1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Wiem najlepiej, bo jestem najlepszy? Nawet połowa z nas może mieć kompleks… wyższości

Wiem najlepiej, bo jestem najlepszy? Nawet połowa z nas może mieć kompleks… wyższości

Kompleks niższości i kompleks wyższości to dwie strony tej samej monety… (Fot. Tim Platt/Getty Images)
Kompleks niższości i kompleks wyższości to dwie strony tej samej monety… (Fot. Tim Platt/Getty Images)
Wszyscy znamy takich „zuchów”. Wiedzą, jak powinien być zorganizowany świat, jakie rozwiązanie każdego problemu jest najlepsze, w co należy wierzyć, słowem: uważają siebie za guru od spraw wszelakich. Są przeświadczeni, że wyróżniają się na tle tłumu, że im więcej się należy. Każde swoje błahe osiągnięcie rozdmuchują do rozmiarów spektakularnego sukcesu, opinie innych lekce sobie ważą, czują się dobrze tylko wtedy, gdy prowadzą lub wygrywają i nie znoszą krytyki.

Przemądrzały, zapatrzony w siebie, arogancki egotyk – tak opisalibyśmy osobę, która każdym wypowiedzianym zdaniem i każdym słowem zaświadcza o tym, że czuje się lepsza od innych. Przykry to obrazek, ale w rzeczywistości… dotyczy większości z nas. Według badania z 2013 r., przeprowadzonego przez japońskich naukowców, którzy badali biologiczne uwarunkowania ludzkiej samooceny z wykorzystaniem obrazowania metodą rezonansu magnetycznego, większość ludzi jest stronnicza w stosunku do siebie i ocenia siebie jako lepszych od przeciętnej osoby. Czyżbyśmy w przewadze byli przekonani o własnej wyjątkowości? A jeśli tak, jakie mechanizmy psychologiczne stoją za taką postawą i co tak naprawdę się pod nią kryje?

Byle tylko poczuć się lepiej

Koncepcję kompleksu wyższości i jego odpowiednika, kompleksu niższości, po raz pierwszy opisał austriacki psycholog Alfred Adler, twórca psychologii indywidualnej. W jego teorii kompleks wyższości to przesadne przekonanie o własnej wartości i umiejętnościach, często wynikające z głęboko zakorzenionego kompleksu niższości. Osoby z kompleksem wyższości mogą zachowywać się arogancko, pogardliwie lub protekcjonalnie wobec innych, ale takie zachowanie jest często mechanizmem obronnym i ma na celu zamaskowanie ukrytego poczucia nieadekwatności. Jak to się dzieje? Według Adlera każdy z nas doświadcza uczucia, że nie jest wystarczająco dobry, co skłania nas do stawiania sobie osobistych celów i dążenia do ich osiągnięcia na rozmaite sposoby. Zdrową reakcją na poczucie niższości jest kompensacja – praca nad budowaniem swoich mocnych stron i umiejętności oraz podnoszenie kompetencji. Kiedy ktoś czuje, że ma braki w jakiejś dziedzinie – rzeczywiste lub wyimaginowane – stara się je nadrobić, rozwijając inne umiejętności. I tak ktoś skrajnie nieśmiały może wkładać wiele wysiłku w to, by pomimo swej nieśmiałości stać się np. dobrym słuchaczem albo rozwijać talenty w sztuce czy sporcie.

Czasem jednak ktoś, zamiast stawić czoła swoim słabościom, by ukryć kompleks niższości, udowadnia za wszelką cenę, że jest od innych lepszy. Stara się w ten sposób zamaskować swoje poczucie bycia wybrakowanym, co często oznacza umniejszanie innym czy wręcz ich poniżanie, przechwalanie się własnymi osiągnięciami czy przymiotami oraz aroganckie i przesadnie pewne zachowania. To właśnie kompleks wyższości – niejako przykrywka dla kompleksu niższości. Są to dwie strony tej samej monety.

Czytaj także: Skąd się biorą kompleksy? Często ich źródłem są zbyt wysokie wymagania, które sobie stawiamy

Sam Adler upatrywał przyczyn tego zjawiska w dzieciństwie i wczesnym wychowaniu. Uważał, że dzieci, które były nadmiernie rozpieszczane w dzieciństwie, mogły przyzwyczaić się do tego, że wszystko jest im podawane na tacy, przez co nie miały jeszcze szansy, aby się zaangażować, rozwinąć pewność siebie i umiejętności potrzebne do adekwatnego poczucia wartości. Przekonanie, że świat kręci się wokół nich i wszystko im się należy bez konieczności podejmowania jakiegokolwiek wysiłku, mogło osłabić ich kreatywność, inicjatywę i odwagę w działaniu. U dorosłych w interakcjach z innymi ludźmi, często zdolniejszymi i lepszymi w wielu dziedzinach, takie zakorzenione przekonanie może powodować poczucie bycia gorszym. Zamiast nauczyć się współpracować z innymi, rozwijają oni kompleks wyższości jako sposób na uniknięcie radzenia sobie z rzeczywistością.

