Ma zdolności kameleona – potrafi dostosować się do idealnej wizji relacji swojej ofiary. Dzięki umiejętnościom inteligencji społecznej wie, jak się zachować, komplementować i czym obdarować, żeby stworzyć wrażenie pozornej więzi. Jak rozszyfrować socjopatę, który ma deficyty empatii i udaje zaangażowanie tylko po to, żeby zacząć krzywdzić?
Wielu socjopatów sieje spustoszenie, działając pod przykrywką. Większość z nich posiada powierzchowny urok, a ten odwraca uwagę od bardziej niepokojących aspektów ich osobowości. Dlatego leżące u podstaw ich zachowań zaburzenie przez długi czas może pozostawać w ukryciu. Chodzi o antyspołeczne zaburzenie osobowości (ang. antisocial personality disorder – ASPD) – to jeden z terminów używanych do opisania osób wykazujących cechy socjopatyczne. Szacuje się, że na całym świecie żyje ich około 80 milionów. I nie są to tylko pacjenci szpitali psychiatrycznych, przestępcy, autokratyczni przywódcy czy liderzy świata biznesu, w którym obowiązują reguły sprzyjające rozwijaniu rysów socjopatycznych, czyli bezwzględności i chciwości.
Powodem, dla którego ich prawdziwa natura pozostaje w ukryciu, jest to, że wiele zachowań prezentowanych przez socjopatów można zaobserwować także u tak zwanych zwykłych ludzi. Jest ich znacznie więcej, niż się powszechnie zakłada. Spotykamy ich codziennie, nawet jeśli tego nie rejestrujemy. Socjopatą może być sąsiad, partner, szef, ktoś, kogo poznaliśmy w Internecie, lub ktoś, kto stoi obok w kolejce do kasy. Całkiem prawdopodobne jest, że nawet jeżeli z żadnym z nich nie łączy nas bliska znajomość, z kilkoma mamy przelotny kontakt – ostrzega w swojej książce „Socjopaci na co dzień. Jak ich rozpoznać i pozbyć się ze swojego życia” Jane McGregor – autorka i badaczka, doktor na Uniwersytecie Londyńskim, w której kręgu zainteresowań znajduje się zdrowie psychiczne. Naukowczyni podkreśla, że problem nadużyć socjopatycznych jest pomijany – nie istnieją mechanizmy prawne, metody leczenia ani kary, które mogłyby skutecznie powstrzymać okrucieństwo socjopatów. A gubi nas niezdolność do dostrzeżenia jak złudny jest urok socjopatów. Dlatego, aby skutecznie sobie z nimi radzić, trzeba przejrzeć na oczy, rozkładając ich osobowość na czynniki pierwsze. Warto też mieć świadomość, że sporo osób może zachowywać się podobnie jak socjopata – zdradzać, uwodzić, mieć nałogi, kraść czy kłamać, ale socjopatą nie być.
Jane McGregor pisze, że w międzynarodowej klasyfikacji chorób (ang. International Classification of Disease – ICD-11) nie ma oddzielnych kryteriów diagnostycznych dla socjopatii i psychopatii. Obie jednostki są częścią antyspołecznych zaburzeń osobowości. Do ich kluczowych cech wspólnych należą: lekceważenie prawa i norm społecznych oraz praw innych osób, brak wyrzutów sumienia lub poczucia winy oraz tendencja do przejawiania gwałtownych lub agresywnych zachowań – co często wiąże się z zachowaniami przestępczymi. Jednak samo ASPD można zdiagnozować u znacznie większej liczby osób niż socjopatię czy psychopatię, co pozwala uznać antyspołeczne zaburzenia osobowości za bliższe parametrom „normalnego” ludzkiego zachowania. Socjopata czy psychopata wcale nie musi być kimś, kto żyje na marginesie społeczeństwa, nie jest zjawiskiem ekstremalnym – seryjnym mordercą czy gwałcicielem. Socjopatia istnieje w pewnym spektrum, w zróżnicowanym nasileniu. Naukowcy spekulują, że ludzie zachowują się okrutnie nie dlatego, że są źli, ale dlatego, że brakuje im empatii, co wynika z ich cech biologicznych i psychologicznych. Takie osoby m.in. ranią, szantażują, manipulują, wykorzystują, poniżają, kłamią, straszą, traktują przedmiotowo, lekceważą, krzyczą. Według Simona Barona-Cohena, eksperta psychopatologii na Uniwersytecie w Cambridge, każdego z nas charakteryzuje określony poziom empatii, co naukowiec nazywa kontinuum empatii. Na jego stopniu zerowym umieścił socjopatę, czyli kogoś, dla kogo krzywdzenie innych nic nie oznacza. Baron-Cohen uważa, że głęboko w mózgu znajduje się tzw. obieg empatii. Według jego teorii obejmuje on co najmniej dziesięć połączonych z sobą obszarów, które określił mianem mózgu społecznego. Pierwszym z nich jest przyśrodkowa kora przedczołowa, która przetwarza informacji społeczne i odgrywa ważną rolę w porównywaniu naszej perspektywy z perspektywą innej osoby. U socjopaty nie wszystko działa tu jak należy. Również aktywność neuronów lustrzanych odpowiadających za empatię jest u niego upośledzona.
