, że stosunkowo łatwo jest wszczepić fałszywe wspomnienia w umysł zwykłych ludzi, takich jak wy czy ja” – pisze na kartach swojej książki Helena Matute.
Czym są owe „fałszywe wspomnienia”? To przekonania, które mogą nam zostać zaszczepione zewnętrznie, np. przez media, manipulację językiem lub propagandę polityczną. Jesteśmy przekonani, że kiedyś miały miejsce, choć w rzeczywistości nigdy się nie wydarzyły. Politycy używają ich do utrwalania swojej fałszywej narracji wśród obywateli i zwolenników. Przykład? Po atakach 11 września 2001 roku wielu Amerykanów zaczęło wierzyć, że Saddam Hussein był bezpośrednio zaangażowany w planowanie lub wspieranie tych zamachów. Chociaż nie było na to żadnych dowodów, administracja George’a W. Busha wielokrotnie łączyła w przekazach medialnych „terroryzm” i „Irak”. W efekcie, jak dowodzą badania z tamtego okresu (m.in. Pew Research i University of Maryland), aż 70% Amerykanów w pewnym momencie wierzyło, że Irak odegrał istotną rolę w zamachach z 11 września. To fałszywe przekonanie przyczyniło się do poparcia społecznego dla wojny w Iraku w 2003 roku.
Jeśli fałszywe wspomnienie jest zgodne z naszymi przekonaniami, jest bardziej prawdopodobne, że zostanie zaszczepione. Dlatego zwolennikom danego polityka dużo łatwiej jest uwierzyć i zapamiętać fałszywą wiadomość wspierającą ich lidera niż odwrotnie.
Helena Matute w swojej książce „Oszustwa umysłu” przytacza inne ciekawe badanie, które pokazuje, do jakiego stopnia jesteśmy w stanie uwierzyć w kłamstwo tylko dlatego, że wspiera nasz pogląd na rzeczywistość i kompromituje tych, których nie lubimy:
„Przeprowadzono eksperymenty, które pokazują, że nasze przekonania, a zwłaszcza preferencje polityczne, wpływają nie tylko na sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość, ale także na to, co zapamiętujemy.
Aby przetestować tę hipotezę, grupa badaczy zmodyfikowała szereg fotografii przedstawiających polityków w bardziej lub mniej kompromitujących sytuacjach. Ponieważ eksperyment miał miejsce w Stanach Zjednoczonych, część zdjęć przedstawiała polityków republikańskich, a inne polityków demokratycznych. Także ochotnicy biorący udział w eksperymencie byli republikanami lub demokratami. Interesującym aspektem badania było to, że gdy oglądali oni zmodyfikowane fotografie, »przypominali« sobie wiadomość (która, przypomnijmy, była fałszywa) o wiele częściej, gdy osobą przedstawioną w kompromitującej sytuacji był polityk z partii przeciwnej ich preferencjom politycznym.
Do tej pory wiedziano, że można wszczepić fałszywe wspomnienia, lecz eksperyment ten pokazał, że fałszywe informacje zgodne z naszymi przekonaniami i uprzedzeniami są jednym z czynników zwiększających skuteczność tworzenia fałszywego wspomnienia. Zapamiętajcie to. (I korzystajcie z tej wiedzy w dobrych celach, proszę)”.
3. Fakty alternatywne
Autorką tego terminu jest była doradczyni Donalda Trumpa, Kellyanne Conway, która pełniła tę funkcję za czasów jego pierwszej kadencji w Białym Domu. W odpowiedzi na pytanie dziennikarzy, ile osób pojawiło się na zaprzysiężeniu prezydenta USA, Conway stwierdziła, że przedstawi w tej sprawie „alternatywne fakty” – inne od tych, które podały amerykańskie media. Chodziło oczywiście o wersję „faktów” zgodnych z interesem politycznym Donalda Trumpa i kierowane do jego zwolenników – nie zaś obiektywne, mierzalne dane.
„Członkowie administracji Trumpa posługiwali się pojęciem »alternatywnych faktów«, które nie są niczym innym jak po prostu fałszami – łatwo dostępnymi do weryfikacji, ale których większość z nas nie sprawdziła, bo byliśmy zbyt zajęci” – wyjaśnia psycholożka Helena Matute. „Mimo że prasa specjalistyczna wielokrotnie demaskowała te nieprawdy, Trump bezkarnie kontynuował swoje kłamstwa. Wystarczy, że wyjaśni swoim zwolennikom, że to, co podaje prasa, to fake news, aby poczuli się oni uprawnieni do dalszego wierzenia swojemu idolowi. Wydaje się niewiarygodne, że taka strategia działa, ale jeśli się nie obudzimy, czeka nas bardzo poważny problem, ponieważ inni również zaczynają stosować tę metodę”.
4. Powtarzanie fałszywych informacji
Minister propagandy III Rzeszy, Joseph Goebells, twierdził, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Współczesne badania psychologiczne to potwierdzają. Nawet jeśli dany przekaz medialny jest fake newsem, to powielany tysiące razy przez armię zwolenników danego polityka (lub jego botów) zyskuje w społeczeństwie status prawdy. Jeśli dojdzie do jego sprostowania, to nigdy nie dotrze ono do ludzi na taką skalę, w jakiej się rozprzestrzeniło kłamstwo. W efekcie ordynarny fałsz w umysłach wielu osób funkcjonuje jako fakt, na podstawie którego budują one swoją (równie nieprawdziwą) wizję świata.
5. Odwracanie uwagi od naprawdę istotnych tematów
Na tę technikę manipulacji zwrócił uwagę Noam Chomsky. Popularny myśliciel opisał, jak politycy i sprzyjający im komentatorzy celowo wpuszczają do przestrzeni medialnej sensacyjne, często kłamliwe newsy tylko po to, aby wywołać ostrą reakcję emocjonalną opinii publicznej. Nabrani na tę taktykę obserwatorzy sceny politycznej zaczynają się spierać na nieistotne tematy, podczas gdy za kulisami elity rządzące wprowadzają po cichu niepopularne rozwiązania.
„Głównym elementem kontroli społecznej jest strategia odwracania uwagi, której celem jest skierowanie uwagi społeczeństwa z dala od istotnych problemów i zmian wprowadzanych przez elity polityczne i ekonomiczne. Odbywa się to poprzez technikę »zalewania« – nieustannego dostarczania rozpraszających i nieistotnych informacji. Strategia rozproszenia jest również kluczowa w zapobieganiu zainteresowaniu społeczeństwa istotną wiedzą z zakresu nauki, ekonomii, psychologii, neurobiologii i cybernetyki” – wyjaśnia Chomsky.
I w tym przypadku jedynym sposobem na to, aby nie dać się wyprowadzić w pole, jest krytyczne podejście do przeczytanych informacji. Nasze podejrzenia powinny wzbudzić zwłaszcza sensacyjne nagłówki budzące strach, oburzenie i odrazę. Zanim damy się ponieść emocjom i na fali oburzenia podamy informację dalej – zatrzymajmy się. Przestawmy swój tok myślenia z „pierwotnego” – czyli takiego, którym rządzą spontaniczne, automatyczne odruchy – na dojrzały, świadomy i racjonalny. Mamy wszelkie narzędzia ku temu, by zweryfikować tezy wygłaszane przez polityków, więc nie łapmy się na proste ich sztuczki.
Jaki zauważa Helena Matute, politycy i sprzyjające im środowiska są mistrzami w „wykorzystywaniu luk w zabezpieczeniach ludzkiego umysłu”. Nie powinniśmy im ułatwiać sprawy. Dlatego drążmy, pytajmy i podawajmy w wątpliwość każdą tezę, która wydaje się przedstawiać świat w czarno-białych barwach. Rzeczywistość jest dużo bardziej złożona, niż próbują nam to wmówić polityczne plemiona.
Więcej o oszustwach umysłu dowiesz się z czwartej części książkowej kolekcji „Psychologia – klucze do lepszego życia”.
Kolekcja dostępna jest w sprzedaży kioskowej oraz w ramach specjalnej oferty zniżkowej w prenumeracie.