Mimo że deklarujemy akceptację dla tego, by seniorzy żyli na swoich warunkach, to w filmach czy różnych tekstach kultury ich seksualność bywa często pokazywana w niemal kuriozalnym kontekście, łącznie z wypadającymi szczękami – zwraca uwagę psychoterapeutka Olga Żukowicz. Jak oddać im prawo do życia w pełni?
Zbadań prof. Zbigniewa Izdebskiego wynika, że połowa Polaków w wieku 50–74 lat regularnie uprawia seks. Skąd zatem przekonanie, że wraz z wiekiem stajemy się niejako aseksualni?
Owa aseksualność – rozumiana jako nieuprawianie seksu bądź brak zainteresowania nim, a nie jako czwarta orientacja seksualna – przypisywana jest osobom starszym w podobnym stylu jak dzieciom lub osobom niepełnosprawnym. Mamy społeczne wyobrażenie, że w tej grupie wiekowej czy społecznej seksu nie ma, że te osoby wcale go nie potrzebują lub że nie budzą pożądania. Albo też ich seksualność jest dla nas na tyle dziwna, zagrażająca, wywołująca lęk, że lepiej o niej nie mówić.
Czemu seks rodziców miałby być dla nas zagrożeniem i kojarzyć się z dziwnością?
Kiedy w młodszym wieku myślimy o seksualności osób dojrzałych, to nieuchronnie zaczynamy się zastanawiać, jacy sami będziemy w tym wieku. Wyobrażenie sobie własnego starzenia nie jest miłą konfrontacją, wywołuje zwykle dyskomfort.
Czujemy abominację czy wręcz wstręt?
W przeglądzie literatury pojawiają się takie określenia. Ashley Thompson wraz z zespołem z Uniwersytetu w Nowym Brunszwiku przeprowadziła badanie, w którym mierzyła jawne i utajone postawy względem seksualności osób starszych. Pomimo deklarowania pozytywnych postaw młodzi ludzie ujawnili ukryte uprzedzenia wobec życia seksualnego osób starszych. Czyli jedna rzecz to nasze deklaratywne akceptujące stanowisko, a druga – nieświadoma postawa pełna uprzedzeń.
Skąd one się w nas biorą?
W DNA współczesnej kultury bardzo mocno wrośnięty jest anti-aging. Badacze mówią o juwenalizacji starości: pomimo schorzeń i oznak starzenia, które są ostatecznie nieuniknione, mamy wciąż zachowywać młodzieńczy look. Pozwolenie sobie na starość jest powiązane z odpuszczeniem, abnegacją i ostatecznie śmiercią.
Dodatkowo żyjemy w społeczeństwie indywidualistycznym, gdzie uznaje się, że każdy jest odpowiedzialny za siebie i sam powinien zabezpieczyć swoją przyszłość. Oczywiście, możemy się na naszą starość przygotować i nie uprawiać tzw. gospodarki rabunkowej na swoich organizmach – mam na myśli kiepską dietę, stres, brak odpoczynku czy używki – ale nie mamy wpływu na to, jak całościowo przebiega nasze starzenie.
Czyli to kwestia kultury, która gloryfikuje młodość?
J Wychowałam się na filmach z Liesliem Nielsenem. Szczególnie seria „Naga broń” obfitowała w takie nieporadne łóżkowe przygody. Na szczęście obecnie jest coraz więcej pozytywnych przykładów, jak kultowy już serial „Grace i Frankie” czy polskie produkcje – krótkometrażowa „Victoria” Karoliny Porcari i „Jezioro Słone” Katarzyny Rosłaniec, gdzie główna bohaterka odkrywa rozkosz po sześćdziesiątce.
Z drugiej strony – mamy obrazek osób starszych, na którym para siedzi przy kominku czy spaceruje po parku za rączkę. To pokazuje intymność seniorów jako czułe gesty i nic więcej.
Na to wszystko wpływają jeszcze zinternalizowane „ejdżystowskie” postawy. Nawet jeżeli chcemy się postrzegać jako osoby poprawne politycznie, idące z duchem czasu i mówimy, że na emeryturze można się rozwijać, że to jest wspaniały czas – to badania wskazują, że w głębi oceniamy starzejących się ludzi negatywnie.
