"Nie do wiary, że znów pada śnieg, kiedy wreszcie przyjdzie ta wiosna!" - na samą myśl o takim okrągłym zdanku rzuconym do sąsiadki wobec niezręcznej ciszy w windzie czujesz się zażenowana? Small talki bywają wymuszone, kłopotliwe i pozbawione znaczenia. Ale tak naprawdę mają dokładnie taką wartość, jaką im nadasz.
Chyba każdy ma swoim otoczeniu jakiegoś mistrza small talku. To ta koleżanka, która pojawia się w nieznanym sobie gronie i w mgnieniu oka we wszelkie konwersacje wchodzi jak w masło. Bryluje, tematy sypią się z niej jak z rękawa, trzyma w garści wszystkie wątki, zręcznie nimi żonglując, a przy okazji doskonale się bawi. Nie każdy ma tę łatwość, a prawie każdy - o ile nie jest pustelnikiem - przynajmniej od czasu do czasu przed koniecznością odbycia choćby najkrótszego small talku staje. Można się do tego zmuszać, kompletnie to ignorować, albo - zastanowić się, co zrobić, by podobną okoliczność wykorzystać jak najlepiej dla siebie.
Czytaj także: Nienawidzisz small talku? To jedno zdanie sprawi, że pójdzie ci gładko i zdobędziesz sympatię rozmówcy
Small talk, który dla wielu osób jest tak niezręczny, to zgodnie z definicją nic innego jak niezobowiązująca rozmowa towarzyska na raczej bezpieczne tematy. Króluje w nich oczywiście pogoda, ale też kulinaria, podróże i zwierzaki domowe. Niezależnie od lekkości tematu, taka krótka rozmowa z kimś, kogo dobrze nie znamy, nadal jest jednak jakąś wymianą - myśli, spostrzeżeń, doświadczeń, wrażeń, a więc elementem międzyludzkiej komunikacji. Stanowi więc okazję do tego, by popatrzeć na świat oczami innego człowieka. Jeśli się ją dobrze wykorzysta, wcale nie musi być tylko trywialną pogawędką, która równie dobrze mogłaby się nie odbyć. Niejako wymuszoną i pozornie niewiele znaczącą interakcję w windzie, przy biurowej kawiarce czy na nudnym przyjęciu możesz poprowadzić tak, by "zmienić kwalifikację czynu" i z banału zrobić coś cennego. Sztuki small talku można się nauczyć, nie tylko po to, by te rozmowy były mniej krępujące i wymuszone, ale przede wszystkim po to, by nie musieć nazywać ich stratą czasu, a zacząć na nich zyskiwać.
Krótka pogawędka to po prostu nawiązanie kontaktu. Pytanie, czy ten kontakt będzie niczym efemeryda, umrze, zanim się na dobre rozwinie, czy też znajdziesz w osobie, z którą rozmawiasz, potencjał do tego, by kontakt podtrzymać. Może nie musisz zakładać z góry, że dziewczyna, z którą dzielisz przedział w pociągu, po prostu wysiądzie na swojej stacji i z tej znajomości kompletnie nic nie wyniknie? Small talk może być doskonałym narzędziem testowym. Badasz i sprawdzasz, z kim masz do czynienia. Co ciekawe, z nawet krótkiej wymiany zdań można się o człowieku sporo dowiedzieć. Jak twierdzi prof. ekonomii behawioralnej Daniel Sgroi z University of Warwick, już cztery minuty luźnej rozmowy mogą ujawnić kluczowe cechy osobowości. Jego badania dowiodły, że nieformalna komunikacja, określana przez wielu socjologów jako marnotrawna i strategicznie pusta, jest w istocie świetnym narzędziem do poznawania innych ludzi. Już po kilku minutach small talku zaczynamy bowiem tworzyć mentalny model osoby, z którą rozmawiamy: czy jest ekstrawertykiem czy introwertykiem, czy wydaje się optymistyczna czy pesymistyczna, współpracująca czy nie. Dzięki temu potrafimy też bardziej trafnie przewidzieć jej zachowania w przyszłości - co może być szczególnie cenne w pracy. Tego rodzaju wrażenia odniesione podczas krótkiej rozmowy nie będą idealnie odzwierciedlać osobowości rozmówcy, ale jednak będą bardzo przydatne.
Czytaj także: Tych 7 wskazówek pomoże budować dobre relacje i trwałe więzi z innymi ludźmi
Jak napisał genialny antropolog Bronisław Malinowski w eseju opublikowanym w 1923 r., te początkowe konwersacyjne wymiany zdań, choć "nie są ani wynikiem intelektualnej refleksji, ani niekoniecznie pobudzają do refleksji u słuchacza", jednak "spełniają funkcję społeczną". Co ważne, tak właśnie między ludźmi tworzą się więzi. Zawsze jest szansa, że small talk będzie początkiem relacji, która za jakiś czas nabierze dla ciebie znaczenia. Być może okaże się, że zainwestowałaś tylko kilka minut w rozmowę, a zyskałaś fortunę! Jasne, że nie każdy small talk kończy się wartościową znajomością, ale większość wartościowych znajomości zaczyna się od jakiejś niezobowiązującej rozmowy. Przyjaciółkę na lata możesz poznać, wymieniając z nowo poznaną dziewczyną z firmy kilka zdań po drodze na przystanek autobusowy. Warto potraktować small talk jako before party. Nic nie tracisz - najwyżej, jeśli poczujesz, że to nie to, po prostu zrezygnujesz z głównej imprezy.
Czytaj także: Jak znaleźć przyjaciół po trzydziestce, czterdziestce i później? „Możliwości jest mnóstwo”
Badania nauk behawioralnych niezmiennie dowodzą, że im więcej głębokich i intymnych rozmów ludzie przeprowadzają w danym dniu, tym są tego dnia szczęśliwsi. Czasami jednak ograniczamy się do pogawędek z nieznajomymi na banalne tematy, bo nie doceniamy, jak bardzo inni interesują się naszym życiem. Zakładamy, że przypadkowo napotkani ludzie nie chcą rozmawiać na głębsze tematy, a wczorajszy deszcz w pełni zaspokaja ich konwersacyjne potrzeby. Wydaje nam się też, że rozmowa na nieco bardziej intymny czy po prostu ciut poważniejszy temat będzie bardziej niezręczna, że naruszymy w ten sposób jakąś granicę i pojawi się konfuzja.
W rzeczywistości jednak, jak wynika z badań opublikowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, jest dokładnie odwrotnie. Nicholas Epley, profesor nauk behawioralnych na University of Chicago Booth School of Business i współautor badania opublikowanego w „Journal of Personality and Social Psychology”, napisał: "Nawiązywanie znaczących kontaktów z innymi sprawia, że ludzie są szczęśliwsi, a mimo to wydają się niechętni do angażowania się w głębsze i bardziej znaczące rozmowy. To interesujący paradoks społeczny: jeśli nawiązywanie znaczących kontaktów z innymi ludźmi zwiększa dobrostan, to dlaczego ludzie nie robią tego częściej w życiu codziennym?”.
Epley postanowił to sprawdzić w serii 12 eksperymentów z udziałem ponad 1800 uczestników. Pary osób, które się nie znały, zostały poproszone o odbycie krótkich rozmów na względnie głębokie lub zupełnie płytkie tematy. W pierwszej grupie tematycznej padały pytania głównie o programy telewizyjne czy pogodę, w drugiej zaś takie, które pozwalały dowiedzieć się o rozmówcy czegoś więcej, ale bez przekraczania granicy intymności, jak np. „gdyby szklana kula mogła powiedzieć ci prawdę o tobie, twoim życiu, twojej przyszłości lub czymkolwiek innym, co chciałbyś wiedzieć?”. Przed eksperymentem uczestnicy spodziewali się, że o wiele bardziej swobodnie będą się czuli w płytkich konwersacjach, wyniki pokazały jednak coś zupełnie innego.
Okazało się, że zarówno głębokie, jak i płytkie rozmowy były mniej niezręczne, prowadziły do większego poczucia więzi z rozmówcą i dawały więcej przyjemności, niż oczekiwali uczestnicy. Efekt ten był jednak silniejszy w przypadku głębokich rozmów, a co ciekawe, stopnień niezręczności wcale nie był wyższy niż w przypadku pogawędek o banałach. Głębokie rozmowy były również przyjemniejsze, a ten efekt utrzymywał się nawet po zakończeniu konwersacji.
