Obezwładniający miłością, skrajnie pobłażliwy, całkowicie zaangażowany w intelektualne porozumienie i emocjonalnie oddany córce. Może się wydawać, że marzymy o takim ojcu. Jednak przypadek Marty, opisany przez psychoterapeutkę Olgę Libich, pokazuje ciemniejszą stronę tego typu relacji.
Artykuł archiwalny
Jest nauczycielem w akceptowaniu i docenianiu kobiecej natury córki (szczególnie wyraźnej na tle jego inności). Każda z nas ma w sobie męską stronę, którą jak w lustrze widzi w ojcu. Odwołując się do terminologii jungowskiej, ojciec jest przewodnikiem duchowym, emocjonalnym i intelektualnym na drodze do jej poznania. Dzięki ojcu zyskujemy obraz naszej duszy.
Tożsamość córki w dużej mierze zależy od tego, na ile ojciec wypełnia rolę autorytetu, uczy ekspansji w otaczający świat i dokonywania wyborów. Oprócz wnoszenia porządku, dyscypliny i sprawczości ojciec uczy dorastającą kobietę szacunku i miłości dla działań twórczych, wrażliwości, empatii i zdolności głębokiego doświadczania uczuć. Relacja z nim stanowi wzorzec nawiązywania bezpiecznej, a także sprzyjającej rozwojowi relacji z mężczyzną. Łagodny, ale zdecydowany; kochający, ale umiejący stawiać wymagania; cierpliwy, ale aktywny – to zredukowane do minimum wyobrażenie pozytywnego ojca.
Potencjał zawarty w relacji ojca z córką wydaje się być niewyczerpanym źródłem inspiracji do rozwoju. Realni ojcowie jednak, z różnych względów, nie są w stanie temu sprostać. Warto więc uczyć się, jak od trudności w relacji z ojcem – a także bólu czy rozczarowania – docierać do źródeł osobistej mocy i pełnego dowartościowania swej kobiecej natury. Obraz ojca stanowi często potencjał mający się dopiero urzeczywistnić w życiu kobiety w stopniowym integrowaniu pozytywnego pierwiastka męskiego.
Kobiety w swojej relacji z ojcem zmagają się z różnymi trudnościami. Jedną z nich jest (wbrew pozorom) nadmierne oddanie ze strony ojca.
Marta od dziecka była przez ojca uwielbiana i traktowana z wyjątkową czułością. Tata, z zasady krytyczny, bez umiaru zachwycał się każdym jej osiągnięciem, podkreślając jednocześnie swoją w tym zasługę. Z czasem, jeszcze jako kilkuletnia dziewczynka, zupełnie przestała się liczyć ze zdaniem matki, która podobnie jak młodszy brat dziewczyny – z zazdrością, ale bez sprzeciwu – przystała na szczególnie silną więź córki z mężem. Ojciec sypiał w osobnym pokoju, sąsiadującym z sypialnią córki, strofując ją życzliwie, gdy w nocy za długo słuchała poleconych przez niego płyt. Uwielbiali razem rozmawiać o książkach i muzyce, w czym nigdy nie brali udziału ani matka, ani brat, któremu wyznaczono w rodzinie rolę umysłu ścisłego. Za troskę, podziw i szczególną bliskość córki ojciec odwzajemniał jej się tym samym. Wyrosła więc na kobietę zdolną i odnoszącą sukcesy na wszystkich szczeblach edukacji. I choć była duszą towarzystwa, właściwie nie miała intymnych relacji z mężczyznami. Im bardziej czuła się u boku ojca niezastąpiona, tym trudniej było jej choćby myśleć o poważnym związku z innym mężczyzną. Wyprowadzenie się z rodzinnego domu nie zmieniło w tej kwestii wiele.
Przypadek Marty przypomina historie wielu kobiet bez umiaru adorowanych przez swoich ojców. Ojciec obezwładniający miłością może być skrajnie pobłażliwy, uwodzicielski wobec córki, całkowicie oddany, będący na każde zawołanie czy też – jak ojciec Marty – dbający szczególnie o silną więź emocjonalną i intelektualne porozumienie. Za każdym razem jednak, kiedy ojciec niespełniony w relacji z żoną w córce odnajduje zastępczą partnerkę, staje się ona niezbędna dla podsycania w nim poczucia wartości i realizowania się jako mężczyzny. Tym samym więc córka przestaje się rozwijać. Nie może też pokochać innego mężczyzny, bowiem ojciec idealny wydaje się nie mieć konkurencji. Dlatego też Marta po studiach właściwie przestała dbać o rozwój zawodowy i zaczęła tracić wiarę w to, że kiedykolwiek uda jej się stworzyć satysfakcjonujący związek. Wszystkie swoje talenty uzależniała od ojca, jemu przypisując swoje rzeczywiste zasługi. Została więc w miejscu małej dziewczynki pytającej się wiecznie w duchu: „Co powie tata?”.
Rozwiązaniem dla Marty okazała się terapia w kierunku zrezygnowania z ojca jako jedynego mężczyzny w jej życiu. Żeby to zrobić, musiała uznać negatywne przejawy jego osoby. Dostrzec, że był zaborczy i nie wspierał jej samodzielności, że zdarzało mu się pielęgnować w niej obawy przed światem zewnętrznym. Z pierwszego, jedynego, idealnego mężczyzny przeistaczał się on stopniowo w realnego ojca. Tej nowej figurze ojca Marta mogła podziękować za rozbudzenie miłości do muzyki i literatury, a także pasję uczenia się, ale jednocześnie była w stanie zobaczyć, że to nie wszystko, czego jej w życiu potrzeba. Mogła stopniowo zacząć doceniać własne osiągnięcia, widząc w nich przede wszystkim swoją zasługę. Rozbudzenie twórczych aspiracji i wiary w swoje możliwości przyniosło ze sobą także gotowość na poważną relację z mężczyzną i ujawniło zepchnięty na margines potencjał seksualny.
Historia Marty jest świadectwem, że ojciec jednostronnie pozytywny stanowi wyzwanie dla rozwoju kobiety. Córka mężczyzny nadmiernie pobłażliwego będzie musiała sama wyznaczyć sobie granice, zadbać o system wartości, pracować nad relacją z autorytetem. Jeśli „ojciec bez skazy” idealizuje córkę, kobieta będzie potrzebowała dostępu do realnego oglądu swojej osoby – poza nieskazitelnym „snem” stworzonym przez pierwszego mężczyznę w życiu. Zbyt silna więź emocjonalna – wyłączne porozumienie intelektualne i duchowe – będzie z kolei wymagała od kobiety, aby w sobie dostrzegła potencjał i poczuła się sprawcza w dziedzinach, które rozwijała dotychczas wyłącznie dzięki uwielbieniu ojca.
Olga Libich: psychoterapeutka, coach, antropolożka kultury, członkini Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapeutów i Praktyków Psychologii Procesu.