Co masz na myśli, mówiąc o internalizacji?
Osoby starsze uwewnętrzniają wszystkie stereotypy, które chłoną z przestrzeni społecznej. Zjawisko zinternalizowanego ageizmu może wpływać na zdrowie fizyczne i psychiczne, a także upośledzać funkcje poznawcze czy wywoływać stres sercowo-naczyniowy, a nawet samotność. W praktyce może to wyglądać w ten sposób, że w miarę starzenia się będziemy walczyć z widocznymi oznakami starzenia lub przestaniemy kontaktować się z ludźmi w tym samym wieku co my. Słabo wypadniemy w zadaniu takim jak test zdolności poznawczych albo sami w końcu uwierzymy, że mamy problemy z pamięcią, bo przecież „starsi ludzie tak mają”.
Brzmi to jak autodyskryminacja.
Amerykański badacz tego zjawiska Andrew Steward widzi w tym bardzo groźny rodzaj dyskryminacji, ponieważ dane osoby nie są świadome, że doświadczają takiego wykluczenia, i ma ono zasadniczy wpływ na ich funkcjonowanie. Można to przełożyć na postawy wobec własnej seksualności. Osoby po pięćdziesiątce funkcjonujące w niewspierającym środowisku same zaczynają o sobie myśleć, że seks im się nie należy, że już jest za późno, że nie wypada... Rodzina i najbliżsi też mogą wzmacniać wstyd poprzez uszczypliwe komentarze dotyczące stroju, zachowań czy nowych partnerów. Chociaż akurat w relacjach rodzinnych jest też iskierka nadziei.
W postaci czego?
Wnuków. Badania dotyczące edukacji seksualnej pokazują, że na linii wnuczki–dziadkowie sprawdza się ona lepiej niż ta prowadzona przez rodziców. A dziadkowie są najbardziej wspierającymi członkami rodziny dla nastolatków LGBTQ+ przy ujawnianiu swojej orientacji psychoseksualnej. Nawet jeżeli tego nie rozumieją i nie pochwalają, to i tak wykazują więcej akceptacji i otwarcia dla dzieciaków niż rodzice, i stanowią dla nich bezpieczną przystań.
Od tego powinniśmy zacząć rozmowę o seksie z naszymi dziadkami? Starsze osoby często mają już bardzo usztywnione przekonania na różne tematy i trudno ich do czegokolwiek przekonać czy na coś otworzyć.
Na samym początku warto się zmierzyć z własnymi postawami. Bo inną rzeczą jest okazanie wsparcia dla starszego pokolenia, a czym innym wtłaczanie im do głów swojej wizji starzenia się i starości. Powinniśmy więc zastanowić się nad tym, czy aby przypadkiem sami nie mamy jakiegoś ukrytego przepisu na to, jak dziadkowie powinni się zachowywać, jak powinni się czuć.
Jeśli chcemy wspierać i pomagać, to najlepiej uświadomić sobie, jaki w ogóle mam w tym cel. Podstawowa zasada jest taka, że jakakolwiek interwencja czy wsparcie powinny się zacząć od wysłuchania potrzeb drugiej strony.
Temat seksu jest bardzo intymny, budzi wstyd.
Otwartość wobec rozmów na temat związków i seksu to sprawa bardzo indywidualna, jednak warto pamiętać, że starsze pokolenie generalnie jest raczej bardziej powściągliwe. Dlatego bezpieczniej będzie zacząć od historii życia rodzinnego: wspomnień pierwszych randek, okoliczności poznania się dziadków czy rodziców albo pozostałych członków rodziny. Pytając o to dziadków, dowiemy się na przykład, jak 40–50 lat temu dochodziło do spotkania, jak wyglądały wtedy randki, gdy nie było jeszcze Tindera czy innych aplikacji. Do mojej babci na przykład tuż po wojnie przyszedł w odwiedziny kolega kuzyna, zagrał na gitarze i już został. Pobrali się bardzo szybko, wtedy nie było czasu na długie chodzenie ze sobą.
