Człowiek nie jest stworzony do życia w pojedynkę. Ale związek to w końcu nie jedyna forma zaspokajania potrzeby bliskości i przynależności. Są kobiety, które czują się doskonale mieszkając same, zaś bliska relacja romantyczna – przy wszystkich swoich potencjalnych zaletach – sprawia, że duszą się, zatracają siebie, a zamiast wewnętrznego spokoju czują dyskomfort i zagrożenie. Oto 3 sygnały, które wskazują, że możesz być jedną z nich.
„Może niektórych kobiet nie da się ujarzmić. Może są stworzone do tego, żeby być wolnymi, dopóki nie znajdą godnego partnera, z którym mogą dalej czuć się wolne, ale już we dwoje” – powiedziała kiedyś Carrie Bradshaw. Niejedna z nas może w jej słowach odnaleźć siebie. Część kobiet odkrywa, że związki jej nie służą po trudnych doświadczeniach. Być może są już zmęczone trafianiem na kolejnych toksycznych, niedojrzałych emocjonalnie Piotrusiów Panów, którzy zamiast partnerki poszukują matki zastępczej lub żywicielki karmiącej ich ego. Inne tak są już uwarunkowane – nauczyły się liczyć tylko na siebie, bo od dziecka czuły się niewysłuchane i pozostawione same sobie.
Gdy dorastasz w poczuciu odrzucenia, uczysz się niezależności i samowystarczalności. Skoro najbliżsi zawiedli, sama dla siebie stajesz się źródłem komfortu i siły – twierdzi psycholog Mark Travers.
Tylko kiedy niezależność i indywidualizm są naszym świadomym wyborem, a kiedy efektem traumy – tej dziecięcej, jak i tej całkiem świeżej, powstałej po serii nieudanych związków? Czy w głębi duszy nie pragniesz czyjejś bliskości, ale blokuje cię na nią wyuczony schemat funkcjonowania? To kwestia, którą zawsze warto rozważyć, zanim zapiszesz się do klubu wiecznych singielek.
Poniższe sygnały wskazują, że twoja skrajna niezależność może utrudniać ci wchodzenie w związki oraz funkcjonowanie w nich na dłuższą metę.
Jedną z istotniejszych wskazówek, że możesz być typem samotniczki, jest twoja niechęć do proszenia innych o wsparcie. Jak wyjaśnia psycholog Mark Travers, źródłem takiej postawy może być strach przed okazaniem słabości, który ma swoje korzenie w dzieciństwie. Badania z 2011 roku, które opublikowano w piśmie naukowym „Current Directions in Psychological Science” sugerują, że osoby, które nie mogły liczyć na pełne wsparcie emocjonalne i uwagę swoich rodziców, w dorosłości często wykształcają w sobie niezależność jako mechanizm obronny. Chroni ich on przed ponownym odrzuceniem, jak również ujawnieniem słabości, które w czasach dzieciństwa mogło być przedmiotem krytyki ze strony rodziców.
Czytaj także: 6 cech charakteru, które wskazują, że byliśmy ofiarami nadmiernej krytyki w dzieciństwie
Jeśli w przeszłości doznałyśmy odrzucenia przez rodziców albo przez partnera, możemy przejawiać niedostępność emocjonalną. Miłość kojarzy nam się z zawodem – bo choć pragnęłyśmy być kochane, nie otrzymałyśmy wystarczającej troski i zainteresowania ze strony opiekunów lub naszej drugiej połówki. W obu przypadkach złamane serce każe nam dystansować się od ludzi w obawie przed zranieniem.
– Wierzymy, że miłość nieuchronnie prowadzi do rozczarowania, ponieważ bliskość często skutkuje stratą i złamanym sercem. Dostępność emocjonalna ma swoją cenę: ludzie odchodzą, więzi rozlatują się, a to, co kiedyś wydawało się bezpieczne, w końcu rozmywa się, przez co wysiłek wkładany w budowanie relacji wydaje się daremny – wyjaśnia Mark Travers.
Taka postawa często wpływa na wykształcenie się u nas unikowego stylu przywiązania, w którym pragnienie niezależności przeważa nad potrzebą bliskości.
Czytaj także: Style przywiązania. Dlaczego w związkach powielamy te same destrukcyjne schematy?
Dla osób mających opory przed związkami i bliskością charakterystyczne jest też skupianie się na indywidualnej przyjemności płynącej z różnego rodzaju zajęć. Nawet gdy są w stałej relacji, mogą przedkładać swoje hobby i zainteresowania nad spędzanie czasu z partnerem. Mają swój własny świat idei i pasji, do którego ich połówka nie ma wstępu.
Psycholog Mark Travers zwraca też uwagę na częstą niechęć do kompromisów i poświęcania się u osób ze skrajnym poczuciem niezależności.
– Myśl, że mamy się poświęcić i iść na kompromis, jest dla nas niekomfortowy – a nawet groźny – ponieważ ustępstwa te zagrażają naszej głęboko zakorzenionej potrzebie autonomii i kontroli – mówi specjalista.
Wszystkie te zachowania utrudniają nam trwanie w związku i wchodzenie w nowe relacje. Są czymś zdecydowanie więcej niż przejawem zdrowego indywidualizmu, który sprzyja ochronie własnych granic i zachowaniu komfortu psychicznego. Jeśli rozpoznajesz u siebie powyższe cechy, a przy tym czujesz, że nadmierna niezależność coś ci w życiu odbiera, nie wahaj się zwrócić o pomoc do terapeuty. Mark Travers zaleca też, by na co dzień wykonywać małe ćwiczenia, które mogą odmienić nasze spojrzenie na samotność i związki. Przykładem mogą być chociażby afirmacje – możesz pisać na kartce zdania typu „Nie muszę obawiać się bliskości, ponieważ wcale nie musi ona prowadzić do bólu i rozczarowania” lub „Mój związek jest unikalny i nie musi powielać schematów z przeszłości”. Psycholog podkreśla także znaczenie otwartej komunikacji – będąc w związku lub na samym jego początku nie wstydźmy się otwarcie przyznać, że mamy potrzebę większej przestrzeni. Zapobiegnie to nieporozumieniom, zdejmie z nas presję, a w konsekwencji zaowocuje większym komfortem w obecności partnera i lepszym zrozumieniem wspólnych potrzeb.
Źródło: „3 Signs You Are ‘Too Independent’ For A Relationship, By a Psychologist”, https://www.forbes.com/sites/traversmark/2024/11/20/3-signs-you-are-too-independent-for-a-relationship-by-a-psychologist/ [dostęp: 03.12.2024]