Skoro tak jest, dlaczego nie decydujemy się w codziennych krótkich rozmowach na poruszanie tematów wykraczających poza te dyżurne i powierzchowne? Naukowcy stwierdzili, że po prostu błędnie kalibrujemy. Nie doceniamy tego, jak bardzo obcy nam ludzie są w rzeczywistości zainteresowani poznawaniem naszych głębszych myśli i uczuć. Boimy się też - zupełnie niepotrzebnie - że ujawnienie czegoś ważnego o sobie w rozmowie spotka się z obojętnością, milczeniem, niezrozumieniem, zostanie odebrane jako nadmierne wywnętrzanie się czy niestosowne zwierzenia. Tymczasem ludzie najczęściej właśnie na to liczą! Szukając odpowiedniego tematu do rozmowy, warto pamiętać o zasadzie wzajemności. Jest bardzo prawdopodobne, że jeśli zamiast swoją niechęcią do deszczu podzielisz się refleksją o ostatnim filmie Almodóvara, który poruszył cię bo ... (tu wstaw, co tylko zechcesz, ale co jest opowieścią o tobie), w zamian też otrzymasz coś znaczącego. Zyskują tu obie strony - każda ma szansę czegoś nowego się dowiedzieć, zyskać materiał do refleksji, choćby odrobinę się wzbogacić, a nie tylko zdobyć kolejne potwierdzenie, że większość ludzi nie lubi deszczu...
Zwykle, chcąc przerwać niezręczną ciszę, zaczynamy mówić. Mówimy o czymś, co wiemy, znamy przecież swoje myśli, swoje zdanie, własne spostrzeżenia czy refleksje też nie są dla nas samych niczym nowym. A gdyby tak potraktować small talk jako okazję to zdobycia nowej wiedzy? „Ciekawe, czego mogę się od niego nauczyć?” - takie podejście przez rozpoczęciem rozmowy z kimś, kogo nie znamy dobrze, otwiera zupełnie nowe drzwi. To słuchanie, a nie mówienie - trochę paradoksalnie - jest w większym stopniu przejawem zdrowego egoizmu. Słuchając, dowiadujemy się czegoś nowego, inspirujemy się, poszerzamy swoje myślowe horyzonty. Każdy człowiek jest jakąś opowieścią, ma swoją własną historię. Być może ona okaże się ciekawsza niż to, co sami mamy do powiedzenia? Wciąż opowiadając, tracimy okazję do poznania cudzej opowieści. Wzbudzając i pielęgnując w sobie zaciekawienie drugim człowiekiem - a tego można się nauczyć - otwieramy istotne drzwi. To wcale nie musi być trudne. Jeśli wiesz, że pod blokiem zaparkowany jest kamper twojego sąsiada, sam ten fakt wystarczy, by zaciekawić się tym, jak to jest spędzać wakacje, podróżując w ten sposób. Koleżanka z pracy, która wrzuciła na Instagrama zdjęcie swojego balkonu przypominającego ogród pełen dzikich roślin na pewno z entuzjazmem opowie ci o wszystkich zgromadzonych okazach i o tym, jak o nie dbać, by rosły jak szalone. Może też spróbujesz?
Czytaj także: Ciekawość świata to supernawyk. Wystarczy się rozejrzeć – przekonuje dr psychologii Mike Rucker
Zaciekawienie jest podstawą relacji w ogóle. Jak pisał Elie Wiesel: „Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, lecz obojętność”. Zaciekawienie jest zaś antonimem dla zobojętnienia. Żyjemy w pełni o tyle, o ile interesuje nas to, co wokół, a więc przede wszystkim inni ludzie - ich doświadczenia, optyka, refleksje, punkt widzenia. Do tego wszystkiego możemy mieć dostęp tylko wtedy, gdy pozwolimy im mówić, zachęcimy ich do podzielenia się tym, czym większość z nas dzieli się z przyjemnością i radością.
Najlepszym ćwiczeniem ciekawości jest zadawanie pytań otwartych, wśród których niekwestionowanym królem jest „Opowiesz mi więcej?". Tak postawione pytanie właściwie wymusza konieczność faktycznego słuchania, jest też prezentem dla rozmówcy, bo daje mu coś, co w dzisiejszych czasach jest nie do przecenienia - naszą uwagę. Większość z nas jest spragniona okazji, aby podzielić się tym, co myślimy, czym żyjemy, wyjaśnić, co i dlaczego ma dla nas znaczenie. Jeśli więc sama masz taką potrzebę, nic w tym dziwnego! Jednak warto się chwilę zastanowić, zanim zaproponujesz nowo poznanemu rozmówcy swój ulubiony temat, w którym czujesz się lub nawet jesteś ekspertką. Jeśli znasz wszystkie skandynawskie kryminały albo masz w jednym palcu gatunki ptaków jako ornitolożka z zamiłowania, rozpoczęcie rozmowy właśnie na ten temat najpewniej sprawi, że... będziesz mówić bez przerwy. Owszem, to miłe móc się podzielić wiedzą i ciekawostkami, ale fajnie też od czasu do czasu dać taką szansę innym, zwłaszcza że tylko wówczas możesz dowiedzieć się od rozmówcy i o rozmówcy czegoś nowego i istotnego.