Takie tematy to bardzo fajny punkt wyjścia, który może zaspokoić obie strony. My, młodsi, chcemy wiedzieć, skąd pochodzimy, jak się zaczęło nasze istnienie i jak się kształtowała rodzinna tożsamość, a ta druga strona staje się w tej sytuacji ekspertem. Czuje się więc ważna i ma poczucie, że jej historia jest w jakiś sposób doceniona. Zmniejsza to poczucie osamotnienia, daje poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie jesteśmy w stanie zrozumieć jej perspektywę, ówczesne wybory.
Czyli warto skupić się na osobistych historiach.
Wtedy nie blokujemy naszego rozmówcy, nie zmuszamy go do odsłaniania się. Dana osoba mówi tyle, ile pamięta lub ile potrzebuje. Za to my z tych historii jesteśmy w stanie wyciągnąć mnóstwo informacji, o których zazwyczaj w rodzinach się nie mówi.
Dlaczego po prostu nie przemilczeć tego tematu?
Bo życie seksualne to ważny element naszej egzystencji i zasypywanie tego tematu sprawia, że odejmujemy sobie sporą część ogólnej satysfakcji życiowej. Szeroko rozumiane seksualne spotkania wywołują poczucie radości i szczęścia, co zapewnia starszym kobietom i mężczyznom większą witalność i przyjemność. Jednak zupełnie nie w tym rzecz, aby kogoś do seksu namawiać. Chodzi raczej o zbudowanie bezpiecznej przestrzeni do tego, żeby ludzie mogli swobodnie rozmawiać o związkach i intymności. Taka rozmowa może też bardzo korzystnie wpłynąć na nas samych.
Dlaczego?
Możemy na przykład odkryć, dlaczego wchodzimy w takie, a nie inne związki. Albo dlaczego niektóre relacje nam się nie udają czy dlaczego pojawiają się jakieś zaburzenia czy dziwne sytuacje. Często wiele zależy od naszej historii rodzinnej. Może się okazać, że powielamy pewne międzygeneracyjne schematy choćby przy wyborze partnera. Taka rozmowa o pradziadkach, ciotkach, wujkach może poszerzyć nam perspektywę widzenia swojej rodziny i zobaczyć, w jakich warunkach dorastaliśmy. W trakcie dialogu mogą się pojawić również trudniejsze tematy, jak poronienia, uzależnienia czy przemoc.
Co może nam pomóc w walce z własnym zawstydzeniem seksualnością osób starszych?
Kontakt z osobami dojrzałymi. Im więcej będziemy mieli różnorodnych doświadczeń ze starzeniem się, tym mniej nasze myślenie będzie przesiąknięte stereotypami. Badanie jakościowe z udziałem brazylijskich kobiet 60+ pokazało, że wykazują one przychylne postawy wobec swojej seksualności i nie odnotowują istotnych zmian w wyrażaniu seksualności po ukończeniu 60. roku życia. Wstydziły się jednak rozmawiać na ten temat, ponieważ tak były uczone i wychowane. To jest duży zasób młodszych pokoleń: dostęp do edukacji seksualnej i mniej restrykcyjne oczekiwania względem ról płciowych.
Jak wspierać rodziców czy dziadków, jeśli widzimy, że są samotni, ale z różnych powodów wcale nie wchodzą w intymne relacje z innymi?
Nie powiem tu nic odkrywczego, trzeba spędzać z nimi czas. Nie mamy wpływu na ich decyzje dotyczące związków czy intymności, ale możemy zadbać, żeby nasza relacja ze starszym pokoleniem była trwała i wartościowa. Pamiętajmy, że nie załatwimy tego telefonem ani wiadomością na komunikatorze, trzeba być fizycznie obecnym. Spacer, rozmowa, podzielenie się troskami przy kawie.
Jeśli tylko uświadomimy sobie, że starsze pokolenie doświadczyło większości trosk, które znamy z własnego życia: rozczarowania, lęku o przyszłość, ale także miłości, rozkoszy i nocnych hulanek, to może się okazać, jak wiele ciekawych rzeczy jesteśmy w stanie się od nich dowiedzieć.
Olga Żukowicz psycholożka, edukatorka seksualna, psychoterapeutka w nurcie integracyjnym (w trakcie szkolenia). Przygotowuje rozprawę doktorską dotyczącą tożsamości seksualnej kobiet nieheteroseksualnych 50+. Współautorka (z Klaudią Latosik) książki „Najlepsze przed tobą. O dojrzałej sztuce kochania”