Co nas tak naprawdę do siebie przyciąga? Wzorce, które pochodzą z naszych rodów. A potem? Okazuje się, że miłość ujawnia to, co nie jest dobrem. We wspólnym życiu zaczynają powtarzać się negatywne schematy, które były losem naszych przodków. Jak się od nich uwolnić? Odpowiada Małgorzata Przygońska, psychoterapeutka i nauczycielka duchowa.
Ludzie zakochują się w sobie i...
...następuje wtedy gwałtowny przepływ energetyczny, oboje czują wzajemne przyciąganie i są sobą zafascynowani. Na tym etapie ludzie nie zadają sobie pytania jaka będzie ich przyszłość. Kiedy spotykają się ich oczy, następuje przebłysk a dusze czują bliskość. Zakochani są zupełnie nieświadomi tego, co się z nimi dzieje. To oddziaływanie nie ma nic wspólnego z wyglądem zewnętrznym. Tak naprawdę to spotkanie odbywa się na poziomie wibracji. Odbieramy coś, co jest nieuchwytne dla oka, a co jest istotą tego zagadnienia. Osobę, która nam się podoba, odczuwamy na poziomie energii. Przyciągają nas wzorce (pola energetyczne), które pochodzą z naszych rodów. W tym momencie kluczową rolę odgrywa to, jak żyli nasi przodkowie do czterech pokoleń wstecz, a szczególnie to, w jaki sposób zostali zranieni.
Dlatego spotykamy się właśnie z tą a nie z inną osobą?
Tak. Czasem jesteśmy z kimś, kto jest zaprzeczeniem ideału, o jakim mówimy z poziomu umysłu. Jesteśmy przekonane, że możemy być tylko z wysokim blondynem, a wiążemy się z niskim brunetem. Przyciągamy się tak silnie, ponieważ każdy z nas przejmuje wzorce energetyczne poprzednich pokoleń i niesie je przez całe życie. Zbieramy je wszystkie od obojga rodziców do siódmego roku życia. Medycyna powiedziałaby, że skłonności do chorób mamy w genach, we krwi, a reszta to podobieństwa charakterów. My mówimy o energetyce, sposobie wibracji, pamięci komórkowej. Podobne przyciąga podobne i tak powstaje większość związków. Z czasem okazuje się, że jesteśmy do swojego partnera podobni i to nas w nim drażni. I właśnie to chcemy w nim zmienić, nie zdając sobie sprawy, że w nim oglądamy siebie.
Na przykład?
Jeżeli w moim rodzie cztery pokolenia wstecz kobiety były zdradzane, to na nieświadomym poziomie będę zainteresowana partnerem, który będzie mnie zdradzał, bo jego dziadek czy babcia były osobami zdradzającymi. Przyciągamy się na zasadzie dopełnienia. Są też, oczywiście, wzorce pozytywne, ale miłość ujawnia wszystko to, co nią nie jest, co nie jest dobrem, właśnie dlatego, żeby ten stan uzdrowić. Dlatego tworzymy związek z konkretną osobą i dzięki tej relacji możemy uwolnić siebie i nasze dzieci od zależności powtarzających się w naszych rodach wzorców. Jeśli nie oczyścimy na przykład wzorca zdrady, to prędzej czy później nasz partner lub partnerka nas zdradzi. Ktoś zostanie zdradzony. Nie ma od tego ucieczki.
Fatalistycznie to brzmi, jakbyśmy byli zaprogramowani.
To jest fatalistyczne tylko do momentu, do kiedy nie jesteśmy tego świadomi. Nie mamy na to wpływu, nie rozumiejąc co dzieje się między nami a wszelkie winy przerzucamy na partnera, chcąc żeby to on się zmienił. Natomiast trzeba wiedzieć, że to my prowokujemy ten wzorzec w celu uwolnienia się od niego. Dzieje się tak dlatego, że wzorzec mojej matki, babci, prababci czy dziadka nie został jeszcze uzdrowiony. Natomiast my - czyli mój partner i ja - możemy zdać sobie sprawę z uwikłań rodowych i uzdrowić nasz związek, odpiąć wzorzec, powiedzieć „To nie moje”. Możemy to zrobić, jeśli zaakceptujemy wszystko, co działo się u naszych rodziców, dziadków i pradziadków. W ten sposób uwolnimy się od niesienia ich losu.
Jakie są jeszcze inne przykłady wzorców, które ludzie niosą przez życie?
Popularny jest wzorzec kata i ofiary. Kat zawsze będzie szukał ofiary i odwrotnie. To oczywiście odbywa się na nieświadomym poziomie. Jeżeli w jakimś rodzie kobiety były ofiarami swoich partnerów, to dziewczyna pozna chłopaka, który również w jakiś sposób będzie się nad nią znęcał, ponieważ ona ma w sobie zaprogramowany taki wzorzec. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że partner będzie ją krytykował, poniewierał, nie okazywał szacunku, a może nawet będzie ją bił, dopuszczał się przemocy psychicznej, fizycznej. W podobny sposób może być również traktowana przez innych ludzi: pracodawcę nauczyciela, sąsiadkę. Żeby się od tego energetycznego wzorca uwolnić, musi wyjść z wzorca ofiary. Przestać zachowywać się, myśleć i „być jak ofiara”. W takim towarzystwie kat się nie pojawi, bo nie będzie mógł wypełnić swojej roli.
Jak przejść przez ten proces?
Jeśli teraz uświadomisz sobie na przykład swój wzorzec ucieczki od: rodziców, trudnych sytuacji, związków, miejsca pracy, spostrzeżesz że zamiast rozwiązywać problemy, uciekałaś. Jeśli następnie prześledzisz życie swoich przodków, to zauważysz że powtarzasz jakiś ich wzorzec. Będziesz to robić, dopóki nie staniesz się świadoma tej powtórki. Kiedy już poznasz schemat zachowań, w którym żyłaś jakby bez twojej woli, odzyskasz wolny wybór. Od tego momentu jako wolna osoba możesz go powtarzać, albo nie. To już zależy od tego, na co ty się zdecydujesz. Świadoma intencja i decyzja zmienią sposób twojego postępowania. Jeśli poziom naszej świadomości wzrasta o pięć procent, jakość życia poprawia się o 80 procent. Uświadomienie sobie wzorców może być szokujące. Nasza podświadomość broni się przed ujawnieniem tej prawdy wszelkimi sposobami. W konsekwencji tego tkwimy w tym stanie, składając winę na inne osoby i mówimy - to przez niego, przez nią, przez moją matkę, przez mojego dziadka, bo to oni tacy byli.
W poczuciu skrzywdzenia można trwać do końca życia.
Tak. Dopóki nie weźmiemy odpowiedzialności za jakość swojego życia. Za to, że wszystko co się w nim wydarza, my stworzyliśmy swoimi myślami, uczuciami i działaniami. Wygodniej obwinić jest kogoś albo coś, nawet sytuację czy splot zdarzeń, niż poczuć własną odpowiedzialność za kreację rzeczywistości.
Jak wziąć na siebie odpowiedzialność?