Jest i inne wyjaśnienie – nieco bardziej bezpośrednie – zgodnie z którym osoby z kompleksami wyższości niczego nie ukrywają, a naprawdę wierzą, że są tak wspaniałe, jak twierdzą. W tym przypadku może być tak, że zbyt wiele pozytywnych wzmocnień w młodym wieku („Jesteś taki wspaniały, zdolny, mój mały geniusz!” powtarzane do kilkulatka przy każdej możliwej okazji) doprowadziło do zawyżonego poczucia własnej wartości.

Znaki rozpoznawcze

Mieć o sobie wysokie mniemanie, szacunek dla własnych talentów i osiągnięć oraz świadomość swoich możliwości – to bardzo cenne zasoby. Istnieje jednak bardzo cienka granica między zdrową samooceną a destrukcyjnym samouwielbieniem – warto wiedzieć, jak je od siebie odróżnić. Osoba z kompleksem wyższości zdradza co najmniej kilka charakterystycznych zachowań. Często odczuwa potrzebę potwierdzenia swojej wartości z zewnątrz. Oczekuje, że wszyscy wokół – rodzina, przyjaciele i współpracownicy – będą dostrzegać i doceniać (najlepiej na głos), jak jest niesamowita, zdolna, skuteczna i niezastąpiona. Innych często lekceważy – zasada potwierdzenia nie działa dwukierunkowo. Chce być chwalona, ale chwalić nie potrafi. Ma poczucie, że należy jej się więcej uprawnień i przywilejów niż innym, ma skłonność do rozdmuchiwania swoich nawet niewielkich osiągnięć do niebotycznych rozmiarów, przy czym może mieć kłopot ze zrozumieniem tego, że ktoś nie darzy jej szacunkiem czy należytym uznaniem. To nie mieści jej się to w głowie. Taki człowiek wiecznie się z kimś porównuje i czujnie sprawdza, czy w tych zestawieniach nie wypada gorzej, bo to dla niego nie do zniesienia. Kiedy ktoś nie docenia osoby z kompleksem wyższości, natychmiast pojawiają się u niej przygnębienie, stan napięcia i lęk. Skutki dla zdrowia psychicznego trwania przed dłuższy czas w takich emocjach nietrudno przewidzieć.

Czytaj także: Toksyczni ludzie są wśród nas. Jak ich rozpoznać?

Przekonanie to nie to samo co wiedza

Kompleks wyższości jako zjawisko jest powiązany z ideą wyższości przekonań. To sytuacja, w której ktoś wierzy, że jego własne poglądy są lepsze od poglądów innych, co – jak pokazują badania – prowadzi do selektywnego gromadzenia informacji i oporu wobec przeciwstawnych punktów widzenia. Innymi słowy: wiem, że wiem i kropka, a opinia inna od mojej jest poza orbitą mojego zainteresowania. Dobrą ilustracją są tu poglądy polityczne. Można by się spodziewać, że ktoś, kto jest przekonany, że ta i ta partia proponuje najlepszy program społeczny czy gospodarczy, ma na ten temat stosowną wiedzę. Zrobił rozpoznanie, zebrał informacje, przeanalizował dokładnie wszelkie alternatywy i w ten sposób – dzięki wiedzy właśnie – nabrał przekonania opartego na solidnym merytorycznym fundamencie, że partia X ma najlepszą wizję zarządzania państwem. No cóż, okazuje się, że niekoniecznie…

Zależności pomiędzy faktyczną wiedzą a tendencją do wyższości przekonań przyglądali się w serii eksperymentów Michael Hall i Kaitlin Raimi z Uniwersytetu Michigan. Ich badania pokazały coś dokładnie odwrotnego: u osób wyrażających wyższość przekonań w odniesieniu do czterech kwestii politycznych, które były pewne swoich wyższych kompetencji w tym temacie, jednocześnie występowały największe luki między postrzeganą a rzeczywistą wiedzą. Kiedy zaś dano im możliwość poszukiwania dodatkowych informacji w tej dziedzinie, preferowały one źródła zgodne z tym, co myślą, potwierdzające – zgodnie z poznawczym błędem potwierdzenia – ich ugruntowaną, choć nieopartą na solidnej wiedzy opinię. Mówiąc kolokwialnie: były pewne, że wiedzą, w istocie wiedząc niewiele… i nie chciały dowiedzieć się więcej!