Dlaczego zatem socjopata przejmuje nad nami władzę, dlaczego nie potrafimy dostrzec jego prawdziwych intencji i rozpoznać niebezpiecznego oblicza? Bo socjopaci choć nie potrafią współodczuwać, są świetni w czytaniu w myślach swoich ofiar. Mają zdolność widzenia oczami drugiej osoby – jest to empatia poznawcza, nazywana zimną empatią. Jak zauważa londyńska naukowczyni, socjopaci wykazują się inteligencją społeczną, czyli świadomością sytuacyjną i rozumieniem dynamiki społecznej, ale brakuje im zdolności dzielenia stanów emocjonalnych innych osób (to empatia emocjonalna lub afektywna). Jane McGregor tłumaczy, że socjopaci ze względu na to, że nie wykazują odpowiedniej reakcji emocjonalnej na czyjś stan umysłu, nie odczuwają chęci złagodzenia czyjegoś cierpienia, nie empatyzują na przykład z osobami odczuwającymi strach.
Badania przeprowadzone przez profesor Abigail Marsh z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie wykazały, że dzieje się tak dlatego, że socjopaci mają zmniejszoną objętość ciała migdałowatego. Nie przeszkadza im to jednak podporządkowywać sobie innych, ponieważ są inteligentni społecznie – wiedzą jak się zachować, by wywrzeć doskonałe wrażenie. Socjopata jest jak kameleon i prezentuje różnym ludziom różne oblicza. Na jego celowniku znajdują się zwłaszcza osoby o empatycznym usposobieniu. Relacja z socjopatą skutkuje chaosem emocjonalnym, w którym dominują niepokój i strach, a także wzmożona czujność i pobudzenie. Znajdujemy się bowiem w szponach osoby, której jesteśmy potrzebni wyłącznie jako obiekt służący do kontroli, odczuwania przyjemności i osiągania satysfakcji. Są socjopaci, którzy zadają cierpienia fizyczne, ale są zadowalający się urazami emocjonalnymi, które mogą prowadzić do zaburzeń lękowych, depresji i zespołu stresu pourazowego (PTSD).
Jane McGregor w swojej książce przedstawiła socjopatę niczym głównego bohatera baśni „Nowe szaty cesarza” Hansa Christiana Andersena widzianego oczami chłopca – cesarz ukazał mu się nagi, czyli taki jaki jest naprawdę. Oto 5 znaków, po których można rozpoznać ukrytego socjopatę.
1. CHARYZMA, KTÓRA PIERZE MÓZG
Socjopata ma w sobie hipnotyzujący urok, z którego korzysta na początku znajomości, aby dostać przyzwolenie na późniejsze działania. Osoba nim zauroczona wpada w pewien rodzaj transu, przez co nie jest zdolna do podejmowania racjonalnych działań. Tłumaczy to, w jaki sposób dochodzi do zgody na przykład na wykorzystywanie seksualne lub przemoc domową. Złożoność interakcji z socjopatą wymyka się racjonalności – ofiara ma „wyprany mózg”. Tego terminu – ang. brainwashing – użyto po raz pierwszy w latach 50. XX wieku na określenie sposobu, w jaki chiński rząd zmuszał ludzi do współpracy. Socjopata hipnotyzuje, bo nie nie powstrzymują go konwenanse czy przyjęte normy, rzadko się denerwuje, zawsze wie, jak się zachować i często ma wiele do powiedzenia. „Rozmowa” z socjopatą może kojarzyć się z bombardowaniem, zazwyczaj brzmi on autorytatywnie, przekonująco. Dość częstą zagrywką socjopatów jest tworzenie wrażenia podobieństwa i poczucia bliskości – to podstęp ukrywający brak odczuwania wstydu i wyrzutów sumienia.
Jane McGregor pisze, że gdy poznajemy socjopatę na początku jest czarujący, jesteśmy pod wrażeniem jego dobrych manier. Robi wszystko, żeby nas uszczęśliwić, często uciekając się do pochlebstw. „Miej się jednak na baczności, bo on nie jest tym, za kogo się podają” – ostrzega autorka. Bycie czarującym to najpotężniejsza moc socjopaty. Może wydawać się niezwykły, ambitny, żądny przygód. Jego wspaniała aura i elokwencja tworzą iluzję bycia w towarzystwie kogoś wyjątkowego. Sprawiają, że w porównaniu z nim czujemy się nudni i nieciekawi. Jednak naukowczyni wyjaśnia: „Tak jak pozorna jest charyzma socjopaty, tak pozorne jest w nim wszystko inne. Uśmiech wygląda na fałszywy, ponieważ jest fałszywy. Reakcje emocjonalne socjopaty są stłumione, więc udaje, by wypaść szczerze. Jedynym prawdziwym uśmiechem, jaki zobaczysz u socjopaty, będzie szyderczy grymas wywołany przyjemnością patrzenia na cierpienie innych”.
2. ZACHOWANIE DRAPIEŻNIKA, KTÓRE PROWADZI DO NADUŻYĆ
„Socjopaci to drapieżcy i wrogo nastawieni rywale – pisze brytyjska autorka i badaczka. – Kieruje nimi żądza władzy, pieniędzy, seksu i wykorzystywania innych. Temu głodowi towarzyszą podstawowe emocje: wściekłość, gniew i zazdrość”. Socjopata to ktoś „dziki” – w toku ewolucji niewystarczająco wykształcił empatię, która u homo sapiens pojawiła się w kontekście współpracy, leżącej u podstawy więzi i zachowań prospołecznych. Umiejętności, których potrzebuje drapieżca, by dopaść swoją ofiarę, to spostrzegawczość i chłodna kalkulacja, które pozwala mu na manipulację dzięki inteligencji społecznej. Socjopata działa w rytm zwierzęcego popędu, by znęcać się w wyrachowany sposób, bo to on jest drapieżnikiem na szczycie hierarchii. Poluje zazwyczaj na słabszych, bezbronnych, potrzebujących. Rozważnie wybiera swoje ofiary, aby zmaksymalizować szanse na sukces i zminimalizować ryzyko zostania złapanym. Jane McGregor pisze, że socjopaci często wykazują przedwcześnie rozwiniętą seksualność i potem angażują się w częsty, przypadkowy seks, ponieważ są spragnieni wrażeń. Ale to wcale nie oznacza, że zaoferują miłość, bliskość czy więź emocjonalną. Socjopata nie daje nikomu prawa do sprzeciwiania mu się. Może stosować różne rodzaje przemocy, a następnie sprawiać, że to jego ofiara czuje się winna. Zawsze traktuje innych jako obiekt manipulacji, a krzywdy, które wyrządza w dążeniu do osiągnięcia swoich egoistycznych celów, uważa za nieistotne i niewiążące się z żadnymi konsekwencjami.
3. CIĄGŁA POTRZEBA STYMULACJI, KOŃCZĄCA SIĘ PORZUCENIEM
Socjopata szuka wrażeń – w seksie, uwodzeniu, oszukiwaniu. Szybko się nudzi, ponieważ repertuar jego emocji jest ograniczony. Nie ma co przeżywać, dlatego można go poznać po wielu płytkich przelotnych związkach. Trudno to pojąć, ale nie czuje potrzeby, żeby okazywać uczucia, chyba że w ramach manipulacji. Zamiast tego, i aby wypełnić pustkę, szuka stymulacji na zewnątrz. Angażuje się w „psychologiczne gry”, by zdobyć dominację psychiczną nad ofiarą. Polegają one na dyskredytowaniu, odwracaniu kota ogonem, trywializowaniu, grożeniu, wybuchach złości. Kiedy skończy się mu repertuar, a ofiara nie ma już sił na walkę, socjopata zwykle odchodzi.
4. PASOŻYTNICZY TRYB ŻYCIA, KTÓRY JEST PRZEMOCĄ PSYCHICZNĄ
Wielu socjopatów stosuje bierną agresję – nie załatwiają spraw bezpośrednio, tylko obmawiają i szkodzą za placami. Warto zapamiętać, że socjopata rzadko toczy otwarte bitwy i wykonuje brudną robotę, ponieważ wymagałoby to zaangażowania, do czego nie ma motywacji. Niechętnie okazuje swój gniew i urazę, raczej ukrywa je za fasadą uprzejmości i pozorów dobrych intencji. Wszystko to jednak jest przejawem manipulacji. Do jego zachowań bierno-agresywnych należy zaliczyć obwinianie, użalanie się nad sobą, wycofywanie się oraz wyuczoną bezradność. Bierna agresja jest destrukcyjnym schematem zachowania i formą przemocy psychicznej, które u ofiary socjopaty wywołują cierpienie oraz przytłoczenie poczuciem winy i odpowiedzialności.
5. MANIPULACJA, KTÓRA OZNACZA ŻE WSZYSTKIE KŁAMSTWA SĄ DOZWOLONE
Dzięki inteligencji społecznej socjopata wie, jak wpływać na innych, ale nie żywi do nich żadnych uczuć. Potrafi znęcać się w zawoalowany sposób – używa psychologicznej manipulacji, by podstępnie kontrolować. Jego metody oparte są na wyzysku, nadużyciach, podstępach i oszustwach. Socjopata na początku czaruje poprzez pozytywne wzmocnienie, które polega na stosowaniu pochlebstw, roztaczaniu uroku, okazywaniu pozornego współczucia, inscenizowaniu przeprosin, a także oferowaniu pieniędzy, wyrażaniu uznania i dawaniu prezentów, uwagi. Jane McGregor przedstawia, co dzieje się potem w takiej relacji. Socjopata sięga po negatywne wzmocnienie stosowane w celu stworzenia atmosfery strachu i niepewności, oraz karanie, w tym dręczenie, zastraszanie, groźby, wyzwiska, szantaż emocjonalny, często też płacz jako sposób odgrywania ofiary. Socjopatyczny manipulant umie sprawić, że zaczynamy wierzyć we własną niepoczytalność. Socjopata jest ekspertem w usprawiedliwianiu siebie – kłamie tak gładko i argumentuje tak przekonująco, że zaczynamy tracić zmysły. Z biegiem czasu staje się to tak destrukcyjne, że może zniekształcić poczucie rzeczywistości. Socjopaci nieustannie szukają osób, które mogą zmanipulować. W ich schemacie działania można wyróżnić trzy fazy:
Faza oceny: socjopata ocenia potencjalną ofiarę pod kątem tego, co ta może mu zaoferować. Niektórzy lubią wyzwania, inni żerują na ludziach bezbronnych. Podczas fazy oceny socjopata określa słabości ofiary i używa tej wiedzy, by przejąć kontrolę.
Faza manipulacji: w tym czasie socjopata tworzy odpowiednią maskę, aby zyskać zaufanie ofiary. Kłamie wtedy na potęgę. Persona socjopaty, czyli „osobowość”, z którą wiąże się ta osoba, tak naprawdę nie istnieje. Podczas interakcji socjopata analizuje, w jakich sytuacjach ofiara zdradza niepewność i poznaje jej słabości, które chciałaby przed nim ukryć. Na podstawie tej wiedzy ostatecznie tworzy z ofiarą osobistą relację, która tak naprawdę jest aktem manipulacji prowadzącym do wyrządzania krzywdy.
Faza rozstania: następuje, gdy socjopata zdecyduje, że ofiara nie jest mu już potrzebna. Opuszcza ją wówczas i zaczyna manipulować następną. Czasami – jak pisze londyńska ekspertka – zajmuje się kilkoma osobami naraz: jedną, którą właśnie porzucił, ale z której jeszcze nie rezygnuje zupełnie na wypadek, gdyby nie wyszło mu z pozostałymi, drugą, którą aktualnie rozgrywa, i trzecią, którą już ma na oku.
żródło: „Socjopaci na co dzień. Jak ich rozpoznać i pozbyć się ze swojego życia”, Jane McGregor, wyd. Sensus