Zdawać sobie sprawę z konsekwencji, które rodzi każda decyzja. Trzeba jak jasnowidz, choć na chwilę wejrzeć dokąd ona mnie doprowadzi i jak będzie wyglądało moje życie za rok czy dwadzieścia lat, gdy ją podejmę. Jeśli na przykład dziewczyna pozna uroczego chłopaka, który właściwie spełnia jej wszystkie marzenia, ale załóżmy że ma kontakt z narkotykami, albo na każdym spotkaniu pije alkohol, to dla niej powinno zapalić się czerwone światło zagrożenia. Jej błąd może polegać na tym, że nie mając wiedzy na ten temat, pomyśli sobie że jak on ją pokocha, a ona jego, to on się zmieni. Nic bardziej błędnego. Mamy wpływ wyłącznie na siebie, a nie na drugą osobę. Popatrzcie na rodziny alkoholików i zobaczycie, że póki uzależniona osoba nie chce uwolnić się od tego wzorca, to namowy rodziny, prośby, groźby nic nie dają bo to jest jej osobisty wybór, na który otoczenie nie ma wpływu. Co w takiej sytuacji mogę zrobić? Po pierwsze - uświadomić sobie, że skoro ten chłopak pojawił się w moim życiu, to ja mam wzorzec bycia współuzależnioną osobą. Widocznie w mojej bliskiej lub zupełnie dalekiej rodzinie byli ludzie uzależnieni od hazardu, seksu, alkoholu, choć wtedy mówiło się „dziadek trochę popijał”. I to wystarczy, żeby dziewczynę zainteresował chłopak z podobnym problemem, bo ten wzorzec w kolejnym pokoleniu domaga się uzdrowienia. Dziewczyna potrzebuje przeanalizować sobie historię swoich znajomości. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że miała już podobnego kolegę, chłopaka, który jej się podobał i że on też miał coś wspólnego z jakimś nałogiem. Jeśli nie uwolni tego wzorca, będzie do siebie przyciągać takich ludzi.
Niestety, zwykle lampki ostrzegawcze się nam nie zapalają.
Po to rozmawiasz ze mną, żeby się nam zapalały. Bo przecież istnieją osoby, które chcą zyskać świadomość tego, co dzieje się w ich życiu. Wiedzą już, że sobie z czymś nie radzą. Są też i takie, które już zdecydowały się na zmianę i chcą się dowiedzieć od czego zacząć proces odnowy, szukają w sobie źródła odwagi. Często znajdują się w trudnym momencie, ale są już otwarte na nową jakość życia, na inne relacje w rodzinie.
Powiedziałyśmy o uświadomieniu sobie wzorców, wzięciu odpowiedzialności za własne życie i chęci zmiany. Co dalej?
Trzeba dalej iść do przodu. Najpierw jednak należy obejrzeć się do tyłu - popatrzeć z miłością na swoich przodków i uzdrowić przeszłość. Oznacza to zaakceptowanie siebie takim, jakim się jest na chwilę obecną. Konieczne też jest wybaczenie sobie i innym, pogodzenie się z rzeczywistością, która nas otacza, a którą sami sobie wykreowaliśmy. To jest pierwszy, najważniejszy krok w procesie osobistej przemiany, ponieważ potrzebujemy akceptacji, która uwolni energię dla dokonania niezbędnych zmian w życiu. Dalej trzeba żyć świadomie, tworząc pozytywne energetyczne wzorce dla przyszłych pokoleń.
Jak zmienia się życie osób, które pozbywają się wzorców?
Dostrzegają, że poprzez zmianę sposobu myślenia i wzrost świadomości siebie samych, mają realny, wymierny wpływ na swoje życie, a przez to zmienia się ich otoczenie. Ze spokojem wprowadzają konieczne zmiany już bez panicznego lęku i niepokoju. Gdy uwolnią lęki, stają się bardziej asertywni, współodczuwający, mniej krytyczni dla siebie i innych, bardziej pewni siebie, a zarazem łagodniejsi. Dzieje się tak, ponieważ podnieśli swoje wibracje na wyższy poziom. Dbają o dobre samopoczucie i nastrój każdego dnia, lepiej też postrzegają ich inni.
Małgorzata Przygońska psychoterapeutka, coach, nauczycielka duchowa. Łączy umiejętności z zakresu różnych dziedzin: Terapii Odwykowej, Neurolingwistycznego Programowania, Konstelacji Rodziinych, Huny, Tappinigu, Cyfrologii, Vedic Art, Koloroskopu i innych.