Czytaj także: Widzimy i słyszymy to, co chcemy. Błąd potwierdzenia i ułatwia, i komplikuje nam życie

To badanie obnaża pewną niewygodną dla tych „pewniaków” kwestię: otóż wiele osób utrzymuje pozytywne iluzje na swój temat, ocenia swoje umiejętności i cechy bardziej przychylnie niż innych, nawet pomimo nieprawdopodobieństwa statystycznego i nie potrafi rozpoznać własnej niekompetencji, faworyzując siebie bez żadnej merytorycznej ku temu podstawy. To postawa dokładnie odwrotna do tej, którą proponował Sokrates w swej najsłynniejszej chyba sentencji: Scio me nihil scire, czyli „Wiem, że nic nie wiem”. Otóż niestety większość z nas wie, że wszystko wie, choć w rzeczywistości wiedzę mamy znikomą i wcale nie chcemy jej poszerzać…

Skutki takiej postawy dotyczą przede wszystkim naszych relacji. Ktoś, kto jest (przypomnijmy: najczęściej bezzasadnie) pewien, że jego opinia jest lepsza od innych punktów widzenia, najczęściej generuje konflikty międzyludzkie. Badania pokazują, że dla takich właśnie osób charakterystyczne są: tendencja do eskalowania konfliktów w związku zamiast ich łagodzenia i pokojowego rozwiązywania, częste podnoszenie głosu w rozmowie i odmowa przyznania się do błędu. Poza tym tacy ludzie lekceważą nieznajomych, którzy mają odmienne poglądy, a wszelkie rozmowy traktują jedynie jako kolejną szansę na wygłaszanie swoich racji, a nie okazję do wysłuchania kogokolwiek. To wszystko powoduje oczywiste szkody dla relacji społecznych, ale można by to wybaczyć „pyszałkom”, gdyby kierowała nimi jakaś wyższa idea, gdyby w ślad za ich przekonaniem o wyższości faktycznie szło prawdziwe zrozumienie świata i zdolność do nieulegania błędnym trendom w myśleniu. Wiemy jednak, że tak nie jest. To bardziej niż bycie podziwianym mentorem przypomina bycie największą sardynką w ścisku innych sardynek w hermetycznie zamkniętej puszce…

Oczywiście są powody, dla których ludzie przyjmują taką postawę. „Kiedy twoje przekonania są potwierdzane, czujesz się dobrze, natomiast kiedy są kwestionowane, odczuwasz dyskomfort, który zazwyczaj wzrasta, gdy twoje przekonania są w tobie silnie zakorzenione i dla ciebie ważne” – wyjaśniła Kaitlin Raimi, współautorka badania. Chodzi więc w dużym uproszczeniu o to, że wywyższanie siebie jest mechanizmem obronnym, który ma nas chronić, choć w efekcie wyrządza i nam, i ludziom wokół sporo szkody.

Jak to ugryźć?

Przezwyciężanie kompleksu wyższości to przede wszystkim praca nad budowaniem adekwatnego poczucia własnej wartości, często podczas terapii. W procesie chodzi o to, by zrozumieć przyczyny niskiej samooceny i dotrzeć do jej źródeł – po to, by z czasem, krok po kroku, zdefiniować na nowo, co oznacza dla konkretnej osoby poczucie spełnienia oraz życiowy i zawodowy sukces. Zdarza się, że niskie poczucie wartości, ukryte pod maską kompleksu wyższości, wynika z wyznaczania sobie wysokich i nieosiągalnych standardów, które dobrze określić na nowo. Rozwijanie „zdrowego” poczucia własnej wartości oznacza wreszcie ocenę swoich mocnych i słabych stron, ale także rozpoznanie wartości innych ludzi, co pozwala wyjść ze szkodliwej dynamiki dominacji i wyższości w relacjach, sytuując siebie we właściwym miejscu – ani nad, ani pod innymi.

Jak mówi Ewa Stelmasiak, autorka książki „Lider dobrostanu”, w jednym z naszych wywiadów: – Każdy z nas ma w postrzeganiu i rozumieniu rzeczywistości pewne czarne dziury, z angielskiego to blind spots – obszary, w których jesteśmy ignorantami. Żeby to sobie uświadomić, potrzebna jest pokora i przyzwolenie, że możemy się mylić. Takie założenie może nas skłonić do pogłębienia wiedzy, do bardziej wnikliwego zbadania tematu, w którym chcemy zabrać głos. Chęć zrozumienia i poznania – to kluczowa kompetencja na dzisiejsze czasy. Bez niej w ogóle nie będziemy w stanie rozmawiać z ludźmi.

Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: Jak obsługiwać relacje z tymi, którzy diametralnie się od nas różnią?

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze